Bez korzeni nie ma skrzydeł

Urszula Rogólska

publikacja 15.08.2011 07:05

Grafficiarze z Żywca z zainteresowaniem patrzą, co malują dzieci na murze poczty na osiedlu 700-lecia. – Jest respekt – mówią. W ich slangu oznacza to szacunek.

Bez korzeni nie ma skrzydeł Urszula Rogólska/GN Znaczki na ścianie poczty w Żywcu wykonane przez małych specjalnymi nożykami wycinają szablony mieszkańców miasta budzą respekt wszystkich grafficiarzy

Radonga... Trembita... Trombita – powtarzają pod nosem maluchy, sie­dząc na wielkim szablo­nie pełnym drobnych kresek, któ­re umiejętnie wycinają nożykiem we właściwy wzór. – Bo radonga to u górali z Tybetu, trembita u górali z Huculszczyzyny na Ukra­inie, a trombita jest nasza. Teraz tworzymy bazę, czyli taki szablon, który potem naniesiemy na ścianę, a drugi szablon na ten sam, żeby pokazać szczegóły wyglądu posta­ci – tłumaczą, nie odrywając oczu od planszy.

Kilkanaścioro młodych i bar­dzo młodych mieszkańców Żywca, w wieku od 3,5 roku po nastolatki, uczestniczyło w III warsztatach artystycznych z cyklu „grafit po góralsku”. Nawiązując do 48. Tygodnia Kultury Beskidzkiej, zorganizowały je po raz kolejny Fundacja Klamra i osiedlowy Klub „Akwarium” w Żywcu. Projekt był współfinansowany przez gminę Żywiec w ramach programu: „Profilaktyka i rozwiązywanie problemów alkoholowych oraz profilaktyka i przeciwdziałanie narkomanii”.

Pocztą pantoflową

Podczas dwu­dniowych warsztatów prowadzo­nych przez Macieja Szymonowicza-Kamerskiego, etnografa, wokalistę i kontrabasistę kapeli „Psio Crew”, oraz Katarzynę Dygę-Szymonowicz, wokalistkę tej samej kapeli, a na co dzień instruk­torkę zajęć teatralnych i plastycz­nych z dziećmi, na zniszczonych murach Klubu „Akwarium” po­wstawało już kolejne graffiti.

Dzieci tworzyły postaci trzech górali. Najpierw jedna grupa, pod kierunkiem Kasi, wycinała szablony, które później trzeba nanieść na tynk, a w tym samym czasie druga, razem z Maciejem, przygotowywała podkład pod graffiti na zdewastowanej ścianie budynku.

O warsztatach dzieci dowiady­wały się pocztą pantoflową. Któraś mama przeczytała afisz, podała następnej, tamta przekazała dalej i tak przyszła pierwsza dwunastka, później dochodziły kolejne dzieci.

- Najpierw słuchaliśmy, jak pan opowiadał o góralach z róż­nych stron świata. I tak się do­wiedzieliśmy, że choć mieszkamy daleko od siebie, to wiele nas łą­czy - opowiadają Kornelia Grze­gorczyk, Karolina Lipińska i Jola Sanetra, uczestniczki warsztatów.

-  Zaprosiliśmy dzieci w po­dróż po świecie górali - wyjaśnia Macieja Szymonowicz-Kamerski. - To też nawiązanie do Tygodnia Kultury Beskidzkiej. Żywiec gości zespoły folklorystyczne z różnych stron świata. Dzieci obserwują, podpatrują, pytają o szczegóły. Podsumowaliśmy tę podróż krót­ko: wszyscy górale, niezależnie od tego, gdzie mieszkamy, trąbi­my o tym samym. Trombita jako instrument wszędzie wygląda podobnie i wszędzie symbolizuje pozytywne przesłanie, jakie ma w sercu każdy góral.

Zintegrować różne światy

– Na co dzień prowadzę tutaj zajęcia plastyczne z dziećmi. Cie­szę się, że przyszły zupełnie inne dzieci niż zwykle. Dla nich to od­krycie miejsca, gdzie można reali­zować swoje pasje, a i nauczyć się czegoś nowego – podkreśla instruktorka Małgorztata Haczek.

– Temu właśnie służyć mają również warsztaty – integrować różne światy, odrywać dzieci od komputera, telewizora, od nudy, od nicnierobienia – dodaje Maciej.

Graffiti wyrosło z kultury hiphopowej. Prawdziwe graffiti to nie bohomazy i chamskie wul­garyzmy. Prawdziwe graffiti musi nieść przesłanie. I o nim starają się mówić w swojej twórczości Kasia i Maciej. Sami niejednokrotnie byli zapraszani do tworzenia murali i graffiti z góralskim przesłaniem – ostatnio w warszawskim Muzeum Etnograficznym, w ramach ekspo­zycji „Słowianie Europy”.

– Śpiewaliśmy razem w kapeli, Maciej tańczył też wcześniej w ze­spole folklorystycznym. To nasze korzenie. A bez korzeni nie ma skrzydeł – mówi Kasia. – Chcemy pokazać dzieciom, że warto pielę­gnować tradycję, że to nie archa­izm i muzeum; że możemy ją łączyć ze współczesnymi pasjami. Zależy nam na tym, by pielęgnować cią­głość tego, co było, dzisiaj, współ­cześnie. Pamiętam, jak kiedyś w górach spotkaliśmy w szałasie chłopaka, który nosił „wypasione” firmowe buty sportowe, ubrany był bardzo nowocześnie. Ale jego pasją był tradycyjny wyrób oscyp­ków. To takie pozytywne działa­nie na styku czasów. Przez całe nasze życie od najmłodszych lat coś zbieramy, a ile uzbieramy, tyle wniesiemy w dorosłe życie. Chce­my pokazać dzieciom, że warto zbierać dobre doświadczenia.

Duma i siła

– Proponujemy, żeby się zatrzy­mać w tym szalonym, pędzącym świecie i poszukać tego, co sta­nowi o naszej dumie i sile. A tak jest z wartościami przekazywany­mi od pokoleń wśród górali – mówi Maciej. – To, co pokażemy dzieciom, to w nich zostanie. Sami się przeko­naliśmy na własnym przykładzie.

Dzieci słuchają o szacunku do innych, do ziemi, o którą trzeba dbać, bo ona daje człowiekowi po­karm, ubranie i schronienie.

– Dzieci doskonale się uczą w czasie takich zajęć – dopowiada Kasia. – Graffiti powstaje w czasie wakacji. Kiedy wrócą do szkoły, będą opowiadać kolegom o tym, co tu się działo, co oznacza to, co stworzyły. Zajęcia artystyczne uwrażliwiają.

Podczas poprzednich cykli warsztatów młodzi adepci sztuki graffiti mieli okazję przygotować szablony, z których stworzono znaczki i kartki pocztowe, zdobio­ne tradycyjnymi, góralskimi moty­wami. Na murze osiedlowej poczty do dziś przechodnie podziwiają ich dzieło – nikt go nie niszczy, nikt nie zamalowuje. „Respekt” – sza­cunek – mówią z uznaniem osie­dlowi grafficiarze, mniej i bardziej uzdolnieni od młodych kursantów z „Akwarium”.