Piękno poszukiwane

Marta Paluch; GN wydanie piekarskie

publikacja 06.09.2011 06:30

Znać swoją wartość i siłę własnej kobiecości. W ich odkryciu pomocny może okazać się mężczyzna.

Piękno poszukiwane Henryk Przondziono/ Agencja GN Znać swoją wartość i siłę własnej kobiecości. W ich odkryciu pomocny może okazać się mężczyzna.

Dominika – wysoka, ładna blondynka. Włosy obcięte krótko, modnie. Na spotkanie przychodzi razem z narzeczonym Markiem. – Właściwie to on może więcej powiedzieć o mojej kobiecości – żartuje i spogląda na przyszłego męża. Karolina – filigranowa brunetka o wielkich oczach. Mówi szybko i właściwie cały czas się uśmiecha. Dopóki nie rozpoczynamy rozmowy na temat mężczyzn. – Relacja z ojcem zabrała mi wiele – to pierwsze zdanie, które od niej słyszę. Obie dziewczyny łączy jedno dopiero teraz zaczynają rozumieć, jak ważny jest mężczyzna, by stać się kobietą.

Tata we mnie

– Jego brak był w moim domu trochę tematem tabu – wspomina Dominika. – Długo nie rozmawiałam o tym z mamą. Właściwie nie interesowało mnie, dlaczego go nie ma. Ojciec zmarł nagle, kiedy była jeszcze małym dzieckiem. Niewiele pamięta, raczej opiera się na zdjęciach i urywkach rozmów. Wychowywała się w typowo kobiecym domu. – Trochę tak zamknęłyśmy się we trzy: mama, babcia i ja – uśmiecha się.

– W tym „zalewie kobiecości” wyrosłam na chłopczycę. Zawsze obcinałam się na krótko. W ogóle nosiłam się jak chłopak i nie przeszkadzało mi, że jestem tak przez innych postrzegana. Szukałam męskiego towarzystwa i właściwie podobało mi się to, że oni traktowali mnie jak kumpla. Damskie sprawy: zakupy, nowe ubrania, kosmetyki nie interesowały jej. Z czasem nawet znajomi zaczęli się do niej zwracać „Dominik”. – Teraz myślę, że to wszystko było spowodowane tłumieniem moich myśli o tacie. Do dziś niewiele o nim wiem – przyznaje.

– Zamknięcie na tematy związane z ojcem może bardzo negatywnie wpłynąć na rozwój poczucia kobiecości u małej dziewczynki – potwierdza Janina Miazgowicz, która na co dzień zajmuje się mediacjami w małżeństwach zagrożonych rozwodem. – W pewnym momencie rozwoju emocjonalnego córki tylko kontakt z tatą może dostarczać jej odpowiednich bodźców. Nie tylko obecność ojca w domu jest ważna, ale także relacje, jakie zachodzą pomiędzy nim a matką. Kiedy dziecko widzi, że jego rodzice okazują sobie czułość, w dorosłym życiu wie, jak reagować na takie gesty.

Janina Miazgowicz zauważa także, że w przypadku śmierci rodzica ważne, by o nim rozmawiać z dzieckiem zrozumiałym dla niego językiem. W takich sytuacjach warto także wspominać o łączącym rodziców uczuciu. – Pamiętam, że prowadziłam kiedyś rozmowy z małżeństwem, w którym kobieta była wychowywana tylko przez mamę. Kiedy urodziła dziecko, postanowiła odejść od męża, ponieważ, jej zdaniem, przestał być potrzebny. Oboje argumentowaliśmy, że obecność ojca w procesie wychowania też jest ważna, a ona odpowiadała, że kiedy przyjdzie odpowiedni czas, to kogoś znajdzie dla siebie i dziecka.

Zakochane oczy

W przypadku Dominiki zmiany zaczęły się, kiedy poznała Marka. – To on zobaczył we mnie kobietę. I strasznie mnie to przeraziło – wyjaśnia Dominika. – Znałem Dominikę z opowiadań. Wydawało mi się, że zobaczę taką niezbyt atrakcyjną chłopczycę. Okazało się, że ona jest bardzo ładna. I dużo traci przez swój strój – mówi Marek. Postanowił to zmienić.

Zaprzyjaźnili się. – Lubiłam z nim rozmawiać, ale denerwowało mnie, że on cały czas wspominał: „Widziałem fajną bluzkę, super byś w niej wyglądała” albo „Dlaczego nie nosisz butów na obcasach?” – wspomina Dominika. – Myślałam: „Jakbym chciała plotkować o takich bzdurach, to znalazłabym przyjaciółkę”. Kropla drąży skałę, śmieje się Marek. Jego zabiegi powoli zaczęły odnosić skutek. Zaczęło się od zapuszczania włosów. – Teraz znowu mam krótkie, długo nie wytrzymałam – mówi Dominika. – Ale przynajmniej nie są obcięte po męsku – uzupełnia Marek.

Z czasem w szafie Dominiki zaczęły się pojawiać bardziej kobiece stroje. Kolorowe, dobrane do sylwetki. – Bywa, że założę spódnicę – podkreśla z dumą dziewczyna. Zapytana, co się zmieniło, zamyśla się. Potem z uśmiechem spogląda na narzeczonego. – On po prostu pokazał mi, że mogę być piękna. I jest przy mnie – odpowiada po chwili.

– Kobiety, wiedząc, że mają ukochanego za sobą, podejmują wiele odważnych decyzji – uważa J. Miazgowicz.  – Jeżeli chodzi o kobiecość i związane z tym poczucie własnej wartości, dobrze ilustruje je, moim zdaniem, schemat władzy w małżeństwie. Często uzależniona jest ona od pieniędzy. To znaczy, kiedy więcej zarabia mąż, wtedy on rządzi. Kiedy oboje mają równe przychody, decyzje podejmowane są wspólnie. A kiedy ona więcej, wtedy, co ciekawe, często rządzi mąż. Dodatkowo on często bagatelizuje jej osiągnięcia, a kobieta się temu poddaje – zauważa Janina Miazgowicz.

Tata w nim

– Mój tata ciągle pracował i właściwie to jest najlepsza rzecz, jaką mogę o nim powiedzieć – mówi twardo Karolina. Jej relacje z ojcem były i nadal są bardzo trudne. On jest lekarzem, oddanym swojej pracy. Z czasem do pracoholizmu dołączył alkohol i małżeńskie zdrady. – Myślę, że on po prostu nie sprawdził się jako ojciec i mąż. Teraz rodzice mieszkają ze sobą, ale żyją obok siebie: każde w swoim pokoju. Nawet półki w lodówce mają podzielone – mówi ze smutkiem Karolina.

Przyznaje, że nie zawsze była tak zapalczywa w opowieściach o ojcu. – Kiedyś garnęłam się do niego mimo wszystko. Najważniejsze było to, co on powiedział. Kiedy był w domu, zamęczałam go, ciągle starałam się sobą zainteresować. Pytałam go: „Tato, dobrze to narysowałam?”, „Tato, ładnie wyglądam?”. A on odpowiadał wzruszeniem ramion – wspomina.

Karolina jest przekonana, że złe relacje, brak ojcowskiej miłości, utrudniły jej dorosłe życie i budowanie związków z mężczyznami. – Kiedy byłam mała, chciałam zostać lekarzem. W szkole średniej zdałam sobie sprawę, że byłoby to kontynuowanie jego drogi, więc postanowiłam studiować psychologię – wyjaśnia Karolina. – Zawsze kiedy się zakochałam, okazywało się, że chłopak albo interesuje się medycyną, albo jego rodzice są lekarzami. I od razu uciekałam, bo przypominał mi ojca. Teraz też spotyka się z przyszłym lekarzem. – Tomek jest inny niż mój ojciec, a jednocześnie bardzo do niego podobny – mówi Karolina. – Rozmawialiśmy o wspólnej przyszłości. Przy nim czuję się bezpieczna. Zmotywował mnie do dalszej nauki, kiedy chciałam rzucić studia. Myślę, że z czasem uda mi się uwierzyć, że to z nim stworzę szczęśliwą rodzinę. Zaufam mu.

– Każdą traumę należy przepracować, przemodlić, czasem komuś o niej opowiedzieć – podkreśla Izabela Hefner, doradca życia rodzinnego w parafii pw. św. Szczepana w Bogucicach. Jak zauważa, często już podczas prowadzonych przez nią wykładów przygotowujących do sakramentu małżeństwa da się określić, które pary mają największe szanse na udany związek. – Najważniejsze jest, żeby przyszli małżonkowie wiedzieli o tym, jakich zranień doświadczyli w przeszłości. Dzięki temu będą mogli stworzyć zgrany duet, który na wiele spraw patrzy w taki sam sposób.

Helfner przyznaje jednak, że „stawanie w prawdzie” o własnej rodzinie dla wielu osób bywa trudne. Naturalne jest, że chce się bronić do końca dobrego wizerunku i niełatwo przyznać, że coś poszło nie tak. – Jednak kiedy tego nie zrobimy, partner może nie sprostać naszym oczekiwaniom. Po prostu nie będzie nawet wiedział, czego się po nim spodziewamy, a niektóre nasze zachowania będą dla niego niezrozumiałe – wyjaśnia.

Pielęgnacja

Trudno jednoznacznie stwierdzić, że złe kontakty z ojcem w przyszłości będą skutkować tym, że dziewczyna zwiąże się z dużo starszym partnerem. – Na pewno będzie poszukiwać ojca, opiekuna. I wtedy, nawet jeśli on będzie ją bił, to ona sobie będzie to tłumaczyć, że to dla jej dobra. Będzie go usprawiedliwiać jak córka ojca – twierdzi Hefner.

O tym, że nierozwiązane problemy i nieokazywanie uczuć w domu rodzinnym mogą rzutować na przyszłe związki, najlepiej przekonuje Janina Miazgowicz podczas negocjacji małżeńskich. – Kiedy szczerze rozmawiamy z małżonkami, okazuje się, że on już dawno przestał okazywać jej czułość, a ona przestała go doceniać – zauważa. – Zawsze powtarzam, że mąż powinien codziennie mówić żonie, że ją kocha. A żona mężowi, że go docenia i widzi, jak się stara, choćby o zapewnienie ich bytu. Bez tego dzień jest stracony, ponieważ małżeństwo trzeba pielęgnować.

 

Imiona bohaterek zostały zmienione na ich prośbę.