Obudzić dobro

Ks. Waldemar Packner; GN 41/2011 Gliwice

publikacja 23.10.2011 06:30

Na 345 szkół znajdujących się na terenie naszej diecezji w zaledwie 10 działają SKC. A szkoda, bo przykłady z Gliwic i Tarnowskich Gór pokazują, że uczniowie są chętni, a zrobić można wiele.

Obudzić dobro   Justyna Wróbel/ GN Do koła w I Społecznej Szkole Podstawowej w Gliwicach należy 16 uczniów. Na zdjęciu z dyrektorem placówki Magdaleną Paciorek (z lewej) i opiekunem Bernadetą Dąbrowską. W diecezji gliwickiej jest 207 szkół podstawowych, 124 gimnazja, 97 szkół maturalnych i 17 zawodowych. Na tym tle liczba szkolnych kół Caritas prezentuje się wyjątkowo mizernie. – Tam, gdzie aktywnie działają, są dowodem na to, że młodzieży się chce. Trzeba ją tylko do aktywności zachęcić oraz mieć dla niej czas – przekonuje ks. Jan Łojczyk, wicedyrektor Caritas Diecezji Gliwickiej.

Dzieci z Gliwic

W I Społecznej Szkole Podstawowej w Gliwicach SKC istnieje od ośmiu lat. Obecnie należy do niego 16 uczniów. Karol Laksa jest w piątej klasie, w kole działa już od pierwszej. – Cieszę się, że mogliśmy pomóc tylu biedniejszym dzieciom – zapewnia. Błażej Czuban jest w czwartej klasie, do SKC należy również jego brat Mateusz. – Zbieramy pieniądze, ubrania, książki i zabawki. Jest tyle dzieci, które cieszą się z naszej pomocy. A pieniądze mamy z kieszonkowego. To, co zbierzemy, dajemy pani Beni, a ona daje biednym – mówi. Panią Benią uczniowie nazywają katechetkę Bernadetę Dąbrowską, która prowadzi koło w gliwickiej podstawówce.

– W czasie Adwentu i Wielkiego Postu tłumaczę dzieciom, co to jałmużna. A podczas naszych akcji mogą ją praktykować – przekonuje. Na parterze szkoły znajduje się sklepik. – Kiedy zbieramy na biedne dzieci, to nie kupujemy chipsów i batonów, tylko wrzucamy pieniądze do skarbonki – mówi Wiktor Kaczmarczyk z trzeciej klasy, przewodniczący koła. Kiedyś za jednym razem udało się zebrać prawie 500 zł. – Kiedy na coś zbieramy, to chodzimy po wszystkich klasach. Idziemy do gimnazjum i liceum. I dużo dzieci wrzuca pieniądze do naszej skarbonki – opowiada Jakub Krawczyk. – Czasem ktoś daje tylko grosze. Tyle, ile ma. Ale grosz do grosza i będzie kokosza – żartuje.

SKC współpracuje z miejscową parafią Najświętszego Serca Pana Jezusa. – Nasza szkoła znajduje się w dzielnicy, gdzie potrzeby są ogromne. Mamy więc szerokie pole do popisu – dopowiada katechetka. Koło założyła w 2003 roku nauczycielka Agnieszka Bernal. Mogła liczyć na władze szkoły. – Zawsze wspieramy każdą inicjatywę naszych nauczycieli, a SKC wyzwala u dzieci tyle dobra, które czasem nas, dorosłych, wręcz zadziwia – mówi Magdalena Paciorek, dyrektor szkoły.

Zdarza się, że przykład dzieci zachęca dorosłych. – Gdy zbieraliśmy na paczki przed świętami, to babcia jednej z uczennic dała 100 zł. Takich przykładów jest o wiele więcej – nie kryje dumy Bernadeta Dąbrowska. Uczniowie robią stroiki, które sprzedają na szkolnym kiermaszu, czasem przygotowują świąteczne paczki, zbierają na misje, dla powodzian, pomagali świetlicy środowiskowej „Czesio”, itd. – Jeśli komuś pomożemy, to sami zmieniamy również swoje serca – cieszy się Marta Pollak, a Julia Brzozowska dopowiada: – Kiedyś dla jednego przedszkolaka zebraliśmy 167 zł. Dzięki temu mógł chodzić do przedszkola. Jego mama nie miała na to pieniędzy.

Dlaczego zaledwie w paru szkołach działają SKC? – Nauczyciele są przepracowani, wręcz zawaleni biurokracją. Być może zwykły brak czasu i sił jest powodem? – zastanawia się B. Dąbrowska.

Obudzić dobro   Ks. Waldemar Packner/ GN W tarnogórskim „Staszicu” koło Caritas działa od maja 2003 roku. Na zdjęciu członkowie wraz z opiekunem Hanną Trykowską. Licealiści z Tarnowskich Gór

Szkolne koło Caritas to również doskonałe pole do działania dla młodzieży szkół maturalnych. Przykładem jest tarnogórskie II Liceum Ogólnokształcące im. S. Staszica. Zaczęło się dość przypadkowo. – Kiedyś wysłałam grupę swoich uczniów do pomocy przy parafialnych półkoloniach. Po wakacjach dziewczyny wróciły i zapytały: „A czemu by nie założyć koła Caritas w naszej szkole?”. No i tak się zaczęło, a ja, choć wcześniej o tym nie myślałam, zostałam opiekunem – wspomina Hanna Trykowska, polonistka. W tarnogórskim „Staszicu” SKC działa od maja 2003 roku. – Obecnie należy do niego prawie 30 uczniów, a przez te wszystkie lata przewinęło się ich ponad 260 – mówi nauczycielka.

– W szkole mamy bardzo wielu sympatyków. Nie należą do koła, ale zawsze nam pomagają – wyjaśnia Anna Rudek, w SKC od trzech lat. Takim samym stażem mogą pochwalić się Anna Łagodzińska i Anna Łukasik. – Pomaganie innym jest również okazją do poznania wielu wspaniałych ludzi. W naszym kole spotkaliśmy naprawdę fantastycznych przyjaciół – mówią zgodnie.

– Długo by wymieniać, czym się zajmujemy i co robimy. Daje mam to wielką satysfakcję – mówi Anna Rudek, ale dopytana o szczegóły zaczyna wymieniać: zbieranie żywności, kwestowanie dla hospicjum, korepetycje, organizowanie szkolnych kiermaszy, ostatnio – koncert z okazji Dnia Matki. Wcześniej kilka lat jeździli po przedszkolach i świetlicach z teatrzykiem kukiełkowym. – Każdy zarobiony w ten sposób grosz przekazywaliśmy potrzebującym, a czasem było tego dość sporo – dodaje Maciej Spałek, tegoroczny maturzysta. Do tego, aby wstąpić do SKC, trzy lata temu namówił go brat.

Często kwestują w szkole. – Nigdy nie spotkaliśmy się z jakimś nieżyczliwym komentarzem czy ironicznym uśmieszkiem. Czasem ktoś rzeczywiście wyciągał z kieszeni ostatnie drobniaki, aby wrzucić do naszej skarbony – podkreśla Kornelia Maruszczyk, od tego roku studentka Politechniki Śląskiej. Rok temu trzy uczennice pojechały do Woli Przemykowskiej koło Sandomierza, aby pomóc w sprzątaniu po powodzi. Trzy dni myły posadzkę zalanego do wysokości tabernakulum kościoła. Kiedyś dwie uczennice zobowiązały się, że przez całe wakacje będą pomagały niewidomemu z Miasteczka Śląskiego, którego z domu prowadziły do zakładu pracy. – Dla naszej absolwentki zbierającej pieniądze na kosztowną zagraniczną operację zorganizowaliśmy wielki koncert w Tarnogórskim Centrum Kultury – dodaje Karina Tasak, przewodnicząca SKC.

Tarnogórskie koło współpracuje z trzema parafiami, starostwem powiatowym i wieloma organizacjami pozarządowymi. – Oni rozpoznają potrzeby, my pomagamy w zbieraniu pieniędzy i pomagamy w realizacji – dopowiada Magdalena Szantyr, od tego roku studentka psychologii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Jak podkreśla Hanna Trykowska, w młodych ludziach drzemie wiele dobra. – Trzeba je tylko obudzić, wskazać drogę i dyskretnie towarzyszyć. Ale to już zadanie dla dorosłych – mówi.

Mieć serce i oczy otwarte

Obudzić dobro   Z ks. Janem Łojczykiem, wicedyrektorem Caritas Diecezji Gliwickiej, rozmawia ks. Waldemar Packner.

Ks. Waldemar Packner: Co trzeba zrobić, by założyć szkolne koło Caritas?

Ks. Jan Łojczyk: – Wystarczy grupa uczniów, którzy chcieliby część swojego wolnego czasu poświęcić pracy dla innych, oraz opiekun, który takiej młodzieży będzie towarzyszył. Może nim być nauczyciel lub katecheta, ktoś, kto ma wyobraźnię miłosierdzia, o której tak często mówił bł. Jan Paweł II. Ksiądz w strukturach szkolnego koła Caritas pełni funkcję asystenta.

Takie koło jest więc okazją do aktywności świeckich. Jest grupa, jest opiekun – co dalej?

– Potrzebna jest formalna rejestracja koła. Mamy odpowiednie druki, które wypełnia opiekun, wybiera się władze statutowe i można zaczynać działalność. Każde koło funkcjonuje w oparciu o statut szkolnych kół Caritas Diecezji Gliwickiej. Działalność charytatywna daje wiele satysfakcji uczniom oraz opiekunom koła, uczy otwartego spojrzenia na potrzeby innych oraz kształtuje wrażliwość serca młodych ludzi.

A do kogo mogą zgłaszać się zainteresowani?

– Do mnie. Jestem gotowy udzielić wszelkich informacji i pomocy przy założeniu takiego koła, jak również przeszkolić opiekunów. Zainteresowani mogą pisać na e-mail: caritas@kuria.gliwice.pl lub zgłaszać się telefonicznie: (32) 230 78 70 lub (32) 231 96 99.