Rada jest dla umysłu, moc dla nadziei

GN 42/2011 Tarnów

publikacja 30.10.2011 06:36

O zdrowym rozsądku, którego jest coraz mniej, bezbronności wobec wyzwań życiowych i poradnictwie przez Internet z ks. Władysławem Szewczykiem rozmawia Joanna Sadowska.

Rada jest dla umysłu, moc dla nadziei Ks. dr Władysław Szewczyk, założyciel i prezes Poradni Specjalistycznej i Telefonu Zaufania „Arka” w Tarnowie, wykładowca na UKSW w Warszawie i WSD w Tarnowie.

Joanna Sadowska: Po co ludzie przychodzą do poradni?

Ks. Władysław Szewczyk: – Jak wynika z samej etymologii słów „poradź mi”, „pomóż mi”, człowiek przychodzi do drugiego, do poradni po radę, aby „nie wiem” zmieniło się pod wpływem rozmowy na „aha, już wiem”. I przychodzi po moc – po siłę. Wzmocnienie, wsparcie, siła to jest to, czego petenci w poradni oczekują. Czasami doradca niewiele mówi, ale swoim wysłuchaniem wiele pomaga. Rada jest dla umysłu, moc jest dla nadziei i motywacji.

Jak przez lata ewaluowały formy pomocy w „Arce”?

– Na początku to było tylko poradnictwo, potem doszedł telefon zaufania, a następnie terapia dla małżonków zagrożonych rozwodem. W ostatnich latach zaczęliśmy wprowadzać poradnictwo przez Internet, a od dwóch lat – mediacje. Organizujemy też szkolenia np. dla rodziców, nauczycieli, ale też dla naszych dyżurnych.

Wielką przyszłość ma poradnictwo przez internet…

– Tak, już otrzymujemy e-maile z najrozmaitszymi pytaniami, od tych trudnych dotyczących dramatów osobistych, rodzinnych; dotyczących sensu życia, myśli samobójczych, biedy i bezrobocia, lęku i rozpaczy, aż po takie proste, np. kiedy w Tarnowie rozpoczyna się kurs przedmałżeński.

Jaka jest obecnie rola „Arki”?

– Ta rola się zmienia. Rośnie zarówno liczba osób szukających pomocy, jak i zakres skomplikowanych problemów. Mamy np. problem migracji, a co za tym idzie – rozluźnianie więzów w rodzinie. Zauważam też coś, co nazwałbym jakimś dziwnym zmniejszeniem się zdrowego rozsądku. Dzisiaj, tak sądzę, ludzie mają go mniej. Chociaż więcej wiedzą o różnych sprawach, między innymi z Internetu. Bardziej jednak są bezbronni wobec wyzwań życiowych i popadają w stany niepokoju, bezradności. Jest więc potrzeba ciągłego szkolenia i dokształcania dyżurnych. Potrzebna jest też formacja duchowa, bo dzięki temu jest głębsza motywacja w posługiwaniu w „Arce”. Wśród ludzi wzrasta też świadomość, że Kościół ma uczyć i pomagać. U nas jest akcent na działania pomocowe nastawione na konkretnego człowieka. A w każdym człowieku, nawet najbardziej zagubionym, uzależnionym czy rozbitym, jest iskra dobra, trzeba tylko stworzyć klimat, by się ujawniła, a potem dmuchać na nią, by nie zgasła.

Z jakimi problemami zgłaszają się ludzie?

– Pewne problemy, jak np. poczucie krzywdy, utrata zaufania do kogoś, bezsens życia, czyli sokratejsko-hamletowskie, są ciągle, tak jak w człowieku ciągle jest Antygona. Ale są też nowe problemy, bo zmieniają się zagrożenia. Kiedyś nie słyszeliśmy o emigracji, narkotykach, świecie wirtualnym, czy nawet lekkomyślności wśród małżonków przy podejmowaniu decyzji o rozwodzie. Dawniej, gdy mówiło się o dramacie rozstania, widać było cierpienie, a teraz można usłyszeć takie krótkomyślne – „mogę robić to, co mi się podoba, bo jest wolność”.

U wielu młodych ludzi nastąpiło obniżenie moralnego zobowiązania wobec słowa, przyrzeczenia, nawet przysięgi. Poczucie moralnego zobowiązania jest też coraz mniejsze. Czy czasami, tak po ludzku, nie ma Ksiądz już dość, nie czuje wypalenia?

– W ramach formacji duchowej byliśmy kiedyś w Starym Sączu u św. Kingi. Tamtejszy kapelan powiedział do nas piękne kazanie: „a ja wam życzę, abyście się nie zmęczyli człowiekiem”. Często to sobie powtarzamy. Gdyby to była tylko praca zawodowa, to pewnie dawno bym się zmęczył. Ale ja pochodzę z licznej rodziny i pomaganie innym jest dla mnie czymś naturalnym. A studia psychologiczne przekonały mnie, że obok psychologii teoretycznej – „co jest w człowieku” – istnieje psychologia praktyczno-terapeutyczna – „jak człowiekowi pomóc”. To drugie jest zdecydowanie trudniejsze.

Czego życzyć „Arce” z racji jubileuszu?

– Aby nie brakło ludzi, którzy są gotowi pomagać drugim, bo wielu dzisiaj jest ludzi nastawionych tylko na siebie. A warto pamiętać o maksymie wypisanej na wielu dawnych kościołach i domach: „frustrat vivit, qui nemini prodest” – „na darmo żyje człowiek, jeśli nikomu nie pomógł”.

 

Ks. dr Władysław Szewczyk, założyciel i prezes Poradni Specjalistycznej i Telefonu Zaufania „Arka” w Tarnowie, wykładowca na UKSW w Warszawie i WSD w Tarnowie