• JT
    26.07.2011 11:07
    Bardzo dobry tekst dot. ojcostwa i odpowiedzialności. Ojciec zamachowca okazał się zwykłym tchórzem - 20 lat temu, gdy opuszczał rocznego syna i jego matkę, oraz teraz, gdy daje dobre rady dot. samobójstwa. Po prostu zdezerterował, stąd takie tragiczne konsekwencje. Bo syn nie był przez niego wprowadzony w życie! Ale to się ponoć nazywa "nowoczesnym" społeczeństwem", które pozwala na aborcję, eutanazję i marsze równości. Włos się na głowie jeży!
    • piotrp
      26.07.2011 13:45
      Wybacz JT,
      ale ja nie widzę bezpośredniego związku przyczynowego pomiędzy faktem odejścia / nie 20, a 31 lat temu / ojca od matki z synem, a potworną zbrodnią, której dokonał ten młody Norweg. Nie mieszał bym też z tą zbrodnią kwestii "noweczesnego", jak to napisałeś społeczeństwa, które pozwala na to, czy na tamto. Norwegia została odarta z tej otwartości w sposób niezwykle brutalny. Ale odpowiadając już na post Mur betonu, napisałem, że przed tak skrajnym fundamentalizmem i fanatyzmem trudno się obronić. Religia i wiara nie załatwią wszystkiego w dobrym wychowaniu, a przykład islamu, pokazuje, że jej skrajna odmiana może być nawet zaczynem terroryzmu i skrajnego fundamentalizmu. Wielu też zamachowców na całym świecie pochodzi często z dobrych rodzin. Nie ma więc na to reguły i może się to zdarzyć i zdarza w wielu innych krajach i miejscach.
      Pozdrawiam,
  • piotrp
    26.07.2011 11:20
    A ja sobie wyobrażam, że mógłbym to o swoim synu powiedzieć, gdyby hipotetycznie zakładając zrobił, to co młody Norweg. Oczywiście, że wpierw miałbym do siebie pretensje o wychowanie syna. Ale emocje ludzi, zwłaszcza w chwilach ogromnych tragedii, sprawdza się w konkretnej sytuacji, która si e zdarza. Na papierze, kiedy ponadto, to go nie dotyczy, łatwo wypisywać różne rzeczy i się wymądrzać, prawić morale, bo to przecież nic nie kosztuje.

    Zastanawia mnie także asymetryczność w nastawieniu Pana Redaktora do syna i do ojca. Gani Pan Ojca, za słowa, które powiedział w ogromnych emocjach i cierpieniu, że nie zadbał o wychowanie syna, ale łatwo rozgrzesza Pan syna za postawę antyojcowską, że jako 15-latek, i później nie chciał mieć nic wspólnego z ojcem. A skąd ta pewność, że wina leży po stronie wyłącznie ojca, jeżeli chodzi o rozłam w rodzinie ? Ponadto całe życie wychowywała go matka. Czy aby cząstka jej winy jest w tym, co się wydarzyło ?

    Zawsze się zastanawiałem nad tym, dlaczego ludziom przychodzi tak łatwo oceniać innych, których praktycznie się nie zna, i przyklejać im różne łatki ? Wielu katolików i chrześcijan, zreszta sam się na tym łapie, zbyt łatwo przechodzi do porządku dziennego obok 8 przykazania. A przecież niektóre słowa mogą zabić i tych wykrzyczanych nie da się już cofnąć.
  • mur beton
    26.07.2011 12:18
    do "piotrab" - wydaje mi się, że ojciec Andersa dalej woli przerzucać winę tylko na swojego syna i dalej go odrzuca, tak jak odrzucił go te 30-parę lat temu, jako roczne dziecko.
    Nie chcę się stawiać w roli eksperta, ale sama jestem czyimś dzieckiem i widzę jak głęboki ślad pozostawiają w nas rodzice, obojętnie czy byli przy nas czy nie, a może jeszcze bardziej - Ci co przy nas nie byli? Istnieją w nas pewne nawet nieuświadomione rzeczy, mimo, że np. rodzic nie żyje już od kilkudziesięciu lat...
    I sama widzę niedoskonałość nas - jako rodziców - a także konsekwencje niedoskonałości, grzechu i często braku miłości do swoich dzieci, w ich życiu. Tak sobie myślę, że wiem co mówię - mamy piątkę dzieci, od 2 do 23 lat czyli w różnym wieku i różnej płci. I naprawdę o relacjach matka-córka, ojciec-syn, matka-syn, ojciec-córka, i o relacjach wobec kolejnych dzieci, mogłabym pisać czy mówić godzinami - to po prostu jest - i według mnie Pan Sękowski bardzo trafnie przywołał tu słowa i postać ojca Andersa, który teraz chce dalej być "krystaliczny" i "bez winy" a nie widzi, że być może to właśnie on "stworzył" potwora i nauczył go nienawiści i braku ludzkich odruchów?
    • piotrp
      26.07.2011 13:10
      Droga Mur beton,
      tak się składa, że też mam 5 pełnoletnich dzieci, w tym 3 synów. I potwierdzam twoje słowa, że nt. relacji rodzic-dziecko można by godzinami gadać i wiele pisać.
      Sądzę jednak, że słowa ojca, którego specjalnie nie bronię, zostały wypowiedziane w szoku, na gorąco i raczej w duchu współczucia rodzinom ofiar. Mam takie przeczucie, że Ojciec jest świadom tego, że rozbijając rodzinę zrobił krzywdę synowi, ale nie usprawiedliwia wyłącznie tym, i słusznie, aż takiej zbrodni swego syna. Ponadto, chyba nie on "stworzył" tego potwora, skoro nie wychowywał go praktycznie wcale. Nie odebrałem też jego słów, jako przerzucania swojej winy na syna. Po prostu ojcie uznał, że jego syn jest mordercą i psychopatą i on nad tym ubolewa. Postawa ojca w procesie wychowania, albo jego braku jest ewidentnie negatywna, ale to co się wydarzyło, obciąża moim zdaniem w 99% syna.

      To się mogło zdarzyć, i przecież zdarza w wielu innych krajach. Każdy fundamentalizm i fanatyzm jest niebezpieczny. Generalnie trudno się przed nim bronić. Wiara, czy religia może pomóc w wychowywaniu, ale nie zastąpi wszystkiego. Wielu późniejszych zamachowców, czy zbrodniarzy wywodziło się przecież z dobrych rodzin. Dlatego uważam, że tytuł komentarza i jego treść, umniejsza zdecydowanie odpowiedzialności młodego Norwega, i przerzuca ją na jednego tylko z rodziców, w niewłaściwych proporcjach.
      pozdrawiam,
  • Rachela
    26.07.2011 12:22
    Mnie i moją mamę ojciec opuścił, gdy miałam 4 lata. Poszedł do innej kobiety, a mnie olał zupełnie, bo podobno chciał syna, nie córkę. Mama się rozchorowała, dziś leży przykuta do łóżka i codziennie odmawia Różaniec za ojca. I tak już 33 lata. Podziwiam ją za umiejetność chrześcijańskiego wybaczenia, bo sama tego nie posiadam...
  • Rafaello
    27.07.2011 07:54
    A mnie jest szkoda tego ojca. Myślę że teraz głęboko zastanawia się nad swoim życiem. Myślę też że ostatnią rzeczą, jakiej mu teraz potrzeba, to dobijanie go przez robienie wyrzutów i tanie moralitety.
    • piotrp
      27.07.2011 12:51
      Zgadzam się z tobą Rafaello,
      wczoraj raz jeszcze słuchałem w TV wywiadu z ojcem Andersa. Słowa ojca do których doczepił się Redaktor Sękowski zostały nieco wyrwane z kontekstu. Były dyplomata powiedział, że w swoich najczarniejszych myślach wolałby, aby jego syn odebrał sobie życie, a nie zabijał tylu niewinnych ludzi. Był zatem w głębokim psychicznym dołku tym co się stało, gdy to mówił. Być może nie powtórzył by dziś tych słów. Dlatego napisanie w oparciu o ten fakt artykułu, w którym przeprowadza się powierzchowną i wybiórczą, bo przecież nie zna się ludzi, analizę całego jego życia i stawianie mu zarzutów, bardziej moralizatorskich niż faktycznie uzasadnionych, jest moim zdaniem nie uzasadnione i krzywdzące Ojca. Jeżeli Pan Redaktor Sękowski koniecznie, jak w wielu innych przypadkach chciał coś napisać, to rzetelność dziennikarska nakazywałaby raczej zrobienie typowego wywiadu z Ojcem, który na trudne pytania miałby szansę odpowiedzieć i się wytłumaczyć. A tak mamy suche stwierdzenia, w części niczym nie poparte, a raczej zasłyszane, no i zarzuty rozbicia rodziny, uganiania sie za spódniczkami, leżenia na zielonej trawce, itp. Jaki to ma bezpośredni związek przyczynowy, a tytuł na to wskazuje, ze straszliwą zbrodnią Andersa, Bóg raczy wiedzieć. Polecałbym większą ostrożność w stawianiu zarzutów, ferowaniu wyroków i grzebaniu w cudzych życiorysach, a dziennikarzowi większą staranność zawodową.

      Podobnie jak tobie Rafaello tak po ludzku, też szkoda mi trochę ojca, choć nie usprawiedliwiam jego błędów, także wobec syna. Ale wbrew tytułowi, to Anders ponosi pełną odpowiedzialność za tę zbrodnię i jej rozmiar.
      Pozdrawiam,
  • Savonarola
    28.07.2011 14:32
    "...tych wykrzyczanych (słów) nie da się już cofnąć."(piotrp)
    ===============================================
    Czyżby? Ale można je zaskarżyć do niezawisłego sądu w czym macie duże osiągnięcia - wygrywacie sprawę za sprawą; zwycięstwa to są niebagatelne - sąd zawsze Wam przyznaje rację!
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg