• Minerwa
    20.10.2011 11:40
    Minerwa
    Super, tylko jak znaleźć Jasiowi szkołę, gdzie nie będą mieli pretensji, że nie jest Małgosią? A jak Małgosi znaleźć szkołę, gdzie będzie mogła nosić długie warkocze bez ryzyka, że Jaś będzie ją za nie ciągnął?
    Doskonale, zaraz będzie o "Sterniku", Platerkach itp. szkołach uwzględniających płeć w procesie wychowania. Doskonale. Gdyby na końcu artykułu była jeszcze rabatówka na rok bez czesnego w takiej szkole - wszystko to razem miałoby jakiś sens.
  • manatee
    20.10.2011 21:05
    Jako mama synka w pełni się zgadzam z tym, że nauczanie powinno uwzględniać różnice w zachowaniu chłopców i dziewczynek. Ale nie mówmy zaraz o walce z koedukacją! Ja chcę, żeby moje dziecko nauczyło się, że te jakże inne istoty to też ludzie z krwi i kości z całą gamą charakterów i może czasem niezrozumiałych dla faceta zachowań, ale także ktoś bliski i oczywisty, a nie jakaś daleka wyidealizowana Małgosia, co to albo kochać albo gardzić. Jakoś znam poza tym także fajnych facetów historyków, więc nie przesadzajmy z szufladkowaniem!
  • Makrela
    21.10.2011 10:50
    Ja byłam takim Jasiem, tyle, że jestem dziewczynką. Szkoły ogólnie nie uwzględniają różnych potrzeb. Próby profilowania, tworzenia zdolniejszych i słabszych klas uznawane są za dyskryminację.
  • frog1
    22.10.2011 14:11
    A czy w dawnych szkołach dla chłopców pozwalano rozrabiać na lekcjach? Zdaje się, że była tam o wiele większa dyscyplina niż w szkołach obecnych, a wobec niepokornych stosowano kary cielesne, zamykanie w kozie itp. To dopiero było tłamszenie bujnej męskiej osobowości.

    Ja akurat miałam w szkole inteligentną i dynamiczną panią od historii, a nudnego i niekompetentnego pana od fizyki - czyżby wybryk natury?
  • Mama
    01.08.2019 09:10
    Artykuł prezentuje poglądy skrajne, z którymi fundamentalnie się nie zgadzam. Chociaż statystycznie istnieją różnice pomiędzy chłopcami a dziewczynkami - wcale nie tak duże - zarówno sami chłopcy, jak i dziewczynki znacząco różnią się między sobą, a więc jedynie koedukacyjne klasy zapewniają wachlarz życiowych doświadczeń niezbędnych do prawidłowego rozwoju społecznego. W mojej rodzinie syn z tatą jeździ na ryby i na rowery, ale także gotuje. Za to ze mną rozwiązuje zadania matematyczne i uprawia żywiołowe zapasy, bo ja to uwielbiam, a mąż nie.
  • OLD SKULL
    01.08.2019 19:15
    Z tego co ja pamiętam, to takich trudnych jasiów były w klasie pojedyncze sztuki, nawet nie 20%, a tu się mówi że tylu to jest grzecznych. Minęło sporo lat. Tamci rozrabiacze wcale nie cieszyli się sympatią klasy, ani innych chłopców, sprawiali problemy wszystkim. Może i lubiliśmy czasem uprawiać jakieś zapasy na trawie, niektórzy, ale jeśli ktoś przekraczałby granice zabawy czy "sportu" i zachowywałby się chamsko, agresywnie i brutalnie, spotkałby się ze zdecydowanym odrzuceniem. A co się od tamtych czasów zmieniło? Ano to, że praktycznie wszyscy wychowywaliśmy się z normalnych, "pełnych" rodzinach, czyli z mamą, tatą, rodzeństwem, często dziadkami. Ojcowie pracowali, ale wtedy po 8 godzinach mieli jeszcze siły i czas dla domu i rodziny. Byli za nie odpowiedzialni, a dla chłopców to oni byli wzorcami męskiego zachowania i roli jaką powinni spełniać. Naturalne było że jako silniejsi wykonują cięższe czy brudniejsze prace, naprawiają zepsute sprzęty, dbają o dom, chronią kobiety i dzieci w razie niebezpieczeństwa. Są opanowani i skupieni na tym co robią, a nie histeryzują, atakują innych czy strzelają focha. To nie męskie po prostu. I nie tolerują tego u synów. A dzisiaj? Rola ojców, jeśli w ogóle są z rodziną, bardzo się zmieniła. Nie trzeba wyjaśniać. A dodatkowo dość powszechne stały się rodziny rozbite, patchworkowe, nie wiadomo jakie i nijakie. Opiekę nad dziećmi instytucje z zasady powierzają matkom, a one Jasiowi męskich wzorców nie dostarczą i bycia odpowiedzialnym mężczyzną nie nauczą. W tym widzę najczęstsze przyczyny problemów ze sprawiającym problemy Jasiem. Co do koedukacji to jestem za jej utrzymaniem. Dziewczyny obserwują chłopców, potrafią docenić tych co do roli mężczyzny pasują, i im to okazywać. Imponują im wcale nie rozrabiaki czy inni nadpobudliwi, ale ci inteligentni, opanowani, którzy coś konkretnego potrafią i coś udaje im się osiągnąć. I takiego sygnału akceptacji dla takich postaw chłopcy jak najbardziej potrzebują. A i dziewczynki lepiej ich poznają i w zdrowy sposób kształtują swoje wyobrażenia i oczekiwania wobec nich.
  • DREM0R
    01.08.2019 19:43
    DREM0R
    Zastanawiam się jakie kryteria będzie się przyjmować, by ocenić, czy Jaś jest wystarczająco "janowy", a nie "małgosiowy". A jeśli Jaś wbrew oczekiwaniom społecznym wcale nie będzie chciał ganiać za piłką, tylko w spokoju postanowi malować, albo wyszywać, to mamy mu zabronić?
  • 8080
    03.08.2019 10:40
    Zdaje się że ktoś tu próbuje wyważać dawno otwarte drzwi. A wystarczy trochę zdrowego rozsądku i pomyślunku. W mojej podstawówce w młodszych klasach faktycznie uczono też chłopców przyszywać guziki, zszywać materiał jakimś prostym ściegiem a nawet haftować jakieś krzyżyki. I to się niestety w życiu przydaje, nie zawsze ktoś to może zrobić za nas, a bez guzika czasem nie da się wyjść na ulicę. A w harcerstwie i w wojsku trzeba się co jakiś czas "obszywać" jak przybywa belek i innych ozdobników na mundurze. Dalej pomimo koedukacji stosowano w klasach prosty podział na grupy dziewczynki-chłopcy na takich pracownianych przedmiotach jak WT, fizyka, chemia, języki obce i oczywiście WF. Dziewczyny uczono szyć, gotować i robić sałatki, my szaleliśmy po pracowni z młotkami, świdrami, piłami i pilnikami. Było też z początku introligatorstwo, z całkiem ostrymi nożami. Ofiar żadnych nie było. Na języku obcym wschodnim, ale to już w średniej, programy też się znacząco różniły. Nas próbowano czegoś nauczyć, bo się to może przydać jak będziemy budować jakąś nową hutę w kooperacji, Dziewczyny były głównie "uświadamiane", co jeszcze bardziej powinno im się przydać. Wspólne były język polski, historia i matematyka, jako tematy równie podstawowe i konieczne do stworzenia kulturowej i intelektualnej jedności obojga płci. Zatem było wszystko jak najbardziej WPORZO, żaden Jaś w Małgosię się nie zmienił. Pewnym mankamentem była prawie całkowita feminizacja grona pedagogicznego i jego często zbyt emocjonalne reakcje, co już dziś w tak jaskrawej postaci na szczęście nie występuje. Zatem spokojnie, da się wszystko zrobić, byle z głową.
  • Mucha
    04.08.2019 08:15
    Laureatami w dorosłym życiu w większości są mężczyźni ponieważ kobjęty nie zawsze mogą pogodzić życie rodzinne (dzieci) ze swoją pasją. Facet jak to facet zostawia wszystko na głowie kobiety i idzie się oddawać swoim pasjonom przez co ma czas na zwiększanie swojej wiedzy i poszerzanie swojego intelektu
    • JaN
      05.08.2019 22:25
      To poszerzanie wiedzy i intelektu wiąże się jednak najczęściej z przynoszeniem do domu większej ilości pieniędzy, choć nie zawsze. Faceci zawsze wychodzili z domu na polowania, całymi dniami orali pola, ścinali w lesie drzewa, wyruszali na dalekie kupieckie wyprawy. Żeby rodzina miała z czego żyć. Byli i są bardziej skłonni do ryzyka, poszukiwania nowych rozwiązań, tworzenia wynalazków które ułatwiały wszystkim życie. Czasem się udawało, a czasem kończyło się "piękną katastrofą". Kobiety, myśląc też o dzieciach, wolały się w takie awantury nie angażować. Ale w końcu dawały się przekonać że można prać w automatycznej pralce zamiast na waszbrecie. Z początku mówiły że wstyd je będzie z takim praniem iść do magla... No cóż, wszyscy nie mogą na raz robić wszystkiego, trzeba się robotą i rolami jakoś podzielić. Natura też tu ma coś do powiedzenia, jakby niektórzy/niektóre nie chcieli temu zaprzeczać.
      • DREM0R
        06.08.2019 11:22
        DREM0R
        Akurat natura jest taka, że w okresie niemowlęcym chłopcy są bardziej emocjonalni od dziewczynek. Zmienia się to na etapie socjalizacji, gdy zaczyna się oczekiwać od dzieci określonych zachowań zgodnych ze wzorcem kulturowym.
      • Nadia
        27.08.2019 11:26
        Jan, sam szowinizm i wyjaśnienia na wieczną zabawę chłopców w polowanie. Kobiety po prostu nie miały wyjścia, ktoś musiał się zająć prawdziwym życiem i wychowaniem potomstwa. W czasach rycerskich gdy panowie sprawdzali swoje siły w bojach to na ich głowach było zarządzanie całymi grodami. Pralkę facet wymyślił żeby się nie zmęczyć przy podziale ról. Jak w domu ustali się że facet ma zmywać -w trymiga pojawia się zmywarka...
  • Nadia
    27.08.2019 11:22
    Mój syn jest bardzo spokojny. Nie znosi gdy ktoś na niego skacze, popycha, szarpie, szturcha. Biega, ale w swoim tempie, po woli, nie jest najlepszy w sportach. Co by z nim było gdyby trafił do klasy z samymi rozbrykańcami??? Edukacja separowana nie jest więc 100% dobrym rozwiązaniem. Bywają też spokojni chłopcy. A homoseksualny nie jest na pewno.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg