• Abdul
    12.04.2012 13:59
    Najpierw nie miał nic przeciwko, a nawet zachęcał, by dziewczyny były wyuzdane na dyskotekach, a teraz biadoli:
    "Wiele dziewczyn pogubiło się. Nie szanują się"
  • ata
    12.04.2012 14:59
    ks Michał,musi sie okrutnie w swoim kaplanstwie nudzic ;)..uzaleznienie akceptacji swojej kobiecosci od makijazu i szpilek?..hehehe..dooobre
  • kobieca
    12.04.2012 15:24
    takie związanie kobiecości z makijażem, szpilkami, ciuchami itd. i dramatyzowanie z powodu tego, że nie umiem się malować... a i jeszcze na rekolekcjach nawet sobie nie odpuściła... to się nazywa nie kobiecość a
    P-R-Ó-Ż-N-O-Ś-Ć ... więcej słuchania techno, a może zrobicie kolejne głębokie rekolekcje. Porażka!
    Z pustego nawet Salomon nie naleje, z braku duchowości tworzycie jakieś dziwaczne namiastki. Nie mamy w świecie, co chwilę na każdym kroku dowartościowania "kobiecości" tej od makijażu, szpilek i ciuszków... gdzie tu duchowość? poczytajcie sobie klasyków mistyki zamiast siedzieć i bawić się różem do policzków. Może wtedy zrozumiecie czym jest kobiecość w ujęciu Bożym.
  • Kobieca Kobieta
    12.04.2012 16:09
    Paranoja.....
  • Beata
    12.04.2012 16:22
    I właśnie ze względu na taki głosy jakie się tutaj pojawiają takie zajęcia maja sens! Nadal widać świetnie się ma stereotyp, że kobieta, która jest ładnie ubrana i umowalowana musi być próżna. Czyli jak "porządna" chrześcijanka, to tylko bez makijażu, w golfie i wełnianej spódnicy? Bo elegancka, piękna i zadbana to grzeszna? Co za absurd?! Czasami trzeba uzdrowić ciało, aby i duch poczuł sie lepiej. Zwłaszcza jeśli dotyczy to kobiety, która z natury swojej potrzebuje czuć się piękna i być w ten sposób doceniana.

    Tym bardziej ma to dla mnie sens, jeśli szkolenie tego typu u podstaw ma duchowość i pokreślenie, że prawdziwe piękno zawsze pochodzi z wewnątrz, co nie oznacza, że nie powinnyśmy podkreślać go także na zewnątrz.
    To nie ma nic wspólnego z próżnością! Tu chodzi o świadomość i odkłamanie wizerunku "chrześcijanki-pokutnicy" nijak nieprzypominającej pięknej, zadbanej i szczęśliwej kobiety, którą powinna być!

    Niestety, niektóre kobiety tak skupiają się tylko i wyłącznie na "duchowości" że całkiem lekceważą sferę fizyczną, a potem są zdziwione, że mężczyźni nie zwracają na nie uwagi, chociaż one takie wspaniałe kobiety są, a tymczasem aby mężczyzna mógł pokochać "wnętrze", zachęcić go musi "zewnętrze";)Tak to działa, po prostu.
  • Justyna
    12.04.2012 16:51
    A mi się ten pomysł bardzo podoba. To, że kobieta maluję się, chodzi w butach na szpilkach nie znaczy, że jest próżna i pusta wewnątrz, to znaczy, że dba o siebie i chcę podkreślić swoją kobiecość, a w tym przecież nie mam nic złego. Po prostu czujemy się wtedy lepiej, pewniej. Życie jest po to żeby z niego korzystać, a nie tylko się modlić i myśleć o własnym zbawieniu. Trzeba wyjść do ludzi i pokazać im, że są wyjątkowi i pomóc im znaleźć ich dobre strony i pokazać, że nie wszystko jest złe jeśli się coś robi w sposób umiarkowany. Wygląd zewnętrzny nie jest najważniejszy, ale od niego też dużo zależy. Ja osobiście wychodzę z założenia,że nie powinno się tylko skupiać na swoim wyglądzie i przesadnie obchodzić się ze swoją kobiecością, ale nie jest też czymś złym jeśli kobieta chcę dobrze wyglądać, to jest chyba coś naturalnego.

    Tak trzymać dziewczyny, wszystkiego najlepszego :)
  • Psycholog
    12.04.2012 16:55
    Boże... Niech ksiądz poczyta Listy do Tymoteusza. Jak widzę ewangelizatorki z czerwonymi tipsami to naprawdę chce mi się uciekać z Kościoła. Ale rozumiem księży, którzy potrzebują się dowartościować atrakcyjnymi panienkami u boku. Gdyby żyli Ewangelią pewnie nie mieliby takich potrzeb...Ale upadek moralny jest wpisany w historię Kościoła, to ktoś musi się tym zajmować. Wszak łatwiej młodymi panienkami niż starymi i chorymi tudzież alkoholikami, bezdomnymi itd. Ale nie ma co płakać, bo potem my psychologowie mamy pracę i kasę spotykając się z dziewczynami i dorosłymi kobietami uzależnionymi od księży.
  • ExCalibur
    12.04.2012 17:21
    Dziewczynki... opanujcie emocje. W Łodzi jakoś potrafią dbać i o zewnętrze i o wnętrze. Tyle, że media, nawet katolickie, wielkie halo robią z tego pierwszego. Ameryki panie z oazy nie odkryły, takie działania znane się od wielu dekad. Dobrze, że są przypominane i rozwijane.
    Za dużo oglądacie Lisa i Wojewódzkiego - stąd to rozedrganie. A może zwyczajna Z-A-Z-D-R-O-Ś-Ć?
  • Psycholog
    12.04.2012 21:06
    Jak już brakuje merytorycznych argumentów, to zawsze można cisnąć magicznym słowem: ZAZDROŚĆ. To takie modne wśród młodych ewangelizatorek, bo można kogoś po "chrześcijańsku" poniżyć. Jak chcecie zainteresować sobą faceta to zadbajcie o dobry współczynnik WHR, czyli stosunek obwodu tali do obwodu bioder. A to oznacza, że facet dużo szybciej zobaczy Twoje proporcje dolnych części ciała niż na tywarzy makijaż. I tyle już mu wystarczy do diagnozy kobiecej atrakcyjności. Pozwólcie mu potem na dostrzeżenie waszego wnętrza i jak je zobaczy zacznijcie się malować. Bo jak się zatrzyma na obrazku to ucieknie jak obrazek wyblaknie, do tej atrakcyjniejszej, po kolejnych edycjach warsztatów z kobiecości. A Wy zostaniecie same z kolejnym dzieckiem przy piersi, ale za to w pończoszkach, na szpilkach i z perfekcyjnym makijażem. (U boku dresiarza najczęściej można spotkać piekną dziewczynę.) Pomimo mojej pobożności bez makijażu, mam szczęśliwą rodzinę, wciąż tego samego męża od lat i jakoś nie zauważyłam, żeby jego męskość i wierność zależała od makijażu. Natomiast wiem, że są nieodpowiedzialni księża, którzy dowartościowują się atrakcyjnymi dziewczynami u boku i uzależniają je od siebie, a potem idą na inną parafię a te zostają same i jest ból. Natomiast oni mogą dalej niewinnie zdobywać pięknymi słowami o "bożej miłości" kolejne serca. I nie mieszajcie Ducha Świętego do tych manipulacji, bo już niejedno o Nim słyszałam, ale coś owoce inne były niż Biblia mówi.
    • ExCalibur
      12.04.2012 23:21
      Pani Psycholog, warto czytać uważnie i w kontekście. Wcześniej jedna z pań pozwoliła sobie na komentarz wobec pomysłodawczyń wyglądający tak: "P-R-Ó-Ż-N-O-Ś-Ć". Moja "Z-A-Z-D-R-O-Ś-Ć" była jedynie reakcją.

      Jeśli zaś chodzi o argumenty merytoryczne, to jako mężczyzna, mąż i wielokrotny ojciec, nie oceniam tej inicjatywy jako akcji mającej wyłącznie zwiększyć atrakcyjność młodych kobiet w oczach mężczyzn (to oczywiście też), ale w oczach własnych. Kiepski ze mnie psycholog, ale przygotowanie smacznego posiłku, dobranie pasującego kolorystycznie drobiazgu czy nawet włożenie wygodnych i ładnych butów może wpłynąć pozytywnie na samopoczucie kobiety nawet wtedy, gdy rzecz dziać się będzie w domu i nie doprowadzi do męskich zachwytów.

      Żeby nie było nieporozumień - moja żona nie maluje się i wygląda wciąż pięknie. Ale od młodości wie, jak używać kosmetyków. Może wiedza powiązana z umiejętnościami wcale nie musi prowadzić do nadużywania, ba - używania?
  • akwinata
    12.04.2012 21:56
    Według św. Tomasza z Akwinu postęp duchowy rozpoznaje się m.in. według następujących "punktów":
    1. brak grzechu ciężkiego
    2. upodobanie w obecności Boga: chętnie mówić o Nim, myśleć o Nim, dziękować Mu, dążyć do niego
    3. miłować skutecznie bliźniego mimo wad
    4. Chcieć się podobać Bogu bardziej niż wszystkim, których się kocha
    5. NIE POSZUKIWAĆ RZECZY ZIEMSKICH: przyjemności, zaszczytów, bogactw itd.

    Jeśli chcecie robić warsztaty wizażu... idziecie dobrą drogą (ale wtedy pytanie co do tego ma ksiądz?)
    Jeśli chcecie robić warsztaty ewangelizacyjne... to jesteście w dużym błędzie, a ksiądz ponosi pełną odpowiedzialność za to pod czym się podpisuje.
    • ExCalibur
      12.04.2012 23:24
      Zastanawiam się, dlaczego katolicki portal opisuje zjawisko na podstawie doniesień portalu gazeta.pl, skoro tenże powołuje się na źródłową informację na stronie diecezjalnej. W tej ostatniej ks. Misiak nie pojawia się ani razu. I jak sądzę, ona bliższa jest prawdy o tym pomyśle.
  • fanka J.B.Molla
    13.04.2012 00:10
    Do 'kobieca'.
    Moja droga, zapoznaj się z życiorysami świętych kobiet, które "chociażby" z racji tego, że zostały uznane za święte mają coś wspólnego z Bogiem ;). Za przykład mogę podać tutaj chociażby Joannę B. Molla ;), która uwielbiała malować paznokcie i czytać gazety o modzie, nawet będąc hospitalizowaną. I przepraszam, ale brak makijażu, nie świadczy o duchowości lub jej braku danej katoliczki, więc jego zaistnienie nie świadczy o jej braku.
  • Psycholog
    13.04.2012 09:56

    J.B.Molla na co dzień będąc lekarzem, żoną i matką wcieliła w życie hasło, które przyswoiła sobie jako dziewczynka. Trzy słowa streszczające program życia wskazywany przez Akcję Katolicką jako kierunek zaangażowania na całe życie: modlitwa, działanie, poświęcenie (MDP).
    Modlitwa: była wówczas określana jako "dusza wszelkiego apostolatu". Oznaczała życie wewnętrzne, życie w zjednoczeniu z Bogiem i życie dla Boga. Modlitwa osobista i wspólnotowa: medytacja, nawiedzenie Najświętszego Sakramentu, częsta spowiedź, codzienna Komunia św., rekolekcje, spotkania, nauka katechizmu...
    Działanie, apostolat: pełne poświęcenie się innym, szczególnie dalekim od Boga. Wszystko musi być czynione dla Królestwa Bożego, "aby Jezus królował". Akcja Katolicka nie czyniła rozróżnienia między formacją osobistą i apostolatem: formacja była w służbie działania, apostolatu, zaś działanie podejmowane dla Jezusa, dla Jego Królestwa było szkołą autentycznej formacji. Apostolat świecki w miejscu pracy, w domu: nie będący marginesem życia, lecz całkowicie je ogarniający. Nie ma takich chwil, kiedy się "jest w Akcji Katolickiej" i takich kiedy się "nie jest". Codziennie w swoim środowisku, życiu społecznym, w rodzinie i pracy zawodowej, zawsze pracuje dla Królestwa Bożego.
    Poświęcenie: modlitwa i działanie powinny być czynione bez podwójnych celów, nie dla uzyskania korzyści czy pochwały, lecz by stać się jak Jezus całkowitym darem dla innych, kosztem wyrzeczeń i cierpień, na drodze wielkodusznego współzawodnictwa miłości, która dąży do poświęcenia własnego życia dla tych, których kocha.
    Gianna ukoronowała ten program najwyższym darem z własnego życia.

    I jakoś o paznokciach nic... Może dlatego, że nie były treścia jej życia... Jest mnóstwo warsztatów o kobiecości, męskości i można w nich uczestniczyć do woli i nawet nikt nie zabroni, żeby ktoś rozpoczął je sobie modlitwą czy uczynił znak krzyża, ale.... jednak łatwiej przeżegnać się kiedy wszyscy to robią, niż wyłamać się samemu, prawda? Ale to jest dopiero ewangelizacja i dawanie świadectwa, tylko, że sporo kosztuje...jeśli nie jest autentyczne. 
     

    • fanka J. B. Molla
      13.04.2012 12:43
      Przepraszam, ale wyżej przytoczone 25 linijek nie są życiorysem J. B. Molla (Moll'i spolszczając). W jej życiorysie owszem, jest mowa o tym jak malowała paznokcie. Bo to część jej życia. Nie najważniejsza, ale po prostu lubiła to. Nie zapominajcie proszę, że oprócz duchowości istnieje sfera psychiczna i fizyczna, które to są ze sobą powiązane, bardzo ściśle. Nikt nie każe dziewczynom chodzić na wysokich obcasach, przecież wyraźnie dziewczyny w zaproszeniu mówią o inspirowaniu. Nikt nie będzie z nich tam przecież robił lalek Barbie. Ja wyraźnie odczytuję przesłanie, że dziewczyny chcą pokazać jak można o siebie dbać. Ciało łączy się z duchem człowieka. Powodzenia dziewczynom z Łodzi!!
      • kobieca
        13.04.2012 13:45
        Jej, gdyby mi ktoś po śmierci i kanonizacji wyciągnął z życiorysu, że używałam kremu S... lub V
        i bardzo to lubiłam i to była treść mojego życia, i chodziłam na "rekolekcje" żeby się dowiedzieć coś o kremach! No dla mnie byłaby to totalna porażka... I co jak co, ale wiedz o świętych kobietach to za bardzo nie masz :( Podając jeden przykład, incydent z życia Joanny Molla mówisz o tym, że tak żyły święte kobiety. Poczytaj zatem,
        popatrz na zdjęcia Joanny Mola... czy masz gdzieś bijący po oczach makijaż, szpilki ala Laboutin, a może mini odkrywającą za dużo czy bikini, jak zwykły pozować miss na wybiegu? Nie chodzi o to, by
        o siebie nie dbać... Apropos - myjesz ręce po wyjściu z toalety? Często widzę przepięknie umalowane panie, które wchodzą do WC... i wychodzą, ew. zatrzymują się by poprawić włosy... brudnymi rękami! Dbajcie o siebie... używajcie mydła, papieru toaletowego, proszku do prania itp. itd. Nie znam jednak drogi duchowości, która prowadzi przez uczenie makijażu do świętości. A widziałam już wiele kobiet, które na tak rozumianej kobieco-duchowości przejechały się i były krytykowane najmocniej przez ... kapłanów i mężczyzn właśnie .
  • ExCalibur
    13.04.2012 19:06
    Do "kobiecej".

    Nie wiem, z czego bierze się to przywiązanie do rekolekcji - przecież jak byk stoi napisane, że są to warsztaty. Ludzie wiary nie muszą (a nawet nie powinni) całego życia spędzać na rekolekcjach. Błogosławiony P.G. Frasatti jest tutaj dobrym (bo młodym) i złym (bo facet) przykładem.

    Pomalowane paznokcie i zadbana fryzura nie są przecież tożsame z niemyciem rąk po wyjściu z toalety. Zaniechują tego także panie "dbające o siebie inaczej".

    Chyba masz predylekcje do uogólniania swoich wizji. A tu dziewczyny chcą jedynie nauczyć się dobierać kolory dodatków i umiejętnie upichcić coś z niczego. Daj im szansę - to przecież tylko sześć spotkań. Zawsze można namówić księdza, żeby po całym cyklu wszystkie uczestniczki solidnie wyspowiadał...
  • Psycholog
    14.04.2012 11:15
    Doczytałam u źródła, że warsztaty skierowane są przede wszystkim do gimnazjalistek i licealistek... Nie wiem, nie wiem, ale może trzeba by zaprosić uczennice ze szkoły Sióstr Nazaretanek, Zmartwychwstanek, może z Szymanowa i paru innych :) Z mojej wiedzy z psychologii rozwojowej trochę inne wartości w tym wieku należy kształtować. To etap kryzysu tożsamości i trzeba pomóc znaleźć prawdziwą odpowiedź na podstawowe pytania: Skąd przychodzę? Kim jestem? Dokąd zmierzam? Bo z mojej obserwacji widzę, że nastolatki doskonale wiedzą, gdzie znaleźć sklep z butami, kosmetykami i porady wizażystki. Dobrej zabawy, ale nie trąbcie o tym w mediach...katolickich. I dbajcie o kręgosłupy, bo przy tak obciążonych plecakach nie radziłabym chodzić w szpilkach.
  • Pedagog
    15.04.2012 01:04
    Skonsultowałam się właśnie z rehabilitantką, osobą, która pracuje dla ludzi z chorymi kręgosłupami, na temat obuwia, obcasów i tego co to ma do naszego kręgosłupa. I owszem, najzdrowsze dla kobiet jest obuwie gdzie obcas będzie miał 4-5 cm, a dla mężczyzn 2-3cm. I przepraszam, ale wolę na ten temat kompetentne wypowiedzi, a nie "bo mi się wydaje, że..". Poza tym, Pani Psycholog, czytając u źródła na pewno natknęła się Pani tak samo jak ja na informację, że organizatorką przede wszystkim zależy na tym, aby dziewczyny zaakceptowały w sobie przede wszystkim człowieka, i kobietę. Dlatego też przeprowadzają zajęcia z psychologami, i różnymi ciekawymi osobami, które moga się wypowiedzieć na temat kobiecości, np. siostrami od Matki Teresy z Kalkuty, popularnie zwanymi Kalkutkami, czy Urszulankami, które jak najbardziej pomysł pochwalają. I niech Pani sobie wyobrazi, że wśród nich też są psychologowie, i wiedzą, czego młodym ludziom potrzeba. Nigdzie nie twierdzą, że chcą robić kurs wizażu. Chcą, aby dziewczyny wyszły z domu, spotkały się i zaczęły rozmawiać z rówieśnikami, chcą nadrobić to, co często teraz zaniedbują ich mamy i babcie, rozmowy na temat swojej kobiecości. A dlaczeog nie mają tego robić ucząc się szyć spódnic czy robiąc kolczyki?
  • Psycholog
    16.04.2012 20:57
    Panie Pedagogu, moje szpilki mają 8-10 cm, to jakby ciut więcej... a moje córki gimnazjalistki chodzą w odpowiednim obuwiu. Dziś miałam rozmowę z czterema uczennicami, które, a jakże, emanują kobiecością, ale boja się wyjść w nocy do łazienki, boją się być same w domu, boją się duchów a żeby zasnąć myślą o... czułych objęciach ukochanego i całej reszcie też, bo to je uspokaja... To są zaniedbania rodziców, a nie szpilki, makijaż, a kolczyki prawie w każdej szkole w ramach zajęć dodatkowych czy świetlicowych można się nauczyć robić. Ale to nie o to chodzi, bo można wszystko, tylko po co o tym trąbić? I właśnie tak to jest z naszym Kościołem. Sami pod sobą dołki kopiemy. W celu uzyskania rzetelnej informacji siegnęłam do źródła, bo mi zależy na prawdziwym obrazie Kościoła, ale czy przeciwnikom zależy? Wyłapią szpilki i idzie w świat, i jest się z czego, i z kogo pośmiać. A potem my cierpiętnicy katolicy chełpimy się z dźwigania krzyża, zupełnie pustego, fałszywego, bo wynikającego z ludzkiej głupoty i braku odpowiedzialności. I tyle...
  • Marek
    17.04.2012 08:04
    Jak to jest dyskusja w "Gazecie Cadyka " to mnie to nie interesuje.Znam finał będzie taki sam jak "przyjaźń" Adama z błogosławionym ks.Jerzym
  • Maxim
    17.04.2012 20:09
    A kiedy warsztaty poświęcone męskości ?
    Ciekawe z kim te warsztaty by prowadzono ? Może by zaproszono Chucka Norrisa ? ;-)
  • shounan
    18.04.2012 15:02
    Mam nadzieję, że warsztaty poświęcone męskości będą równie stereotypowe i androgyniczne. Panowie uczyć się będą chlania denaturatu, wszczynania burd na stadionach i bójek w pubach,odróżniania galerianek od zwykłych gimnazjalistek i, najważniejsze, jak zlać babę, żeby nie zostały ślady.
    Jak stereotypy, to na całego i dla wszystkich!
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg