• moja opinia
    05.12.2013 08:49
    Brak pracy = rozpad wolnego społeczeństwa.
    Odnoszę wrażenie, ze Polska wraca do struktur feudalnych...
    • raczej
      05.12.2013 13:24
      Systemu klientelistycznego za czasów saskich średniowieczny feudalizm nie był ostatecznie taki zły pod tym względem.
      • aaa
        06.12.2013 15:09
        Ktoś ma krewnego na odpowiedniej POsadzie to nie ma strachu, zawsze praca nieforsowna, a popłatna się znajdzie, mieszkanie komunalne również, tudzież
        zlecenia dla firmy szkoleniowej typu krzak. W tym sensie klientyzm.
  • Łukasz
    05.12.2013 09:29
    Sytuacja materialna wcześniejszych pokoleń doby PRLu była jeszcze trudniejsza, o czasach wojny nawet nie wspomnę, a mimo to dzietność była dawniej większa. Prawda jest taka że rozmiłowaliśmy się w życiowej wygodzie i dostatku i dlatego właśnie rodzi się tak mało dzieci.
    • kogito
      05.12.2013 10:12
      Nadrób więc to, czego nie robią inni!
    • Hannaonline84
      05.12.2013 10:59
      Tak coś w tym jest.
      Jednak jest jeszcze jedna sprawa. Otóż jeśli masz dzieci poniżej 18 roku życia i kiepskie warunki to istnieje ryzyko, że urzędasy zechcą zabrać Ci te dzieci bo nie masz odpowiednich warunków. Myślę, że również dlatego ludzie boją się mieć dzieci na dzień dzisiejszy, jeśli nie mają zbyt wiele pieniędzy i w dodatku mają kiepskie warunki bytowe.
      Podczas wojny chyba się nie zabierało dzieci z powodu kiepskich warunków, a teraz może wojny nie ma, ale widać, że urzędnicy, którzy z byle powodu zabierają dzieci są gorsi od wojny.
      • jacek
        05.12.2013 14:14
        zabiorą dziecko bo nie masz pieniążka i dadzą rodz zastepczej plus jakis pieniążek, to jest paranoja ech
      • vanitas
        05.12.2013 15:20
        swoją drogą - opisywana tu (http://krakow.gosc.pl/doc/1477712.Dramat-rodziny-Bajkowskich) sprawa Bajkowskich znalazła swój finał:
        http://www.krakow.po.gov.pl/decyzja-prokuratury-dotycz%25C4%2585ca-rodziny-b.html
        Decyzja prokuratury dotycząca rodziny B.

        Prokuratura Rejonowa w Krakowie – Podgórzu umorzyła postępowanie w sprawie fizycznego i psychicznego znęcania się nad małoletnimi dziećmi, zaistniałego w okresie od nieustalonego roku do marca 2013r. w Krakowie, wobec stwierdzenia, że czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego oraz w sprawie naruszenia nietykalności cielesnej małoletnich, zaistniałego w tym samym okresie czasu wobec braku znamion przestępstwa ściganego z oskarżenia publicznego i braku interesu społecznego w objęciu ściganiem z urzędu występku prywatnoskargowego.

        Czekamy na odszkodowanie, bo w to, że ktoś straci pracę albo nawet premię - nie wierzę.
    • Kasia spodziewająca się
      05.12.2013 11:19
      Łukaszu, jasne, że sytuacja się zmieniła, ale to nie jest tylko kwestia wygody rodziców, ale też presji społecznej - weź pod uwagę, że warunki, które kiedyś były do zaakceptowania, teraz mogą doprowadzić do odebrania dzieci rodzicom. No i - nie gloryfikując bynajmniej PRL-u - wtedy wszyscy mieli pracę i pensję, nawet jeśli niską i nikomu niepotrzebną, a teraz? Ja i mój mąż mamy stałe umowy o pracę, więc spodziewamy się wkrótce potomstwa. Ale wśród naszych znajomych rówieśników (absolwentów warszawskich - głównie państwowych - uczelni) stanowimy WYJĄTEK. Dodam, że mieszkamy w Warszawie, gdzie teoretycznie z pracą jest najmniej źle... Jeśli już ktoś pracuje, to są to umowy o dzieło albo umowy zlecenia. Nie mam prawa się dziwić, że odpowiedzialni ludzie w takiej sytuacji boją się założyć rodzinę.
  • kogito
    05.12.2013 10:10
    "Co dziesiąty Polak nie chce zakładać rodziny, ponieważ boi się niepewnej sytuacji materialnej,"

    Nie "nie chce", tylko nie może!
    Kto zakłada rodzinę, jeżeli nie może zapewnić jej utrzymania? Tylko człowiek głupi.
    • PM
      05.12.2013 11:11
      Gdybym tak myślał nigdy bym nie zdecydował się na małżeństwo. Jeśli masz dwie ręce i chęci do pracy, to utrzymasz rodzinę.

      Gdy żeniłem się byliśmy na studiach a oprócz tego żeby zarobić na mieszkanie i utrzymanie pracowaliśmy (podczas studiów). Po studiach przyszły nasze dzieci i też nigdy nie myśleliśmy o nich w kategoriach takich "Czy nas stać na dzieci".

      Dziś mamy "czworo wspaniałych" - szkoła - gimnazjum - liceum - studia - ale uwierz mi, nigdy nie myśleliśmy o decydowaniu się na kolejne dzieci przez pryzmat pieniędzy.

      Bo ufaliśmy i ufamy bardziej Bogu, niż sobie...
    • Gość
      05.12.2013 11:33
      To tylko męski punkt widzenia, dobry ale nie do końca. Razem zawsze znajdzie się jakieś rozwiązanie... Poza tym jest przecież Bóg i w sprawach materialnych też można na niego liczyć.
    • vanitas
      05.12.2013 15:15
      Jak zakładałem rodzinę - utrzymywaliśmy się ze stypendium naukowego+jakieś zlecenia. Jak się rodziła 1 córka - tego samego dnia rozmowa o pracę (udała się). Do tego "załatwiając formalności" ślubne - trafił nam się wynajem domku - prawie za bezcen. Pan Bóg prowadzi jak ktoś Mu zaufa..
      • aaa
        05.12.2013 16:57
        ze stypendium naukowego i zleceń rachunki na 3 osoby bardzo ciekawe, ale coś za bardzo nadprzyrodzone
      • vanitas
        05.12.2013 20:56
        @aaa
        Nie bardzo rozumiem o czym piszesz. Napisałem jasno "jak zakładałem rodzinę" - czyli w momencie przyjęcia sakramentu małżeństwa. Na tym etapie - była nas 2. Dziecko pojawiło się rok później...
  • aaa
    05.12.2013 13:26
    A co trzeci który chce się nie boi, bo wyjeżdża.
  • Ewka
    10.12.2013 15:05
    To prawda z tymi pieniędzmi. Weźmy naszą sytuację - 2 dzieci, jedna pensja, nie starcza nam na życie na cały miesiąc , współutrzymują nas teściowie, ech...I za co mam się rozmnażać dalej? Teraz już tylko ścisły NPR.
  • studentka
    02.03.2014 17:05
    U mnie w kosciele był dziś fragment z Pisma Św
    " Nie troszczcie się zbytnio o swe życie o to comacie jeść co macie pić, ani o swoje ciało czym przyodziać je tak mówi Pan" , po nim ksiądz powiedział kazanie, że wiele osób najpierw chce mieć dużo kasy i samochód a potem dzieci, że trzeba bardziej Ufać Opatrzności Bożej, i otworzyć się na przyjmowanie dzieci.
    Ale szczerze mówiąc to przecież za coś trzeba dzici wykarmić jak się urodzą, ubrać, a jeśli przynajmniej jeden z małżonków nie ma pracy to chyba nie jest łatwo to zrobić gdy jest się odpowiedzialnym. Poza tym w Pismie Św jest napisane, że kto nie pracuje niech nie je".
    Myślę,że gdyby było więcej miejsc pracy to ludzie by chętniej brali ślub, przecież za niego terz trzeba zapłacić- czyż nie?

Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg