Podstawowym mankamentem kwestii naprotechnologii jest to, ze jest praktycznie nieznana. Choć temat jest niezwykle delikatny to jednak niektórym moim znajomym "sprzedają" wiedzę o nim odsyłając ich najczęściej do jednego z archiwalnych numerów Gościa. Wydaje mi się, że najskuteczniejsze propagowanie naprotechnologii powinno się odbywać za pośrednictwem Kościoła w parafiach, który najlepiej może zorganizować spotkania z lekarzami, i może najważniejsze, z parami małżeńskimi, które po latach doczekały się potomstwa. Ps. Moje zaufanie do in vitro jest równe "0".
Podstawowym mankamentem kwestii naprotechnologii jest to, ze przeciwstawianie jej metodzie in vitro jest kompletnym nieporozumieniem. Naprotechnologie mozna porownac do ziololecznictwa ktore jest naturalne i czesto jest bardzo skuteczne, ale w przypadkach wymagajacych np. operacji kompletnie bezuzyteczne. IVF jest odpowiednikiem operacji: stosuje sie je w ostatecznosci kiedy zadna inna metoda nie zadzialala. Prosilbym redaktorow zeby przestali robic ludziom wode z mozgu, bo z uwagi chociazby na koszt IVF jest zawsze ostatecznoscia. A wpedzanie ludzi w poczucie winy za to ze zdecydowali sie na ta metode jest skrajnie niemoralne.
Znowu ten cudzołożnik Chazan, dlaczego każecie patrzeć na jego zdradziecką twarz? Gadaniem o naprotechnologii nie odkupi swoich zdrad, rozwodu, nieślubnego dziecka i życia z kochanką.
Gadaniem o naprotechnologii nie odkupi swoich zdrad, rozwodu, nieślubnego dziecka i życia z kochanką.