- usunięty z Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego za naruszenie kodeksu etycznego
- Towarzystwo Psychologiczne Stanu Nebraska krytykuje go za nieustanne nadinterpretacje socjologicznych materiałów badawczych i twierdzi, że wystarczy pobieżna analiza działalności Camerona, aby dojść do wniosku, że nie ma ona nic wspólnego z nauką
- Kanadyjskie Stowarzyszenie Psychologiczne twierdzi że działalność Camerona jest całkowicie oparta na nadinterpretacjach i błędach metodologicznych
- Światowa Organizacja Zdrowia uważa Camerona za ideologa, a nie naukowca, a jego badania za zupełnie nieprzydatne w jakichkolwiek opracowaniach
Każdy naukowiec czy doktor krytykujący homoseksualistów będzie tak samo traktowany, przez wszelkiej maści towarzystwa, gdyż tego wymaga poprawność politycza
@Juras - Trafiłeś w sedno: rzeczywiście "katolicy bazując na słowach sprzed 20kilku wieków wiedzą więcej na temat psychologii, niż gremia skupiające tysiące naukowców". Postęp to mit, a na pewno wiesz, że nauka dziś niespecjalnie dąży do prawdy, a raczej znajduje dziwne odpowiedzi na bezsensowne pytania (przypominam znany dowcip, że socjologia to nauka dowodząca za pomocą skomplikowanych badań, że wyżsi mężczyźni noszą dłuższe spodnie). W Piśmie Świętym jest wszystko, co można powiedzieć o człowieku, jego skłonnościach, namiętnościach i sposobie rozumowania. Bardzo polecam np. 2 Sm 11 albo niesamowitą księgę Hioba. A właściwie polecam całe Pismo Święte :)
@Eugeniusz_Pomorze_ "Ewuniu, nie każdy postęp naukowy, to jednocześnie postęp ludzkości..." - czyli kolega jednak z bolącymi zębami chodzi do kowala. Podobno przyzwyczajenie to druga natura człowieka.
To smutne, że tyle organizacji służy przepychaniu politpoprawnej papki. Homoseksualizm, podobnie jak inne odchyłki od normy (pedofilia, zoofilia, nekrofilia itp.) był i jest chorobą. Żaden dekret tego nie zmieni. Jeżeli ktoś posiadający taką przypadłość czuje się z tym dobrze, to niech sobie żyje wg swojego upodobania. Nie każda choroba musi być leczona. Tylko niech nie chodzi i nie zmusza wszystkich naokoło do twierdzenia, że to jest OK. Cameron jest ścigany za posiadanie swojego zdania przez zwolenników tolerancji i wolności. Ot, taki paradoks.
Jeżeli zerkniesz na pierwsze zdanie tego artykłu, to dowiesz się, że Cameron nie jest "ścigany", bo to z jego powództwa toczy się ten proces.
Cameron sam ściga innych ludzi za to, że ci mają czelność informować władze uniwersyteckie, że osoba mająca wystąpić u nich z wykładem nie jest traktowana poważnie przez świat nauki :)
Juras - polecam stronę http://www.homoseksualizm.edu.pl/index.php/co-mowi-nauka/36-polemiki/335-homoseksualizm-10-najwikszych-mitow nie ma tam "kościółkowych argumentów" ale trochę obiektywnych faktów, które są niewygodne i zazwyczaj przemilczane...
Przejrzałem. Autorzy tej stronki też powinni ją przejrzeć i zaktualizować (chyba, że nierzetelność jest dla nich OK i liczy się ideologia). W co najmniej kilku miejscach powołują się tam na dr Roberta Spitzera, który zajmował się terapią reparatywną, która rzekomo miała zmienić orientację z homo na hetero. Dwa lata temu dr Spitzer wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że zmiana taka jest niemożliwa, jej próba może być szkodliwa dla zdrowia psychicznego i przeprosił wszystkie osoby homoseksulane, które mogły poczuć się dotknięte jego działalnością.
Tak więc, albo autorzy strony usuną ze swoich wywodów wzmianki Spitzera (bo sam przyznał, że się mylił), albo niech rzetelnie o nim piszą, z uwzględnieniem najnowszych faktów, bo na dzień dzisiejszy łatwo zweryfikować, że wolą wybierać wygodne dla siebie informacje, a inne przemilczeć.
- Już choćby przez te minusy sami udowadniają, że dr.Cameron ma rację.
Jednocześnie pokazują, - Co mają w głowie, a raczej czego brak.
- Zaczęli przez głosowanie, że to nie jest choroba. - Teraz naciski polityczne, poprawność polityczna,... - Człowiek który mówi prawdę, jest chory, homofobia,...
- Gdyby w taką (ich) głowę stuknąć, taki głuchy odgłos pustki może zaszokować.
"- Już choćby przez te minusy sami udowadniają, że dr.Cameron ma rację.
Jednocześnie pokazują, - Co mają w głowie, a raczej czego brak." - możesz to wyjaśnić?
Katolicy mają swoją prawdę, świat wiedzy i nauki ma swoją prawdę. Jeżeli chcesz opierać się na wiedzy prowincjonalnych pasterzy sprzed wieków to Twoja sprawa, ale reszta cywilizowanego świata chciałaby być trochę bardziej na czasie...
Wesołych Świąt Zmartwychwstania Pańskiego! I pamiętajcie: za każdym razem kiedy pragniecie dyskryminować osoby homoseksualne - Pan Bozia się smuci :)
Nie tyle homofobia, co karygodna obsesja wykluczania dominmuje w Gościu Niedzielnym i podobnych „mediach katolickich”. Skoro episkopat ogłasza: „Kościół nie zostawia ich samotnych w obliczu życiowych zmagań. Wśród osób, które skorzystały z terapii w katolickich ośrodkach „Odwagi”, ponad 30% potrafiło zmienić swą orientację i podjąć życie w sakramentalnych związkach małżeńskich.” (http://episkopat.pl/dokumenty/listy_pasterskie/4514.1,Swiadkowie_Ewangelii_Zycia.html, to takie media powinny w sposób ciągły informować o możliwościach korzystania z oferty Kościoła, aby zapobiec zgubnym skutkom wyobcowania osób homoseksualnych. Konkretów na ten temat dramatycznie brakuje. Nie ulega zaś wątpliwości, że autodestrukcyjne zachowania tych osób wynikają z ich zaszczucia przez społeczeństwo karmione np. pseudonaukowymi wynurzeniami Paula Camerona. Pisze on, że homoseksualiści zachowują się jak w obozie koncentracyjnym i że to jest objawem ich dewiacji (http://homoseksualizm.friko.pl/psychologia.php). Tymczasem jest to najlepszy dowód ich normalności: będąc w sytuacji obozu koncentracyjnego zachowują się tak jak w tej sytuacji zachowuje się większość populacji. P. Cameron pisze: „Styl życia homoseksualistów jest silnie naznaczony tymczasowością”. Ale kto lepiej tę tymczasowość promuje niż ci sami biskupi, którzy zalecają „ochronę intymności” przez „pełnomocnictwo, współwłasność, umowę spółki, […] itp.” zamiast kochającej rodziny (zob. http://gosc.pl/doc/2346923.Biskupi-przeciw-destrukcji-idealu-malzenstwa)? Trzeba stanąć w prawdzie: hierarchowie i ich media starają się zrzucić z siebie odpowiedzialność za osoby wykazujące niezawinione trudności w nawiązywaniu prawidłowych relacji. Zamiast im pomóc w założeniu trwałej rodziny, promują ich wykluczenie i jeszcze ośmielają się twierdzić, że jest to zgodne z nauką chrześcijańską. W istocie sami tworzą osławione „homolobby”, żeby je potem zwalczać dla swoich celów propagandowych i politycznych. Trudno o większy faryzeizm. Czy dotrze do nich wreszcie, że „wszystko cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnieście uczynili. I wszystko czegoście im nie uczynili, mnieście nie uczynili”?
Nie tyle homofobia, co karygodna obsesja wykluczania dominuje w Gościu Niedzielnym i podobnych „mediach katolickich”. Skoro episkopat ogłasza: „Kościół nie zostawia ich samotnych w obliczu życiowych zmagań. Wśród osób, które skorzystały z terapii w katolickich ośrodkach „Odwagi”, ponad 30% potrafiło zmienić swą orientację i podjąć życie w sakramentalnych związkach małżeńskich.” (http://episkopat.pl/dokumenty/listy_pasterskie/4514.1,Swiadkowie_Ewangelii_Zycia.html, to takie media powinny w sposób ciągły informować o możliwościach korzystania z oferty Kościoła, aby zapobiec zgubnym skutkom wyobcowania osób homoseksualnych. Konkretów na ten temat dramatycznie brakuje. Nie ulega zaś wątpliwości, że autodestrukcyjne zachowania tych osób wynikają z ich zaszczucia przez społeczeństwo karmione np. pseudonaukowymi wynurzeniami Paula Camerona. Pisze on, że homoseksualiści zachowują się jak w obozie koncentracyjnym i że to jest objawem ich dewiacji (http://homoseksualizm.friko.pl/psychologia.php). Tymczasem jest to najlepszy dowód ich normalności: będąc w sytuacji obozu koncentracyjnego zachowują się tak jak w tej sytuacji zachowuje się większość populacji. P. Cameron pisze: „Styl życia homoseksualistów jest silnie naznaczony tymczasowością”. Ale kto lepiej tę tymczasowość promuje niż ci sami biskupi, którzy zalecają „ochronę intymności” przez „pełnomocnictwo, współwłasność, umowę spółki, […] itp.” zamiast kochającej rodziny (zob. http://gosc.pl/doc/2346923.Biskupi-przeciw-destrukcji-idealu-malzenstwa)? Trzeba stanąć w prawdzie: hierarchowie i ich media starają się zrzucić z siebie odpowiedzialność za osoby wykazujące niezawinione trudności w nawiązywaniu prawidłowych relacji. Zamiast im pomóc w założeniu trwałej rodziny, promują ich wykluczenie i jeszcze ośmielają się twierdzić, że jest to zgodne z nauką chrześcijańską. W istocie sami tworzą osławione „homolobby”, żeby je potem zwalczać dla swoich celów propagandowych i politycznych. Trudno o większy faryzeizm. Czy dotrze do nich wreszcie, że „wszystko cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnieście uczynili. I wszystko czegoście im nie uczynili, mnieście nie uczynili”?
Katechizm Kościoła Katolickiego stwierdza: "Intencja jest istotnym elementem w wartościowaniu moralnym działania" i dalej "Cel jest pierwszym elementem intencji i wskazuje na zamierzony kres działania" (KKK 1752). Lektura pism Paula Camerona (zob. np. http://homoseksualizm.friko.pl/psychologia.php) nie pozostawia wątpliwości, że zamierzonym kresem jego działania jest wykluczenie osób homoseksualnych z życia rodzinnego, zawodowego i wspólnotowego. Cel ten jest niegodziwy. Jego realizacja prowadzi do degradacji moralnej osób homoseksualnych i naraża je na rozstrój zdrowia (co zresztą p. Cameron zauważą, ale kłamliwie przypisuje samym ofiarom). Otoczenie zaś naraża na konflikty i działania obronne wzmagające jeszcze intensywność wykluczenia na zasadzie błędnego koła. Działania podejmuje p. Cameron zupełnie świadomie, unikając wskazania skutecznych sposobów integracji takich osób: propaguje tezę o "reverse socialization", zamiast czegoś, co można by nazwać "correct socialization", albo "proper socialization". Musimy więc uznać postępowanie p Camerona za przejaw głębokiego nieporządku moralnego i ciężkiego zgorszenia. Zdumienie budzi, że Gość Niedzielny bezkrytycznie promuje taką postawę, zaniedbując nawet wyraźne zalecenia Episkopatu Polski co do "niepozostawiania osób homoseksualnych samotnych w obliczu życiowych zmagań" (http://episkopat.pl/dokumenty/listy_pasterskie/4514.1,Swiadkowie_Ewangelii_Zycia.html)
- usunięty z Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego za naruszenie kodeksu etycznego
- Towarzystwo Psychologiczne Stanu Nebraska krytykuje go za nieustanne nadinterpretacje socjologicznych materiałów badawczych i twierdzi, że wystarczy pobieżna analiza działalności Camerona, aby dojść do wniosku, że nie ma ona nic wspólnego z nauką
- Kanadyjskie Stowarzyszenie Psychologiczne twierdzi że działalność Camerona jest całkowicie oparta na nadinterpretacjach i błędach metodologicznych
- Światowa Organizacja Zdrowia uważa Camerona za ideologa, a nie naukowca, a jego badania za zupełnie nieprzydatne w jakichkolwiek opracowaniach
Oczywiście katolicy bazując na słowach sprzed 20kilku wieków wiedzą więcej na temat psychologii, niż gremia skupiające tysiące naukowców :)
"Ewuniu, nie każdy postęp naukowy, to jednocześnie postęp ludzkości..." - czyli kolega jednak z bolącymi zębami chodzi do kowala. Podobno przyzwyczajenie to druga natura człowieka.
Ale przyznaję, postęp też był: zamiast kubła była elegancka spluwaczka.
Jak się chodzi z NFZ to już tak jest.
Kolego radzę Ci już zmienić tego kowala chociaż wiem że przyzwyczajenie to druga natura człowieka.
Jeżeli ktoś posiadający taką przypadłość czuje się z tym dobrze, to niech sobie żyje wg swojego upodobania. Nie każda choroba musi być leczona.
Tylko niech nie chodzi i nie zmusza wszystkich naokoło do twierdzenia, że to jest OK.
Cameron jest ścigany za posiadanie swojego zdania przez zwolenników tolerancji i wolności. Ot, taki paradoks.
Jeżeli zerkniesz na pierwsze zdanie tego artykłu, to dowiesz się, że Cameron nie jest "ścigany", bo to z jego powództwa toczy się ten proces.
Cameron sam ściga innych ludzi za to, że ci mają czelność informować władze uniwersyteckie, że osoba mająca wystąpić u nich z wykładem nie jest traktowana poważnie przez świat nauki :)
nie ma tam "kościółkowych argumentów" ale trochę obiektywnych faktów, które są niewygodne i zazwyczaj przemilczane...
Przejrzałem. Autorzy tej stronki też powinni ją przejrzeć i zaktualizować (chyba, że nierzetelność jest dla nich OK i liczy się ideologia). W co najmniej kilku miejscach powołują się tam na dr Roberta Spitzera, który zajmował się terapią reparatywną, która rzekomo miała zmienić orientację z homo na hetero. Dwa lata temu dr Spitzer wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że zmiana taka jest niemożliwa, jej próba może być szkodliwa dla zdrowia psychicznego i przeprosił wszystkie osoby homoseksulane, które mogły poczuć się dotknięte jego działalnością.
Tak więc, albo autorzy strony usuną ze swoich wywodów wzmianki Spitzera (bo sam przyznał, że się mylił), albo niech rzetelnie o nim piszą, z uwzględnieniem najnowszych faktów, bo na dzień dzisiejszy łatwo zweryfikować, że wolą wybierać wygodne dla siebie informacje, a inne przemilczeć.
popapraństwa politycznego ?
Agnostos wzywa do pokory, nie mogę się utulić ze śmiechu!
Jednocześnie pokazują,
- Co mają w głowie, a raczej czego brak.
- Zaczęli przez głosowanie, że to nie jest choroba.
- Teraz naciski polityczne, poprawność polityczna,...
- Człowiek który mówi prawdę, jest chory, homofobia,...
- Gdyby w taką (ich) głowę stuknąć, taki głuchy odgłos pustki może zaszokować.
"- Już choćby przez te minusy sami udowadniają, że dr.Cameron ma rację.
Jednocześnie pokazują,
- Co mają w głowie, a raczej czego brak."
- możesz to wyjaśnić?
Katolicy mają swoją prawdę, świat wiedzy i nauki ma swoją prawdę. Jeżeli chcesz opierać się na wiedzy prowincjonalnych pasterzy sprzed wieków to Twoja sprawa, ale reszta cywilizowanego świata chciałaby być trochę bardziej na czasie...
Wesołych Świąt Zmartwychwstania Pańskiego! I pamiętajcie: za każdym razem kiedy pragniecie dyskryminować osoby homoseksualne - Pan Bozia się smuci :)
Trzeba stanąć w prawdzie: hierarchowie i ich media starają się zrzucić z siebie odpowiedzialność za osoby wykazujące niezawinione trudności w nawiązywaniu prawidłowych relacji. Zamiast im pomóc w założeniu trwałej rodziny, promują ich wykluczenie i jeszcze ośmielają się twierdzić, że jest to zgodne z nauką chrześcijańską. W istocie sami tworzą osławione „homolobby”, żeby je potem zwalczać dla swoich celów propagandowych i politycznych. Trudno o większy faryzeizm. Czy dotrze do nich wreszcie, że „wszystko cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnieście uczynili. I wszystko czegoście im nie uczynili, mnieście nie uczynili”?
Trzeba stanąć w prawdzie: hierarchowie i ich media starają się zrzucić z siebie odpowiedzialność za osoby wykazujące niezawinione trudności w nawiązywaniu prawidłowych relacji. Zamiast im pomóc w założeniu trwałej rodziny, promują ich wykluczenie i jeszcze ośmielają się twierdzić, że jest to zgodne z nauką chrześcijańską. W istocie sami tworzą osławione „homolobby”, żeby je potem zwalczać dla swoich celów propagandowych i politycznych. Trudno o większy faryzeizm. Czy dotrze do nich wreszcie, że „wszystko cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnieście uczynili. I wszystko czegoście im nie uczynili, mnieście nie uczynili”?
Musimy więc uznać postępowanie p Camerona za przejaw głębokiego nieporządku moralnego i ciężkiego zgorszenia. Zdumienie budzi, że Gość Niedzielny bezkrytycznie promuje taką postawę, zaniedbując nawet wyraźne zalecenia Episkopatu Polski co do "niepozostawiania osób homoseksualnych samotnych w obliczu życiowych zmagań" (http://episkopat.pl/dokumenty/listy_pasterskie/4514.1,Swiadkowie_Ewangelii_Zycia.html)