• Marianna
    22.01.2016 10:57
    Nie od dziś mam wątpliwości co do kursów bycia rodzicem, szczególne tych obowiązkowych (gdyby były dobrowolne niejeden psycholog - ach, co za los- byłby wprawdzie bezrobotny, ale... Czy nie jest aby dyskryminacją rodzica adopcyjnego zmuszanie go do uczestnictwa w takich kursach? Stygmatyzowanie go od samego początku jako rodzica pośledniejszego gatunku. Nikt przecież na szczęście nie wymaga od biologicznych rodziców w okresie ciąży czy nieco później chodzenia na kursy uczące postepowania z dzieckiem. Nikt nie wymaga... Chyba, że czymś podpadną. Jedna ze znanych mi ubogich i samotnych matek, którą otulili swoimi skrzydłami kurator i opieka społeczna otrzymała od sądu nakaz wzięcia udziału w warsztatach dla rodziców (takie uczenie stawiania dziecku granic -kolejne modne pojęcie po głupawce wychowania bezstresowego- przez scenki a la telewizyjna niania). Nie dostosowała się do polecenia, dzieci jej zabrano... Czy tylko dlatego? Cóż - było tam parę uchybień i trudności, a rodzic, któremu zabierają dzieci, może się tylko domyślać dlaczego. W przeciwieństwie do mafiosa, któremu sąd przez parę godzin czyta szczegółowe uzasadnienie wyroku. A wracając do warsztatów dla rodziców adopcyjnych: nie ma sensu przygotowywać się do chwili, w której mówi się dziecku, że zostało adoptowane. Ta wiadomość jest jak granat rzucony prosto w jego serce. Nie pomoże opakowanie granatu w sentymentalną historyjkę.
  • Gość
    22.01.2016 11:06
    Kursy i warsztaty dla rodzica adopcyjnego od razu stawiają go w sytuacji rodzica pośledniejszego gatunku. Oto musi uczyć się rzeczy, które dla każdego rodzica biologicznego są oczywiste i których nie musi się uczyć. Chyba, że został przez sąd zakwalifikowany jako rodzic dysfunkcyjny i ma nóż na gardle - po to, żeby dzieci zostały w domu, a nie poszły do placówki, musi odgrywać z psychologiem i innymi rodzicami scenki a la telewizyjna niania. A co do wiadomości o adopcji, którą trzeba będzie kiedyś dziecku zakomunikować. No cóż - zawsze jest to granat rzucony wprost w dziecięce serce. Opakowanie granatu w celofanik łzawych historyjek niewiele pomoże.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg