• Minerwa
    04.02.2016 17:08
    Minerwa
    A ja obserwuję, że teraz lekarze mniej szaleją z antybiotykami. Zawsze i na wszystko zapisywali, owszem - ale za mojego dzieciństwa. Ile myśmy z bratem zjedli tego cholerstwa... cud Boski, że dzisiaj jeszcze w ogóle mamy jakąś odporność. Ale mamy, co jest najlepszym dowodem, że nie jest ono aż tak zabójcze. Ale mniejsza z tym. Chciałam tylko napisać, że większość pediatrów jakich znam wcale się zapisywać antybiotyków "na wszelki wypadek" nie wyrywa. Raczej właśnie mówią żeby poczekać, a jak po dwóch-trzech dniach podawania nurofenu vel simile gorączka nie spadnie, to przyjść jeszcze raz.
    Dzięki takiemu podejściu naszej lekarki udało nam się wychować naszą córkę do piątego roku życia w ogóle bez antybiotyków - kłopoty zaczęły się w przedszkolu, gdzie w sezonie grypowym hulały już niestety nie tylko wirusy.
  • KT
    04.02.2016 17:17
    Jeśli chodzi o sposób leczenia dorosłych kobiet, to w moim przypadku stwierdzenie, iż mogę być w ciąży zadziałało momentalnie - z proponowanego antybiotyku pozostało zalecenie wygrzania się w łóżku, bo gorączka nawet przez cztery dni to normalne ... :)
  • sword
    05.02.2016 16:35
    sword
    Witamina C... duuuuuuzo witaminy C i czarny bez... imbir... czosnek, sok z pędów sosny itp, p co chodzić w ogóle do lekarza?
  • Daria Henschke
    06.02.2016 22:48
    Bardzo się cieszę, że poruszyła Pani temat niepotrzebnej antybiotykoterapii.
    Jestem lekarzem rodzinnym z 18-letnią praktyką, w tym 3 lata w USA. Też należę do tego, coraz szerszego grona lekarzy, którzy starają się nie stosować antybiotyku bez potrzeby.
    Na temat dlaczego lekarze „na wszelki wypadek” wypisują antybiotyk, mogłabym się wielowątkowo rozpisać, ale tak właściwie wszystko sprowadza się do dwóch przyczyn – bo się boimy, że dziecko umrze, mimo iż moglibyśmy temu zapobiec. Taki jest przebieg m.in. słynnej posocznicy, która z początku też wygląda jak zwykła i banalna infekcja górnych dróg oddechowych. A druga – bo nie potrafimy przeciwstawić się oczekiwaniom rodziców. I brakuje mi wyartykułowania tego ze strony Pani Redaktor. Z jaką ja ulgą słyszę od mamy „pani doktor, jakby się udało bez antybiotyku”. A jak często muszę znieść niezadowolenie rodzica, że antybiotyku nie chcę zapisać.
    Dlatego tak się cieszę, że tak wyraźnie napisała Pani, że w znaczącej większości dziecku antybiotyk raczej zaszkodzi niż pomoże. Bo czego naprawdę nam jako społeczeństwu brak, to brakuje nam rzetelnej edukacji medycznej.
    Ale tutaj, żeby być rzetelną, jedną rzecz musi Pani sprostować – nie ma testu, który bezbłędnie wykaże, czy infekcja jest wirusowa, czy bakteryjna. (Tak w nawiasie - w medycynie o niczym nie można powiedzieć ze 100% pewnością). Test, o którym Pani pisze, to test wykrywający (z +/- 90% pewnością – co rzeczywiście jak na rzeczywistość medycyny to prawie 100%, ale jednak „prawie”) paciorkowca w gardle – czyli pomagający nam stwierdzić, czy jest to zapalenie gardła/migdałków wywołane przez paciorkowca. Ale ten test nam nie wykaże, czy jest to infekcja wirusowa, czy może wywołana przez inną bakterię. I nie działa w zapaleniach ucha, zatok, oskrzeli, płuc i innych narządów. I niestety kosztuje, a NFZ nie zwraca kosztów tego badania.
    Co do standardu jego stosowania (też na Zachodzie), to jest on zalecany tylko przy klinicznym podejrzeniu paciorkowcowego zapalenia gardła/migdałków. Naprawdę to zdecydowana mniejszość przypadków. Te objawy, które Pani opisała w swoim felietonie, idą w parze z przeziębieniem – tutaj nikt, nawet na Zachodzie, nie zastosowałby rutynowo tego testu.
    Przy okazji – chciałabym się odnieść do Pani uprzedniego felietonu o obecności dzieci na manifestacjach KOD. Uważam, że rodzice mają wszelkie prawa, aby swoje dziecko kształtować tak, aby wyznawało te same wartości co oni. Jeśli my możemy zabierać dzieci na marsze w obronie życia i inne manifestacje zgodne z naszymi poglądami, to dlaczego tego prawa odmawiamy tym, którzy mają inne przekonania?
  • Jadwiga
    08.02.2016 15:15
    Spojrzenie z drugiej strony. Jestem lekarzem pediatrą, właśnie skończyłam pracę w przychodni. Dziś tylko jedna niezadowolona matka "" bo na pewno wrócimy, jemu bez antybiotyku nie przejdzie". Nie tak dawno, po moim dyżurze w opiece nocnej i świątecznej, mój ojciec odprowadzając mojego synka do szkoły wysłuchał jak jedna mama żaliła się drugiej mamie, że na dyżurze była ta -tu moje nazwisko i nie dała antybiotyku, więc trzeba będzie iść do ......, bo da antybiotyk i będzie spokój. Tak więc, to nie tylko nastawienie lekarzy, to również oczekiwania rodziców wpływają na opisaną prze Panią Redaktor sytuację.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg