• Eru
    11.08.2016 10:15
    A ta dalej z uporem godnym lepszej sprawy chce udowodnić, że zmiana obyczajów stosownie do lewackiego i feministycznego postępu. Podobno "Gość Niedzielny" to gazeta katolicka, w takim razie zapytam, gdzie naczelny, gdzie księża, gdzie biskup odpowiedzialni za publikacje w tym medium. Jakaś feministka ubrała się w ornat i niczym ten diabeł ogonem na mszę dzwoni. Jeżeli chcesz w zgorszeniu wychowywać swoje dzieci, to nikt Ci nie broni, ale od cudzych dzieci wara!!! po raz kolejny manipuluje niczym GW, trzybunie Ludu albo innych Faktach i Mitach. To, że ludzie chcą żyć w dotychczasowej moralności i obyczajach, to Twoim zdaniem oznacza, że mają problemy z seksualnościa? To, że nie chcą coraz większego rozpasania na ulicach, to oznacza, że powinni się leczyć??? Człowieka konsekwentnie odziera się z intymności i godności, a ta jeszcze ma czelność nazywać to katolicyzmem i jedynie zdrową, prawidłową postawą wobec życia. nic dziwnego, że Kościół chyli się coraz bardziej ku upadkowi, skoro coraz więcej w nim różnych marxistów, nawet na naszej ziemi nie brakuje różnych przebierańców...
    • ojciec i mąż
      11.08.2016 10:32
      do Eru
      Czy lepiej, żeby matka chowała się w toalecie, jeśli pokój dla matki z dzieckiem jest zajęty? albo nie wychodziła z domu, bo może dziecko zgłodnieje i będzie trzeba je nakarmić? albo najlepiej porzucić najlepszy dla dziecka pokarm na rzecz sztucznego, mniej zdrowego? Moja żona regularnie, co dwie godziny karmi naszą córkę, jak już idziemy na zakupy to najczęściej w pokojach do tego przeznaczonych, ale nie wszędzie one są (lub są wolne), a córka nie zawsze spokojnie poczeka jeszcze np. pół godziny. Tak jak autorka felietonu nie jestem za obnoszeniem się matek z obnażonymi piersiami przy karmieniu, ale z moich doświadczeń są to niechlubne wyjątki.
      • Eru
        11.08.2016 14:08
        Tak, lepiej, żeby chowała się w toalecie, żeby nie narażać na ten widok dzieci i młodzieży, szczególnie młodzieży. rodzicielstwo to przede wszystkim trudny obowiązek wychowania, a nie przyjemności łażenia z maleńkim dzieckiem po knajpach, sklepach, koncertach, galeriach i różnych imprezach. Mówię to właśnie jako ojciec dorastających dzieci, który chce je dobrze wychowac w odpowiedzialnym podejściu do życia, człowieka i rodzicielastwa. Nie chcę, aby kolejne pokolenia zrobiły z rodzicielstwem to samo, co poprzednie z seksem i ciałem kobiety. Dzisiejsza moralność i propaganda lejąca się z mediów są w stanie zwulgaryzować także ten moment życia człowieka, który powinien być właśnie w sposób szczególny chroniony. a co do pokarmu, to w sytuacjach naprawdę wyjątkowych można pokarm odprowadzić do butelki i w ten sposób karmić dziecko w miejscach publicznych.
    • Gość
      11.08.2016 21:25
      Co powiesz o papieżu Franciszku namawiającym kobiety do karmienia w kaplicy? Co powiesz o obrazach Matki Boskiej Karmiącej? Więcej tam widać Jej piersi niż mojej podczas karmienia. Wychowuję moje córki tak, by karmienie piersią było dla nich normalne, naturalne. Żeby nie było to dla nich nic niezwykłego, ani w żaden sposób negatywnego.
      • Eru
        12.08.2016 09:59
        Czy musisz nagabywać każdego, kto ma inne zdanie? Manipulować to sobie możesz swoimi córkami, ale nie mną. Jeżeli masz tylko ochotę, to możesz je sobie wychować jak tylko chcesz nawet na striptizerki, prostytutki albo do pracy w nowych londyńskich "kawiarniach". Za ich wychowanie odpowiesz przed Bogiem.
  • pies
    11.08.2016 11:00
    Poddam uwadze dwa artykuły na tym samym portalu miejskim:

    w marcu 2014 czytelniczka pyta:
    "Czy karmienie piersią, które nie razi, nie rzuca się w oczy, jest dozwolone czy zabronione w miejscu publicznym?" (czytelniczka opisuje konkretną sytuację)

    Wyniki ankiety:
    zdecydowanie nie przeszkadza - 62%
    zdecydowanie razi - 19%
    komentarze - w większości delikatne i przychylne.

    w sierpniu 2016 opisana zostaje historia słynnej matki i bohaterki poprzedniego felietonu Autorki.

    wyniki ankiety z pytaniem o dyskryminację bohaterki:
    jak najbardziej dyskryminowana - już tylko 22%
    w miejscach publicznych nie powinno się karmić dziecka - aż 52%
    komentarze - nieprzychylne

    Cóż się stało przez te dwa lata, że tak zmieniło się zdanie mieszkańców?

    Moim zdaniem spowodowały to same matki publicznie karmiące ze swoją ostentacją, agresywnymi argumentami i nie liczeniem się z nikim poza sobą. Proszę nie mówić, że "dbają o dziecko", bo ciąganie niemowląt po restauracjach (i szereg innych szczegółów tej konkretnej sprawy) wcale nie służy dziecku, a wyłącznie wygodzie matki. Nie chcę uogólniać, ale dla NIEKTÓRYCH matek dziecko jest pewnego rodzaju instrumentem, mieczem do walki ze światem i tak zapewne jest w każdym pokoleniu.

    I czego by Autorka nie wmawiała czytelnikom (fobie, traumy, przeszłość, prymitywizm - do wyboru, do koloru), atak nie jest dobrym sposobem na obalanie tysiącletnich tabu naszej kultury.

    Jeszcze raz zwrócę uwagę, jak przychylnie została potraktowana matka grzecznie pytająca, czy jej zachowanie kogoś nie razi. Matka, niemowlę - cóż, myślą ludzie, i uśmiechają się życzliwie. Teraz matki (czy grupa matek) będzie wymachiwać wyrokiem sądowym? Cóż, pozostanie ironiczne "róbta co chceta!"
  • czytelniczka
    11.08.2016 11:18

    Autorka nie daje za wygraną i z uporem ciągnie temat karmienia niemowląt w miejscach publicznych. Tym razem artykuł pani Puścikowskiej nie jest już taki agresywny, jak poprzedni, ale  wyglada na to, że  objawił się właśnie nowy rodzaj feminizmu, to jest feminizm katolicki Matki-Polki-Karmicielki - żądającej prawa do karmienia piersią WSZĘDZIE.

    Czy to jakiś ukryty ekshibicjonizm kieruje takimi kobietami, bo trudno pojąć, by normalna skromna matka chciała intymne chwile karmienia dziecka piersią dzielić z obcymi ludźmi.

  • nihil
    11.08.2016 11:44
    o tempora, o mores... dawniej kobiety nie afiszowały się z nagimi biustami i wszystko było w porządku. dzieci nie umierały z tego powodu. to są elementarne zasady kultury i zwykłej, ludzkiej skromności, która szczególnie powinna dotyczyć kobiet. to jest po prostu kolejny etap rewolucji obyczajowej w naszych społeczeństwach. w latach 60' rewolucja seksualna i bikini, w latach 80' i 90' homoseksualizm i inne dewiacje. teraz kolejne bagno na siłę sprowadza się z Zachodu do naszego kraju, tym razem pod przykrywką niewinnego karmienia dzieci. gdybyśmy wynosili z domów dobre wychowanie, kulturę oraz skromność zamiast bezmyślnie małpować każde dziadostwo z Zachodu, to byśmy nie mieli tak idiotycznych problemów. tak dalej pójdzie, to także będzie można oglądać akty prokreacji w parkach, kinach, teatrze, czy nawet przy stole w restaracji. przecież to także naturalna czynność służąca w dodatku przekazaniu życia. każda złamana zasada pociąga automatycznie za sobą kolejne i kolejne. to tak samo jak z tymi sodomitami i ich metodą salami po plasterku. no ale czego tu oczekiwać od świata, jeżeli tak piszą w katolickich mediach, a nawet zachwalają bezkrytycznie. ludzie niewłasciwie się ubierają na msze do kościołów - to też nie jest problemem. kobiety świecą tyłkami i cyckami przy balaskach, ale o tym nikt się nie zająknie, nawet księża. bo i po co...
    • Gość
      11.08.2016 21:04
      No tak, najlepiej zamknąć matki karmiące w domach. A obrazy Matki Boskiej Karmiącej spalić lub zasłonić.
      • nihil
        11.08.2016 22:59
        proszę gdzie indziej szukać frajera na ten tani chwyt z renesansowymi i barokowymi obrazami, które jako wizja artystyczna pokazują macierzyństwo zupełnie w innym świetle, niż by to chiały widzieć dzisiejsze feministki, które traktują tę sztukę wyłącznie jako oręż w swojej walce o kolejną przestrzeń życia społecznego i nic poza tym. odnośnie matek to warto zauważyć, że powinny się skupić przede wszystkim na dziecku i jemu poświęcić całe swoje życie, a nie utyskiwać, jakie to one teraz przez to dziecko są uciemiężone. nie czarujmy się, życie matki nigdy już nie będzie takie samo, jak przed ciążą, a wszelkie próby powrotu do takiego życia są tylko i wyłącznie ze szkodą dla dziecka, co świadczy o egoizmie takiej matki.
  • 11.08.2016 11:59
    Jak sama Pani pisze: [Matka karmiąca osobie o uregulowanych emocjach i bez problemów z własną seksualnością nigdy nie wyda się „gorsząca” czy też nie będzie się „kojarzyć”.]. Pomijając "nieścisłość" tego zdania. Jedną z grup o naturalnie nieuregulowanych emocjach i często z problemami z własną seksualnością są osoby dorastające. Innym słowem nastoletnie dzieci. A jest napisane, że lepiej kamień młyński u szyi niż zgorszyć. Na marginesie jestem ojcem dwójki dzieci wykarmionych piersią. Żona karmiła w wielu miejscach, ale nigdy nikt nie miał szans oglądać jej piersi. Dbała o to ona jak i ja. Tej intymności wymaga nasza kultura. A swoją drogą dziecko też chce mieć wtedy ciszę i spokój. Brak dbałości o zasłonięcie gołej piersi Żony przed innymi ludźmi byłby nie tylko gorszący ale i ujmą dla Żony ze strony niezainteresowanego tym męża. I w drugą stronę Żona nie dbająca o zasłonięcie intymnych części ciała przed obcymi nie tylko gorszy, ale okazuje brak szacunku mężowi. Takie nieskromne zachowania mogą prowadzić do utraty wzajemnego szacunku.
    TAK! to może być trudne i wymagać wysiłku i wyrzeczeń, ale tak jest z większością wartościowych rzeczy w życiu. O głupocie karmienia dziecka na każde jego kwęknięcie a zarazem kończenie karmienia po jednym pociągnięciu pozwolę sobie zamilczeć.
    • Gość
      11.08.2016 13:11
      To się nazywa karmienie na żądanie. Zalecają to we wszystkich naszych szpitalach. Rozumiem, ze Pan zna się lepiej...
      • 11.08.2016 15:54
        Drogi Gościu.
        Można powiedzieć, że z Żoną wykarmiliśmy 2 dzieci. To daje mi chyba jakąś znajomość tematu? Czyż nie? Ile ty drogi gościu miałeś z karmieniem wspólnego?

        Ja bym był ostrożny w słuchaniu zaleceń szpitalnych bo dość często się zmieniają. Na przykład moja Mama karmiła mnie zgodnie z książką 3 razy dziennie i skończyło się na tym, że wylądowali w szpitalu żeby się dowiedzieć iż jestem po prostu zagłodzony. Teraz przesadzają w drugą stronę.
        Teraz dobre mleko matki ale jeszcze nie tak dawno twierdzili, że najlepsze standaryzowane w proszku.

        Jest tu bardzo duży wpływ wszelkiego rodzaju ideologii i świata finansowego.

        Nie wiem co dokładnie zalecają w szpitalach ale mam znajomą która "karmiła na żądanie".

        Powiem tak skutkuje to:
        - rozwrzeszczanym dzieckiem (bo ciągle głodne)
        - rozpuszczonym dzieckiem (bo dostaje wszystko co chce {mleko} na każde kwęknięcie)
        - niewyspanym dzieckiem (bo ciągle głodne)
        - niewyspaną Matką (bo ciągle karmi)
        - niewyspanym Ojcem (bo Żona ciągle karmi)

        To tylko tyle z moich obserwacji. Ile więcej minusów jest z tym związanych, nie wiem.

        Dziecko ma dostać pierś gdy jest głodne. Ale nie wolno skończyć karmienia jak tylko ten mały leniuszek stwierdzi, że ma dość. To go rozleniwia, powoduje, że je bardzo małe porcje i co chwilka się budzi z głodu. Trzeba go nakłaniać aby zjadło więcej na raz, nie dać mu zasypiać podczas jedzenia. Oczywiście z głową. Jak takie bobo ma na prawdę dość to Matka wie.

        I jak się porządnie naje to zaśnie na dużo dłużej, jest zadowolone, wyspane i ma wtedy warunki aby się rozwijać prawidłowo a nie tylko myśleć o pustym brzuchu i piersi Mamy.

        Powiem tak: często ludzie się dziwili że moje dzieci są zawsze uśmiechnięte, ruchliwe i zadowolone. Uważam, że prawidłowe karmienie jest jedną z głównych przyczyn.

        I nie wiedzieliśmy tego wszystkiego na początku!

        I oczywiście to wszystko tyczy się sytuacji w miarę normalnej czyli zdrowe dziecko, spokojne i stałe miejsce zamieszkania itd. itp.
  • Gość
    11.08.2016 13:10
    Dajcie spokój ludzie! W niedawnej przeszłości matki namiętnie spychano na margines społeczeństwa, co rzecz jasna powodowało spadek dzietnosci. W latach '90 wykształcona kobieta z trojgiem dzieci budziła ogromne zgorszenie. Pamiętacie? A już nie daj Boże karmiaca! Walka o karmienia to jeden z frontów walki o życie. Wczesniej wladze PRL wmawialy kobietom, ze ich mleko to zupełnie niepotrzebna woda wiec lepiej dac butle i do zlobka! W III Rzeszy również namawiano do skrócenia karmienia, posługując często wstydem. Czemu? Otóż drodzy Państwo, kobiety lepiej wyciągnąć do pracy i odseparowac od dzieci by miały na nie mniejszy wpływ. Poza tym karmienie powoduje rozwoj zdrowej , czyli silnej psychiki i obywatel , o zgrozo! , zaczyna nam samodzielnie myslec. To nie koniec... ostatnio udowodniono, że karmieniepozwala na znaczne powiększenie objętości mózgu i podwyższenie inteligencji. A Wy nadal będziecie się kłócić o to czy mozna publicznie? To w najlepszym razie wylewanie dziecka z kapiela
    • gg
      11.08.2016 13:42
      Problem polega na tym że kobiety po urodzeniu dziecka chcą żyć tak jak żyły przed ciążą.Chcą prowadzić bogate życie towarzyskie, przesiadywać w kawiarniach, restauracjach, galeriach.A co z dzieckiem ?, taszczą go wszędzie ze sobą.
      A dziecko zmienia wszystko i styl życia należy dopasować do wygody dziecka a nie swojego wygodnictwa.

      Publiczne karmienie nie zwiększy dzietności !!!!!
      Może jeszcze wprowadzimy publiczny seks bo dzietność spada?
      • Gość
        11.08.2016 16:38
        A oczywiście kobiety powinny zostać zamknięte wtedy w domu? To nie przynosi dzieciom żadnych korzyści. W przeciwieństwie do spotkań z ludźmi.
      • Gość
        11.08.2016 16:40
        A dziecku w ramionach mamy wygodnie jest wszędzie....
      • dinozaur
        12.08.2016 10:25
        Gościu,

        Z jakimi ludźmi dziecko "chce" spotykać się w restauracjach?

        Co do "zamkniętych" kobiet: najbardziej kochająca matka ma czasem ochotę zostawić swoje dziecko/dzieci. Zostawia wtedy je pod opieką kochającego ojca, babci, teściowej, siostry, przyjaciółki.
        Z mlekiem z piersi w butelce.
      • dinozaur
        13.08.2016 10:25
        I myślę, że większość tych płaczących niemowląt płacze ze zmęczenia i zgiełku. Nie z głodu, choć pokarm uspokoi je na moment.
    • dinozaur
      11.08.2016 14:31
      W 1955 i 1974 r. zlecenia karmienia piersią podawał autor Barański, koncentrując się na karmieniu piersią do roku - podobnie zresztą jak wskazania pediatrów z 2012 roku. W PRL działały Poradnie D, pielęgniarki środowiskowe i zalecano karmienie piersią. W latach 70-tych o rozwoju dziecka wydał słynną książkę dr Spock (przetłumaczoną też w latach 70-tych na język polski). Z tego co wiem, zmieniały się wskazania co ile godzin, na żądanie czy nie - ale kobiety w PRL-u miały świadomość zalet karmienia piersią. Żłobki były złem koniecznym i każdy przy zdrowych zmysłach unikał ich jeśli mógł. Naprawdę nie sądziłam, że kiedykolwiek będę pisać coś dobrego o czasach PRL, ale naprawdę, nie wylewajmy dziecka z kąpielą: nie chodziły wtedy po ziemi dinozaury. Poza tym wydaje mi się, że - widać to na fotografiach - kobiety były bardziej kobiece.
      Straszyły kobiety oddziały położnicze, ale teraz przed porodem wybiera się lekarza, który ma być przy porodzie w szpitalu, więc widocznie dalej straszą. Nie wiem, od kiedy można było po porodzie być z niemowlęciem - początkowo zabierano, co nie było dobre.

      No i zaopatrzenie dzieci we wszelkie wynalazki i zwykłe rzeczy teraz jest lepsze i dostępne.

      Czy w PRL-u spadła dzietność? Trzeba by poszukać w statystykach, ale chyba nie, raczej nastąpiło to niedawno.
      • Gość
        11.08.2016 16:33
        To, co dzieje się teraz to niejako pokłosie tamtych czasów. Teraz dzieci mają córki i wnuczki kobiet, ktore uczyly sie rodzicielstwa wtedy. Wplyw mam i babc na karmienie prze ich corki i wnuczki zostal udowodniony juz dawno temu. Ja boleśnie odczuwam zalecenia tamtych czasów w ustach moich najbliższych kobiet.... chyba więc nie było tak różowo. ..
      • dinozaur
        11.08.2016 22:06
        Gościu,
        To bardzo nieokreślone. Każda rodzina ma historię indywidualną i wspólny mianownik wynikający z czasów. I dalej nie wiem, co było tym wspólnym traumatyzującym mianownikiem. Zawsze zalecano karmienie piersią (nie mówiąc o tym, że jest po prostu wygodniejsze niż przygotowywanie butli). Owszem, nie wałęsano się z niemowlętami po restauracjach sopockich czy innych, jest dużo miejsc bardziej właściwych dla dzieci, w których matki też mogą rozmawiać, plotkować itd.
        Przyjmuję do wiadomości, że w celu zwiększenia dzietności promuje się między innymi publiczne karmienie piersią (odbywa się nawet szereg sesji fotograficznych). Tylko macierzyństwo nie ogranicza się do wdzięcznych obrazków niemowlęcia u piersi (lub odwrotnie). Siła reklamy? ;)
    • dinozaur
      14.08.2016 09:09
      Co się tyczy wywołanych przez Ciebie lat 90-tych, to jest to zupełnie inna historia i nie uważam jej za "pokłosie", bo nie ma tu linii ciągłej.
      To jest okres dzikiego kapitalizmu, "pożeraj albo bądź pożerany", przygotowywania młodych wilczków (o czym szczerze pisze autorka "Znaków szczególnych" - to nie jest historia całego jej pokolenia, ale części, trendów, polecam przygotowywanie do pracy w korporacjach i "zdobywania świata").
      Dla rodziny (dzieci to nie tylko niemowlęta) to jest stres znalezienia się w każdej dowolnej chwili na bruku. Nie jest to czynnik pro-rodzinny. Przy czym moja historia nie jest w żaden sposób dramatyczna, mieszkam w dużym mieście, gdzie jest więcej niż jeden - trzy zakłady pracy, i tylko mogę sobie wyobrazić, jak się czuli ludzie w innych regionach kraju.
      Pamiętam, jak proponowano mi założenie prywatnej firmy pod jakimiś modnymi hasłami. A kiedy tłumaczyłam, że bardzo chętnie, ALE - powinny być spełnione pewne warunki, to jest odpowiedzialność wobec korzystających z naszych usług - naprawdę patrzono na mnie jak na wariata.
      W takich warunkach jest zupełnie oczywiste, że dzietność zaczęła coraz bardziej spadać (do najniższej w 2003, sprawdziłam).

      Natomiast moda publicznego karmienia piersią jest ogólnoświatowa i zależnie od grupy popierających ją ludzi, stoją za tym najróżniejsze motywacje. Jest światowy tydzień (!) karmienia piersią.
      Znalazłam w internecie sesję fotograficzną z pouczania Indianek (chyba z Boliwii albo blisko - nie pamiętam) w zakresie karmienia piersią - bo one same najwyraźniej o tym nie wiedzą...
      W Polsce popierają ją i katolicy (nie tylko Autorka) i feminiści. Ich wywód pro-kobiecy i pro-macierzyński w pierwszej części jest bardzo podobny, tylko zakończenie inne (stosunek do aborcji) - a jedno z drugim wiążą!
      Ciekawe czasy?
  • Jolka
    12.08.2016 17:04
    Nigdy nie karmiłam na żądanie. Karmiłam tylko o określonych godzinach, bo tak radziła mi babcia. Mówiła, że w ten sposób wyrabiam w dziecku gotowość na kontrole i dyscyplinę. Żadne ,, wywalanie cyca" nigdy nie miało miejsca. Moje dzieci, troje, studiują. Nigdy nie miałam z nimi żadnego kłopotów wychowawczych. Zawsze i wszędzie umiały się zachować, nawet wtedy kiedy się nudziły. Tak wiec rady babci, które wzięłam sobie do serca, procentują i to z wielkim zyskiem.
    i proszę nie pisać, że ktokolwiek zabrania dzieciom jeść. Chodzi o zwykłą skromność i wzgląd na innych.
  • nhil
    13.08.2016 16:02
    Jak się czyta komentarze niejkiego "Gościa" to dochodzi się do bardzo przykrych wniosków. Wszędzie te same proste, a wręcz prymitywne komentarze i wyświechtane slogany propagandowe. Szczytem jest już tekst: "A dziecku w ramionach mamy wygodnie jest wszędzie...." Zapytam w takim razie czy w piecu, na torach kolejowych, pośród wojennej zawieruchy albo na środku autostrady również? Szkoda, że nie używa argumentów typu: tak, bo tak, bo ja tu wiem lepiej, a Ty się nie znasz i siedź cicho... Jeżeli "Gość" i autorka tych materiałów propagandowych to ta sama osoba, to Gościowi Niedzielnemu gratuluję naprawdę bardzo wysokiego poziomu dziennikarstwa.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg