@iustus, przecież nie o fakty chodzi, i nie o rzetelne argumenty, ale o to, żeby dowalić OI. Jednak takie dowalanie pokazuje, że OI robi bardzo dobrą robotę, zresztą nie pierwszy raz.
Żłobek to więzienie dla dziecka... masakra... Może niech jeszcze wprowadzą żłobki tygodniowe, żeby nie trzeba było spieszyć sie z odbieraniem rocznego dzieciaka po południu, tylko żeby można było odebrać go dopiero przed weekendem...
Ależ z Ciebie okrutny krytyk Ordo Iuris! nie zgadzasz się tak diametralnie z ich oceną: "Wśród zmian, które należy uznać za pozytywne znajdują się liczne ułatwienia w prowadzeniu żłobków, klubów dziecięcych, czy przedszkoli."
Uważam że problem leży niestety na zupełnie innym poziomie. Nie zastanawiamy się czy dobre jest odrywanie kilkunastomiesięcznego dziecka od matki i powierzanie go jakimś kolektywnym instytucjom czy nawet niani, tylko nad tym jak państwo powinno wspomóc te zachowania. A potem płaczemy, że zanikają więzi rodzinne, że dzieci są nadpobudliwe, że społeczeństwo jest zatomizowane, że rodziny rozpadają się itp. Proces przebiega podobnie i równie bezboleśnie jak akceptacja dla małżeństw jednopłciowych na zachodzie, a jaki będzie jego koniec....
Kilkunastomięsięczne dzieci od wieków wychowywały często mamki, niańki a potem bony - tak było w każdej rodzinie, która nie była chłopska, a jej członkowie nie biegali na bosaka po klepisku. I właśnie z takich rodzin wywodził się kwiat narodu czyli szlachta i potem inteligencja. Małe dzieci były wysyłane przez wieki do szkół z internatami i rodziców rzadko widziały. Nie twierdzę, że to optymalny model wychowania ale już bez przesady - dziecku pod opieką czasową niani nic złego się nie dzieje. Widzę, że niektórym już wszystko kojarzy się z wszystkim w myśl znanego przeboju "wszystkie drogi prowadzą do Nashville"... w tym wypadku u niektórych wszystko sprowadza się do małżeństw jednopłciowych - nijak to się ma do poruszanego w artykule problemu. Zabrakło do kompletu lewaków i feministek jako powodu istnienia niań do dzieci..