• jaacek
    23.02.2011 19:53
    Ściema. Akurat po raz pierwszy słyszą, że Bóg je kocha... Trzeba być baaardzo głuchym albo głupim żeby nie usłyszeć tego hałasu jak to Bóg wszystkich i bez wyjatku i po równo kocha.
  • andrzej
    25.04.2011 20:53
    Tak, Kościół ostatnimi czasy ciągle powtarza, że Bóg wszystkich kocha, a szczególnie tych co bardzo grzeszą. Kiedyś się słyszało, że ci co grzeszą zuchwale i odkładają nawrócenie do śmierci, grzeszą przeciwko Duchowi świętemu, a teraz wychodzi na to, że to ich (cudzołożników) Bóg najbardziej kocha. Nigdy jakoś nie słychać w Kościele, że Bóg kocha ludzi starających się życ według przykazań.
  • CarmenJ
    14.06.2011 09:22
    Ludzie, którzy starają się życ zgodnie z przykazaniami, wiedzą doskonale, że Bóg ich kocha,że kocha wszystkich ludzi. Ci zaś, którzy odeszli od Boga, bo nie wszystko im wyszło, tak jak by tego chcieli ( każdy jest grzesznikiem) potrzebują, żeby im o tej prawdzie przypomniec, upewnic w tym, że nadal są dziecmi Boga. Daje im tą nadzieję. Daje mi tą nadzieję.
    Pozdrawiam.
  • SAKRAMENTALNE MAŁŻEŃSTWA
    19.10.2011 13:15
    A dla tych, których porzucili ci małżonkowie sakramentalni (którzy teraz ukrywają się w duszpasterstwie dla niesakramentalnych):

    dla porzuconych i po rozwodzie wymuszonym:
    www.KRYZYS.org
    (cierpienie wylewa się bokami czytając to forum, ale co oni mają zrobić?)


    (POMINIEMY TYCH, KTÓRZY ZOSTALI PORZUCENI I ZWIĄZALI SIĘ NIESAKRAMENTALNIE, BO BĘDĄC W ROZPACZY, BÓLU I BEZNADZIEI NIE UDŹWIGNELI CIĘŻARU SAMOTNOŚCI - ONI NIE PONOSZĄ WINY!).



  • gość
    20.03.2013 18:36

    To dobrze, że temat pojawia się, gdyż coraz więcej rozwodów. Największym przykazaniem jest miłość niestety jest jej coraz mniej. To, w pierwszym związku, który powstał pod wplywem błędu u mnie dwie przysłowiowe połówki jabłka były inne - nie pasowały do siebie. Zawierajac pierszy związek, (staramy się o unieważnienie) nie miałam swiadomości takiej, że wszystko było czynione przez drugiego człowieka aby tylko zawrzeć ślub. Człowiek ten był nie praktykujacym katolikiem i niestety nigdy wspólnie nie żyliśmy z Bogiem. Po zawarciu sakramentu nie było mowy o Mszy św. czy wspólnej modlitwie, czy modlitwie przed posiłkiem - nic co związane z Panem Bogiem nie miało miejsca tylko zawarcie sakramentu - bo bacia bo ciocia tak uważała, że trzeba jak się ma sympatię. I niestety jeśli ludzie nie zyja na codzień z Panem Bogiem te zwiazki nie zachowaja się. Dlatego uważam, że to co się rozwiąże tu na ziemi jest rozwiązane. Dopiero teraz gdy zawarłam małżeństwo moim zdaniem to ono jest pierwsze i ostatnie w sercu czuję,że to jest zgodne z Panem Bogiem, bo uczęszczamy na Msze św, bo wspólnie sie modlimy (żywa wiara nas zbliżyła) czego nigdy nie było w poprzednich naszych związkach. Mam wrażenie jakby poprzez rozwody niektórych małżeństw też i mój przypadek - zostały oddzielone kozły od przysłowiowych baranków. Tamte związki ciągneły nas w dół duchowy. Mamy odczucie jakbyśmy w grzechu wtedy żyli. Nie wyobrazam sobie aby te zwiazki mogły nie zostać unieważnione. Chcemy żyć z Panem Bogiem a nie obok.Nigdy nie czułam się tak spełniona żoną i kochana. Nigdy nie otrzymywałam tyle miłości, którą otrzymuję od mojego męża. Jestem szczęśliwa, że uwolniłam się od człowieka, który zdradził mnie w drugi dzień ślubu i od którego słyszałam przez następne 20 lat , że kot przy jednej dziurze zdechnie i przez 20 lat zdrady,brak szacunku i znęcanie psychiczne i fizyczne, upokarzanie w obecności innych. Nie jestem masochistką, skoro tacy ludzie nie są zdolni do kochania i wprowadzili w błąd drugą osobę to należy unieważnić takie związki.


Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg