• Amos
    05.08.2011 13:53
    Amos
    Pani Agato, zupełnie pani nie zrozumiała, o co chodzi w sprawie szkolnego WF. Dziwię się temu, czy pani już nie pamięta swoich czasów szkolnych mimo młodego wieku? A może przez cały okres nauki szkolnej była pani zwolniona z WF?
    Nie chodzi o nie stawianie wymagań uczniom, tylko o zmianę podejścia. O to żeby oceniać wysiłek i zaangażowanie włożone w lekcję, w ćwiczenia, a nie same wyniki.
    Jeżeli ktoś we wrześniu nie był w stanie dajmy na to, przebiec 4 okrążeń wokół boiska, a w czerwcu przebiega je bez problemu, choć na końcu stawki, to dlaczego nie ma mieć 5-tki, tak jak ci, co biją szkolne rekordy?
    Jeśli ktoś w ciągu roku nauczył się choćby serwować w siatkówce albo trafiać do kosza za 3 punkty, to dlaczego nie ma mieć 5-tki, tak jak ci, co może grają w zawodach międzyszkolnych, mimo że inne elementy gry sprawiają mu jeszcze trudności?
    Niestety to tylko marzenia. Tak było za moich czasów i jak widać, jest obecnie.
    Liczą się tylko ci, którzy osiągają najlepsze wyniki, pozostali są odrzucani i wyśmiewani przez rówieśników i nauczycieli.
    Nauczyciele WF-u nie umieją zachęcać do wysiłku.
    Ja sam nie cierpiałem WF, choć nie załatwiłem sobie zwolnienia, szczególnie w technikum i na studiach.
    A w tym samym czasie chodziłem w góry, zdobywałem szczyty i punkty do Górskiej Odznaki Turystycznej. Nie chodziło więc o niechęć do wysiłku fizycznego i leniuchowanie z książką (bo wtedy nie było jeszcze komputerów i internetu, a w TV tylko dwa programy)...
  • Malina
    05.08.2011 19:29
    Zgodzę się z Amosem. Ja akurat kondycją fizyczną zawsze znacznie odstawałam od kolegów i koleżanek. Mam zespół Turnera i orzeczenie o niepełnosprawności, miałam pełne prawo do zwolnienia z wf. Jednak brałam udział w zajęciach i miałam oceny 4 lub 5, moi nauczyciele umieli docenić mój wysiłek i zrozumieć ograniczone możliwości. Dla mnie bieg na 400 metrów był olbrzymim wysiłkiem, byłam ostatnia, a mój oddech aż zaniepokoił nauczycielkę. Naprawdę myślę,że należy bardziej cenić zaangażowanych, pracowitych, niż supermocnych:-)
  • Ika
    06.08.2011 09:37
    A ja myślę, że dużo zależy od nauczyciela. W szkole średniej (mimo, że do specjalnie uzdolnionych sportowo osób nie należę) miałam z wuefu 5, chociaż miałam problemy ze staniem na rękach, nie biegałam najszybciej w grupie, nie umiałam wymyku, przerzutu bokiem i innych równie ciekawych ćwiczeń. Za to zawsze miałam strój, przykładałam się do rozgrzewki, nie obijałam się podczas gry i nie uciekałam z lekcji, nie spóźniałam się ani nie przynosiłam nieustannie zwolnień od mamy. Myślę, że moja nauczycielka doceniała zaangażowanie, choć była wymagająca i ocen nie dostawało się "za piękny uśmiech". Z tym że ona sama prowadziła lekcje z dość dużym zaangażowaniem. Nie było u niej lekcji typu "macie piłkę i sobie pograjcie".
  • Ania
    07.08.2011 01:43
    Całkowicie zgadzam się z wcześniejszymi komentarzami. Trudno porównywac lekcje W-F do j. polskiego. Doskonale pamiętam z czasów szkoły podstawowej i średniej iż zajęcia z tego pierwszego przedmiotu wiały nudą a ich poziom był dostosowany do poziomu uczniów fizycznie najsilniejszych. Zajęć tych nie znosiłam, tym bardziej że odbywały się zwykle na pierwszej godzinie lekcyjnej.
  • nika1993
    07.08.2011 12:09
    ja uważam, że powinna być możliwość wyboru zajęć na wf, u mnie lekcja wygląda tak:rozgrzewka, a później macie piłkę i gracie, a jak naprzykład ja nie lubię gier zespołowych to się nudzę
  • peperS
    07.08.2011 23:20
    Droga pani Agato. Mimo zamieszczonych tutaj postów, bardzo proszę panią o kolejne takie felietony. To miłe być we współczesnym świecie opresyjnym rodzicem i redaktorem o małym rozumku. Ja w każdym razie piszę się do pani klubu.
    W swej naiwności sądzę, że każdy człowiek ma prawo znać prawdę o swoich umiejętnościach i wiedzy. Jeśli sadzę byki ortograficzne, to mogę skończyć studia historyczne, a nawet mogę zostać prezydentem. Istotnie. Nie ma jednak żadnego powodu, abym w szkole z języka polskiego otrzymywał 5 za staranie się. Jeśli nie znam rachunków, to nie mogę otrzymywać z matematyki 5 i 4. Może się bowiem zdarzyć, że w przyszłości ukończę jakąś prywatną uczelnię i zostanę inżynierem. Kto wie? Może tacy właśnie remontują nasze drogi, albo układają budżet państwa?
    Ta sama zasada dotyczy także WF-u. Ta zasada musi dotyczyć także WF-u właśnie ze względu na matematykę i język polski. Jeśli dzisiaj nauczycielowi WF-u każecie stawiać 5 "za starania", to jutro zrobicie to z matematyką.
    Moją ludzką powinnością jest znać własne ograniczenia, braki i wady. Również te fizyczne. Żadne moje starania nie mają tu nic do rzeczy. Wydaje mi się, że po to jest szkoła, aby uczeń otrzymał rzetelną informację o swoich umiejętnościach.
    Jak dziecko-uczeń ma w przyszłości znaleźć się w dorosłym życiu jeśli nie ma takiej wiedzy o sobie?
    Pomysł pan Niedorzecznika jest oczywiście infantylny. To kolejna próba demoralizacji młodzieży pod pozorami troski o nie.
    Pożytecznych idiotów jest ci u nas dostatek. Dlaczego nie mamy tylu dolarów?
  • fankagościaniedz
    13.08.2011 20:44
    Moim zdaniem muzyka, plastyka, technika i wf nie powinny być oceniane, ileż więcej przyjemności by sprawiały.Felieton nieco histeryczny, taka nowomowa dziennikarska bez treści.
  • Przemko
    16.08.2011 21:46
    Przedmiot szkolny który nie podlega ocenie nie jest przedmiotem. I pisze to przyszły nauczyciel- po co mam przychodzić na lekcje, na których nie będę mógł ocenić pracy uczniów? Za ładnie namalowany obrazek mam ich pogłaskać po głowie? Jeśli będziemy oceniać tylko dobre chęci, a nie efekty, to w konfrontacji rzeczywistością życia w realnym (dorosłym) świecie nasze pociechy dojdą do wniosku, że zrobiliśmy im krzywdę.
  • Matka_Polka
    17.08.2011 15:25
    Myślę, że problem polega na braku zrozumienia u nauczycieli WF-u dla uczniów.
    Nie można mierzyć wszystkich jedną miarką bo każdy człowiek jest inny po prostu. Mój kolega na przykład miał tróję z WF-u (według dawnej skali) chociaż trenował sporty walki i miał w nich ogromne osiągnięcia. Był duży, ciężki i nie biegał jak gazela ani nie skakał jak zajaczek.
    Sama nie cierpiałam organicznie lekcji WF-u bo mimo, ze zawsze ćwiczyłam i byłam przygotowana do zajęć nigdy nie grzeszyłam jakas ogromna sprawnością fizyczną. Dopiero kiedy zachęciła mnie wuefistka do zajęć pozalekcyjnych znalazłam przyjemność w zażywaniu ruchu. Poza szkołą jeździłam na łyżwach, wrotkach, szusowałam na rowerze, chodziłam z przyjemnością po górach. Do tej pory kocham się ruszać- spacery, regularny basen, od czasu do czasu rower.
    Nauczyciel ma zaszczepić miłość do ruszania się i wyciagania z tego przyjemności. Niestety uważam, że oceny potrafia zdemotywować kompletnie mniej sprawnego młodego człowieka. Dlatego ocena zaangażowania w zajęcia według Amosa jest dla mnie tym czego oczekiwałabym od wuefistów uczacych moich dzieci.
  • Tomasz
    16.12.2012 16:26
    Właśnie mój syn w 1 klasie gimnazjum ma 3 na semestr. Tróję ma tylko z wfu, pozostałe oceny to 4 i 5. Nauczyciel go dyskryminuje, ponieważ nie osiąga zapisanych w rozporządzeniach MEN wyników. Wuefista nie uwzględnia przy tym, że w 5 i 6 klasie podstawówki syn był zwolniony z wf, ponieważ miał złamany kręgosłup. A pani Agata wyśmiewa propozycję RPD jakby to było jakieś kuriozum. Trzeba wymagać od dzieciaków, żeby się starały, ale oceny wystawiać wg możliwości. I o to RPD chodzi. Wyśmiewanie tej propozycji - szczególnie w katolickiej gazecie - jest niestosowne. I chyba wynika ze swoistej "prawicowej poprawności politycznej", bo na pewno nie ze zdrowego rozsądku.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg