• refleksja
    18.11.2011 12:55
    Autor postanowił "kopać się z koniem" i "zawracać Wisłę kijem". Zmian cywilizacyjnych Pan nie zatrzyma, a infantylny sprzeciw może jedynie wprowadzić Pana we frustrację. Wzorem powinien być tu Pius XII, który nie krytykował radia, ale użył go do głoszenia ewangelii. Ja osobiście nie mam konta na FB oraz na n-k, ale widzę w internecie szansę na nowy kanał ewangelizacji, podobnie jak TV i radio. Gdy jednak Autor się obrazi, medium to wykorzystają inni, nie zawsze dobrze...
  • Elwira Zwolińska
    18.11.2011 13:08
    Panie Marcinie,
    Świat się zmienia i tylko jest pytanie jak my potrafimy się w tym odnaleźć? Jest zrozumiałe, że "wirtualne życie" nikogo nie zaspokoi w pełni, bo najważniejsze są te relacje międzyludzkie, które dokonują się w tzw. "realu". Młodym trzeba raczej pomagać żyć, a nie ich krytykować za to, że uciekają w Facebook. Wielu z nich nikt nie nauczył jak rozmawiać z drugim człowiekiem, jak z nim dyskutować, jak się z nim spierać i jak się z nim godzić. Może ich rodzice nie mieli czasu, może również nie potrafili. Z jednej strony nie umiemy relacjonować się z innymi, a z drugiej potrzebujemy grupy ludzi, która nas zaakceptuje, przyjmie do swojego grona. Młody człowiek choć szuka wyjątkowości w tym co robi, to jednak przede wszystkim potrzebuje się z kimś identyfikować, potrzebuje autorytetów. I w tym właśnie my dorośli oblewamy egzamin - nie jesteśmy autorytetami dla własnych dzieci, nie potrafimy z nimi rozmawiać, nie potrafimy ich słuchać ani nawet wytyczać granic. Za to świetnie potrafimy narzekać i wytykać im wady, że dzisiejsza młodzież taka "fejsbukowa", wirtualna, niezrozumiała. A tak naprawdę musimy zacząć od siebie i od relacji z najbliższymi nam osobami, żeby portale społecznościowe stały się tylko pewnym uzupełnieniem relacji a nie zajmowały na tym polu wyłączność. Ja nie będąc już nastolatkom również ich używam. Facebook jest miejscem, w którym mogę spotkać tych, których nawet nie mam szans się spotkać, bo mieszkają po drugiej stronie globu. Jest również bardzo dobrym miejscem do wymiany informacji, poglądów i Ewangelizacji. Także nasze spojrzenie na ten wymiar ludzkiej aktywności zależy tylko i wyłącznie od naszego podejścia. Jeżeli chodzi o Pana przykład dotyczący sytuacji choroby i śmierci Piotra Żyżelewicza, Facebook był jednym z wielu miejsc, w których do Jego Rodziny docierało wsparcie, zapewnienie o modlitwie. Ludzie im bliżsi i dalsi byli obecni w tych wydarzeniach nie tylko w realu ale również duchowo, klikając to nieszczęsne "lubię to". Pod tym względem niestety Facebook jest bardzo ubogi i niezręczny. Dla wielu była to jednak jedyna możliwość, aby powiedzieć Żonie Piotra i Jego Dzieciom - "jesteśmy z Wami", "łączymy się z Wami w Waszym cierpieniu". Też jedyna możliwość, aby szybciej zorganizować dla nich pomoc czy dowiedzieć się kiedy przyjechać, aby towarzyszyć Piotrowi w Jego ostatniej drodze. Uważam, że dając ten przykład w tej krótkiej notce wykazał się Pan pewną niedelikatnością. Szczerze pozdrawiam.
  • MOSCARDI
    18.11.2011 14:06
    MOSCARDI
    http://blog.wiara.pl/MOSCARDI/2011/11/18/portale-spolecznosciowe
  • Paxsoniusz
    18.11.2011 16:08
    A co z wielkim tematem nowej ewangelizacji? Wszyscy o tym mówią, a mało robią! Możemy się obrazić na rzeczywistość, która (niestety) przenosi się do sieci, ale to tam są ludzie, który potrzebują Boga. Jezus by tam (w Internecie) był... ba, ON jest, dzięki ludziom, którzy zajmują się "łowieniem ryb" tam gdzie one są - w Internecie!

    Pozdrawiam!
    www.SzukajacBoga.pl
  • szczotuss
    18.11.2011 23:25
    Wiem, z wlasnego doswiadczenia, że facebook stanowi znakomite pole zarówno obserwacji, czym żyją młodzi ludzie moi rówieśnicy, jak i pole ewangelizacji, przynajmniej w moim przypadku.
    Widzę, że młodzi ludzie, którzy często może nie poruszą spraw wiary w rozmowach ze znajomymi po wrzuceniu jakiegoś posta czy zdjęcia na fb żywo się tym interesują i myślę, że może choć troszkę skorzystają. Sztuką będzie, żeby tym młodym ludziom pokazać wartość i uczyć relacji i rozmowy poza fb, ale to już inna bajka...
    Kiedyś ks. Bosko wychodził do młodych ludzi na ulicę. Teraz czas wyjść do nich w Internecie i skłonić, by spotkali Chrystusa w "realu". ;)
  • Lubię to!
    21.11.2011 00:01
    Już 36 kliknięć.
  • sponz
    21.11.2011 12:58
    Pragne zauwazyc, ze autor tekstu tez posiada konto na FB. Poza tym nie krytykuje owego medium jako takiego, ale przeniesienie do niego relacji miedzyludzkich i przezywanie zycia realnego w swiecie wirtualnym. Tylko tyle i az tyle.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg