• niker
    24.02.2012 12:11
    tam gdzie bić nie wolno, to widać na przykładzie skandynawii.
  • niker
    24.02.2012 12:29
    niker
    czy Rzecznik Praw Dziecka nie zauważa co się dzieje na Skandynawii?
  • Lolinka
    24.02.2012 12:59
    Zabić nie wolno, ale jak już się urodzi, to wolno bić? konsekwencja myślenia identyczna. I z góry uprzedzę: to, że ktoś nie bije dzieci nie oznacza, że ich nie wychowuje. Istnieje jeszcze mnóstwo rzeczy pomiędzy.
    • Adam
      24.02.2012 13:32
      Lolinko, wymień kilka, może parę... ?
    • Nie prać
      24.02.2012 13:40
      Dzieci nie wolno bić ani zabijać to oczywiste. Artykuł wytyka ministrowi brak działania na rzecz dzieci, które są zabijane przed narodzeniem. Jest to działanie niekonsekwentne jeśli przyjąć, że powinien działać w interesie wszystkich dzieci. Proszę sobie wyobrazić, że są obok ludzie, którzy nie dopuszczają zabijania dzieci nienarodzonych i bicia ich już po urodzeniu. Przestrzegający nauki społecznej kościoła katolik szanuje dziecko jako osobę i nie bije, ale również nie demoralizuje i nie używa przemocy psychicznej. Jestem pewien, że taki światopogląd/etykę podziela wielu - nie tylko katolicy.
  • gut
    24.02.2012 15:04
    To jest ta Nowa Etyka o której mówiła Marguerite Peeters
  • pro LIFE
    24.02.2012 17:06
    A może by tak fundacja zajęła się problemem żenująco niskich kar za dzieciobójstwo? Odwracanie uwagi tematem aborcji to stawanie po stronie kar cielesnych i bicia.
    • gut
      24.02.2012 20:44

      "pro LIFE" Aborcja jest przecież dzieciobójstwem więcej myśl logicznie a nie na opak. Widać to Ty stoisz po stronie kar cielesnych i bicia.

      • pro LIFE
        25.02.2012 01:06
        A po czym niby to WIDZISZ? Nie projektuj na mnie być może własnych przekonań.
      • Ja
        25.02.2012 01:11
        Dzieciobójstwo, przynajmniej w polskim prawie karnym, to zabójstwo noworodka/niemowlęcia. Granicą, oddzielającą dzieciobójstwo od usunięcia płodu (czyli aborcji) jest chwila, z którą noworodek staje się samoistnym organizmem.
      • gut
        25.02.2012 20:17

        "pro LIFE" A po czym niby to WIDZISZ? Nie projektuj na mnie być może własnych przekonań. Sam o sobie piszesz. :)

      • gut
        25.02.2012 20:18
        Ja aborcja to dzieciobójstwo.
  • shounan
    24.02.2012 17:59
    Czy każdy, absolutnie każdy temat trzeba porównać z aborcją? To jakiś fetysz?
  • danek
    25.02.2012 00:01
    Czy ktoś z Was chciałby się nie narodzić...?
    • Kaśka
      25.02.2012 15:15
      Dziwne pytanie. A czy ktoś, kto się nie narodził, ma tego świadomość i coś do powiedzenia w tej kwestii? Wielu ludzi się nie narodziło, ba, nawet nie doszło nigdy do ich poczęcia.
  • KInga
    25.02.2012 08:53
    A ci się dzieje w Skandynawii? Byłeś, widziałeś? Żyjesz tam? Czy wiesz tyle, ile napiszą media i powie Pan Autorytet Detektyw Rutkowski? Wiesz, tyle, że Brevik? A popatrzyłeś na wskaźniki przestępczości? Byłeś na placu zabaw? Widziałeś, jak bawią się dzieci? Uwierzysz, że nie ma plucia, bicia się, złośliwości, obrażania innych? Że rodzice czas wolny spędzają aktywnie z dziećmi? Że ludzie są spokojni, mili, wrażliwi na potrzeby innych? Jeżdżę tam co rok i odpoczywam z moim dzieckiem. Wycisza się i obserwuje, jakże trafnie (mamo, ta starsza pani była taka miła...). To jest Skandywania.
  • KInga
    25.02.2012 08:53
    A ci się dzieje w Skandynawii? Byłeś, widziałeś? Żyjesz tam? Czy wiesz tyle, ile napiszą media i powie Pan Autorytet Detektyw Rutkowski? Wiesz, tyle, że Brevik? A popatrzyłeś na wskaźniki przestępczości? Byłeś na placu zabaw? Widziałeś, jak bawią się dzieci? Uwierzysz, że nie ma plucia, bicia się, złośliwości, obrażania innych? Że rodzice czas wolny spędzają aktywnie z dziećmi? Że ludzie są spokojni, mili, wrażliwi na potrzeby innych? Jeżdżę tam co rok i odpoczywam z moim dzieckiem. Wycisza się i obserwuje, jakże trafnie (mamo, ta starsza pani była taka miła...). To jest Skandywania.
    • komandos
      25.02.2012 10:39
      Skąd bierze się ten spokojny tryb życia?Z mniejszych różnic materialnych w Skandynawii niż w Polsce ale również z nieepatowania bogactwem materialnym tam.U nas wciąż obowiązuje zasada "zastaw się a postaw" stad niebotyczne kredyty, których nie spłacanie odbiera wielu rodzicom chęci ( do bycia z swoimi dziećmi) i pokój serca, umysłu.Czyż nie tak?Nie można mieć wszystkiego na raz- my wciąż doganiamy dobrobyt więc trzeba być bardzo silnym by jednocześnie gonić ułudę bogactwa i cenić kontakty z własnymi dziećmi.
  • paw
    26.02.2012 13:52
    Jak we wszystkich tych krajach,są bardzo mili,życzliwi itp,ale gdy potrzebujesz pomocy ,zostajesz sam.
  • Mała
    26.02.2012 22:15
    Zaszłam w ciążę, urodziłam dziecko. Zabrano mi je. Wcześniej wyrzucono z domu. Dowlokłam się do Siostr zakonnych Albertynek, żeby mnie przyjęły, nie miałam siły, umierałam z głodu, cierpienia i bólu.
    Nie miałam siły nic więcej powiedzieć, tylko tyle, żeby mnie przyjęły .... Powiedziały, że jest niedrogi hotel naprzeciwko za 90 zł.
    9 miesięcy przeżyłam na klatkach schodowych.
    Pierdolcie się wszyscy.

  • margeritta
    27.02.2012 10:11
    Dla zainteresowanych - fragmenty książki - horror.

    http://a-zet.blogspot.com/2011/09/jak-wytresowac-dziecko.html
  • Renata
    27.02.2012 13:02
    A czy ktoś sprawdził jak jest definicja "dziecka" wg ustawy o rzeczniku praw dziecka?
    Art. 2.
    1. W rozumieniu ustawy dzieckiem jest każda istota ludzka od poczęcia do osiągnięcia pełnoletności.
  • jesienna
    28.02.2012 05:56
    jesienna
    Nie wiem dlaczego nie podejmuje się merytorycznie tym konkretnym problemem tylko odchodzi się od tematu

    i zaczyna w drugą stronę
    (tzn. rzecznika praw dziecka)
    walić tematem aborcji jak cepem.

    Tego "cepa" uzywa się w różnych dyskusjach. Można mieć wrażenie, że jak ktoś nie ma argumentów to "dowala" aborcją

    tak ma wyglądać rzeczowa dyskusja???
  • piotrp
    28.02.2012 12:57
    Przepraszam, że nieco powtórzę ten sam wpis, co w temacie o cenzurowaniu książki przez RPD.

    Na wstępie informacja, która trochę może mnie uwiarygodnić w tym co piszę. Otóż, wspólnie z żoną mamy 5 dzieci / 2 córki i 3 synów /, a najmłodszy syn skończył właśnie 20 lat.

    Wychowując gromadkę dzieci, wychodziliśmy z żoną z założenia, że miłość do dziecka z jednej strony, a z drugiej wymagania mu stawiane i świadoma dyscyplina, nie mogą zrobić dziecku krzywdy. Naszym zdaniem kształtowanie tej miłość to proces nieustanny, zmieniający formy z upływem czasu. A zarazem nie może się ograniczać tylko do relacji rodzic - dziecko. Ważne, aby z czasem, ten proces dotyczył także relacji dziecko - rodzic. Aby jednak tak się stało, na rodzicach głównie spoczywa obowiązek kształtowania określonego systemu wartości i właściwych relacji. Jeżeli to koło zamachowe procesu wychowowania się właściwie zazębi, to proszę mi wierzyć, że wychowanie dzieci staje sie dużo prostsze i mniej problemowe.

    Wychowując, moja żona nie uderzyła nigdy żadnego dziecka. Ja zaś uczyniłem to kilka razy. Dziś twierdzę, że o te kilka razy za dużo. Bo robiłem to pod wpływem gniewu i emocji, które nigdy nie są dobrym doradcą. Jako osoba dorosła i ojciec powinienem wiedzieć, że należało odczekać i wytłumaczyć dziecku. To oczywiście nie jest takie proste, ale nikt nie powiedział, że życie i wychowanie to proste sprawy. Często też uważałem, że to co przychodzi zbyt łatwo, ma mniejszą wartość i jest mniej doceniane. Trud wychowania, to wielka i odpowiedzialna sprawa.

    Osobiście nie polecałbym nikomu bicie dziecka, jako metody wychowawczej. Zamiast niej proponuje domowy ołtarzyk, czy miejsce przed obrazem lub krzyżem, przed którym najpierw mama z tatą, a później razem z dziećmi będą kształtować właściwe relacje między sobą. Z Bożą pomocą, gwarantowany sukces. Coś wiem na ten temat.
    pozdrawiam,
    • margeritta
      28.02.2012 14:01
      "Wychowując, moja żona nie uderzyła nigdy żadnego dziecka. Ja zaś uczyniłem to kilka razy. Dziś twierdzę, że o te kilka razy za dużo. Bo robiłem to pod wpływem gniewu i emocji, które nigdy nie są dobrym doradcą."

      Uderzyć dziecko pod wpływem emocji może zdarzyć się każdemu, wszak trudno się opanować, jeżeli np. dziecko wyrywa się i pędzi na jezdnię. I nikomu korona z głowy nie spadnie, jeżeli dziecko przeprosi i wytłumaczy powód swojej reakcji. Nie podważa to wcale autorytetu rodziców, wręcz go buduje - skoro rodzic umie przyznać się do błędu, to i dziecko może się tego od niego nauczyć. tyle, że we wspomnianej książce chodzi raczej o tzw. bicie na zimno. Niestety, w niejednym polskim domu kultywowane są takie metody wychowawcze, że na widocznym miejscu wisi pas lub rzemień. Przy okazji, pytanie do zwolenników kar cielesnych: czego tak naprawdę dziecko dzięki nim się uczy?
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg