• amico
    31.01.2013 10:32
    Pięknie Ksiądz Proboszcz pisze! Obiecałem sobie, że gdy będę w Księdza parafii napewno odwiedzę kościół i popytam parafian co myślą o swoim proboszczu. Pisze Ksiądz wyjątkowo "ciepło", tak po ludzku, prosto, zwyczajnie ale bardzo prawdziwie i umująco. Poruszony temat jest w chwili obecnej wyjątkowo na czasie! Co trzecie małżeństwo się rozpada, ponad milion par żyje w związkach nieformanych, co piąte dziecko rodzi się poza małżenstwami. Statystyka ponura! Moim zdaniem ten temat powinien być dyżurną przesłanką do szerokiego włączenia się ludzi kompetentnych do wyjaśniania tych trudnych spraw, cierpliwego tłumaczenia, że "małżeństwo" bez sakramentów to grzech. Dalej, każdy katolik powinien dawać przykład jak małżeństwo powinno żyć i postępować aby nie doszło do rozpadu związku. Ale, niestety, tak nie jest i to jest bardzo przykre! Pozdrawiam serdecznie: Szczęść Boże!
  • lord
    31.01.2013 14:25
    W te siłe trzeba uwierzyć, a żeby tak właśnie się stało trzeba jak najwięcej z sobą przebywać - i tu genialnym rozwiązaniem jest mieszkanie z sobą przed ślubem. Człowiek poznaje swoje wady i zalety nawzajem i nie ma w tym nic złego, co ciekawe lepiej przed ślubem stwierdzić, że oblubieńcy do siebie nie pasują niż w trakcie związku małżeńskiego. Proste ?
  • ela
    31.01.2013 19:17
    "lordzie"! wlaśnie to nie takie proste i oczywiste,...że to niby bez wspólnego mieszkania nie można sie dobrze poznać???to tylko usprawiedliwienie grzechu,a samemu zostawianie sobie furtki,bo skoro tylko mieszkacie razem i poznajecie się a jak cos nie wypali to "zwijacie manatki"? Może to trochę wyświechtane powiedzenie,ale prawda,że w małżeństwie jest się ODPOWIEDZIALNYM za współmałżonka,-mówie to ja żona z 8 letnim stażem, chociaż nie jest momentami wesoło i nie będzie zawsze to wiem ,że warto było wziąć ślub.!!!
    pozdrawiam!
  • lord
    01.02.2013 01:29
    ela ale jakie usprawiedliwienie grzechu?! O czym ty mowisz? Przeciez wspolne mieszkanie to nie jest ZADEN grzech
    • dagnes
      01.02.2013 09:01
      jasne, "żaden"...jednym z największych sukcesów szatana jest doprowadzenie człowieka do przekonania typu "przecież to nie grzech" :/. Smutne, bo tak naprawdę nie ma na ziemi człowieka, który żyje bez grzechu - było Ich tylko Dwoje: Chrystus i Maryja. Ale wracając do kwestii... masz rację, lordzie, wspólne zamieszkanie to jeszcze nie jest grzech,ale jeśli znasz choćby podstawy troski Kościoła o młodych, to z pewnością wiesz, że jest to życie w stałej okazji do grzechu. To z kolei jest poważnym stopniem przyzwolenia wobec pokusy, która nigdy nie śpi. Moim zdaniem, żeby tak żyjąc nie upaść, nie wystarczy być nawet świętym(bo oni przecież też upadali!) - trzeba być Chrystusem lub Maryją!! Zatem drogi, lordzie, wysoko sobie stawiasz poprzeczkę...
      ("Niech przeto ten, komu się zdaje,że stoi baczy, aby nie upadł" 1Kor 10,12)
      ps. pozdrawiam
      • lord
        02.02.2013 23:56
        Masz rację, wspólne mieszkanie wiadomo pokusa duża i to owa poprzeczka - zawieszona wysoko sprawia że o współżyciu nie ma nawet mowy. Dzielenie się dniem z sobą jest w porządku natomiast na dzieleniu się nocą trzeba poczekać do ślubu. I gdzie tu grzech? Oświeci mnie ktoś ?
  • antylord
    01.02.2013 09:29
    Gdyby wystarczyło się wypróbować, pobawić razem i pomieszkać na co dzień i to miałoby być wystarczającym testem czy się do siebie pasuje czy nie, to ludzie nie rozchodziliby się po 20 latach pożycia...
  • xDD
    01.02.2013 11:21
    Cóż ;) Chociaż jestem niewierzący, to zgadzam się w 1000 % z tym co ten mądry ksiądz mówi.
  • robert-tychy
    02.02.2013 15:56

    Otóż za każdym razem widziałem paniczny lęk przed podejmowaniem jakichkolwiek wzajemnych zobowiązań. Ślub kościelny – to zobowiązania nieodwołalne. Dla wielu młodych ludzi zgoła bezsensowne.

    nie chodzi o paniczny lęk, młodzi chcą przed ślubem poznać się i rozeznać,czy będą mogli być ze sobą i czy do siebie pasują. zwykłe zdroworozsądkowe - choć niezgodne z nauką kościoła - podejście. a może księdzu marzy się powrót ślóbów aranżowanych przez rodziców,jak to kiedyś bywało? 

      Czyli małymi krokami do przodu. Ktoś powie, że są przecież pary wspólnie przygotowujące swoją przyszłość – czasem studiami, czasem emigracyjną pracą we dwoje. Jedni zaręczeni, inni jeszcze nie teraz. Wiem. Są takie pary i na niektóre z nich – mimo niepokoju – patrzę z sympatią. Zresztą, gdy o tym piszę, nie mam na celu osądzania nikogo. Tym mniej potępiania. Całkiem po prostu jest mi żal młodych ludzi, którzy nie są w stanie uwierzyć w siłę miłości męża i żony. Bo to nie jest tak, że młodzi szukają tylko seksu.

    i za takie słowa dziękuję. jakże to odmienna postawa w porównaniu np. z księdza kolegą redakcyjnym f.kucharczakiem czy t.terlikowskim. 

    Nauczeni życiem, telewizyjnymi serialami, sądowymi farsami rozwodowymi, antyspołecznym prawem przestali wierzyć w rodzinę. 

    tak,to też,ale z drugiej strony stali się ostrożniejsi,chcą być bardziej pewni,że ich przyszłe małżeństwo nie będzie pomyłką,za którą zapłacą i oni i ich dzieci.

  • Maluczki
    04.02.2013 18:31
    Tak to jest, gdy zakłamuje się rzeczywistość przez używanie zakłamanych słów.
    Nie wie się co to jest małżeństwo. Co znaczy Szóste Przykazanie Boże, po co ono jest i jakie są skutki łamania go.
    Małżeństwo jest sprawą religii, a więc wychowania i możliwości zakładania rodziny, oraz możliwości normalnego życia.
    Wielkie lamenty duchowny nad ucieczką ludzi od Kościoła.
    Tak jest, bo księża zamienili Pismo Święte na Gazetę Wyborczą.
    Dlaczego to zrobili? Bo nie wierzą w Boga, tylko w mamonę.
    Więc nie może ślepy prowadzić ślepego, bo obaj w dół wpadną!
  • szramysz
    05.02.2013 08:01
    Głupi (i niestety bardzo "mocny") mit się w komentarzach przewija: Czy do siebie pasują. Na 99% nie pasują. Pochodzą z różnych rodzin, mają różne charaktery. Zresztą jakby byli identyczni, też by nie pasowali (jak dwa lewe buty). Decyzja o małżeństwie to postanowienie, że "się będziemy dopasowywać". Całe życie. BTW - czy któryś z wielbicieli sprawdzania "czy pasują" zauważył, że człowiek się zmienia nie tylko w dzieciństwie, ale i pomiędzy 25 a 70 rokiem życia? Jak sprawdzać, czy zmieni się "pasująco"?
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg