• rst
    02.03.2015 19:03
    Przesunięcia akcentów na rodzinę jest tylko pozornie słuszne, bo rodzinę można stworzyć nie będąc w związku małżeńskim. Już teraz młodzi ludzie mówią otwarcie "rodzina - tak, małżeństwo- nie".
    Dlatego pomysł kardynała jest niebezpieczny, choć wydaje się logiczny. Ten pomysł może jednak doprowadzić do zaakceptowania związków cywilnych, konkubinatów, związków patchworkowych - gdyż każdy z nich może przekształcić się w rodzinę, gdy się urodzą dzieci.
    Kościół musi więc wspierać małżeństwo, tak jak dotychczas, a nawet jeszcze bardziej.
    A trwałe i zdrowe małżeństwo zawsze zbuduje szczęśliwą rodzinę.
  • krakusik
    04.03.2015 09:56
    Czasami patrząc na pomysły różnych hierarchów zadaje sobie pytanie, o co chodzi w tych wszystkich czasami dziwnych pomysłach? Dzisiaj króluje człowiek, jego problemy, jego sprawy. A gdzie w tym wszystkim jest Bóg? Przecież trzy pierwsze przykazania Boże wyraźnie podkreślają hierarchię znaczenia Boga w życiu człowieka.
    I co w końcu oznacza dobro małżonków, dobro rodziny? To wszystko się znajdzie na właściwym miejscu jeżeli człowiek tak jak św. Kazimierz będzie czcił Chrystusa w Najświętszym Sakramencie, będzie modlił się za przyczyną Maryi, Świętych do Boga, który jest ostatecznie twórcą rodziny i Sakramentu Małżeństwa.
    A reszta przyjdzie sama.
  • Davit
    05.03.2015 22:34
    Ale przecież wszystko już było. To przesunięcie akcentów z bonum małżeńskiego na bonum rodziny miał Kościół za papieża Aleksandra VI. I Kościół nie wyszedł na tym zbyt dobrze. Bo papież jako przykładny ojciec pięciorga nieślubnych dzieci poświęcił swój pontyfikat na zabieganie o dobro swych dzieci. Uczynił ich książętami najpierw w Hiszpanii a później we Włoszech. A później umarł i wszelkie wysiłki zdały się na nic, bo wszystko rozleciało się jak domek z kart. I my teraz mamy powtarzać te same błędy tylko w większej skali całej społeczności? Święty Boże, Święty Mocny zmiłuj się nad nami i nad całym światem.
    • _jasiek
      10.03.2015 20:11
      _jasiek
      Trzeba to jednak brać z poprawką na wrażą propagandę rozłamowców spod znaku Lutra, Kalwina i Zwinglego. Natomiast nie da się zaprzeczyć, że prawd Wiary Katolickiej strzegł a swoich kardynałów trzymał krótko.
  • Davit
    11.03.2015 17:44
    Nie chciałem iść w teorię ale może trzeba. So let's go. W języku polskim wyrażenia 'założyć rodzinę' i 'zawrzeć związek małżeński' są tożsame. Oznacza to, że rozróżnianie dobra rodziny od dobra małżeńskiego nie ma sensu. Małżeństwo to fundament na którym zbudowana jest rodzina. małżeństwo to cement który scala rodzinę. Dzieci (i dalsi krewni) to zjawisko fakultatywne (dzieci Bóg da albo nie) i przejściowe (dzieci zakładają swoje rodziny to jest.. żenią się.. sic!) Mówię tu o pogańskim naturalnym małżeństwie ale rozumianym jako oficjalny związek. W Kościele dochodzi jeszcze rzeczywistość sakramentalna a więc sam Bóg, który wkracza jako ten trzeci pomiędzy małżonków by ich związek umocnić (podobnie jak warstwa kleju między dwiema łączonymi rzeczami). Monogamiczne dozgonne małżeństwo to katolicki wkład w rozwój cywilizacji gdyż społeczeństwo zyskuje stabilizację przy jednoczesnym pędzie do rozwoju nieosiągalnym w innych kulturach. Przedkładanie rodziny nad małżeństwo to zamiana przyczyny ze skutkiem, to jak twierdzenie, że matka podobna jest do córki. To zwycięstwo mentalności mafijnoplemiennej, to cofanie cywilizacji wstecz, to trochę jak powrót do niewolnictwa i na pewno oznacza obniżenie statusu kobiety, która przestaje być równoprawną partnerką swego męża a staje się jednym z elementów klanowej lub poligenicznej lub promiskuistycznej układanki. Można by tak jeszcze długo. Ale fakty są takie. Niejaki Mieszko I przedłożył dobro katolickiego małżeństwa nad dobro swojej rodziny i Polska awansowała cywilizacyjnie do ekstraklasy. Baldisseri lepiej kombinuje niż Paglia ale nie zmienia to faktu, że słowa Jezusa z Ewangelii na temat małżeństwa są tak łopatologiczne, że nie do przeskoczenia. Rodzina zaczyna się od małżeństwa, rodzina opiera się na małżeństwie, szczęście małżonków jest warunkiem sin qua non szczęścia rodzinnego. I kardynał tego nie wie... Co będzie do wyjaśnienia następnym razem? Ilu mamy Bogów? Trzech? Bóg Ojciec, Syn Boży, Duch Święty? (ulubione podchwytliwe pytanie mojego proboszcza do przedszkolaków)
  • zaba na rowerze
    05.04.2015 07:22
    Małżeństwo sakramentalne to związek osób, który został pobłogosławiony przez Boga. Kobieta i mężczyzna zakładając rodzinę, decydują się na staniecie przed Bogiem i proszą o błogosławieństwo. Jeśli Kościół zajmował się małżeństwem, to robił to w obrębie tego Bożego błogosławieństwa i uświęcania wzajemnego małżonków. Tym też różni się małżeństwo chrześcijan od rodzin które zakładają niewierzący. Niewierzący też maja rodziny i dzieci, oraz się kochają. Natomiast nie proszą Boga o błogosławieństwo.
    Są różne rodzaje rodzin którymi zapewne chce zainteresować się Synod. Rozumiem że Kościół chce rozszerzyć swoje oddziaływanie nie tylko na małżeństwa sakramentalne ale i na związki ludzi rozumiane szeroko. Sam jestem ciekaw co z tego wyjdzie.

    Warto zwrócić uwagę ze para homoseksualna która adoptowała dzieci to też rodzina, bo dlaczego niby ma nią nie być?
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg