• lena
    14.08.2015 10:43
    amnesty international podniosło krzyk, bo nie zezwolono na aborcję. a co się robi, żeby liczba tych gwałconych dziewcząt się zredukowała? znowu jakieś pudrowanie nosa, normalanie jak z in vitro.
    a mama potrafiła kurcze złożyć wniosek o aborcje, ale już upilnować swojego gacha nie. pięknie.
  • SzaraMysz
    14.08.2015 10:49
    Skoro po zabiegu matka i dziecko czują się dobrze, to ocena lekarzy, że ciąża nie zagraża matce okazała się jak najbardziej słuszna.
    Chciałabym tylko, aby w związku z tym, że gwałt na dziecku (10 czy 11-latka to w końcu dziecko) jest torturą, feministki zaangażowały się bardziej w to, jak chronić dzieci przed gwałtami, niż w umożliwianie aborcji po fakcie.
  • Bonner
    14.08.2015 11:07
    Niestety, w Paragwaju takie rzeczy sa na porzadku dziennym. Pracowalem w tym kraju w latach 1990-tych i slyszalem od wielu dziewczat, ze ich ojcowie czy ojczymowie, a takze bracia je "tientan" (dosl. "kusza", ale jest to eufemizm, który znaczy po prostu domagaja sie od nich seksu). To byly dziewczeta 15-to. 16-letnie, ale z pewnoscia takie przypadki spotykaly tez mlodsze dzieci. Najgorsze jest to, ze zdazaly sie przypadki zgonów podczas takich "zabaw," jak np. bylo w przypadku 5-6 letniej dziewczynki z Eusebio Ayala (rok 1992), która zgwalcil a nastepnie zamordowal jej wlasny ojciec. Pedofilia w rodzinach jest okropnym i nagminnym faktem i przemilczanie tego jest po prostu kolejnym zabiegiem liberalnych "zombie" medialnych.
  • sceptyk
    14.08.2015 11:42
    Fakt oburzajace ze zmuszono ja do tego ale tu zgromadzeni maja moralnosc rodem z ISIS w koncu wiek zony ich proroka jest odpowiedni do macierzynstwa...
  • sceptyk
    14.08.2015 12:16
    Zawzieta cenzuro i cala reszto.
    Kazanie rodzenia dziecku jest rownoznaczne z akceptowaniem pedofilii, w niej tez nie ma mowy by ono decydowalo o sobie i jest krzywdzone przez starszych.
    Dawniej takie przypadki byly pietnowane i dziwne ze teraz jest 'inna moda' jesli to oznacza zmiane lub wywrocenie do gory nogami zycia malej dziewczynki:O
    Chyba chcecie by bylo wiecej spraw jak znanej Katarzyny W. bo wiek matki niestety wiaze sie z dojrzaloscia, sama plec to za malo..
    • Prosiak
      14.08.2015 12:28
      Prosiak
      Drogi sceptyku, ja też będę sceptyczny. Dawniej to dziewczynki w wieku 12 lat dawno były już pozaręczane, w wieku 15 miały dzieci. To raz, choć wcale nie postuluję, żeby taką "normę" przywracać albo pochwalać gwałty jak ten opisany.
      Dwa - czemu winne jest to dziecko, które się w takich dramatycznych okolicznościach poczęło? Jak da się je uratować bez szkody dla matki, to chyba dobrze, że się jednego pożaru nie gasi kolejnym, hę?
      Poza tym urodzenie dziecka to jedno, a wychowanie, to zupełni inny temat. Można się zrzec prawa i zostawić dziecko w szpitalu, nie? Czy lepiej zabić? Jak myślisz?
      • sceptyk
        14.08.2015 14:09
        Nie udaje ci sie to wcale.
        Juz nadaja sie? No no nie wiedzialem ze zyjemy w sredniowieczu ale rozumiem zmierzamy do niego tylko po co ta medycyna, technika - wynalazki samego szatana:/?
        Po wojnie na wsiach rozumiem ze zgwalcone przez Armie Czerwona rodzily bo nie mialy wyboru ani za co usunac ani pozwolenia bo by je wiekszosc zlinczowala, ten wyrok pieczetowal proboszcz na kazaniu.
        Dobrze ze swietnie czuja sie moralisci za ktorych poglady to inni placa i cierpia, swietne i rownie zaklamane co podle.
        Jakos nie umiem sobie wyobrazic ze kiedys bede mial wnuczke a jej ojciec (oficjalnie nieznany) jak nie bezkarny to siedzial w pace za to i inne zbrodnie.
        Czy mialbym tego zyczyc komus? Prosiak na pewno tak
    • SzaraMysz
      14.08.2015 12:42
      Wytłumacz może co ma wspólnego stosunek do pedofilii do praw związanych z aborcją. Bo według mnie właśnie opcja aborcji po pedofilskim gwałcie ułatwia zamiatanie sprawy pod dywan i udawanie, że nic się nie stało, z jeszcze większą krzywdą dla zgwałconej ofiary.
      • sceptyk
        14.08.2015 14:31
        @SzaraMysz
        O ile dochodzi do ciazy bo wiek ofiar jest b rozny, jesli ciaza ma zabic dziecko to nie ma zadnej dyskusji, nawet nasze prawo tak wywalczone posiada ten wyjatek (mimo ze w praktyce niestosowany..)
        Sprawa jest prosta to matka jest nosicielka i od niej wszystko zalezy, jesli umrze to juz nie urodzi wiecej ZADNEGO dziecka, kalkulacja bez emocji pokazuje tez gdzie jest centrum uwagi.
        Tylko co dyskutowac z kims kto placze nad ledwo widocznym jajeczkiem, zarodkiem a na co dzien zycie innego gatunku ma za nic jedzac do oporu mieso, rosliny tylko ludzi uwzazajac za wartych szczegolnej ochrony.
        Idea "wszystko albo nic" prowadzi czesto do tego drugiego
      • sceptyk
        14.08.2015 18:37
        Nie moge bo cenzura kasuje posty albo czeka az temat bedzie juz malo odwiedzany bo stary. W ten sposob kreuja przekonanie ze wiecej glosow popierajacych mysl artykulu wynika z takiej samej przewagi opinii w kraju. "Prawda ponad wszystko"
        Nie z aborcji takich ciaz sa dowody pedofilii ale decyduja zeznania i materialy pornograficzne..
    • Scott
      15.08.2015 22:37
      Aborcja byłaby mnożeniem cierpienia ofiary pedofilii. Przysparza dodatkowych cierpień psychicznych, staje się drzwiami od stodoły dla Diabła. Powoduje ogromne spustoszenie w życiu takiej osoby ale i również całej rodziny.
  • Prosiak
    14.08.2015 14:28
    Prosiak
    @sceptyk - szkoda, że po wojnie nie było tak pomocnych instytucji jak amnesty international albo planned parenthood, to by przybyły na pomoc tym biednym wieśniaczkom.

    Na wsiach po wojnie zgwałcone przez czerwonoarmistów nie abortowały, bo nie miały za co, albo nie miały gdzie. Że też ludziom nie wstyd takich bredni pisać! Czy naprawdę wydaje Ci się, że jak nie było "cywilizowanych" klinik aborcyjnych (o zgrozo, bajeranckie zestawienie!) to ludzie nie potrafili sobie radzić z "problemami". Te całe opowieści o katolickiej presji to też opowieści z mchu i paproci. A to niby Prosiak jest z bajki...
    A jak chodzi o powrót do średniowiecza, to choćbym nie wiem, jakie robił założenia, że się z praktyką wydawania za mąż nastolatek nie zgadzam, to i tak są sceptycy, co do własnego poziomu sprowadzą i pokonają doświadczeniem. Szkoda strzępić język w ogóle, bo to nie jest dyskusja tylko bredzenie w malignie.
  • Fastred
    15.08.2015 02:36
    Nic nie usprawiedliwia gwałtu a tym bardziej aktu pedofilii, który powinien podlegać wysokiej i surowej karze. Tak samo jednak nic nie usprawiedliwia mordu dokonanego na nienarodzonym dziecku, które nie jest niczemu winne. Dziewczynka z pewnością przeżyła koszmar i nie ma najmniejszego obowiązku zajmować się tym dzieckiem, należy jej się pomoc, współczucie i sprawiedliwość. Tym niemniej zabójstwo poczętego w ten sposób dziecka nie jest rozwiązaniem a kolejnym ogromnym złem. Odnośnie Amnesty International można z kolei wspomnieć, że od niedawna domaga się chociażby dekryminalizacji i legalizacji prostytucji, co czynią ją organizacją ewidentnie mało wiarygodną.
  • Anna
    15.08.2015 04:20
    A dla mnie totalną paranoją jest to, że DZIEWIĘCIOLATKA jest w ogóle fizycznie zdolna do zajścia w ciążę. SZEŚCIOLATKI są za MAŁE, żeby pójść do szkoły, bo odbiera im to dzieciństwo, ale DZIEWIĘCIOLATKI są dość dojrzałe, aby być matkami???
    • trzinaalli
      16.08.2015 21:07
      W tym przypadku urodzone dziecko może być dla tej 11-latki taką "żywą lalką". Więc niech nikt tutaj nie mówi, że zmuszanie takiej młodej dziewczyny do rodzenia, to zabieranie jej dzieciństwa. Przecież i tak takie dziewczyny albo bawią się lalkami, albo też z chęcią opiekują się młodszym rodzeństwem. Dzieje się tak na całym świecie i nikt nie mówi wtedy, że mają "zabrane dzieciństwo".
  • agnostos
    15.08.2015 09:29
    agnostos
    Sprawa jest prosta. To kobieta, a nie państwo i jego urzędnicy powinni decydować o jej ciele. To się nazywa podmiotowość. Rozumiecie? Po prostu zostawmy los poczętych miłości matczynej. To wystarczy. Przymuszać do rodzenie może sobie rolnik swoje bydło!
    • Scott
      15.08.2015 22:42
      To dwa różne życia, złączone niesamowicie na czas ciąży. Powie to każdy biolog. A dodać można, że to dwa unikatowe życia w skali wszechświata, które nigdy już nie przestaną istnieć ze względu na nieśmiertelne dusze. Nie masz racji, po prostu. Każde Twoje zdanie to kompletne bzdury.
      • agnostos
        16.08.2015 08:41
        agnostos
        To ty nie masz racji, Scotti. Dusza to tylko metafizyczny konstrukt, nikt nigdy empirycznie nie udowodnił jej istnienia. nie jest kategoria psychologiczną.
    • Mateusz
      18.08.2015 13:55
      Kłamstwem na użytek poglądów usprawiedliwiających aborcję albo świadectwem bezrozumności jest stwierdzenie, że dziecko poczęte to ciało kobiety...

      Nie trzeba być geniuszem, żeby zwietrzyć tu manipulację.

      Dziecko poczęte to nowa istota: człowiek! To się nazywa podmiotowość. :)

      Szkoda tylko, że w zależności od tego, co wygodne i użyteczne, także chcąc rozwiązać trud i ból takich sytuacji, jak powyżej opisana (ale nie tylko; w ogóle w kwestii przerywania ciąży), postrzega się podmiotowość wybiórczo, jednostronnie (i również takie trudne i bolesne sytuacje rozwiązuje się w najgorszy z możliwych sposobów).
  • carioca
    16.08.2015 16:24
    Dzis w Paragwaju obchodzony jest Dzien Dziecka. Zamiast jalowej dyskusji,lepiej warto pomodlic sie za dzieci tego kraju i poczytac o bitwie pod Acosta Ñu.
  • Eugeniusz_Pomorze_
    17.08.2015 18:55
    Ktoś ostatnio w internecie bardzo mądrze zwrócił uwagę na ten prosty fakt, że media głównego nurtu, bardzo bronią dzieci poczętych haniebną metodą in vitro, a za nic mają dzieci poczęte inną haniebną metodą - tj. metodą gwałtu...!

    Obie metody poczęcia są niezwykle straszne, ale dzieci poczęte i dowolnie poprzebierane przez żonglujących techników sztucznego rozrodu są OK i mogą żyć, a dzieciom przestępców należy się tylko ...śmierć!



    • agnostos
      17.08.2015 21:30
      agnostos
      Eugeniusz brniesz w sofistykę z niepewnego źródła, wyjaśnienie jest proste: te z in vitro są chciane i to bardzo, a te z gwałtu - nie, są nieproszone, to się je wyrzuca...
      • Mateusz
        18.08.2015 14:07
        Dobrze, że użyłeś tego słowa "wyrzuca".
        Część dzieci poczętych metodą in vitro też się "wyrzuca", mrozi, selekcjonuje, bo są nieprzydatne, niepotrzebne w nadmiernej ilości lub z zestawem cech (choćby chorobowych), których się nie pożąda.

        To się nazywa przedmiotowe traktowanie podmiotu: człowieka, na potrzeby realizacji pragnień/potrzeb innego człowieka (ew. na potrzeby rozwiązania "problemu" innego człowieka - w przypadku aborcji dokonywanej na dziecku poczętym w wyniku gwałtu).

        A niegodziwe, przedmiotowe traktowanie innego człowieka (cóż, po prostu: zabójstwo), w celu realizacji własnych - nawet godziwych samych w sobie - potrzeb czy eliminacji "problemu" jest złe, karygodne, niedopuszczalne, NIELUDZKIE, bestialskie zwyczajnie.
      • agnostos
        18.08.2015 19:16
        agnostos
        Mateuszu natura działa tak samo, stąd poronione płody.
        I pisz jasno: zygota to nie to samo co dziecko. Tam jest informacja o człowieku, tak jak w żołędziu jest informacja o dębie. Nigdy nie słyszałem, żeby ktoś na żołędzie mówił dęby, a na kasztany, że to kasztanowce.
        Nie róbcie zamętu pojęciowego, i tak nie zagłuszycie prawdy naukowej.
      • Eugeniusz_Pomorze_
        18.08.2015 22:08
        Agnostosie, jesteś przecież Człowiekiem, jak sądzę, oczekujesz, że inni Ludzie bezwarunkowo będą Cię szanowali, "tylko" dlatego, że jesteś Człowiekiem.

        Powiedz mi, jak to więc jest Bracie, że dzielisz Ludzi na tych "lepszych", bo chcianych i na tych " gorszych", bo... niechcianych...?

      • agnostos
        18.08.2015 22:19
        agnostos
        Przypisujesz mi opinie, których nie głoszę. Niechciany nie jest gorszy, jest po prostu niechciany. Jeszcze raz powtarza, nazywanie zygoty człowiekiem to mącenie w terminologii. Życie jest procesem.
      • Mateusz
        19.08.2015 09:35
        Przeczytaj, jeśli jeszcze nie czytałeś, o licznych zastrzeżeniach i wątpliwościach, (ba!) o wnioskach płynących z badań naukowych, m. in. genetyków:

        http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/626099,prof-cebrat-in-vitro-to-wielki-biznes-a-nie-nauka,1,id,t,sa.html?cookie=1

        http://www.stronaoinvitro.pl/schorzenia-genetyczne

        Badania kliniczne potwierdzają zależność pomiędzy procedurą in vitro a częstością wad genetycznych u dzieci poczętych tą metodą.

        Nieprawdą jest (m. in. powyższego) to co piszesz, że natura działa tak samo.

        Po pierwsze: Konsekwencje in vitro na poziomie genetycznym wymykają się człowiekowi, nie jest w stanie ich przewidzieć i kontrolować.
        Selekcjonując istoty ludzkie pod pewnym względem, z pewnego punktu widzenia, jednocześnie doprowadza się do obarczenia organizmów ludzkich wadami, które nie zaistniałyby naturalnie i to na dużo większą, masową skalę (coraz większy odsetek populacji)! (Z punktu widzenia natury jest to najprawdopodobniej tzw. "strzał w stopę", "samobójstwo", jakkolwiek zwał...)
        I trzeba przyznać, że punkt widzenia, na podstawie którego dokonywana jest selekcja i eliminacja jest niezwykle subiektywny i względny - nie jesteśmy w stanie powiedzieć, czy natura "wyeliminowałaby" akurat ten organizm ludzki na etapie rozwoju w łonie matki z powodu akurat tych cech; czy jesteśmy w którymkolwiek przypadku przewidzieć, założyć "reakcję" natury?; poza tym: która cecha niepożądana, która wada kwalifikuje do "eliminacji", a która już nie?; jaki stopień tej cechy do tego kwalifikuje bądź nie..? Czy to mierzalne ludzkimi miarami..? Czy człowiek ma prawo o tym decydować..? Czy prawo stanowione jest w stanie określić jakieś jednoznaczne, godziwe kryteria..? Nawet gdyby mogło, to czy byłoby w stanie je wyegzekwować..? W jaki sposób..?
        Natura NIE działa tak samo.

        Polecam Tobie i każdemu zapoznanie się z hasłem "eugenika", jej historią i tym, do czego do tej pory w dziejach ludzkości doprowadziła.

        Po drugie: Jest zasadnicza różnica pomiędzy naturalnym zdarzeniem poronienia (wynikającym zresztą najczęściej z bardzo różnych i niejednorodnych przyczyn), a aborcją czy "wyrzuceniem", "wylaniem" dzieci poczętych metodą in vitro.
        Działań ludzkich w tym zakresie dotyczy pojęcie "woli": chcenia bądź nie (godzenia się bądź nie), kwalifikowalnych moralnie, pomijając już to, że nie opierają się one na takich samych uwarunkowaniach genetycznych, biologicznych i innych, jak zdarzenia wynikłe naturalnie - nie jesteśmy w stanie nawet w całości poznać i prześledzić uwarunkowań naturalnych i powiedzieć: "tak, to całość przyczyn, przeniknąłem totalnie ten proces na wszelkich płaszczyznach".
        Aborcja, selekcja i eliminacja przy in vitro opiera się na tym: "CHCĘ/GODZĘ SIĘ", "NIE CHCĘ/NIE GODZĘ SIĘ" - z pewnych względów/wg pewnych kryteriów, którymi mogę mniej lub bardziej dowolnie żonglować i UZNAĆ za uzasadniające ten czyn.

        Czy można zestawiając ze sobą śmierć człowieka w wyniku porażenia piorunem i zabójstwo, powiedzieć, że natura działa "tak samo"..? Czy można powiedzieć: natura jest zła, postąpiła w zły sposób..? A czy można powiedzieć: ów człowiek zabijając drugiego postąpił źle, niegodziwie, itd.?
        No właśnie.
        Istota tych zdarzeń jest zasadniczo różna.
        Natura NIE działa tak samo.


        A co do żołędzia i kasztanka. :)
        No cóż, byłoby dziwne, gdyby człowiek tuż po poczęciu, od razu miał organizm wykształcony w stopniu analogicznym do dorosłego człowieka (albo tylko trochę mniej), byłby tylko odpowiednio mniejszy.
        Albo gdyby zamiast żołędzi czy kasztanów pojawiały się w mig takie małe, mikro-drzewka! :D

        Zygota to pewien etap rozwoju człowieka, podobnie jak niemowlę.
        Owszem, niemowlę to też nie jest dojrzały organizm ludzki.
        Wiesz, że na początku widzi tylko z bardzo bliskiej odległości..?
        I to nie jedyna właściwość, której stopniowo NABYWA.
        Wszelkie istoty mają to do siebie, że przechodzą przez poszczególne etapy ROZWOJU - NABYWAJĄ pewne cechy, niektóre również tracą.

        Od którego momentu kwalifikujesz człowieka jako... człowieka..?
        Wg jakich kryteriów..?


        Czy masz dzieci..?
        Czy jeśli Twoja żona byłaby w ciąży z kolejnym, to do którego miesiąca ciąży mówiłbyś swoim narodzonym już dziatkom, że mamusia nosi informację o ich braciszku/siostrzyczce, uświadamiając je, że to nie jest ich braciszek/siostrzyczka, tylko "baza danych"..?


        Jeśli Ciebie rzeczywiście interesuje prawda naukowa, to przeczytaj wnioski, m. in. genetyków, zamieszczone powyżej.
      • agnostos
        19.08.2015 19:27
        agnostos
        „Badania kliniczne potwierdzają zależność pomiędzy procedurą in vitro a częstością wad genetycznych u dzieci poczętych tą metodą”.

        Nie ma dowodów na to, że winna jest temu sama metoda. Po prostu ludzie, którzy z problemami płodności często maja je z powodu wad genetycznych, które mogą przejść, ale nie muszą, na potomstwo. Nie zakazałbyś im zapewne rozrodczości, bo to byłaby prawdziwa eugenika (patrz niżej). Co do źródła twoich informacji (stronaoinvitro.pl), to już tam byłem. To czysta ideologia, nie można jej nawet nazwać popularnonaukową. Sorry, takich mamy „uczonych” idących pod prąd współczesnej nauce. Fakty się dla nich nie liczą.

        „Konsekwencje in vitro na poziomie genetycznym wymykają się człowiekowi, nie jest w stanie ich przewidzieć i kontrolować”.

        Uprawiasz czarnowidztwo. Skutki populacyjne ewentualnych uszkodzeń i wad metody in vitro są znikome. To ułamek procenta urodzeń w skali kraju. Rozpaczaj raczej nad alkoholizmem przyszłych rodziców, nikotynizmem i skalą kazirodztwa. U nas na kaszubskiej wsi ludzie też nie kontrolują swojej rozrodczości. To widać i słychać w szkołach.

        „Eugenika” w sensie, że każdy chce mieć zdrowe dzieci jest czymś oczywistym i powszechnym. Ty porównujesz działania rodziców i lekarzy w skali mikro do programów eugenicznych państw totalitarnych, a to już duże nadużycie.

        „No cóż, byłoby dziwne, gdyby człowiek tuż po poczęciu, od razu miał organizm wykształcony w stopniu analogicznym do dorosłego człowieka (albo tylko trochę mniej), byłby tylko odpowiednio mniejszy”.

        Więc zgodzisz się ze mną, że zygota to nie organizm tylko upakowana informacja. Nawet nie wiadomo ile organizmów z niej się rozwinie. Do tego układ hormonalny matki przez pierwsze podziały steruje całym procesem podziałów, bo ta jednokomórkowa zygota sama z siebie nie jest jeszcze w stanie kierować rozwojem. Czy uznałbyś guz nowotworowy za osobny organizm w ciele chorego? A komórkę opanowaną przez wirusa? Tak samo nie można na początku nawet mówić o odrębności rozwijającego się zarodka.

        „Jest zasadnicza różnica pomiędzy naturalnym zdarzeniem poronienia (wynikającym zresztą najczęściej z bardzo różnych i niejednorodnych przyczyn), a aborcją czy "wyrzuceniem", "wylaniem" dzieci poczętych metodą in vitro”.

        Natura działa tak jak człowiek, a człowiek tylko myśli, że coś może zdziałać przeciw niej. Najczęściej wymądrzają się księża, których ten problem nie dotyczy. Po prostu, jak coś jest nie tak, to włącza się odpowiedni mechanizm genetyczny i po kłopocie. Czasem nie zadziała i wtedy mamy problem, czyli raka. Człowiek na ogół natury nie przekracza, bo jest jej częścią. Jak coś mu nie pasuje, to robi porządek. Tak mu sumienie nakazuje. Czasami robi inaczej, bo ma sumienia „inaczej” uformowana, np. katolicy.
        Sęk właśnie w tym, że mamy różnie ukształtowane sumienia. Duże grupy społeczne dyskutują nad problemem aborcji i dopóki dyskusja trwa państwo nie powinno się mieszać w te sprawy, bo byłoby to przekreślenie dyskusji i istoty demokracji. Nie jestem przestępcą, tylko dlatego, że mam inne poglądy na zagadnienia bioetyczne niż KK czy np. prezydent Duda.
      • Mateusz
        20.08.2015 10:03
        Agnostosie, skoro posiadasz większą wiedzę, doświadczenie, niż profesorowie genetyki i dostęp do "prawdziwych" wyników badań naukowych, a nie "fałszywych", do których odnoszą się profesorowie genetyki, to winszuję Twoich władz i mocy - powinieneś zastąpić profesorów, specjalistów "na urzędzie", najlepiej kilku na raz... :)

        Drogim Czytelnikom zostawiam wybór pomiędzy wiedzą, doświadczeniem, "faktami" Agnostosta a wiedzą, doświadczeniem i faktami naukowców: m. in. profesorów w dziedzinie genetyki, załączając raz jeszcze przykładowe (!) ich wnioski. Żądni prawdziwej wiedzy mogą poszukać jeszcze więcej, a znajdą. :)

        http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/626099,prof-cebrat-in-vitro-to-wielki-biznes-a-nie-nauka,1,id,t,sa.html?cookie=1

        http://www.stronaoinvitro.pl/schorzenia-genetyczne


        Ciekawe dlaczego, Agnostosie, nie odpowiedziałeś na wiele (większość) moich pytań, a odniosłeś się jedynie do wycinków moich wypowiedzi, wyrwanych z kontekstu, nadto niekiedy próbując wpasować je w swoje poglądy... :)


        NAWET GDYBY uznać, a nawet mieć pewność, że sama metoda w sensie technicznym nie jest winna powstawaniu nowych mutacji (a nie można tego przyznać!), to DZIĘKI tej metodzie właśnie umożliwia się, m. in. rodzicom obarczonym poważnymi wadami genetycznymi, przekazanie ich dalej! Innymi słowy, gdyby nie ta droga, NATURA właśnie nie dopuściłaby najprawdopodobniej do przekazania dalej tych wad i rozprzestrzenienia genetycznego "nadwyrężenia" populacji, delikatnie mówiąc.
        (Pomijając już to, że taka prawna regulacja, jaką wspólnymi siłami wprowadzili oświeceni Sejm, Senat, Rząd i były Prezydent w naszej Rzeczpospolitej dodatkowo czyni sposobność do generowania wad genetycznych w przyszłości: osoby poczęte metodą in vitro - a może ich być w przyszłości coraz więcej - nie wiedząc kim był jeden z ich rodziców - a wprowadzona ustawa zakłada anonimowość dawców - mogą w przyszłości wejść w relacje genetyczne z kimś spokrewnionym z nimi i to prawdopodobieństwo będzie wzrastać wraz z liczbą dzieci ludzi poczętych tą metodą! A jak wiadomo, czym bliższe pokrewieństwo, tym więcej wad genetycznych.)
        Jakże więc nie ma zależności pomiędzy procedurą in vitro a częstością wad genetycznych i ich rozprzestrzenianiem?! Zależność jest ewidentna - in vitro to umożliwia - WBREW naturze (nawet nie mieszając w to wiary!)
        Natura NIE działa tak samo, wbrew temu, co próbujesz przeforsować, Agnostosie...
        Negowanie powyższej zależności pomiędzy in vitro a częstością występowania wad genetycznych, można porównać do absurdalnego stwierdzenia: "Nie ma zależności pomiędzy obecnością wody w wannie i porażeniem prądem kąpiącego się w niej, kiedy wrzucimy do wanny urządzenie elektryczne."
        Jakże nie ma..? Czyż woda tego nie umożliwiła..?

        NIEPRAWDĄ również jest, że skutki populacyjne uszkodzeń i wad przekazywanych za pośrednictwem i generowanych podczas metody in nitro są znikome...
        W 2012 r. oszacowano, że na świecie urodziło się do tego czasu ponad 5000000 (milionów) dzieci poczętych metodą in vitro. Oczywiście większość w Ameryce i w Europie.
        W Polsce są to dziesiątki tysięcy dzieci.
        Jasne, zestawiając 5 milionów ludzi z kilkoma miliardami populacji świata, czy kilka dziesiątków tysięcy z 38 milionami Polaków, można powiedzieć: "to tylko promil".
        Czyżby..?
        Po pierwsze, pamiętajmy, że liczba dzieci poczętych tą metodą prawdopodobnie będzie (niestety) rosnąć.
        Po drugie, pamiętajmy, że większość z tych milionów i dziesiątków tysięcy wejdzie w relacje genetyczne z milionami i dziesiątkami tysięcy i tak dalej...
        To nie jest dwoje, troje, nawet nie cała wioska, to przeciętne miasto ludzi w skali Polski, a w skali świata - metropolia!..
        Skutki nie są znikome, co więcej są nieprzewidywalne.


        Jak już padło wielokrotnie, dobre i godziwe pragnienia same w sobie, nie usprawiedliwiają środków i metody.
        Dobra i godziwa chęć posiadania dzieci, w tym posiadania zdrowych dzieci, nie usprawiedliwia osiągnięcia tego jakkolwiek, w szczególności niegodziwie, metodą selekcji, eliminacji ludzi przez ludzi.
        Wobec powyższego działania rodziców i lekarzy niestety niewiele się różnią w istocie od programów eugenicznych państw totalitarnych:
        Tutaj jest pragnienie dziecka; dzieci "nadliczbowe" lub niepożądane z powodu jakiejś cechy = ogólnie NIEPOŻĄDANE się "wyrzuca".
        (Nota bene! To pokazuje, że "pragnienie" stoi tutaj ponad "dzieckiem", gdyby dziecko samo w sobie, jako człowiek było tutaj najistotniejsze, do niczego takiego by nie dochodziło!)
        Tam była troska o swój naród (też pragnienie; czy samo w sobie niegodziwe..?); ludzi niepożądanych z powodu jakiejś cechy się "wyrzucało".
        (Poza tym, pragnienie posiadania zdrowych dzieci, kłóci się niestety samo w sobie ze skutkami stosowania metody in vitro, niestety...)


        Nie, zygota = CZŁOWIEK na najwcześniejszym etapie rozwoju, nie jest "informacją", nie zgodziłem się z tym i nie zgodzę.
        Dziecko poczęte, noworodek, niemowlę, dziecko, człowiek dojrzały, starzec - to CZŁOWIEK na różnych etapach rozwoju.
        Dziecko poczęte przynależąc od samego początku do gatunku człowieka, będąc poczętym przez ludzi, posiadając ludzki genom, znajduje się po prostu takim a nie innym ETAPIE ROZWOJU, właściwym momentom między poczęciem a urodzeniem i zasadniczo różni się od nowotworu czy komórki z wirusem... - jest po prostu CZŁOWIEKIEM w procesie rozwoju CZŁOWIEKA.
        Im wcześniejszy etap rozwoju, tym człowiek jest bardziej zależny od organizmu matki, od matki - to chyba logiczne..? Zależność stopniowo się zmniejsza, nawet pod koniec ciąży występuje. Ba! A i później widać zależność wynikającą ze stopnia rozwoju CZŁOWIEKA. Widziałeś niemowlę, które karmiłoby się samo..? Które samo zdobywałoby/zadbałoby o pożywienie..?
        Znajdź chociaż jedno.
      • Mateusz
        20.08.2015 10:04
        c.d.

        Hmm, ciekawe rzeczy piszesz, Agnostosie:
        "Duże grupy społeczne dyskutują nad problemem aborcji i dopóki dyskusja trwa państwo nie powinno się mieszać w te sprawy, bo byłoby to przekreślenie dyskusji i istoty demokracji."

        Czyżbyś wyznawał światopogląd "neutralności/bezstronności światopoglądowej" władz i wierzył w możliwość jego realizacji..? :)
        Zapytam zatem:
        Jakie działanie władz - wobec dylematów/sporów noszących miano "światopoglądowych" - będą/są działaniami neutralnymi/bezstronnymi..?
        Czy legalizacja aborcji..? Czy zakaz aborcji..?
        Czy legalizacja in vitro..? Czy zakaz in vitro..?
        Nie pytam: które będą słuszne/dobre/etc.
        Które będą NEUTRALNE/BEZSTRONNE..? :)

        Wniosek jest jeden: oczywiście państwo/jego organy nie jest i nie może być neutralne/bezstronne aksjologicznie, to niewykonalne. Jego działania będą uwikłane aksjologicznie - należałoby uczciwie to przyznać.
        Oczywiście, że tzw. "ustawa o leczeniu niepłodności" (a tak naprawdę "o in vitro") zakłada pewną, bardzo konkretną aksjologię. Ci, którzy ustanowili to prawo - bredząc, że są "ponad", że są neutralni - opowiedzieli się za określonym światopoglądem.

        Niestety ogromne rzesze uwierzyły, że tzw. "neutralność/bezstronność światopoglądowa" to swoisty nadkonstrukt, metanorma, właściwość państwa stanowiąca o szczytowej formie jego rozwoju. Gdy tymczasem jest to jedynie... jeden ze światopoglądów, światopogląd... neutralności światopoglądowej (przecie światopogląd zawiera również przekonania i poglądy dotyczące instytucji państwa, a więc także pożądanych jego struktur, roli i zadań oraz najwłaściwszego zakresu kompetencji jego organów). Dodatkowo niemożliwym do realizacji, przede wszystkim w tych dziedzinach (szczególnych sporów światopoglądowych), w których jego wyznawcy zasłaniają się jego "prawami", zakrywając przy tym własne, konkretne, określone działania światopoglądowe, uwikłane w wartościowanie (a jakże!).


        Nie, nikt Cię przestępcą nie nazywa. :)
        Ale mógłbyś nim być, gdybyś przyczynił się do pozbawienia życia jakiegokolwiek człowieka, a prawo było godziwe i zgodne z porządkiem naturalnym, i chroniło tak jak trzeba życie CZŁOWIEKA, niezależnie od etapu jego rozwoju, tak, jak się to człowiekowi należy - nie stawiając ponad ŻYCIEM ludzkim i podmiotowością każdego człowieka, ludzkich (tylko) pragnień (nawet dobrych ze swej natury), a co gorsza biznesowych interesów i traktując podmiotowość człowieczą niezwykle wybiórczo i użytecznościowo.

        Przypominam, że są ludzie, grupy społeczne, których światopogląd na życie ludzkie, czy choćby na własność jest taki, że dopuszczają pozbawienie innych życia, znęcanie się nad nimi, czy pozbawienie ich mienia.
        Na szczęście (jeszcze) prawo, jakieś dominujące normy społeczne zwą to: zabójstwem, kradzieżą, itd., i nadal w dużej mierze stoją na straży rzeczywistych i podstawowych praw i zachowują właściwą hierarchię pomiędzy nimi (czy pomiędzy prawami a pseudoprawami), ale niestety coraz większy absurd, fałsz i bezrozumność wkrada się w tę sferę. (Bo dla uczciwego człeka rozwiązanie konfliktu pomiędzy PRAWEM każdego CZŁOWIEKA do życia a pragnieniem "posiadania" dziecka jest jasne.)
      • Mateusz
        20.08.2015 10:21
        A propos tzw. "neutralności światopoglądowej" i demokracji...
        Polecam serdecznie Wszystkich książkę prof. Zbigniewa Stawrowskiego "Niemoralna demokracja". Poniżej jedynie zasygnalizowanie tematu - POLECAM przeczytać.

        Prof. dochodzi do daleko idących wniosków, godzących w same fundamenty idei liberalnego państwa demokratycznego, neutralnego światopoglądowo, nakreślając niebezpieczeństwo jego przekształcenia się
        w „demokratyczne państwo wyznaniowe”.

        Wyróżnia w społeczeństwie „wspólnoty etycznie samowystarczalne”, etycznie bogate, których etos, czyli przekonanie o tym, co jest słuszne, a co nie, stanowią niekwestionowane, absolutne dobro. Warunkiem współistnienia wspólnot zróżnicowanych etycznie jest istnienie państwa prawa, państwa wolności religijnej, dającemu każdemu człowiekowi „gwarancje poszanowania jego osoby i decyzji jego sumienia”, a więc „państwa etycznego minimum”.

        Tylko, że konsekwencją zastąpienia „w filozoficznej argumentacji pojęcia wolności religijnej pojęciem autonomii”, stało się zastąpienie wspólnoty politycznej, złożonej z różnorodnych wspólnot etycznych i religijnych, wizją państwa-związku „autonomicznych moralnie podmiotów – izolowanych abstrakcyjnie jednostek, wyrwanych z ich naturalnych wspólnot i tym samym pozbawionych etycznego zakorzenienia i kontekstu”.

        Właśnie w państwie demokratycznym zauważyć można wyraźną tendencję „upowszechniania się postawy etycznej, której cały system wartości sprowadzony zostaje do poszanowania autonomii, tj. niezależności jednostki”. W rezultacie powstaje „nowa
        jakościowo »demokratyczna wspólnota wyznaniowa«”, która nie jest już ufundowana na bogatym systemie etycznym.

        O ile, przy okazji prób forsowania przez wspólnoty etycznie „bogate” elementu należącego do ich systemu wartości, jako formy powszechnego prawa, ZAWSZE PODNOSZONY JEST GŁOŚNY SPRZECIW, o tyle praktyki wykorzystujące mechanizmy demokratyczne, wspierające minimalistyczny etos „demokratycznej wspólnoty wyznaniowej”, „pozostają najczęściej niezauważone”. Uprzywilejowanie owej wspólnoty polega na tym, że „rozpowszechnianie własnego partykularnego systemu wartości może prezentować jako obronę ogólnych zasad, stanowiących podstawę istnienia państwa”. Posługując się przy tym aparatem państwowym, „gwałci […] podstawową
        zasadę [państwa prawa – przyp.], która zakazuje mu wspierania „jakiegokolwiek partykularnego systemu wartości”.

        W sytuacji, w której „dominująca wspólnota zmusza pozostałe wspólnoty, aby jej minimalistyczny etos przyjęły jako swój własny ideał etyczny” oraz dochodzi do redukcji „z przestrzeni publicznej elementów należących do kanonu wartości wspólnot etycznie bogatych”, mamy do czynienia bez wątpienia „z ewidentnym przypadkiem państwa wyznaniowego”.


        JAKŻE TRAFNA ANALIZA RZECZYWISTOŚCI.
      • Mateusz
        20.08.2015 18:43
        I jeszcze - a propos stanowiska naukowców w sprawie in vitro, faktów i badań:
        http://gosc.pl/doc/789715.Za-in-vitro-zaplaca-potomkowie
      • agnostos
        20.08.2015 22:13
        agnostos
        „NAWET GDYBY uznać, a nawet mieć pewność, że sama metoda w sensie technicznym nie jest winna powstawaniu nowych mutacji (a nie można tego przyznać!), to DZIĘKI tej metodzie właśnie umożliwia się, m. in. rodzicom obarczonym poważnymi wadami genetycznymi, przekazanie ich dalej! Innymi słowy, gdyby nie ta droga, NATURA właśnie nie dopuściłaby najprawdopodobniej do przekazania dalej tych wad i rozprzestrzenienia genetycznego "nadwyrężenia" populacji, delikatnie mówiąc”.

        Czyżbyś popierał „naturalną” eugenikę. To może każde młode małżeństwo powinno być przebadane genetycznie i dostać certyfikat płodności…

        „Nie, zygota = CZŁOWIEK na najwcześniejszym etapie rozwoju, nie jest "informacją", nie zgodziłem się z tym i nie zgodzę”.

        Mylisz się, jest tylko informacją i to taką, która bez organizmu matki w ogóle nie zostanie odczytana. Zygota jest więc w kategoriach ontologii arystotelesowskiej w możności bycia człowiekiem, a więc nim nie jest aktualnie.

        „Wniosek jest jeden: oczywiście państwo/jego organy nie jest i nie może być neutralne/bezstronne aksjologicznie, to niewykonalne. Jego działania będą uwikłane aksjologicznie - należałoby uczciwie to przyznać”.

        Masz racje, jesteś realistą. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby państwo wśród swoich wartości stawiało na pierwszym miejscu neutralność światopoglądową i zasady demokracji. Przekonywanie do wyższych wartości powinno zostawić kaznodziejom różnych religii i agitatorom różnych ideologii. Urzędnicy powinni się przysłuchiwać i siedzieć cicho, bo żyją z naszych podatków. A politycy razem z prezydentem powinni dbać o swobodę debaty. Jak już wszyscy zostaną przekonani to problem zniknie.

        Dziękuję za wyczerpującą polemikę i komentarz i przepraszam, że znowu nie do wszystkiego się odniosłem.
      • Mateusz
        21.08.2015 14:12
        1) Nie, nic takiego nie napisałem. :)
        Natomiast to, co napisałem w akapicie zaczynającym się od słów: "NAWET GDYBY uznać..." po prostu FALSYFIKUJE Twoją tezę, że natura działa tak, jak metoda in vitro i że nie ma zależności pomiędzy tą metodą a częstością wad genetycznych i ich występowaniem.

        2) Jak już pisałem przy innej wymianie zdań - jasne, postrzegając arystotelesowsko, można powiedzieć, że DZIECKO POCZĘTE jest w stanie możności bycia urodzonym (jest potencjalnie urodzonym), ale nim nie jest.
        Tylko, że tak samo można powiedzieć o noworodku, że jest w możności bycia człowiekiem dojrzałym, ale nim nie jest.
        Podobnie człowiek dojrzały, nie jest starcem, jest za to w możności bycia nim.
        Natomiast wszystko to etapy CZŁOWIECZEGO rozwoju.
        Co do genomu: LUDZKI genom LUDZKIEJ zygoty jest zupełnie odrębny od genomu matczynego, co także potwierdza, że jest to osobna istota.
        Owszem, zależna od matki, taka logika etapów rozwoju: im wcześniejszy, tym człowiek bardziej zależny.

        3) Nie przeczytałeś albo nie zrozumiałeś tego, co powyżej napisałem o "neutralności" światopoglądowej i tego co o niej, i o "demokratycznym państwie wyznaniowym" napisał prof. Stawrowski (zamieszczone również powyżej).
        Otóż, JEST PODSTAWOWA PRZESZKODA uniemożliwiająca to, żeby państwo wśród swoich wartości stawiało na pierwszym miejscu neutralność światopoglądową i zasady demokracji.
        Po pierwsze, idea/postulat "neutralności" jest NIEmożliwy do realizacji (przykłady, argumentacja powyżej) - rzeczywiste jego wykonanie oznaczałoby bowiem bezczynność, paraliż, NIE-działanie, nie możność podejmowania większości rozstrzygnięć przez władze, bo mało które obszary działania wolne są od wartościowania, nie uwikłane aksjologicznie (o ile którekolwiek!).
        Po drugie, zestawienie idei/postulatu "neutralności" światopoglądowej z demokracją (jeśli oba pojęcia rozumie się właściwie), w związku z powyższym, kłóci się samo w sobie - stosując bowiem tę ideę władze demokratyczne, w ogóle demokracja, nie mogłaby podejmować działań i rozstrzygać niczego - bo każde działanie, każda aktywność zakłada aksjologię.

        Dziękuję również i pozdrawiam. :)
      • agnostos
        21.08.2015 17:53
        agnostos

        1. Zakupie do swojej biblioteki i przeczytam proponowana książkę to może podyskutujemy w przyszłości.

        2. Piszesz o ograniczeniach rządów demokratycznych. Masz rację, że nie da się rządzić, nie da się żyć bez jakiegos systemu wartości. Ale żeby to od razu był katolicki katechizm to chyba przesada. Myslę, że w demokracji państwo powinno dla wszystkich obywateli wyznaczyć tzw. wspólny mianownik.

        Pozdrawiam

  • Mateusz
    18.08.2015 14:57
    Szkoda, że te wszystkie "oświecone" środowiska i organizacje nie pochylą się nad tym (nie wiedząc, nie chcąc wiedzieć czy negując bądź ukrywając to), jak poważne komplikacje w sferze zdrowia psychicznego (duchowego), ale i fizycznego (tak!) niesie ze sobą dokonanie aborcji! I to jest dopiero źródło TRAUMY, we wszelkim znaczeniu.

    Dla tych, co chcą wiedzieć:
    http://www.opoka.org.pl/biblioteka/Z/ZR/zk_mojbrzuch.html

    Wszelkie okoliczności związane z porodem w porównaniu z całym zestawem możliwych następstw aborcji, to jak ukłucie komara w zestawieniu z ciosem toporem...
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg