• smutna
    10.08.2016 15:14
    Kiedyś katoliczki wiedziały co to skromność. Dziś to słowo jest im obce, stąd pomysły karmienia piersią w miejscu publicznym, chodzenie z gołym brzuchem, czy wchodzenie do kościołów w stroju odpowiednim raczej na plażę lub dyskotekę.
    Katolicyzm to jedyne wyznanie i religia, w którym zupełnie przestano dbać o takie rzeczy. Przykro :(
    • TomMartin
      10.08.2016 16:09
      No właśnie, w tej całej, nadmiernie rozdmuchanej, "aferze" nie chodzi o karmienie, tylko o SKROMNOŚĆ. Jakoś mało kto wyłapał istotę problemu... Szkoda, że tracimy zrozumienie najprostszych spraw i że mało kto ma odwagę o nich uczyć i przypominać.
    • Gość
      10.08.2016 19:07
      Smutna niewiele wie o macierzyństwie; co powiedziałaby o przewijaniu niemowląt... Niemowlak ma swoje prawa, które dobrze rozumie matka. Dawniej matki siedziały w domach, a dziś są publicznie obecne - oby miały jak najwięcej poparcia. Niemowlaczka wszędzie można karmić skromnie, ale Smutna tego nie zna i chyba nie lubi dzieci, może dlatego jest taka smutna...
    • Urszula
      10.08.2016 19:51
      Dokładnie. Jestem tego samego zdania. Te kobiety ni znają wstydu i nie wiedzą co to skromność.
  • gg
    10.08.2016 15:28
    Czy rzecznik pisząc o osobach najsłabszych ma też na myśli dzieci zabite w aborcji eugenicznej?Dlaczego One są dyskryminowane tylko z powodu podejrzenia choroby?
  • sp
    10.08.2016 16:31
    Nie ma to jak sobie pourzędniczyć. Tylko co to za kraj, w którym nic już nie może pozostać w gestii kultury osobistej i wyczucia sytuacji, nawet intymność i karmienie niemowląt?
    • pyrrus
      11.08.2016 09:23
      No i dalej pozostanie w gestii kultury osobistej.

      Oświadczenie pełnomocnika, wyrok sądu nie ma wpływu na to, że zachowanie matki z restauracji w Sopocie zniesmaczyło większość Polaków (ankiety).

      Można to nazwać pyrrusowym zwycięstwem: zwyciężyła, najpewniej dostanie 10 tys. odszkodowania - tylko czy było warto?
      • sp
        11.08.2016 12:59
        1. Ja mówię o tym, co się już stało, o urzędniczej pazerności na ingerencję w życie ludzkie.

        2. Odnośnie skutków: wyrok skazujący restaurację/kelnera to prosta droga do łatwych pieniędzy poprzez szantaż. Dowolna pani niezbyt przejmująca się obyczajnością a z dostępem do dziecka będzie mogła zasugerować właścicielowi lokalu (nie tylko restauracji), że przyjdzie i "nakarmi" przed klientami. Właściciel wyrzucić takiej osobniczki już nie będzie mógł...
  • Anna
    10.08.2016 18:40
    Polska to kraj bezwstydu! Czekam co jeszcze będzie wolno młodym matkom. Może przewijanie dziecka na stole w restauracji albo w kościele.Niektóre panienki przecież pytały , czy w kościele można karmić. Myślę , że niedługo będą brały dla dzieci hulajnogi, żeby sobie pojeździły w czasie mszy. Wszak dziecko się nudzi i trzeba je czyś zająć.
    • Gość
      10.08.2016 19:18
      Jeśli Anna jest zniesmaczona karmieniem i przewijaniem dzieci, to coś nie tak z jej kobiecością, z uczuciem do maleńkiego dziecka. Kościół jest dla Eucharystii i nie należy tego mieszać z miejscami publicznymi (niesakralnymi). Niemowlaki nie jeżdżą na hulajnogach. U nich pewne procesy są naturalne i dopuszczalne, podobnie jak ich zaspokajanie. Trzeba lat, aby ich nauczyć "kultury" dorosłego człowieka. Przykro, że ludzie tak mało wiedzą o niemowlakach, zapewne nie chcą mieć dzieci...
      • gg
        10.08.2016 20:17
        Ostatnio byłam na wieczornej mszy, obok mnie siedziała chyba babcia z dwoma wnuczkami.Dziewczynki były duże może 5,6 lub 7 lat i bardzo się nudziły. Wykładały nogi na klęcznik, babcia je trochę uspokajała a potem wyjęła z torebki i dała im GUMĘ DO ŻUCIA.
        I żuły gumę.
        To jest efekt poluźnienia morali,że wszystkim, wszędzie,wszystko wolno.Gdzie są rodzice gdy dzieci biegają po kościele albo kopią w ławkę.
  • Gość
    10.08.2016 19:46
    A ja uważam, że na wszystko jest czas i miejsce. Karmiłam piersią dwoje dzieci i nigdy nie zdarzyło się abym karmiła w miejscu publicznym ponieważ miałam szacunek do innych ludzi i wiedziałam, że widok gołego cyca może się komuś nie podobać. Nie dziwcie się rozwydrzone, rozkapryszone egoistyczne mamuśki jak będziecie głośno krytykowane za obnażanie się publiczne. Mnie samej na widok obleśnego cyca z mlekiem chce się rzygać. Myślę, że jak usłyszycie parę razy parę epitetów odechce wam się obrzydzać życie innym ludziom!
  • Matka
    10.08.2016 19:49
    A ja uważam, że na wszystko jest czas i miejsce. Karmiłam piersią dwoje dzieci i nigdy nie zdarzyło się abym karmiła w miejscu publicznym ponieważ miałam szacunek do innych ludzi i wiedziałam, że widok gołego cyca może się komuś nie podobać. Nie dziwcie się rozwydrzone, rozkapryszone egoistyczne mamuśki jak będziecie głośno krytykowane za obnażanie się publiczne. Mnie samej na widok obleśnego cyca z mlekiem chce się rzygać. Myślę, że jak usłyszycie parę razy parę epitetów odechce wam się obrzydzać życie innym ludziom.
  • Oburzeni
    10.08.2016 19:56
    Nie zgadzamy się na obnażanie się w miejscach publicznych. Nie dajemy na to zgody. Należy tępić
    ekshibicjonizm pod każda postacią i tak będzie. Może kiedy te frywolne panie usłyszą parę słów prawdy na ulicy zaniechają obrzydzania życia innym.
  • Tomcio
    10.08.2016 22:31

    Jedna rzecz mnie niepokoi - kwestia tzw. "praw". Oto Pan Pełnomocnik obwieścił wszem i wobec, że mamy jakieś nowe "prawo" dla matek karmiących. Kuriozum! Każdy "od przedszkola do Opola" ma jakieś "prawa" a nikt już nie ma OBOWIĄZKÓW. Powoli stajemy się ofiarami "praw". Prawo jednego ściera się z prawem drugiego, ludzie okładają się po łbach swoimi "prawami". Opresja i przemoc "praw"! Bo... nie liczy się już najważniejsze, czyli PRAWO BOŻE i obowiązki, które ono na nas nakłada. Gdyby każdy przestrzegał tego PRAWA, to nie byłyby potrzebne żadne inne "prawa", bo wszystko funkcjonowałoby jak należy.

    Tak więc opieka nad dzieckiem jest OBOWIĄZKIEM rodziców (choć również przywilejem... trudnym) a nie żadnym prawem. I to "nieszczęsne" karmienie też jest obowiązkiem i należy sie z niego dobrze i odpowiedzialnie wywiązać pamiętając m.in. o higienie, ale także, na ile okoliczności pozwalają, o skromności.

    Maryjo, Matko najskromniejsza, módl się za nami!

  • szara
    10.08.2016 23:18
    Karmienie piersią nie jest fanaberią egoistycznych mamusiek, tylko koniecznością życiową, i nikt tego nie robi po to, aby coś eksponować, tylko dlatego, że dziecko akurat w konkretnej chwili jest głodne, a nienakarmione będzie zazwyczaj też głośno płakać. Karmiąca kobieta często sama czuje się skrępowana, ale nie ma wyboru, bo musi działać "natychmiast" - tam, gdzie aktualnie się z dzieckiem znajduje. Obrzydliwe to są grube, piwne gołe brzuchy podstarzałych zalotników na plażach, a jeżeli kogoś brzydzi widok karmiącej matki, to niech po prostu odwróci głowę.
    • Anna
      11.08.2016 09:20
      Jeśli dziecko jest maleńkie nie trzeba się z nim wałęsać po restauracjach. Jak już zauważono w GN 3 dni po porodzie panienki spacerują po galeriach, po knajpach itp. to nie są miejsca dla maleńkich dzieci. a Jeżeli chodzi o uczestnictwo we mszy świętej można to rozwiązać z mężem. Naprawdę nic się dziecku nie stanie , jeśli matka odciągnie pokarm i poda się go z butelki. Kinoprawdę. wychowałam dzieci i wiem.
      • szara
        11.08.2016 20:06
        Droga Pani Anno, nikt nie mówi o włóczeniu się po restauracjach 3 dni po porodzie, a dzieci karmi się piersią nieco dłużej - często dłużej niż rok. Z takim dzieckiem też nie można pójść w jakiekolwiek miejsce publiczne? W tym do restauracji? A co Pani powie na wyjście do restauracji po chrzcie takowego dziecka? Wtedy też nie można go nakarmić siedząc z rodziną? Mama musi wyjść i karmić go gdzieś z ubikacji? Owszem, można odciągnąć pokarm i podać go z butelki - tylko po co tak sobie i dziecku komplikować życie? Przecież mleko musi być ciepłe, to wiąże się z koniecznością noszenia go w jakimś termosie (?). Karmienie piersią jest naturalne i zdrowe, a poza tym - można karmiąc przysłonić się np. pieluszką, co zdecydowana większość kobiet, jakie znam - włącznie ze mną - robi karmiąc w takich miejscach. Naprawdę, nie utrudniajmy sobie życia!
      • d
        12.08.2016 21:09
        Chrzest w restauracji to sytuacja nieporównywalna, ponieważ wynajmuje się salę i impreza jest wokół dziecka.

        Poza tym malutkie dziecko chce spokoju, nie gwaru, chce spać, i dość szybko ktoś z rodziców wymyka się z dzieckiem z imprezy.

        Po prostu próbuję zrozumieć na różne sposoby ten przedziwny problem, który wcześniej nie istniał. Wydaje mi się, że źródłem jest niestosowne zachowanie w Sopocie (bo nawet publicznie można karmić dyskretnie) oraz charakter pieniacza.


        Przy okazji zacytuję (z babyonline.pl) list pewnej matki, zdaje się Amerykanki (stąd wzmianki o modach lat 50-tych ub. wieku). Jane Porter:

        "Drogie Mamy Karmiące Piersią,

        Okej, powiem to, o czym każdy myśli.
        O co chodzi z całą tą kontrowersją wokół publicznego karmienia?
        Serio,
        Czy tak trudno jest się zakryć?
        Rzecz w tym, że: Nieznajomi nie chcą oglądać waszych sutków. (Tak, o to chodzi.)
        Nie rozumiem, co w tym obraźliwego.

        Słuchajcie, rozumiem. Karmiłam moje dzieci piersią, całkowicie rozumiem, że zakrywanie się może być problemem. Na początku jest znośnie, ale później, gdy dziecko skończy 6 miesięcy, jest na tyle duże, że zaczyna zauważać, że jedzenie z kocykiem lub pieluszką na głowie nie jest przyjemne.
        Też to przerabiałam, rozumiem.
        Karmiłam moje dzieci na środku najwytworniejszych restauracji, na plaży, w przychodni, w bibliotece, na lotnisku, w supermarkecie i na milionach (okej, na dziesiątkach) parkingów. Kiedyś nawet usiadłam na jakimś skrawku trawy, żeby nakarmić moje dziecko w spokoju.
        Jednak, za każdym, kiedy moje dziecko jadło, zakrywałam kocem albo chociaż własną koszulką nagi sutek.

        Całkowicie rozumiem, jak ważne jest oswajanie karmienia piersią i uświadamianie, że w my po prostu karmimy nasze dzieci. Co, oczywiście, jest ważniejsze od całej reszty.
        Rozumiem was. Jestem po waszej stronie.
        Ale przestańmy udawać, że walczymy o coś, co nie istniało w 2015 roku. Dzisiaj, kiedy mówisz komuś, że karmisz piersią, chwali cię i mówi komplementy. To nie lata 50., kiedy firmy produkujące sztuczne mieszanki tworzyły kampanie przeciw karmieniu piersią, żeby zwiększyć sprzedaż, co doprowadziło do tego, że kobiety zaczęły brać pigułki, żeby zatrzymać laktację.
        Dziś, wszystko wygląda inaczej.

        Jeśli już, to piętnowane są kobiety, które nie karmią piersią.
        Prawda jest taka, że nie chcę oglądać waszych gołych cycków. Nie chcę, żeby robili to mój mąż i mój syn.
        Nie oznacza to, że seksualizuję karmienie piersią. To oznacza, że w naszej kulturze, naga pierś jest obiektem seksualnym. I, przynajmniej według mnie, żadna ilość dzieci jedzących z nagich piersi nie zmieni tego, że te piersi wciąż są "nagie".
        Tak, wasze piersi są piękne. Tak, karmią dzieci. Tak, są naturalne.
        Ale wiecie co?
        Wasze waginy pomogły w zrobieniu dziecka, a nie zauważyłam, żebyście świeciły nimi dookoła.

        Może to ja. Może to ja jestem ignorantką. Może to wy próbujecie coś udowodnić, a ja tego nie rozumiem. Wszystkie mamy swoje sposoby na macierzyństwo, uwielbiam to. Naprawdę uważam, że to wspaniałe, że każda mama jest inna.
        Więc, to co najważniejsze, to moja prywatna opinia: Jeśli nie jesteście moją siostrą, mamą lub przyjaciółką, wolałabym nie oglądać waszych nagich ciał. Wybaczcie.
        Do dzieła.
        Karmcie dzieci w parkach, w sklepach, w kościele. (Ja tam karmiłam.)
        Karmcie piersią do 4. roku życia. (Serio, popieram to.)
        Ale nie znienawidźcie mnie, bo nie chcę oglądać waszych nagich piersi.

        Z pozdrowieniami,

        Karmiąca Piersią Mama-Kumpelka, Która Po Prostu Tego Nie Ogarnia"
    • problemy XXI wieku
      11.08.2016 09:29
      karmienie piersią powstało, kiedy na ziemi pojawiły się ssaki. Piersią karmi też ssak - człowiek i przez ostatnie 1000 i więcej lat naprawdę sobie z tym w Europie radzono, bez problemów, które rozwiązuje pełnomocnik rządu.
  • hub381
    11.08.2016 14:21
    hub381
    Nie mam nic przeciwko karmieniu oseska w miejscu publicznym,lecz przy tym należy się jakaś kultura przy karmieniu !
    To co ta pani przedstawia-to czysty szantaż,celem uzyskania chęci zysku !
    Nie życzyłbym sobie siedząc przy jedzeniu i olądając jakąś"nieapetyczną pierś" !
    Kultura i jeszcze raz kultura się kłania....

    Amen !
    • Utu
      12.08.2016 18:58
      Oczywiście, że tak. W restauracji powinno się widywać jedynie piersi indycze lub z kurczaka. Można też nakarmić niemowlaka, ale nie ostentacyjnie. Istnieje wiele czynności - nazwijmy je życiowymi, do których człowiek ma "prawo" Kultura wymusza jednak, że nie narzucamy się z nimi, szanując wrażliwość innym. Od kilku lat można zaobserwować postępujące schamienie.
  • taka kwestia
    13.08.2016 17:22
    Kobieta, która wytoczyła w sądzie sprawę restauratorowi i zażądała zadośćuczynienia w wysokości 10 tys. zł, wypowiadała się publicznie, że nie robi tego dla siebie, tylko dla innych matek - żeby wszędzie mogły karmić piersią swoje dzieci.

    Rozumiem, że teraz, kiedy na temat publicznego karmienia wypowiedział się twierdząco minister zdrowia oraz nawet pełnomocnik rządu, kobiety mogą już karmić wszędzie, powódka z ulgą wycofa swój pozew i w spokoju będzie mogła zająć się dziećmi?

  • Godzilla
    16.08.2016 12:52
    Restauracja jest lokalem PRYWATNYM i właściciel ma prawo wprowadzić swoje zasady (np. są restauracje w których wymagany jest odpowiedni strój, dyskoteki, w których jest selekcja wieku itd.). Poza tym, co już zostało wielokrotnie podniesione na tym forum, zamiast wytaczać ciężkie działa (przepisy, wyroki) warto po prostu przypomnieć sobie, czym jest kindersztuba. Karmienie dziecka jest owszem naturalne, ale nie można terroryzować otoczenia swoim biustem "bo tak mi/ nam się należy". Może w teatrze, na koncercie, w kinie też można karmić piersią? Naprawdę nie trzeba od razu przeskakiwać na drugie ekstremum "kobiety muszą siedzieć w domu", wszystko da się zorganizować. Idąc do restauracji można mieć przy sobie odciągnięty pokarm, a najlepiej jest po prostu zawczasu zapytać, czy w danym lokalu będzie możliwość spokojnego nakarmienia i przewinięcia (bo chyba nie przy stoliku?) dziecka. Wiele zależy też od profilu danego lokalu. Zarówno elegancja restauracja, w której 90% klienteli to np. biznesmeni w garniturach - lub pub zdominowany przez podpitych 50-latków to naprawdę nie są miejsca dla niemowlaka. W internecie można znaleźć masę lokali "przyjaznych dzieciom", polecanych dla rodzin - wystarczy z tego skorzystać
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg