Komentarze 152  Wszystkie komentarze »
  • Gość
    14.02.2017 12:01
    Tytuł jak z pornograficznego pisemka, odpychający, właśnie ze względu na okładkę i wypowiedź autorki całkowicie zniechęca do książki. Czy rzeczywiście trzeba epatować młodzież seksem? Wszędzie seks, seks, seks. Seks w TV, seks w internecie, seks w katolickim nauczaniu. I to jeszcze z autorytetem Jana Pawła II. Jakieś to wszystko niesmaczne...
  • card Marx Stadt
    14.02.2017 12:16
    I mamy pierwszą oficjalną polską kościelną interpretację Amoris Letycja.
  • Marksizm kulturowy
    14.02.2017 12:58
    Polecam przełączyć na 18 min: https://www.youtube.com/watch?v=8j4zoRjhQHM
  • Gość
    14.02.2017 13:22
    Boże, broń nasze dzieci przed takimi "edukatorkami". Takie herezje są chyba jeszcze gorsze niż otwarta walka z Kościołem. W tym drugim przypadku przynajmniej widać przeciwnika, tutaj chowa się pod sutanną papieża.
  • paulus
    14.02.2017 14:10
    Tam gdzie malzonkowie maja pozytywne podejcie do wspolnego przezywania swojej cielesnosci ,nie ma zdrad i rozwodow.
    Pokazywanie mlodym prawdziwego obejscia z cialem nie jest sprzeczne z nauka Boza Cialo to dar Boga dla malzonkow.
    Odmawianiw wspolpracy z Bogiem ktoregos z malzonkow jest grzechem i wspowina w grzechach cielesnych wspomazonkow.Wejscie czystym w zwiazek malzenski jest wyjatkowym wkladem w zachowanie nierozerwalnosci malzenstwa.Przed tematem seksu mlodzierzy nie ustrzezemy ,wiec musimy jej sami ja przedstawic w duchu naszej wiary.Dlatego uwarzam ta ksiazke za dobry wklad na rozwazanie tego tematu przez mlodzierz,by poznac czas i miejsce  na
    cielesne milowanie w malzenstwie.Na pelna jego celebracje,a nie traktowanie seksu w malzenstwie jako dopust Bozy.Szczesc Boze.
    • aaa
      15.02.2017 15:46
      To też półprawdy, najważniejsze jest "wychowanie" do umiejętności obejścia się młodych ze sobą na wzajem po chrześcijańsku w relacji międzyludzkiej, czyli życzliwość, uczynność, uprzejmość, chodzenia na ustępstwa, przyuczenie do obowiązków domowych, umiejętność empatii czyli zrozumienia kim druga osoba jest i co mówi itp., nie tylko obejście się w cielesności, co z tego, że przeczytają o prawidłowym nastawieniu do seksu, jak do siebie nawzajem na starcie będą mieć podejście przedmiotowe, albo oparte na złudzeniach, bo nikt nie wytłumaczył, że warto zainwestować w poznanie się dobre, zanim przyjdzie czas na podkręcanie zmysłów. Potem gdy czar cielesnych doznań pryśnie nawet dobrze zaaranżowany, okazuje się że mieszkasz z obcą osobą, bo wcześniej nikt się nie wysilił w zakresie innych kwestii. Ile razy przed rozwodem jest gadka, bo on chce w życiu czegoś innego niż ja, a np. wtedy warto się zapytać, czy przed ślubem albo współżyciem, zadała pytanie, czego on chce w życiu.
      • Gość
        15.02.2017 19:08
        przesadzanie w każdą stronę niedobre, żeby z tego wyzwalania nie wyszła nowa teologia wyzwolenia jak u Latynosów
  • Gość
    14.02.2017 14:56
    Dzień Dobry, gdzie tę książkę można kupić?
  • pcc
    14.02.2017 16:45
    Wśród dwóch najczęstszych po niewierności przyczyn rozwodów są nieporozumienia w małżeństwie na temat spraw materialnych oraz pożycia seksualnego. Czy autorka odważyłaby się napisać książkę pt. "Pieniądz cię wyzwoli" w której prostowałaby katolickie "uprzedzenia" do pieniądza? . Zaspokojenie pragnienie pieniądza i seksu prowadzi nas do głupot, do krzywdzenia innych i siebie. Cały ten wywiad już jest promocją. Jedynie wypada pochwalić autorkę za umiar, że nie napisała "Seks wg. Jezusa Chrystusa cię wyzwoli". Ale można się spodziewać kolejnej części dla poprawienia zarobku, to i tytuł już jest jak znalazł dla skołowanej młodzieży.
  • gut
    14.02.2017 17:09
    Fajny artykuł! ♡ Mi też skojarzyło się z Christopher'em Westa'em. ★ :-)
  • Podpis wymagany
    14.02.2017 20:47
    Powoływanie się na Westa jest dość śliskie, bowiem jest on w USA mocno krytykowany, podobnie zresztą jak cała teologia ciała. Od dawna toczy się tam swobodna dyskusja na ten temat,w odróżnieniu od Polski, gdzie teologia ciala (swoją drogą oksymoron) jest jak dogmat, bo jest nasza, janopawłowa, a więc nie do ruszenia. Znajomi duchowni przyznają się do wielkiej niechęci wobec tego prądu teologicznego, ale nie mogą przyznać się do tego publicznie - bo taka jest linia obowiązująca w Kościele, a i kościoły domowe byłyby zbulwersowane krytyką teologii ciała. Tymczasem jest ona zbudowanym sztucznie tworem wbrew dwutysiącletniemu nauczaniu Kościoła o małżeństwie, tylko kto oo tym wie, skoro od 50 lat mówi się ludziom co innego. Kto chce poczytać coś więcej na ten temat, polecam wszystkie 8 części : https://wobronietradycjiiwiary.wordpress.com/2017/01/03/teologia-ciala-lub-przeklad-z-janopawlowego-na-nasz-1-z/
    • Gość
      14.02.2017 21:26
      'wobronietradycjiiwiary' przed papieżem? To dopiero kandydat na oksymoron
      • Podpis wymagany
        14.02.2017 22:21
        Wlaśnie o takiej reakcji jak u Gościa piszę: "nie może być - janopawłowe, to jest święte i nie do ruszenia". Zaledwie pół godziny minęło od publikacji mojego wpisu z linkiem, a Gość już krytykuje, czyli najwyraźniej zapoznał się z wszystkimi 8 częściami tekstu wymagającego sporej uwagi i skupienia. Odsyłam raz jeszcze do owego tekstu, proszę czytać bez uprzedzeń. Najlepiej wszystkie inne wpisy otagowane Teologia ciała również, gdyż są tego warte.
    • PetrusVr
      15.02.2017 13:12
      JP II zmienił nauczanie KK. Tak samo jak jego poprzednicy i Franciszek. Przed Soborem Watykańskim II małżeństwo w pierwszej kolejności służyło PROKREACJI, czyli zapewnieniu ciągłości gatunkowi ludzkiemu. Dopiero w następnej kolejności WZAJEMNEJ POMOCY MAŁŻONKÓW i na końcu PRZECIWDZIAŁANIE KONKUPISTENCJI czyli zaspokojeniu pożądania. Już sam św. Paweł w 1 Kor 7 mówi wprost: "... Lecz jeśli nie potrafiliby zapanować nad sobą, niech wstępują w związki małżeńskie! Lepiej jest bowiem żyć w małżeństwie, niż płonąć.". Stan dziewiczy jest stanem nadrzędnym nad małżeństwem. Nie ma czegoś takiego jak święty seks. A jakby był, to miałby moc zbawczą. Czyli więcej seksu -> pewniejsze zbawienie.
  • Gośćmatka
    14.02.2017 21:52
    Czy któryś rodzic kupiłby swojej nastoletniej córce, lub synowi książkę "Seks cię wyzwoli"? Bo ja nie. Autorka mówi, że książka jest adresowana do młodzieży!. Ale czy młodzież naprawdę trzeba zachęcać do seksu?. Bo jak rozumieć ten tytuł "Seks cię wyzwoli"?. Chyba właśnie tak: pozbądź się wszelkich zahamowań i wstydu i bądź wyzwolonym człowiekiem uprawiając seks. To jest chore i szkodliwe. I na pewno nie nadaje się dla dorastającej młodzieży.
    • Pan Mechanik
      18.02.2017 21:20
      Po pierwsze "Seks Cię wyzwoli" to nie jest tytuł tej książki. Po drugie ktoś tu chyba nie przeczytał artykułu. Po trzecie syn i córka sami sobie kupią co zechcą.
  • Laura
    14.02.2017 22:28
    Ja mam wrażenie, że właśnie Wojtyła i opisana przez niego teologia ciała to kwintesencja dwutysiącletniego nauczania Kościoła o małżeństwie. Wspaniale, że autorka dołączyła do tych osób w Polsce, którzy pragną TC popularyzować. Taka wizja miłości, małżeństwa, seksu otwiera oczy na wiele aspektów życia i jest wartościowa nie tylko dla młodzieży...
    • Gość
      15.02.2017 19:25
      Serio św.Tomasz z Akwinu, św.Augustyn czy św.Pius X głosili, że w czasie orgazmu małżeńskiego zstępuje Duch Święty? To jest kwintesencja nauczania Kościoła?
      • Laura
        15.02.2017 20:29
        TC również nie głosi, że w czasie orgazmu małżeńskiego zstępuje Duch Święty. Głosi ona, że małżeństwo jako całość jest znakiem miłości Boga, odzwierciedleniem relacji, jaka jest pomiędzy Ojcem i Synem w Duchu Świętym. Nie sam seks i orgazm wyrwany z kontekstu małżeństwa jako sakramentu. Myślę, że tym samym Wojtyła nie sprzeciwia się nauczaniu Kościoła, tylko je pogłębia i wyjaśnia jeszcze dokładniej.
      • Gość
        15.02.2017 21:13
        @Laura pisze: "TC również nie głosi, że w czasie orgazmu małżeńskiego zstępuje Duch Święty". Doczytaj zatem. Patrz o.Knotz, "Seks jakiego nie znacie". Po drugie: małżeństwo po grzechu pierworodnym nie może odbiciem relacji Trójcy Świętej, bowiem wg nauczania Kościoła przekazanie grzechu pierworodnego odbywa się w czasie zapłodnienia. Jak zatem grzech ma stanowić odbicie relacji wewnątrz Trójcy Świętej.
      • Sylwia
        15.02.2017 21:36
        Właśnie. Pani Laura słusznie zauważyła, że teologia ciała nie dotyczy tylko seksualności. Dla mnie to przede wszystkim teologia małżeństwa,ale żeby to wiedzieć, trzeba wyjść poza swe uprzedzenia i złe skojarzenia z nazwą tej teologicznej myśli i zadać sobie trud przeczytania papieskich katechez.
      • PTaraski
        16.02.2017 09:49
        Św. Tomasz nie głosił, że w czasie orgazmu zstępuje Duch Święty, ale że wtedy następuje zawieszenie działania rozumu, a ponieważ człowiek jest istotą rozumną, ten stan wymagający usprawiedliwienia. Głosił, że jedynym usprawiedliwieniem tego może być prokreacja.
  • Sylwia
    15.02.2017 00:13
    Teologia ciała jest nierozumiana, bo jest nieznana! Trudno oceniać tę książkę bez przeczytania, ale sam fakt podjęcia tematu wart jest pochwały. To jest praktycznie zaniedbana część nauczania Jana Pawła II, a nasze czasy dramatycznie potrzebują Dobrej Nowiny o małżeństwie. W polskim duszpasterstwie rodzin jakoś jednak specjalnie nie widzę wpływu teologii ciała, dominują jakieś pseudoteologiczne techniczne instruktaże, które od chrześcijańskiego małżeństwa często odstręczają, zamiast fascynować. Szeregowy katolik, jak by nawet miał ambitny plan zapoznania się z teologią ciała u źródeł, to już na samym początku natyka się na schody, bo książki z tekstami słynnych papieskich katechez( "Mężczyzną i niewiasta stworzył ich") nie kupi w żadnej internetowej księgarni. Już tego nie drukują? Wszyscy Polacy mają już w domach? :) A zapewniam, że lektura fascynująca. Jeśli chodzi o teologię ciała, to polecam też napisaną przystępnym językiem książkę Mary Healy "Mężczyźni i kobiety są z raju".
    • Podpis wymagany
      15.02.2017 07:47
      I tu Cię mam. "Mężczyźni i kobiety są z raju". Nie są, to jest czysta gnoza. Tylko Adam i Ewa byli z raju, ich miłość była czysta, aż do upadku. Od tej pory wszyscy rodzimy się obciążeni grzechem pierworodnym, który jest gładzony przez chrzest, ale skutki owego grzechu trwają całe życie, to jest: zło na świecie, choroby, śmierć, pożądliwość oczu, pożądliwość ciała i pycha żywota. Tak mówi Katechizm, ludzie czytajcie. Tak więc jak teologia ciała praktycznie ruguje z historii zbawienia pojęcie diabła, grzechu pierworodnego i jego skutków, po to, żeby ludziom było miło na serduszku i komfortowo. Co prawdziwa nauka Kościoła Katolickiego mówi o celach małżeństwa: spłodzenie potomstwa, wzajemna pomoc małżonków i zaradzenie pożądliwości( za św.Pawłem: lepiej żyć w małżeńswie niż płonąć). Więc nie ma tej gloryfikacji popędu jak w TC. Oczywiście że małżeństwo sakramentalne cieszy się Bożym błogosławieństwem i ma być "we czci u wszystkich"(Hbr), ale sam Pan Jezus stawia bezżeństwo dla Królestwa Niebieskiego wyżej niż małżeństwo. Ludzie czytajcie żródła, czyli Ewangelię i Katechizm.
      • Laura
        15.02.2017 10:10
        TC nie jest gloryfikacją popędu, ale głoszeniem, że RÓWNIEŻ (nie tylko) poprzez zjednoczenie cielesne małżonkowie stają się obrazem Boga i ukazują światu Jego miłość. TC nie podważa także tego, że człowiek zgrzeszył - owszem, to prawda, ale żyjemy przecież w rzeczywistości ZMARTWYCHWSTANIA. Chrystus zwyciężył śmierć, grzech i szatana, odkupił nas własną krwią po to, abyśmy mogli być święci - i tę świętość możemy osiągać w każdym rodzaju powołania, czy to do życia w małżeństwie, czy w celibacie. To pięknie i rzeczywiście wyzwalające :)
      • PetrusVr
        15.02.2017 13:22
        @Laura, to bardzo ciekawe co odnajdujemy w teologi ciała JPII. Np. to, że zjednoczenie seksualne małżonków jest obrazem miłości Trójcy Św. I niech mi teraz ktoś wytłumaczy jak wygląda ten seks w Trójcy Św? Skoro Jezus Chrystus jako jedyny ma płeć, to reszta jest kim w tym związku? No i ta liczba 3 zamiast pary? Całe to nauczanie o seksie w wydaniu JP II jest bardzo mgliste i antropocentryczne. Seks nie jest środkiem zbawienia i nie jest obrazem miłości Boga wewnątrz Trójcy Św. ani obrazem Boga do człowieka. Seks jest jedynie wynikiem grzechu pierworodnego. Ale po soborze to przecież głównie chodzi o to by było (a) miło, (b) przyjemnie, (c) bez szatana i piekła. A od Franciszka to już tylko KK jest od towarzyszenia. Pytanie tylko w drodze do czego? I proszę mi nie zarzucać, że pewnie nie jestem Katolikiem, bo nim jestem. Uczęszczam na ofiarę Mszy Św. co niedziele i ubolewam, że prawdziwej nauki w KK jest coraz mniej. Jesteśmy pozostawieni samym sobie na rozeznawaniu pomiędzy modernistycznymi kapłanami i "ewangelizatorami" a nauką głoszoną przed SWII. Ciekawe dlaczego tak mało się dzisiaj wspomina Piusa IX, Piusa X oraz Piusa XII? Właśnie dlatego, że Ci Papieże potępili to co teraz mamy w Kościele. Czytajcie i rozważajcie.
      • Sylwia
        15.02.2017 14:32
        @Podpis wymagany .Tak myślałam. Nie czytał Pan tej książki, tylko krytykuje ją po tytule. A tam jest dokładnie opisane, za Janem Pawłem spojrzenie na ciało w czterech etapach historii zbawienia: po stworzeniu, po grzechu pierworodnym, po Odkupieniu i w rzeczywistości eschatologicznej. Zapewniam Pana, że prawda o grzechu pierworodnym jest w teologii ciała głęboko obecna.
      • Podpis wymagany
        15.02.2017 15:06
        @Sylwia, już tytuł tej książki zaprzecza konkretnemu dogmatowi wiary katolickiej, mianowicie, że w raju była tylko *jedna* para - pierwszych rodziców, a nie "mężczyźni i kobiety". Nie wiesz tego najwyraźniej, ale o tym mówi dogmat wiary katolickiej, a kto go świadomie odrzuca, popada w herezję. I naprawdę tego uczono na religii w klasie drugiej (pamietam dobrze). Jeszcze raz mówię: książka, która już w tytule zawiera herezję nie jest nauczaniem katolickim i czytanie takich rzeczy nie przyczynia się do zbawienia, a wręcz jest ze szkodą dla duszy.
      • Sylwia
        15.02.2017 16:55
        @Podpis wymagany. Zaiste, trudno dyskutuje się z kimś, kto w tytule książki doszukuje się esencji jej treści. Tytuły bywają skrótowe, metaforyczne albo i prowokacyjne, jak tytuł promowanej tu książki czy tytuł wpisu pani Kopytowskiej. Zwrot "Mężczyźni i kobiety są z raju" jest nawiązaniem do popularnej książki "Mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus" i oznacza tyle, że obie płcie mają to samo pochodzenie- genealogia Divina- od Boga. Chodzi o ów początek, do którego w rozmowie z faryzeuszami odwoływał się Chrystus, ów stan sprzed grzechu. Czepianie się liczby mnogiej w tytule wynika chyba z niezrozumienia tej kwestii. Bo chyba nie ze złej woli?
    • Laura
      15.02.2017 21:43
      PetrusVr, pisze Pan, że seks jest "jedynie wynikiem grzechu pierworodnego". To czym był seks przed grzechem pierworodnym? Bóg stworzył człowieka jako kobietę i mężczyznę - dał im ciała takie, jakie dał, zbudował ich tak, by jednoczyli się ze sobą w akcie seksualnym, by stawali się jednym ciałem.. potem dał im PIERWSZE BŁOGOSŁAWIEŃSTWO: "Bądźcie płodni i rozmnażajcie się ..." (= jednoczcie się fizycznie w akcie seksualnym).. to było jeszcze PRZED grzechem. Czy nie jest prawdą, że w pierwotnym zamyśle Boga seks jednak jest czymś dobrym i świętym? Fakt - prawda o nim została po grzechu kompletnie zniekształcona - i brzemię tego grzechu dźwigamy wszyscy, ale chyba pierwotny plan Boga jest taki właśnie, o jakim mówi TC - i do jakiego realizacji uzdalnia nas moc zmartwychwstania Chrystusa...
      • theo
        16.02.2017 07:32
        @Laura. Przed upadkiem nie było w raju żadnego seksu! Adam i Ewa byli dziewiczy. Ewa nie miała w zamyśle Bożym w bólach rodzić dzieci, a Adam nie musiał w trudzie zdobywać pożywienia. mięsa też nie jedli, Wszystko się zmieniło po grzechu, Zaszokowana? Tak mówi Magisterium Kościoła, zatem katolik przyjmuje to z pokorą, . Nie usłyszysz o tym w duszpasterstwie rodzin, mimo, że każdy ksiądz uczy się tego w seminarium, Ale nie powie tego na głos, bo różne Laury i Sylwie wiedzą lepiej i zjedzą księdza z butami. A potem niejeden duchowny sam ma problem z celibatem. No bo skoro ta miłość taka rajska i ten seks taki boski... PS.W raju pierwsi rodzice nie jedli mięsa. Wiecie o tym? Kotleciarze nie bijcie.
      • sp
        16.02.2017 09:56
        @theo, Ewa miała rodzić, ale nie w bólach, a Adam miał pracować, ale nie w trudzie i rozczarowaniu. Ból i trud były konsekwencją grzechu. I podejrzewam, że był to właśnie grzech przeciwko nakazowi bycia płodnym i rozmnażania się, bo ten otrzymali przecież od Stwórcy.
      • theo
        16.02.2017 12:41
        Aha, czyli grzech Adama i Ewy polegał na zbyt małej ilości seksu. To jest dopiero twórczy rozwój AL
      • sp
        16.02.2017 23:29
        @theo, nie. Na jakiejś formie tego, co dziś nazywamy mentalnością antykoncepcyjną.
      • theo
        17.02.2017 08:30
        Dobrze, że poruszyłeś temat mentalności antykoncepcyjnej. Wszystkie pary z Kościoła Domowego w mojej parafii mają ponad 10-15 lat stażu małżeńskiego i zaledwie po 1-2 dzieci. Wszystkie, co do jednej. Co to jest, jak nie mentalność antykoncepcyjna, jako pokłosie teologii ciała, którą tak pilnie studiują.
      • sp
        18.02.2017 21:33
        Nie wiem, czy i Ty również studiowałeś teksty Jana Pawła II (bo może wcale nie?), ale jeśli tak, to wskaż, proszę, gdzie nawoływał on do mentalności antykoncepcyjnej. Chciałbym wiedzieć, o czym mówisz.
      • Laura
        20.02.2017 10:19
        I znów - niestety - kompletne niezrozumienie TC... JP bardzo pięknie i sensownie argumentuje w TC, dlaczego mentalność antykoncepcyjna jest absolutnie niezgodna z Bożym zamysłem i stanowi wykrzywienie, zniekształcenie Jego pierwotnego zamysłu wobec ludzkiej seksualności.
  • Ojciec
    15.02.2017 09:48
    Prosta sprawa: jeżeli seks jest taki "boski" i "jednoczący", to powinniśmy go zażywać jak najwięcej, celem jak największego uświęcania się. To oczywiście absurd. Celibat nieprzypadkowo zawsze był traktowany przez Kościół jako bardziej uświęcający niż małżeństwo, bo współżycie – żeby w ogóle było możliwe – musi być nastawione na przyjemność, a więc na mnie. Celem życia człowieka nie jest zjednoczenie z drugim człowiekiem, tylko z Bogiem. A celem małżeństwa jest prokreacja. Tak to definiował zawsze Kościół, który w kwestii współżycia zalecał powściągliwość i umiar. Niestety JPII podważył wcześniejsze nauczanie Kościoła a efektem tego są właśnie książki o "boskim seksie". Proszę rozważyć odpowiedzialność za życie wieczne dusz, które pociągnięte "wyzwalającym seksem" pójdą na wieczne potępienie!
    • Przyjaciel
      15.02.2017 10:11
      O rany! Proszę przestudiować Biblię (na początek Pieśń nad Pieśniami) i modlić się o światło Ducha Świętego w zrozumieniu seksualności (ja też się pomodlę i gorąco zachęcam innych, bo sprawa nie jest łatwa, a złe rozumienie seksualności może odbić się na dzieciach - w końcu "ojciec").
      • Gość
        15.02.2017 10:58
        Po 30 latach walki z tematem (obejmującego również czytanie Biblii) zrozumienie i wynikający z tego pokój – zarówno w relacji z Panem Bogiem jak i żoną – przyszło właśnie w momencie uświadomienia sobie, że celibat jest bardziej uświęcający od małżeństwa. To paradoks, ale prawdziwy. I bynajmniej nie oznacza to negacji współżycia w moim małżeństwie. Jest dokładnie odwrotnie. Ale sprawy zostały poukładane we właściwym porządku.
        Wszyscy obciążeni jesteśmy grzechem pierworodnym i potrzebujemy realistycznej pedagogiki. W Biblii jest sporo o pożądliwości ciała, pożądliwości oczu. Szatan nieprzypadkowo nasycił nasz świat seksem, bo wie, że tak można nas złapać. A przekonywanie, że w seks jest boski o ile jest tylko wewnątrz małżeństwa, prowadzi prostą drogą do nadużyć. Samo słowo "seks" jest już obce katolicyzmowi. Bo jest ono wydobyciem i skupieniem się na aspekcie przyjemnościowym współżycia. A podstawowym celem współżycia jest prokreacja. Przyjemność i łagodzenie pożądliwości są tylko uzupełnieniem. Po przeczytaniu takiej książki chłopak się ożeni, bo będzie myślał, że dostanie darmowy, legalny seks. I się rozczaruje. I będzie nieszczęście. Nie po to jest małżeństwo.
    • Laura
      15.02.2017 10:12
      I tu jest "rewolucja" TC: współżycie nie musi być nastawione "na mnie" - może być postrzegane jako aspekt miłości, czyli BEZINTERESOWNEGO DARU Z SAMEGO SIEBIE - o tym jest właśnie TC. Polecam zagłębienie się :)
      • Gość
        15.02.2017 11:06
        Powtarzam: bez nastawienia na mnie nie dojdzie w ogóle do współżycia. Taka jest natura tego aktu.
        Osoba ludzka jest nieprzekazywalna, więc nie można złożyć "daru z siebie".
        Miłość całkowicie oddająca samą siebie jest wymagana jedynie w odniesieniu do Boga.
      • PetrusVr
        15.02.2017 13:29
        @Laura, sam akt zbliżenia seksualnego jest aktem cielesnym (more uxorio) , a przez to nastawionym na odczucia. Dlatego nie da się w nim oddać daru z samego siebie. No bo jak oddać np. swój orgazm i uczucia z nim związane współmałżonkowi. Jest to nie możliwe, zawsze jest to doznanie cielesne własne. Dar z siebie polega na miłości typu Caritas. Czyli bezinteresownej miłości bliźniego i Boga. Dlatego dar z siebie dla małżonka polega na oddalaniu swoich potrzeb i skupieni się na realizacji potrzeb współmałżonka, które pomogą mu dojść do zbawienia. Oczywiście nie można tu zapomnieć, że za zbawienie każdy odpowiada sam za siebie. A całe to zamieszanie wynika z pomieszania porządku przyrodzonego z nadprzyrodzonym.
      • sp
        15.02.2017 21:37
        @Gość, w "Deus Caritas Est" Benedykt XVI odpowiada na zarzut Nietschego, że chrześcijaństwo zabiło eros. Odpowiada: nie zabiło, lecz oczyściło. Polecam przeczytać ten świetny tekst.
      • sp
        17.02.2017 09:28
        @PetrusVr, akt małżeński, to największa bliskość, jaka jest możliwa pomiędzy osobami na tej ziemi, przejaw pełnej akceptacji i miłości, która jest w stanie znieść nawet konsekwencję grzechu pierworodnego - wstyd - bez popadania w bezwstyd. Tego potrzebują małżonkowie otrzymać od drugiego o wiele bardziej, niż odczucia przyjemności, częstokroć nawet nie uświadamiając sobie owych spraw lub przez całe życie pozostając jedynie na poziomie własnego, typowo cielesnego zadowolenia. A szkoda, bo nie wiedzą, co tracą.
    • Sylwia
      15.02.2017 14:38
      Osoby arbitralnie twierdzące, że współżycie można przeżywać zawsze tylko w koncentracji na własnej przyjemności, mają w tym względzie wiele do przepracowania. Najlepiej stwierdzić, że inaczej się nie da i człowiek jest zwolniony z pracy nad sobą, nad relacją, nad jakością zbliżenia. Tym bardziej twierdzę, że teologia ciała jest konieczna!
      • PetrusVr
        15.02.2017 15:11
        Najwyraźniej Pani @Sylwio to Pani nie rozumie do czego ten seks i skąd się wziął. Proszę mi nie wierzyć na słowo. Proszę z czystej przekory sprawdzić jak wyglądało nauczanie o seksie przez takich doktorów jak Św. Tomasz z Akwinu czy Św. Augustyn. Zrozumie Pani wtedy, że miłość seksualna nie jest żadnym obrazem Bożej miłości, a jedynie konsekwencją grzechu. Przeczyta tam Pani skąd w ogóle bierze się pożądanie. I dlaczego poprzez sakrament my słabi grzesznicy mamy także możliwość rozładowania tego pożądania w sposób bezgrzeszny. Nie chodzi mi tutaj o oczernianie seksu, ale o ustawienie go na właściwym miejscu. Bez zbędnego uwypuklania rzeczy, których nie ma w nim. Bogu nie zależy na miłości cielesnej ale na miłości wolitywnej. Proszę mnie też źle nie zrozumieć, nie mówię, że małżeństwo ma być bez uczucia, czułości czy seksu. To właśnie tam to mamy odnajdywać. Ale nie można się zgodzić na stawianie tez, które zmieniają i zaciemniają porządek przyrodzony
      • PetrusVr
        15.02.2017 15:23
        Aby nie być gołosłownym tutaj przytaczam cytat z encykliki Piusa IX, Casti Connubi: "Małżeństwo bowiem i używanie go obejmuje jeszcze drugorzędne cele, jak wzajemną pomoc, wzajemną miłość i uśmierzanie pożądliwości. Do tych celów wolno małżonkom dążyć, jeśli tylko przestrzegają prawidłowości owego aktu i podporządkowują go celowi pierwszemu." Zachęcam do przeczytania jej w całości. To piękna i dzisiaj zapomniana przez wielu nauka Kościoła Katolickiego.
      • Sylwia
        15.02.2017 17:04
        @PetrusVr. Rozumiem, że w kwestii stosunku do niewolnictwa jest Pan równie tradycyjny...?Rozumiem, że zwrotem takim jak "rozwój doktryny" również Pan się brzydzi? Raczej się nie zrozumiemy:(
      • Gość
        15.02.2017 19:12
        Ja nie PetrusVr, ale "tradycyjny stosunek do niewolnictwa" i suponowanie tegoż papieżom to dosć nowatorska teza. Rada: nie korzystać z marksistowskich podręczników historii.
      • PetrusVr
        15.02.2017 19:35
        Kwestia niewolnictwa to całkiem co innego niż instytucja małżeństwa. To małżeństwo jest dużo lepiej zdogmatyzowane niż niewolnictwo. Podejście KK do niewolnictwa owszem się zmieniało, ale nie dlatego, że samo niewolnictwo jest złe tylko zmieniły się czasy i jest ono już nie potrzebne. W Starym Testamencie niewolnictwo było. Cytuję za Romane Amerio, Iota Unum: "Są też inne instytucję [tutaj np. niewolnictwo], które z uwagi na to, że wynikały z pewnego stadium refleksji nad owymi zasadami bądź też z okoliczności historycznych, muszą upaść, kiedy refleksja wzniesie się na wyższy poziom lub gdy ustaną te okoliczności. Tak było np. w przypadku niewolnictwa". Tak więc ten rozwój doktryny w tej kwestii był rzeczywiście rozwojem. Natomiast w przypadku teologi ciała, a jeszcze bardziej w przypadku Amoris Laetitia mamy sytuację zmieniającą doktrynę, a nie pogłębiającą jej rozumienie. Przytoczę tutaj dogmatyczne stwierdzenie Innocentego XI z Denzinger 1159: "Kategorycznie odrzucam pogląd, że stosunki małżeńskie są moralnie nienaganne również wówczas, gdy służą wyłącznie przyjemności i nie towarzyszy im zamiar prokreacji". Tak samo św. Oficjum w roku 1944 na pytanie "Czy można przyjąć opinię niektórych nowoczesnych autorów, którzy negują, że pierwszorzędnym celem małżeństwa jest prokreacja i wychowanie dzieci, albo którzy uczą, że drugorzędne cele nie są istotnie podporządkowane celowi pierwszorzędnemu, lecz są tak samo główne i niezależne cele?" odpowiedziało NEGATYWNIE. Takich przykładów można pokazywać wiele. Rozumiem, że dla wielu jest wygodne przytulić się do nowej nauki, gdzie poprzez gloryfikację pożądania w małżeństwie można używać do woli. Miłość małżonków jest przyjaźnią a nie pożądliwością. Seks służy tylko prokreacji - zawsze, a swoją godność posiada tylko w małżeństwie. Porównaj z Gaudium Et Spes nr 49 i 50.
      • PetrusVr
        15.02.2017 19:44
        Rozumiem Pani @Sylwio, że dla Pani Kościół Katolicki "narodził się" na prawdę dopiero w 1965 zaraz po Soborze Watykańskim II? A przedtem coś było, czy to tylko średniowieczna ciemnota?
      • Sylwia
        15.02.2017 20:02
        Proszę się nie obawiać. Staram się naśladować ewangelicznego ojca, który ze swego skarbca wydobywa rzeczy stare i nowe.(por. Mt 13,52). Wbrew pozorom, umiłowanie Tradycji nie zaprzecza otwarciu na znaki czasu.
      • PetrusVr
        15.02.2017 20:37
        Prawda! Tradycja wręcz zachęca do przyglądania się znakom czasu. Kto ma uszy niecha słucha. Nigdzie nie twierdziłem czegoś innego. Ale otwarcie na znaki czasu polega na rozeznawaniu co dobre a co złe. I tak właśnie wiele osób nazwijmy ich "Tradycjonalistami", chociaż ja powiedziałbym o nich po prostu Katolikami rozeznaje i odnajduje w TC błędną naukę. I aby wyprzedzić zarzuty co do nieomylności Papieskiej to ten dokument nie ma rangi Magisterium Kościoła a jest jedynie (jak sam autor to stwierdził) prywatnym rozważaniem Karola Wojtyły, który był Papieżem. Proszę tego nie mylić.
      • Sylwia
        15.02.2017 20:54
        Generalnie zgoda. Tyle, że ja pozostaję przy rozeznaniu Jana Pawła II (katechezy z cyklu teologii ciała wygłaszał już jako papież),a nie przy rozeznaniu jakiejś grupy ludzi. Nieomylność papieska nie ma tu nic do rzeczy. Po prostu temu rozeznaniu bardziej ufam. Jest dobrze uargumentowane.
      • sp
        15.02.2017 21:28
        @PetruVr, akt małżeński przeżywany tylko jako rozładowanie pożądania, to nie jest wszystko w temacie. Do samego rozładowania pożądania może służyć przecież np. dom publiczny. Małżeństwo i akt małżeński to jednak inna rzeczywistość, nie sądzi Pan? Gdy Jezus przybył na wesele w Kanie Galilejskiej, to myślę, że nie dlatego, by uświęcić Swoją obecnością pożądliwość, lecz związek prawy - według słów modlitwy Tobiasza i Sary. To, że małżonkowie radują się sobą nawzajem nie jest niczym obrzydliwym, lecz dobrym i naturalnym.
      • PetrusVr
        16.02.2017 09:21
        @sp, ależ ja nie twierdze, że seks służy tylko rozładowaniu. Według KK seks służy w pierwszej kolejności płodzeniu dzieci, następnie rozładowaniu pożądliwości. Nie twierdzę także, że seks w małżeństwie jest czymś złym i grzesznym - choć i w małżeństwie takim może być - np. kiedy stosuje się antykoncepcje, etc. Seks w małżeństwie może, a nawet powinien być także okazaniem jedności, uczucia i wszelakiego dobra dla współmałżonka. Natomiast nie sposób się zgodzić z główną tezą autorki książki o tytule "Seks cię wyzwoli", że jest to prawdą. Żaden seks nawet ten wg JPII nie prowadzi do wyzwolenia, uświęcenia czy też zbawienia. Jak już pisałem powyżej seks jest konsekwencją grzechu pierworodnego. W raju przed grzechem nie było seksu! Adam i Ewa byli dziewiczy! Nawet w małżeństwie nie wszystko w łóżku jest dozwolone. Ale właśnie przez to, że horyzont postrzegania przez Pana jest zawężony do (a) tylko nauczania posoborowego oraz (b) przyjęcia tego co jest mi przyjemniejsze żyje Pan w krzywym zwierciadle. Ja także jakiś czas temu byłem zachwycony TC oraz książkami o. Knoca. Ale po przeczytaniu nauk KK z przed SWII dostrzegłem w tych naukach głęboką prawdę o ludzkiej seksualności. Sam tego doświadczam co dnia. To dziś KK dopuszcza do niepotrzebnej seksualizacji. A wiara to powiedzenie, że: Panie niech będzie Twoja wola. Nawet jeśli chciałbym zrobić coś inaczej co wydaje mi się przyjemniejsze i bezgrzeszne. To zawsze moje postrzeganie jest obarczone ryzykiem błędu, a Boże postrzeganie jest jedyne prawdziwe. Proszę przeczytać nauczanie przed soborowe i wypróbować w swoim życiu. Dopiero wtedy można coś powiedzieć, że się wie.
      • PTaraski
        16.02.2017 10:03
        @PetrusVR --"seks jest jedynie wynikiem grzechu pierworodnego"

        Pojechałeś zupełnie po bandzie i piszesz zupełnie bez sensu, choć wcześniej pisałeś z sensem.

        Seks nie jest wynikiem grzechu pierworodnego. Przecież pierwszy nakaz Boży, jedno z dwu pierwszych przykazań brzmiał: bądźcie płodni i rozmnażajcie się. Bóg nie może nakazać czegoś złego! Seks w małżeństwie jest w pełni dobry.

        Jeśli chodzi o upadek pierwszych ludzi, to niektórzy teologowie domniemują, że wiązał się z seksem, ale wyuzdanym, z seksem wykluczającym poczęcie - "antykoncepcyjnym". Widać to na obrazie Michała Anioła w Kaplicy Sykstyńskiej, kiedy Ewa po takim wyuzdanym akcie dokonanym z Adamem odwraca głowę - przyjrzyj się dokładnie. Dlatego w Księdze Rodzaju też padają słowa o obciążeniu Ewy "bólem rodzenia", bo nie chciała dzieci. Dzisiaj jesteśmy zresztą w tej samej sytuacji i nasza współczesna kultura i mentalność są antykoncepcyjne.
      • PetrusVr
        16.02.2017 10:22
        @PTraski wiem, że ciężko to pojąć i sam się z tym pytaniem pewien czas borykałem. Ale światło na to daje nam bł. Katarzyna Emmerich w swoim widzeniu raju. Wprost opisuje jak wyglądało rozmnażanie. I nie ma ono nic wspólnego z aktem seksualnym. O ile pamiętam to związane było z zaśnięciem na podobieństwo zaśnięcia Adama i utworzenia Ewy. Widzenia te mają imprimatur, a mistyczka jest błogosławioną. Oczywiście rozumiem, że widzenia prywatne nie są wymagane do uznania przez wiernych. Więc może proszę zastanowić się nad opisem z Księgi Rodzaju. Proszę zauważyć choćby sam fakt tego, że przed zjedzeniem zakazanego owocu przez Adama i Ewę Ci pierwsi ludzie w ogóle nie mają świadomości posiadania narządów rodnych. Dopiero później zawstydzili się po zgrzeszeniu. To pierwsza przesłanka. Druga natomiast to fakt, że w raju był jedynie Adam i Ewa, żadne następne potomstwo czy inni ludzie nie byli. Więc nawet jeśli seks był tam możliwy to de facto nie odbył się tam. Następna przesłanka przemawiająca za brakiem seksu wynika z choćby obietnicy zbawienia już dla nas. Skoro zbawienie człowieka jest ponownym wejściem do raju, a sam sakrament małżeństwa trwa tylko do momentu śmierci jednego z małżonków to czy możemy mówić, że w niebie będziemy także współżyli seksualnie? Pismo Św. wprost mówi, że nie. Tak więc widać tutaj dokładnie, że sam seks jest związany z naszą ziemską tułaczką pomiędzy utratą raju (stanu dziewiczego) a naszym zbawieniem.
      • sp
        16.02.2017 23:25
        @PetrusVr: 1) "Ale właśnie przez to, że horyzont postrzegania przez Pana jest zawężony do (a) tylko nauczania posoborowego oraz (b) przyjęcia tego co jest mi przyjemniejsze żyje Pan w krzywym zwierciadle. Ja także jakiś czas temu byłem zachwycony TC oraz książkami o. Knoca." Aż tak dobrze mnie Pan zna? Ciekawe... Miał Pan na mój temat może jakieś objawienie?
      • aaa
        17.02.2017 16:43
        do Sylwia coś nie bardzo z logiką twoich wpisów, jak bez przyjemności to zostaje dać się zgwałcić, tertium non datur, może w wychowaniu islamskie mają takie układy
      • Gość
        17.02.2017 17:41
        "Sylwia" nowe wcielenie Kael na tym forum wpisy lecą jak po sznurku przy Wisłockiej podobnie, szkoda nawet komentować
  • Gość
    15.02.2017 12:38
    Otóż Wojtyła twierdzi, że Bóg stworzył nas darem dla siebie nawzajem - mężczyznę i kobietę. Przed grzechem byliśmy zdolni do bycia dla siebie takim darem, bo nie było w nas egoizmu, pożądliwości, chęci manipulowania drugim czy wykorzystania go dla swoich celów. Grzech to zmienił, ale przyszło zbawienie i Zmartwychwstanie, które czyni nas nowymi ludźmi i sprawia, że to znów jest MOŻLIWE. Możliwe jest zatem dążenie do bycia darem z samego siebie - oczywiście nie dzięki sile czy woli człowieka, ale wyłącznie dzięki Bożej łasce. Tak zrozumiałam przekaz tej książki, na której prezentacji byłam, i wydaje mi się to bardzo spójne, logiczne i głębokie - podobnie jak cała myśl Wojtyły o TC.
    • Podpis wymagany
      15.02.2017 14:39
      Tak, żyjemy po zmartwychwstaniu, ale w ciele (za św.Pawłem: cierpimy udręki w ciele) i skutki grzechu pierworodnego nas dosięgają. Te wyżej przeze mnie opisane, za Katechizmem.Tak więc na tym świecie żyjąc w ciele podlegamy chorobom, śmierci i pożądliwości także. Grzech pierworodny jest przekazywany przez nas w akcie poczęcia (nauka katolicka), więc jak seks może być boski czy uświęcający.
      • Sylwia
        15.02.2017 14:57
        Przepraszam, ale czy Pan kwestionuje ludzką zdolność do przezwyciężania skutków grzechu pierworodnego czyli do do świętości? A co Pan myśli o udziale Bożej łaski na tej drodze?
      • Podpis wymagany
        15.02.2017 19:04
        Ręce opadają. Znowu nie odróżnia Pani podstawowych pojęć katechizmu, takich jak grzech i skutki grzechu. Wyjaśnię zatem łopatologicznie. Każdy człowiek jest śmiertelny.Nawet jeśli umrze w opinii świętości, to jednak umrze, bo śmierć ciała jest właśnie skutkiem grzechu pierworodnego.Gdyby dało się przezwyciężyć skutki grzechu pierworodnego, to bylibyśmy nieśmiertelni w obecnym ciele. Jedynie Matka Boża musiała być wzięta do nieba, bo inaczej żyłaby do tej pory w ciele, gdyż była wolna od skutków grzechu pierworodnego. Albo inaczej. Jeśli pani X.jako nałogowa alkoholiczka urodzi dziecko z zespołem fetopatii alkoholowej, ale potem nawróci się i umrze to osiągnie niebo (świętość). Jednak jej świętość w żaden nie przezwycięży skutków jej grzechu, czyli dziecko dalej będzie mieć zespół FAS. Przez całe życie.I tak samo wszyscy nosimy skutki grzechu pierwszych rodziców. Zatem marzenie o jakiejś rajskiej bezgrzeszności tu na ziemi jest mrzonką.
      • Sylwia
        15.02.2017 19:28
        W pełni się z Panem zgadzam: ręce opadają.
      • Podpis wymagany
        15.02.2017 21:26
        Ależ nie załamuj się, błądzić jest rzeczą ludzką. Na początek polecam Katechizm Kościoła Katolickiego, Katechizm Gasparriego i encyklikę Castii connubi -o małżeństwie chrześcijańskim. Z czasem sprawy się rozjaśnią. Kiedyś może, kto wie, nawet Denzinger.
      • Sylwia
        16.02.2017 11:14
        Proszę Szanownego Pana Podpisa Wymaganego!KKK znam, z CC zapoznałam się już wiele lat temu. W przeciwieństwie do Pana chyba jednak mam rozeznanie w tradycyjnej nauce Kościoła. Pan krytykuje TC, choć nie zapoznał się z jej tekstami, a jedynie z tytułami.
  • sp
    15.02.2017 20:53
    Bóg stworzył człowieka na Swój obraz, jako mężczyznę i kobietę - tak czytamy w pierwszej księdze Biblii. Czyste współżycie małżonków oddaje więc prawdę o Bogu, o szczęśliwości Trójcy Świętej, co było przecież zaplanowane przez Stwórcę.
    • PetrusVr
      15.02.2017 21:34
      @sp wyciąga Pan błędne wnioski. Bóg tworząc człowieka na swoje podobieństwo dał mu Duszę. I z tego wynika podobieństwo człowieka do Boga. Tak od wieków naucza KK. Dalszym podobieństwem jest fakt, że Chrystus jako, że jest Bogiem i nie ma swojego początku i końca ma swój epizod w postaci wcielenia w ciało człowieka. I to jest druga część podobieństwa człowieka do Chrystusa. Natomiast podobieństwo człowieka do Boga nie ma nic wspólnego ze współżyciem. W raju nie było współżycia w sensie aktu seksualnego i pożądania po między Adamem i Ewą. To dopiero po grzechu pierworodnym jest to niezbędne do zaludniania ziemi. Tutaj zachęcam do przeczytania dokładnie np. Marię z Agredy i jej Mistyczne Miasto Boże. Inaczej z Pana rozumienia można wprost dojść do stwierdzenia, że Trójca Św. współżyje seksualnie ze sobą (sic!).
      • sp
        16.02.2017 08:33
        Wystarczy przeczytać na początku Biblii, jak ich stworzył. Pierwszy opis stworzenia mówi wyraźnie i podkreśla ten fakt, że: (Rdz 1, 27) "Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę." Zaprzecza Pan Pismu Świętemu? Następny z kolei wers (Rdz 1,28) mówi o tym, jaki był plan BOŻY (a nie szatański) dla człowieka - to są pierwsze słowa Stwórcy wypowiedziane do tych dwojga ludzi. I mam nadzieję, iż nie twierdzi Pan, że ludzkie narządy płciowe zostały nam dosztukowane przez diabła...
      • PetrusVr
        16.02.2017 09:32
        @sp o podobieństwie człowieka do Boga już pisałem wcześniej i nie będę się powtarzać. Natomiast co do płciowości człowieka to została ona stworzona od samego początku ponieważ Bóg jako Stwórca wie o nas wszystko. I wiedział także, że człowiek zgrzeszy i dlatego w ten sposób zaplanował, że jako kara za grzech podtrzymanie życia na ziemi (poza już rajem) będzie odbywało się poprzez akt małżeński. Tak samo Bóg mówi do Ewy: będziesz rodzić w bólach, a do Adama, że ciężko będzie pracował. Skoro te zdania wypowiedziane są przez Boga jako kara i konsekwencja grzechu pierworodnego to wytłumacz mi jak możliwe jest współżycie zgodne z tym co ma Pan teraz na myśli i pogodzenie tego z porodem bez bólu. No to jak było wszystko w tej kwesti tak samo jak teraz, czy może jednak inaczej? Tak więc odnosząc się do Pana wątpliwości, twierdzę za KK, że narządy płciowe zostały nam dosztukowane przez Boga. A szatan jedynie z chęcią je wykorzystuje do potępienia ludzi. Szatan nie ma mocy stwórczej, a tym samym nic dosztukować nie może.
      • Sylwia
        16.02.2017 11:19
        @PetrusVr. Płciowość jako przewidziany skutek grzechu? Większej bzdury dawno nie czytałam. Przy takim założeniu, nic dziwnego, że teologia ciała jest dla niektórych nie do przyjęcia.
      • sp
        16.02.2017 23:07
        @PetrusVr, różnica w naszych zdaniach na ten temat jest taka, że o dosztukowaniu narządów płciowych, jako konsekwencji grzechu pierworodnego, nie ma mowy w Piśmie św, natomiast o bólach rodzenia i trudzie pracy - owszem. Mówi Pan, że "twierdzi za KK". Proszę więc o dokładne wskazanie, gdzie niby oficjalnie KK tak twierdzi. Jakaś encyklika na ten temat była?
      • Gościu
        18.02.2017 12:01
        PetrusVr mylisz się co do wizji Katarzyny Emmerich, nie zostały one uznane przez Kościół. Tak więc nie mogą być źródłem Magisterium.
    • PetrusVr
      15.02.2017 21:44
      Jeszcze więcej możemy odnaleźć opisów raju i człowieka u bł. Anny Katarzyny Emmerich w jej dziele pt.: "Żywot i bolesna męka Pana naszego Jezusa Chrystusa i najświętszej Matki Jego Maryi wraz z tajemnicami Starego Przymierza według widzeń świątobliwej Anny Katarzyny Emmerich
      "
      • Laura
        16.02.2017 12:23
        A tak tytułem ciekawostki: Bł. Katarzyna Emmerich została beatyfikowana przez Jana Pawła II. Tak, tak, tego samego, który głosi nam piękną Teologię Ciała :) A książka "Żywot i Bolesna Męka Pana Naszego Jezusa Chrystusa" podobno nie została uwzględniona w procesie beatyfikacyjnym ze względu na pewne wątpliwości odnośnie do możliwości zniekształcenia pewnych objawień...
      • sp
        16.02.2017 22:59
        @Laura, już w spisie treści tej książki mamy np. taki oto rozdział: "Jezus przybywa do Egiptu, naucza w Heliopolis i przez pustynię powraca do Judei". Opis Męki Pana Jezusa z kolei jest wartościowy, moim zdaniem.
  • kokodżambo
    15.02.2017 20:53
    Teologia ciała doprowadziła do do Amoris Laetitia. Interpretacja adhortacji AL doprowadziła do tego, co w sąsiednim artykule mówi kardynał Coccopalmerio: gdy para nieregularna decyduje się żyć "jak brat z siostrą" , wówczas "brakuje pewnych przejawów intymności i nierzadko zagrożona jest wierność, a także narażone może być dobro dzieci". Zatem cudzołożnicy muszą cudzołożyć dla intymności, wierności grzechowi i dobra dzieci. No to macie teologią ciała i twórczy rozwój doktryny.
    • sp
      15.02.2017 21:00
      Wydaje mi się, że wbrew temu, co pisze Kardynał, Jan Paweł II niczego nie przeoczył, gdy pisał Familiaris Consortio, ale może się mylę.
      • kokodżambo
        16.02.2017 08:28
        JPII w FC napisał o parze cudzołożnej: " jeśłi para nie może uczynić zadość obowiązkowi rozstania się dla ważnych przyczyn". Tu jest diabelstwo. Po pierwsze JPII zaprzeczył niezmiennemu nauczaniu KK mówiącemu o tym, że żadne okoliczności nie uczynią grzechu dobrym uczynkiem (owszem, mogą być okoliczności łagodzące winę, ale nie ma "uświęcenia"grzechu; JPII zaprzeczył tu nawet samemu sobie, bo pisał o tym dobitnie w encyklice Veritatis Splendor). Po drugie: w takiej sytuacji nie chodzi o obowiązek rozstania, ale o obowiązek powrotu; to związek sakramentalny ma być punktem odniesienia a nie związek cudzołożny. Dla małżonka porzuconego nie ma bowiem znaczenia czy wiarołomny małżonek seks uprawia czy nie uprawia. Zauważmy więc , że JPII sprowadził więc przysięgę małżeńską do niesypiania z kimś innym ( to jest właśnie pokłosie teologii ciała). A co z miłością, uczciwością, oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci? No i sam Kościół czuje że coś tu nie gra, skoro owszem pozwala takim parom (żyjącym jak brat z siostrą) przystępować do Komunii, ale w innej parafii, aby uniknąć zgorszenia. Czyli jednak jest się czym gorszyć.
      • sp
        16.02.2017 09:23
        Kiedy czytałem FC, wyrobiłem sobie nieco inny ogląd sytuacji, niż Pan tu przedstawia, a mianowicie, że obowiązek powrotu ma pierwszeństwo, jeśli jest to możliwe, a dopiero, gdy nie jest, w drugiej kolejności liczy się dobro dzieci z drugiego związku. Kiedy sytuacja pomiędzy małżonkami wygląda więc tak, że i tak nadal trwaliby w separacji, to lepiej jest, pod warunkiem ustania grzechu cudzołóstwa, jeśli przynajmniej dzieci z drugiego związku nie ucierpią.
      • tradycja
        16.02.2017 10:18
        @sp; - dzieci z drugiego związku przede wszystkim nie należy gorszyć, ale wychowywać je w wierze katolickiej. Wychowanie dzieci to nie tylko zapewnienie im mieszkania, wyżywienia i obecności obojga rodziców. Wychowanie w wierze polega na zachowywaniu zasad Ewangelii i przykazań w domu rodzinnym i wpajanie dzieciom, że to Bóg i Jego prawa są na pierwszym miejscu, a nie dzieci! Tego niestety nie zapewnią im rodzice/rodzic, który nie dochowuje wierności ślubnemu małżonkowi. Wychowanie dziecka z drugiego związku nie może usprawiedliwiać wiarołomstwa! (stałego łamania przysięgi ślubnej).
        Przed familiris consortio żadnemu kapłanowi nie przyszłoby do głowy usprawiedliwiać życia w drugim związku koniecznością wychowania dzieci! Wręcz przeciwnie, zalecali rozstanie się właśnie po to by nie gorszyć dzieci. Teraz jest odwrotnie, to co było złe, jest uważane za dobre. Warto przeczytać list napisany do rozwodnika, który wszedł w związek cywilny i miał w tym związku aż 3 dzieci. List napisany przez sługę Bożego ks. A. Woźnego. Fragment wklejam, a reszta tu:
        http://gosc.pl/doc/3670363.List-do-kobiety-ktora-zwiazala-sie-z-zonatym-mezczyzna

        "...Z prawa naturalnego oboje rodzice mają obowiązek nie tylko dbać o dzieci, wyżywić je i ubrać, ale także wychować.
        Na czym polega wychowanie?
        Na pouczaniu i przykładzie do dobrego, a ściślej, na nauczaniu dzieci prawdziwej miłości.
        (...)
        Czy ojciec lub matka, którzy nie kochają Boga, nie kochają siebie nawzajem ( bo są dla siebie pokusą do grzechu, odciągają cudzego męża od żony, względnie na odwrót) mogą swoje dzieci nauczyć miłości do Boga i bliźniego?
        (...)
        Jeżeli naprawdę Pan, czy żyjąca z Panem kobieta, matka Pańskich trojga dzieci, kochacie je, musicie przestać gorszyć je tym, że mieszkacie razem.Musicie więc rozejść się i tym dać dobry przykład, że choć ludzką rzeczą jest grzeszyć ze słabości, czy zaślepienia, to z grzechem można zerwać.
        Natomiast trwać w grzechu i tłumaczyć się, że nie można przestać grzeszyć, jest rzeczą szatańską..."
      • sp
        16.02.2017 22:50
        Widzi Pan, tylko, że ja nie zaprzeczam temu, o czym Pan myśli, że ja zaprzeczam.
    • PetrusVr
      15.02.2017 21:36
      @kokodżambo, w pełni się z tym należy zgodzić. Telogia Ciała JPII otworzyła szeroko drzwi w KK dla Franciszka i jego Amoris Laetitia. A mam wrażenie, że Franciszek jeszcze nie powiedział ostatniego zdania i to jest dopiero początek.
  • Gość
    16.02.2017 07:58
    czy ktokolwiek z Was potrafi powiedziec co Biblia mowi na temat seksu malzenskiego?Juz w strorzeniu czlowieka Bog blogoslawi seks malzenski...Cytujecie roznych uczonych w pismie a co z samym Pismem? Czemu nie podajecie cytatow? Nie znacie Pisma a wylacznie to co zdaje sie uczonym?Przeciez ta sprawa przewija sie przez cala Biblie i nie ma zadnym z tych problemow i nagle dzis zrobil sie wielki problem?Ktos nowa Biblie napisal i oglosil wam?
    • Gość
      16.02.2017 08:53
      Powtórzę to co padło już tu wiele razy w tym wątku. Według Magisterium Kościoła w raju nie było żadnego seksu. Adam i Ewa nie uprawiali seksu. Kropka. Przeczytaj wypowiedzi w tym wątku jeszcze raz tam gdzie to opisane.Wiem że to dla wielu szok, bo inaczej słyszy się obecnie.
      • Tomcio
        16.02.2017 09:36
        "Według Magisterium Kościoła w raju nie było żadnego seksu." Czy możesz wskazać gdzie to jest napisane, chciałbym to sprawdzić, w ogóle pierwszy raz o czymś takim słyszę.

        P.S. I prośba do wszystkich "Gości" - proszę, podpisujcie się jakimś unikalnym pseudonimem, bo czasem nie wiadomo, kto jest kto, gdy kilku "Gości" dyskutuje ze sobą...
      • Gość
        16.02.2017 09:56
        ja pamietam jednak ,ze po stworzeniu czlowieka Bog umiescil go raju blogoslawiac mu "badzcie plodni i rozmnaiajcie sie..."
      • Gość z 08:53
        16.02.2017 17:47
        @Tomcio polecam Denzingera, Przewinął się tu już w wątku. A dobrze udokumentowana nauka Kościoła, z podaniem dokładnych źródeł, jest na blogu "W obronie Tradycji i wiary." Kopalnia wiedzy pożytecznej dla katolika. I wierzę, że wiele rzeczy może być szokiem. Ale to będzie szok pozytywny.
    • sp
      16.02.2017 09:42
      Była prośba o cytaty, a Wy odsyłacie do... swoich własnych komentarzy. To one są źródłem Objawienia?
      • PetrusVr
        16.02.2017 10:03
        @sp ma Pan albo słabą pamięć albo kłamie. Ja sam w tym wątku do tej chwili powołałem się przynajmniej na dwa fragmenty z Pisma Św. (1 Kor 7, cała księga Rodzaju) A do tego przytoczyłem cytaty Magisterium Kościoła z Casti Connubi, Katechizm Kościoła Katolickiego,
        Św. Oficjum, Gadium Et Spes 49 i 50, Denzinger 1159. Poza tym powołałem się na teologa Romano Amerio i jego dzieło Iota Unum. A z mistyków wskazałem bł. Anne Katarzynę Emmerich oraz Marię z Agredy. Nie odrobię za Pana pracy i nie przekleję wszystkich tekstów w to miejsce
        bo nie jest to możliwe. Ale nawet gdyby zadał by sobie ktoś trud przeczytania tylko powyższego co wskazałem ja oraz także inni komentatorzy to gwarantowane przynajmniej 2 tyg ciągłego czytania. Jak ktoś ma otwarty umysł to weryfikuje i rozeznaje, a nie trzyma się jak osioł swojego zdania. Czyli jednak nie swoje Objawienie przekazuje, a zdanie oficjalne KK. Niczego sobie nie przypisuje za swoje.
      • PetrusVr
        16.02.2017 10:06
        Przypominam tylko jeszcze, że wiara Katolicka to Tradycja i Pismo św. Na samo Pismo Św. powołują się tylko protestanci. Więc proszę nie umniejszać Apostołom, Doktorom Kościoła, Papieżom w oficjalnym i nieomylnym nauczaniu, mistykom i wszystkim wiernym, którzy żyją zgodnie z Tradycją Apostolską.
      • Gość
        16.02.2017 10:34
        PetrusVr pozwol,ze odpowiem na Twoj komentarz.1Kor 7 wrecz nakazuje seks malzonkom i to najczesciej jak to mozliwe.Rowniez w KR seks malzenski jest poblogoslawiony.Ja nie spotkalem nigdzie w Biblii miejsca aby byl on potepiony.A moze Ty potrafisz wskazac?Wskaz miejsce w Bibli gdzie Bog zakazuje seksu malzenskiego a pozniej zajmiemy sie Tradycja bo przeciez ona musi byc zgodna i wyplywac z nakazow i zakazow biblijnych abysmy mogli ja uznac i wkazdym razie nie moze zaprzeczac Bibliia jesli tak jest musimy uznac ja za falszywa..
      • PetrusVr
        16.02.2017 12:12
        @Gość dokładnie tak mówię o seksie od samego początku w wszystkich wpisach. Jest on dozwolony, błogosławiony i wskazany dla zaludniania ziemi przez Boga TYLKO w małżeństwie. Jednakże nie należy doszukiwać się w akcie seksualnym "wyzwolenia", świętości, zbawienia, obrazu Boga, etc. tylko dlatego, że jest on dokonywany w sakramentalnym małżeństwie. Skoro niby mam wskazać Tobie gdzie jest Piśmie Św. seks małżeński zakazany to pozostaje mi zadać pytanie Tobie: A potrafisz wskazać gdzie moja wypowiedź coś takiego sugeruje? Jeszcze raz seks jest naszą rzeczywistością tu na ziemi. Nie w raju i nie po zbawieniu. Seks w małżeństwie jest dozwolony, bezgrzeszny (w niektórych przypadkach), może być piękny i budujący związek pomiędzy małżonkami. Ale nigdy nie staje się celem małżeństwa, oraz nigdy zbliżenie w pierwszej kolejności nie może służyć zaspokajaniu żądzy. A TC oraz książki jak z tego artykułu zmieniają ten ogląd rzeczywistości i doprowadzają do zbędnej seksualizacji ludzi. Młodzi po przeczytaniu TC dochodzą do wniosku, że małżeństwo to tylko licencja na bezgrzeszny, "wyzwalający", "święty" seks. Dochodzą do wniosku, że w zasadzie to tylko to się zmienia poprzez ten sakrament w ich rzeczywistości. I to są te zgubne skutki dla człowieka. Widać to choćby po komentarzach pod tym artykułem jak ciężko jest się ludziom pogodzić z tezami które przytaczam. Bo z seksem jest tak, że lubi wraz z brakiem pohamowania zagarniać coraz głębiej pożądanie (rozbudza). I sam akt ze zbyt dużą częstością powszednieje więc pojawiają się pomysły jak go "ubogacić". I to jest także powolna droga do spaczeń. A dalej pojawia się o. Knotz z jego pomysłami na zabawki i zabawy w łóżku itd. Więc widać tutaj jak samo zbliżenie poprzez taką teologię ewoluuje z prokreacji do zaspokajania własnych potrzeb seksualnych. I w ten sposób wydaje się tylko takim ludziom, że są wolni. Jeśli ktoś twierdzi inaczej to po prostu sam siebie oszukuje. Co do [1 Kor 7] to chyba jednak Pan nie przeczytał tego. Już na samym początku mamy: [1 Kor 7, 1] "Co do spraw, o których pisaliście, to dobrze jest człowiekowi nie łączyć się z kobietą.", a dalej mamy : "Ze względu jednak na niebezpieczeństwo rozpusty niech każdy ma swoją żonę, a każda swojego męża.". Itd. Cały ten fragment listu jasno daje światło, że seks łączy się z rozpustą, pożądliwością, rozporządzaniem własnym ciałem. Następnie fragment [1 Kor 7, 28]: "Ale jeżeli się ożenisz, nie grzeszysz. Podobnie i dziewica, jeśli wychodzi za mąż, nie grzeszy. Tacy jednak cierpieć będą udręki w ciele, a ja chciałbym ich wam oszczędzić." po czym następuje fragment wprost nawołujący do wstrzemięźliwości w małżeństwie [1 Kor 7, 29] : 'Mówię, bracia, czas jest krótki. Trzeba więc, aby ci, którzy mają żony, tak żyli, jakby byli nieżonaci"
      • Gość
        16.02.2017 15:18
        PetrusVr ja mysle,ze w calej tej dyskusji chodzi o cos innego.A mianowicie o to,ze wielu ksiezy twierdzi,ze seks malzenski powinien zakonczyc sie na prokreacji i tyle.Ale to nieprawda.Seks malzenski to nie tylko prokreacja a tez jak pisze Pawel apostol jest to obowiazek i milosc malzonkow dodatkowo zwiazywana ich naturalnym popedem seksualnym,ktory ich ma laczyc w zamierzeniu a nie dzielic.Czesto ksieza probuja wsadzac swoj nos pod pierzyne malzenska nie majac do tego zadnego prawa.I o tym tu dyskutujecie.I stad te wszystkie spory.Biblia mowi,ze seks malzenski to milosc i odpowiedzialnosc i zadnego grzechu w nim nie ma.Oczywiscie dochodzi jeszcze obowiazek prokreacji.I tyle.Ale jest jeszcze cos o czym chcecie mowic.To antykoncepcja.Ona byla od samego poczatku i wiemy z Biblii,ze byl to stosunek przerywany,ktory nigdzie w Biblii nie zostal potepiony.Wiemy o tym z historii Onana i Tamar.
      • sp
        16.02.2017 22:45
        Szanowny Panie PetrusVr, poproszę o dokładne wskazanie gdzie niby Kościół Katolicki twierdzi w swoim Magisterium, że współżycie ludzi nie zostało zaplanowane przez Stwórcę oraz że nie miałoby wcale miejsca, gdyby nie grzech pierworodny. Zaznaczam tu wyraźnie, że nie interesują mnie pańskie osobiste dywagacje na ten temat. A pytanie nr. 2 - specjalnie dla Pana - czy nauka Jana Pawła II dotycząca ludzkiej płciowości to Magisterium, czy nie? Bo zdaje się, że chyba traktuje Pan Magisterium bardzo wybiórczo z jednej strony, a zbyt łatwo je rozszerza (o prywatne objawienia) z drugiej (co nie świadczy zbyt dobrze o pańskiej metodologii w podejściu do sprawy).
      • PetrusVr
        17.02.2017 09:43
        Panie @sp prościej się chyba nie da powiedzieć. Wydaje się, że oczekuje Pan od Pisma Św., że będzie czymś w rodzaju książki kucharskiej. Książki, która będzie miała zapis odpowiedzi dokładnie na każde pytanie. To co przytoczyłem do tej pory dla światłego umysłu wydaje się wystarczające, a dla wierzącego jest po prostu do przyjęcia wiarą skoro rozum nie potrafi pojąć. Właśnie dlatego w kościele mamy Tradycję Apostolską, aby na jej podstawie znać rozumienie zawiłości Pisma Św. Nie mówię także, że współżycie seksualnie nie zostało zaplanowane przez Boga - bo zostało. Nie czyta Pan ze zrozumieniem. Zarzucam tylko błędne rozumienie tego aktu przez wielu ludzi - co potwierdzam solidnymi dowodami. Ad. 2 - Nauka JP II zawarta w Teologii Ciała NIE JEST MAGISTERIUM KOŚCIOŁA. Najwyraźniej nie rozróżnia Pan co jest magisterium, a co prywatną opinią Papieża. Sam fakt, że Papież coś jeszcze napisał nie powoduje rozszerzenia magisterium. Jako przykład proszę sobie przestudiować co twierdził Jan XXII (1316-1334) (oskarżony o herezję). Nie będę się tu rozpisywał co jest Magisterium Kościoła bo łatwo to można znaleźć w internecie. Jeśli szuka Pan gdzie jest zapisane to Magisterium czyli Tradycja to proszę czytać np. Breviarium Fidei lub Denzingera. Powiem więcej nawet adhortacja Amoris Laetitia Franciszka nie jest Magisterium Kościoła co jasno stwierdził np. kard. Burke. A dlaczego? Bo zmienia odwieczne nauczanie KK wynikające z Tradycji oraz kłóci się z zapisami z Pisma Św. Aby zrozumieć nieomylność Papieską proszę przeczytać sobie dokumenty Soboru Watykańskiego I na ten temat.
      • sp
        18.02.2017 21:07
        @PetrusVr: 1. Niczego Pan nie przytoczył do tej pory, co byłoby dokładnym wskazaniem w Magiserium, potwierdzającym pańskie tezy, że współżycie małżonków nie miałoby miejsca wcale, gdyby nie grzech pierworodny. 2. Nie zalicza Pan do Magiserium nauk Jana Pawła II, ale nie przeszkadza to Panu, by zaliczać do Magisterium nauki różnych teologów, czy treści prywatnych objawień, gdy tylko się Panu spodobają. Niezależnie, jak Pan ocenia wartość jednego i drugiego, to jest w tym jednak spora niekonsekwencja...
    • efat
      16.02.2017 12:24
      Rdz 1,28: „Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: «Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną.”
      Gdzie tu jest mowa o seksie??
      • Sylwia
        16.02.2017 12:49
        Zaiste, pierwsza para dostała zadanie rozmnażania się przez pączkowanie albo klonowanie.
      • efat
        16.02.2017 13:29
        Gdyby było o seksie to by brzmiało: «Używajcie sobie dla przyjemności jeśli macie ochotę. A jak wam się z tego co urodzi, to przyjmijcie.»
        W tekście biblijnym zawarty jest podstawowy cel współżycia. "Seks" (samo słowo!) odwraca całą hierarchię, a więc i rozumienie współżycia.
  • Laura
    16.02.2017 11:39
    Jeśli w Raju, przed grzechem, nie było seksu, to dlaczego Bóg zbudował ciało Adama i Ewy tak, jak zbudował, i w jaki sposób kazał im się rozmnażać, wypowiadając pierwsze błogosławieństwo (jako do ludzi jeszcze świętych, którzy jeszcze nie zgrzeszyli)? Przepraszam, ale do mnie argument PetrusVr nie trafia. Również dlatego,że nie napotkałam go w żadnym z tekstów ujętych w magisterium Kościoła, jakie czytałam czy w wypowiedziach kapłanów, jakie słyszałam. Natomiast argumenty i cytaty z Pisma Świętego i dokumentów Kościoła, do jakich odwołuje się TC są dla mnie bardzo spójne i logiczne. Nie zjadłam wszystkich rozumów i nie przeczytałam z pewnością wszystkiego, co się da na temat historii Kościoła i jego podejścia do seksualności człowieka na przestrzeni wszystkich wieków - i m. innymi dlatego staram się w pokorze przyjmować naukę Kościoła, łącznie z jego najnowszymi dokumentami ufając, że Duch Święty prowadzi także najnowszych Papieży, w których nauczaniu nie widzę nic sprzecznego z Tradycją i Pismem Świętym.
    • GośćP
      16.02.2017 20:02
      Ciała Adama i Ewy przed upadkiem były inne, skoro były niepodatne na śmierć i choroby. Tak więc jeśli mówisz że Pan Bóg "zbudował nas jak zbudował" i to ma być dowód na Boży plan co do seksu, to tym samym zarzucasz Bogu partactwo, skoro u ludzi występują błędy kodu genetycznego, choroby oraz śmiertelność. PS.W nauczaniu ostatnich papieży nie widzisz nic sprzecznego z Tradycją, bo tej Tradycji nie znasz, co Tobie i Sylwii parę osób tutaj bratersko udowadnia.
      • sp
        16.02.2017 23:44
        @GośćP, zarzucasz więc Panu Bogu "partactwo", że dał nam narządy płciowe (takie "fe"), czy jednak według Was, one pochodzą od Szatana? Bo już nie rozumiem tego bohaterstwa "tradycyjnych" zupełnie... Plączecie się we własnych teoriach.
      • GośćP
        17.02.2017 08:20
        Nie rozumiesz, no nie rozumiesz człowieku prostej treści. Celowo pokazuję absurdalne twierdzenie o partactwie, żeby Laura zobaczyła absurdalność swojej argumentacji "z narządów płciowych".
      • Laura
        17.02.2017 12:35
        Podsumujmy: Według "tradycjonalistów" Bóg stworzył świat i człowieka, który był dobry. Stworzył kobietę i mężczyznę, przy czym jakoś się od siebie różnili, ale nie wiadomo jak, bo narządów płciowych nie posiadali wówczas (aby nie mogli wyrażać wzajemnej miłości również poprzez zespolenie seksualne - tego przecież przed grzechem nie robili). Rozmnażali się, owszem - w jakiś tajemniczy sposób związany ze snem. Następnie, po grzechu, Bóg ukarał ich zmieniając ich ciała - oprócz konsekwencji grzechu takich jak choroby czy śmierć, Bóg dosztukował kobiecie pochwę, a mężczyźnie członka i od tamtej pory zaczęli uprawiać seks, który - w związku z tym, że przynależy do rzeczywistości po grzechu, nie może być odzwierciedleniem wzajemnej wymiany miłości Ojca i Syna w Duchu Świętym. Błędną naukę o tym, że jednak seksualność człowieka może być wpisana w miłość na obraz miłości Boga usiłuje nam nachalnie wcisnąć Jan Paweł II w swej teologii ciała - Papież wywrotowy, który zmienił naukę Kościoła prezentowaną od zarania dziejów, Papież, który chce seksualizować i deprawować młodzież (i nie tylko) chorą wizją człowieka, którego zbawienie dokonuje się także na poziomie jego cielesności i seksualności. - Doprawdy, wystarczy chyba odrobina zdrowego rozsądku, aby zobaczyć, że to jest właśnie absurdalne myślenie - absurdalne, niezgodne z nauką Kościoła i z Pismem Świętym, podważające autorytet wielu Świętych i autorytetów Kościoła. Na szczęście prawda sama się obroni i głęboko wierzę, że TC, jej mądrość i głębia zostanie naprawdę lepiej poznana i doceniona - co już się dzieje, na Bożą chwałę :)
      • PetrusVr
        17.02.2017 16:08
        Pani @Lauro pozostaje mi jedynie życzyć Pani Więcej Seksu. Rozładuje Pani wtedy emocje i frustracje. I może po tym "uświęconym" rozładowaniu będzie Pani na powrót zdolna (a) dyskutować merytorycznie; (b) sprawdzać podane źródła; (c) samemu powoływać się na źródła; i co dla mnie najważniejsze (d) nie przypisywać zdań i wniosków osobom, które tego nie napisały! I tylko małe sprostowane na koniec, poprzez użycie słowa "dosztukowanie" miałem na myśli użycie formy ironicznej. Ale najwyraźniej za słabo to zaakcentowałem lub... Tak więc prostuję i twierdzę, że pochwa jak i członek był od samego początku u człowieka. Choć dalej twierdzę, że nieużywany w raju.
      • sp
        18.02.2017 20:53
        Nie uważasz. Celowo wskazałem na niezgodność Twojej hipotezy z hipotezą jednego z pozostalych "tradycyjnych" przedmówców.
  • Sylwia
    16.02.2017 11:46
    Cała ta dyskusja tylko potwierdza, że teologia ciała jest powszechnie nieznana. Nieznana, powtarzam.Mało kto w Kościele zadaje sobie trud zapoznania się z jej myślą. Musi przebijać się nie tylko przez nihilistyczne i liberalne podejście do małżeństwa i płciowości współczesnego świata, ale też przez silne uprzedzenia części wierzących. Z jednej strony mamy kult ciała i seksualności, z drugiej, niespecjalnie nawet ukrywaną pogardę dla nich. Postawa tej drugiej strony przypomina mi reakcję niektórych aniołów na wieść o Wcieleniu Syna Bożego.
  • Czytam Uważnie
    16.02.2017 12:52
    O co ten raban, Seks cię wyzwoli, jak głosi artykuł obok.
    • aaa
      17.02.2017 11:38
      dokładnie, po co się męczyć tyle myśleć, szukać jakiejś prawdy, lepiej się wyzwalać
      • Gość
        18.02.2017 11:07
        chyba ostatni przypadek z Łodzi był w podobnym duchu konkubent skatował dziecko, bo było przeszkodą w satysfakcjonującym wyzwalaniu się z mamą dziewczynki, to są skutki przestawienia akcentów w wychowaniu, w "nauczaniu" na temat życia rodzinnego, jeszcze nie zna sensu relacji międzyludzkich, w ogóle jeszcze nie wie, że chodzi o jakieś relacje, dziki jak źrebie na wiosnę, a pani mu będzie rozwijać całą paletę wiedzy z jednego tematu, jeśli chodzi o przesadę to już lepsza przesada w model purytański niż w permisywizm, chyba, że chodzi właśnie o permisywizm i nadprodukcje narybku na chwałę społeczeństwa industrialnego oraz pracowników na utrzymanie emerytów
  • Gość
    16.02.2017 17:38
    @Gość : "Juz w strorzeniu czlowieka Bog blogoslawi seks malzenski". --- To twierdzenie to niedorzeczność! - Błogosławieństwo Boga z K. Rodzaju odnosi się do ludzi, a nie do seksu. Bóg BŁOGOSŁAWI im OBDARZAJĄC płodnością - czyli sama płodność jest błogosławieństwem, ale i nakazem w odniesieniu do małżeństwa. Oczywiście spłodzenie potomstwa wymaga stosunku seksualnego, jest dla niego racją bytu, i nie powinno się poza nim odbywać np. w sztucznym zapłodnieniu - tak uczy Kościół. Upadek pierwszych ludzi prawdopodobnie był spowodowany seksem, ale nie ukierunkowanym na poczęcie - antykoncepcyjnym. Taka też pewnie była przyczyna tego, że mężów Sary przyszłej żony Tobiasza (Ks. Tobiasza) zabijał demon - seks wyuzdany, nie nakierowany na poczęcie potomstwa. Podobnie Onan został ukarany śmiercią za seks małżeński, ale "antykoncepcyjny". Czyli sam seks, nawet praktykowany w małżeństwie może zabijać - zbijać dusze, ale i ciała.
    • Gość
      16.02.2017 19:52
      Onan zostal ukarany za niedopelnienie prawa lewiratu.
    • Gość
      16.02.2017 20:01
      Sytuacja z Onanem pokazuje,ze stosunki przerywane znane i stosowane byly juz w czasach biblijnych.Jednak Onana Bog ukaral nie za to a za oszustwo.Onan wbrew woli ojca nakazujacemu mu dopelnic prawa lewiratu i po smierci brata splodzic mu potomstwo Onan oszukuje bo wie,ze potomstwo bedzie uznane jako nie jego a brata i bedzie musial oddac nalezny mu majatek,ktory chcial zatrzymac sobie i za Bog karze go smiercia.
      • Gość
        16.02.2017 22:01
        Przecież ewidentnie nie chodzi tutaj o prawo lewiratu. Nikogo Bóg nie ukarał za to tylko, że go nie wypełnia. Prawo to nakazywało ożenić się z wdową po bracie, żeby brat miał dziedzica. Nikt jednak za nieożenienie się z wdową po bracie nie został ukarany śmiercią. Onan został ukarany za ... oszczędzę opisu czynu, za który został ukarany śmiercią, bo jest do opisany w Biblii.
      • sp
        16.02.2017 23:39
        Nakaz Stwórcy "bądźcie płodni i rozmnażajcie się" nic już nie znaczy, jeśli tylko w grę wchodzi forsa?
      • Gość
        17.02.2017 09:10
        Jakby złamanie prawa lewiratu miało być karane śmiercią, co łatwo jest stwierdzić, gdy ktoś nie chce zawrzeć małżeństwa, to by był odpowiedni nakaz karania śmiercią w Ks. Powtórzonego Prawa, a nie ma.
      • 1Gość
        17.02.2017 11:16
        no to zacytuje samego Boga...Gen 38,8 "Wtedy Juda rzekl do Onana.Idz do zony swego brata i dopelnij z nia obowiazku szwagra.A tak sprawisz,ze twoj brat bedzie mial potomstwo.Onan wiedzac,ze potomstwo nie bedzie jego ilekroc zblizal sie do zony swego brata unikal zaplodnienia aby nie dac potomstwa swemu bratu.Zle bylo to w oczach Pana"....co z tego tekstu zrozumiales?Czy tylko to,ze Onan stosowal antykoncepcje czy moze zrozumiales cos wiecej?
  • Verbum
    17.02.2017 15:06
    Verbum
    Przepraszam, że napiszę wprost - ale niektóre komentarze zalatują faryzejskimi rozważaniami "uczonych w piśmie" jakby tu sprawę skomplikować...A sprawa jest prosta - dla Boga liczy się Miłość i nasze zbawienie. Nasze licytowanie się co jest większe przed Bogiem - dziewictwo czy małżeństwo, pewnie Pana Boga nieźle bawi. Seks jest w małżeństwie narzędziem do budowania więzi - prawdziwej miłości między małżonkami. Dlatego też na starość - zakładając, że ta wieź zostanie zbudowana - traci on znaczenie w małżeństwie. Straci też znaczenie po zmartwychwstaniu i dlatego ani żenić się ani za mąż nie będziemy wychodzili, co nie znaczy, że nie przetrwa więź duchowa (miłość nigdy się nie kończy) między małżonkami. Każdego narzędzia można źle używać - dlatego ta książka jest potrzebna...
    • 1Gość
      17.02.2017 15:12
      sprawa bibjnie jest prosta.Seks malzenski nie jest grzechem nawet wtedy gdy jest on antykoncepcyjny.Oczywiscie mozna sie spierac o tabletki,ktore szkodza a,ktore nie.
    • Podpis wymagany
      17.02.2017 21:59
      @Verbum pisze: "Nasze licytowanie się co jest większe przed Bogiem - dziewictwo czy małżeństwo, pewnie Pana Boga nieźle bawi." A nieomylne Magisterium Kościoła Katolickiego na to: "Gdyby ktoś mówił, że stan małżeński trzeba stawiać ponad stanem dziewictwa lub celibatu, i że nie jest lepiej i szczęśliwiej pozostać w dziewictwie lub w celibacie niż łączyć się małżeństwem – niech będzie wyklęty."
  • wayward
    17.02.2017 17:42
    PetrusVr, potrafisz podać gdzie dokładnie Kościół lub Pismo Święte podaje ze grzech pierworodny polegał na seksie? Oczywiście mam na myśli tylko autorytatywne nauczanie a nie prywatne poglądy różnych teologów
    • 1Gość
      17.02.2017 19:14
      a swoja droga ciekawe jest czym byl grzech pierworodny?Moze byla to kradziez?Wszak Bog dal czlowiekowi w raju wszystko oprocz jednej rzeczy,ktora zerezowal wylacznie dla siebie a czlowik wyciagnal po nia reke?A moze mozna by ten tekst odczytac inaczej?
    • Podpis wymagany
      17.02.2017 21:48
      @wayward i inni; Trzy osoby PIĘĆ razy w tym wątku podały źródło ale nie czytacie uważnie, zatem po raz SZÓSTY powtarzam: Denzinger. Tam jest zawarte całe Magisterium. A konkretnie: Denzinger-Hünermann, Enchiridion symbolorum definitionum et declarationum de rebus fidei et morum; Do nabycia na Amazonie wersja łacińsko-niemiecka oraz wersja angielska ($50) i hiszpańska. Tu natomiast jest bryk online, ale nie mam pewności czy kompletny http://www.clerus.org/bibliaclerusonline/en/lt.htm#qw
    • PetrusVr
      17.02.2017 23:34
      @wayward oczywiście, że nie potrafię wskazać tego o co pytasz - bo nigdzie nie twierdziłem, że grzech polegał na seksie. Ale pobawmy się w te sofizmaty dalej. Mogę się umówić z Tobą @wayward, że wskażę Ci dowolną teorię zapisaną w Piśmie Św. - w tym np. teorię ewolucji, że człowiek został stworzony najpierw jako małpa a później ewoluował do człowieka. Ale nastąpi to zaraz po tym jak Ty mi wskażesz miejsce w Piśmie Św. wskazujące, pod którym drzewem Ewa straciła dziewictwo. Mogę ewentualnie odpuścić Ci wskazanie kto był tym pierwszym partnerem (Choć ciekawość mnie zżera, he he). Do dzieła.
    • PetrusVr
      17.02.2017 23:59
      @wayward, uściślając oczywiście, interesuje mnie tylko to drzewo, które było w raju oraz przed grzechem pierworodnym.
  • Gość
    17.02.2017 19:33
    Czyli co? Poznajcie seks, a seks was wyzwoli? To brzmi bluźnierczo i jest nieprawdą. Seks jest dzisiaj najpotężniejszym narzędziem zniewolenia społeczeństw. Polecam mądry wykład na ten temat, może kogoś otrzeźwi: https://www.youtube.com/watch?v=0wLBqnZNqK4 I może artykuł na temat pokrewny, czyli Chesterton a herezja "wyzwolenia" seksualnego: https://www.lifesitenews.com/opinion/g.-k.-chesterton-its-not-gay-and-its-not-marriage
    • Gość
      17.02.2017 21:01
      moze przeczytaj Piesn nad Piesniami i to slowo sago Boga cie czegos nauczy.
      • Gość
        18.02.2017 09:26
        PnP wyraża miłość Boga do Jego ludu, do Kościoła. Może też być wyrazem miłości oblubieńczej, płodnej miłości małżeńskiej. Pamiętaj jednak, że zarówno Jezus jak i Jego Najświętsza Matka żyli w dziewictwie.

        To nie seks wyzwala i wznosi duszę do boga, bo po grzechu pierworodnym raczej ściąga człowieka w dół i czyni podobnym do zwierzęcia. Św. Tomasz z Akwinu pisał, że akt seksualny zawiesza działanie rozumu (stąd wspomniane podobieństwo), i dlatego żeby seks mógł być usprawiedliwiony wymaga wyższej racji, a tą racją jest prokreacja.

        Duszę oczyszcza i wznosi do Boga post, pokuta i modlitwa; można się też, i dobrze jest, na jakiś czas powstrzymać od seksu dla modlitwy, jeśli ktoś żyje w małżeństwie [1 Kor 7,05]. Bóg jest po trzykroć Święty - dusza musi się oczyścić z pożądań, żeby przed Nim stanąć.
  • PetrusVr
    18.02.2017 12:59
    św. Augustyn prowadził swego czasu polemikę z Julianem z Eklanum dotyczącą grzechu pierworodnego. Cytuję za książką o. Knotza: "Julian uważał seksualność za jednoznacznie dobrą, ponieważ została stworzona przez Boga. Uważał przy tym, że obecnie popęd seksualny jest w istocie taki sam jak w raju. Augustyn natomiast wychodził z założenia, że grzech pierworodny wprowadził nieporządek w sferze seksualnej.
    Św. Augustyn znał doświadczenie pożądliwości. W młodości przed swoim nawróceniem prowadził życie bogate w przygody seksualne. Przez 11 lat żył z kobietą i miał z nią dziecko. Znając zaślepiającą siłę zmysłów, uważał, że akt seksualny w raju musiał przebiegać inaczej niż na ziemi. Wyobrażał więc go sobie jako w pełni poddany rozumowi i woli. Nie mógł więc zaakceptować poruszeń popędu płciowego, które nie poddają się rozumowi i woli.
    Julian, który nie może pojąć istoty augustiańskiej koncepcji grzechu pierworodnego, oskarża Augustyna o negowanie wartości małżeństwa i tym samym o negatywną wizję ludzkiej seksualności.
    W odpowiedzi na zarzuty Augustyn pogłębia swoją teologię małżeństwa, wyliczając jego pozytywne aspekty. Wykazuje, że jest ono naturalną wspólnotą duchową między mężczyzną a kobietą. Jego wartość dostrzega w zrodzeniu dzieci i ich wychowaniu, wierności małżeńskiej i nierozerwalności oraz w znaku jedności Chrystusa z Kościołem, który wyraża. Wymienione cele małżeństwa wskazywały jednoznacznie, że jest ono wypełnieniem woli Bożej. Nie można jednak oprzeć się wrażeniu, że są pewnym usprawiedliwieniem seksualności targanej grzeszną namiętnością."
    • Podpis wymagany
      18.02.2017 23:00
      "Nie można jednak oprzeć się wrażeniu, że są pewnym usprawiedliwieniem seksualności targanej grzeszną namiętnością." Zdumiewający wniosek o.Knotza, a sw.Augustyn przewraca się w grobie. A tekst św.Augustyna o małżeństwie jest do znalezienia w necie, po polsku, angielsku i po łacinie. Wniosek: czytać św.Augustyna niż o.Knotza interpretującego po swojemu św.Augustyna.
    • Goal
      20.02.2017 19:14
      Ciekawe, PetrusVr, jeszcze kilka wpisów temu powoływałeś się na Katarzynę Emmerich i jej nieuznane wizje o bezpłciowym rozmnażaniu Adama i Ewy. Teraz powołujesz się na św. Augustyna, z nauk którego jednak wynika, że Adam i Ewa jednak mogli współżyć w Raju (tyle, że ich seksualność funkcjonowała inaczej). Ustal sobie, której wersji chcesz się trzymać, bo twoje wypowiedzi tracą spójność.
  • PetrusVr
    18.02.2017 13:10
    Dalej patrząc, Papież Innocenty XI w 1679 roku uznał, że kto współżyje ze swoją żoną tylko dla własnej rozkoszy, ten popełnia grzech powszedni. W XVII wieku, Święte Oficjum wydało deklarację, w której „uznano wszelkie wykroczenia dokonane na płaszczyźnie seksualnej za materię obiektywnie poważną i grzech śmiertelny”. Sobór Trydencki (1545-63 r.) uznał, że pożądliwość nie jest grzechem samym w sobie, ale jego przejawem (fomes peccati). Więc mając to wszystko na uwadze, widać jasno, że seksem trzeba ostrożnie. I nikt na przestrzeni wieków nie uznawał go za zbawienny. Oczywiście nie twierdzę także czegoś przeciwnego, że jest on potępiający. Chcę jedynie, aby czytelnicy mieli szersze spojrzenie na te aspekty, aby nie dać się złapać w złudne myślenie, że w łożu małżeńskim jest wszystko możliwe.
  • PetrusVr
    18.02.2017 13:22
    Dokładniej w tych kwestiach wypowiedział się św. Alfons Liguori (1696-1787). Rozwinął myśl, w której twierdził, że nie należy traktować stosunku małżeńskiego tylko w kategoriach prokreacyjnych. Skupił się bardziej na rozwinięciu części związanej z zaspokojeniem czyli przeciwdziałaniu pożądania. Jasno dopuszczając tym samym sferę przyjemności wynikającej z aktu. Tak więc nikt z "Tradycjonalistów" nie twierdzi, że (a) seks jest zawsze zły; (b) przyjemność wypływająca ze stosunku jest grzeszna; Ale staramy się ukazać ten akt w jego prawdziwej perspektywie. Nie możemy się zgodzić na twierdzenia typu (a) seks cię wyzwoli; (b) Boski seks (c) seks odzwierciedleniem miłości Trójcy (d) seks dla samej przyjemności, nawet jeśli na myśli mamy nie swoją przyjemność a przyjemność małżonka; (e) seks nigdy nie prowadzi do grzechu. Powyższe błędne twierdzenia nie mają pokrycia w żadnej nauce KK lub się z nią jawnie kłócą.
  • Gość
    18.02.2017 14:08
    PetrusVr nie szalej.Poped seksualny jest czyms zupenie naturalnym i nie ma w nim nic grzesznego pod warunkiem gdy jest ujarzmiony pewna moralnoscia.Ta moralnoscia jest malzenstwo ale i nie tylko bo nie kazdy moze wejsc w zwiazek malzenski.Cala sprawa sprowadza sie do tego aby poped seksualny nie stal sie przyczyna zla.Np. gwaltu czy rozpusty, pedofili itc....Ot i cala filozofia biblii.To co wypisuja rozni mysliciele kosciola swiadczy o tym,ze sami sobie z tym poradzic nie mogli wiec pouczali innych.To samo niestety czesto wybrzmiewa w ...konfesjonalach. A czy nie moglbys swojego zaangazowania np skierowac na powazne sprawy biblijne? Np. jak polaczyc opisy biblijne z nauka?To byloby naprawde tworcze zajecie.
  • Builder
    18.02.2017 14:57
    PetrusVr, powiedz mi w takim razie, jak to jest w Kościele, że w przypadku niepłodności małżeństwo nadal jest ważnie zawarte, a w przypadku niezdolności do podjęcia współżycia (kiedy teoretycznie np. można by było mieć dziecko poprzez techniki wspomaganego rozrodu) już jest nieważne?
  • Verbum
    18.02.2017 16:18
    Verbum
    Coś mi się wydaje, że nikt z dyskutantów nie przeczytał książki a niektórzy chyba nawet nie wysili się na przeczytanie wywiadu z autorką. Tytuł celowo jest prowokacyjny a książka nie jest przecież opatrzona "Imprimaturem". Natomiast samo podjęcie tematyki teologii ciała jest jak najbardziej chwalebne. Jeżeli nie będziemy potrafili mówić o seksualności "po chrześcijańsku" - zwłaszcza do młodzieży, to nie dziwmy się, że brak jest zrozumienia dla czystości przedmałżeńskiej, rezygnacji z antykoncepcji, wierności itd...Księża do sakramentu kapłaństwa przygotowują się 5 - 6 lat. A małżonkowie do sakramentu małżeństwa? Parę nauk przedślubnych, często na żenującym poziomie i ...życie przed Wami. Dlatego jednym z ważniejszych elementów adhortacji Amoris Laetita jest zwrócenie uwagi przez Papieża na konieczność rozwinięcia duszpasterstwa małżeństw. Myślę, że książka która jest przedmiotem tak ożywionej dyskusji, a zwłaszcza działania Autorki to krok w dobrą stronę.
    • Gość
      18.02.2017 17:58
      wybacz ale kosciol katolicki zrobil z seksu paranoje.Konia z rzedem temu kto to zrozumie co w katechizmie zapisano.Tysiace lat problemu z tym nie bylo nagle teraz okazuje sie,ze to najwazniejsza sprawa w Kosciele katolickim.Dyskutuje sie czy Jezus mial seks czy go nie mial czy Maryja z Jozefem uprawiali seks czy go nie uprawiali, czy mieli poped seksualny czy nie mieli czy Adam mial patyka czy go nie mial...uwazam ,ze ani powazne ani zdrowe to nie jest.Ludzie rezygnuja ze sakramentow bo okazuje sie,ze najwiekszym grzechem w kosciele katolickim jest ....podrapanie sie po genitaliach.
      • Gość
        20.02.2017 13:07
        czy bez problemów, jak była kara kamienowania za cudzołóstwo, więc chyba wszystko tak naturalnie się nie rozwijało
  • nunc et semper
    04.01.2018 11:13
    Upominam redakcję gosc.pl, że "chrześcijańska" gnoza tutaj promowana jest ciężką herezją. To co było Prawdą 2000 lat temu jest Prawdą i dziś.
  • kolejny gość
    31.08.2018 14:55
    Ktoś napisał ( dawno), że szatan przyniósł na świat seks aby "nas złapać". Chciałbym wiedzieć co ten ktoś miał na myśli.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg