Mamy czego bronić!

O przymusowej seksualizacji dzieci i jej skutkach w wychowywaniu młodego pokolenia z Gabriele Kuby, niemiecką socjolog i publicystką, rozmawia Monika Łącka.

Monika Łącka: Po raz kolejny gości Pani w Krakowie. W krakowskim wydawnictwie Homo Dei ukazują się Pani książki (ostatnio „Globalna rewolucja seksualna”), spotyka się Pani z mieszkańcami naszego miasta. Jakie ma Pani dla nich przesłanie, zwłaszcza dotyczące wychowania dzieci?

Gabriele Kuby: Bardzo się cieszę, że wielokrotnie mogłam gościć w przepięknym Krakowie, mieście papieża Jana Pawła II, który pozostawił nam drogocenne skarby – drogowskazy na dzisiejsze czasy, m.in. książkę „Miłość i odpowiedzialność” oraz niezmiernie ważne encykliki o ochronie życia i o rodzinie, jak również naukę dotyczącą teologii ciała. My, katolicy, mamy odpowiedź na to, w jaki sposób należy żyć, aby jak najlepiej wykorzystać ten wspaniały dar Boga, jakim jest seksualne przyciąganie pomiędzy mężczyzną a kobietą. Wiemy, jak najlepiej można spełnić tęsknotę za miłością i rodziną, zapewniając dzięki temu rozwój społeczeństwa. Mamy wszelkie powody ku temu, aby bronić naszych wartości z podniesioną głową.

22 kwietnia, w siedzibie PAN, przedstawiono rekomendacje WHO dotyczące edukacji seksualnej w Europie. Są tam m.in. zalecenia, aby dzieciom w wieku 4–6 lat przekazywać treści o „stosownym języku seksualnym” czy informować czteroletnie dzieci o „różnych rodzajach związków i prawie do badania tożsamości płciowych”. W Niemczech to norma, podobnie jak „nauka” masturbacji w przedszkolu. Jakie konsekwencje niesie poddawanie dzieci dyktaturze seksu?

Dzieci poddawane wczesnej seksualizacji pozbawiane są swojego dzieciństwa, niszczona jest ich relacja z rodzicami i rodzeństwem, niemożliwa staje się dla nich relacja z Bogiem. Wilhelm Reich, zbuntowany uczeń Zygmunta Freuda, zamierzał doprowadzić do upadku społeczeństwa mieszczańskiego i szybko rozpoznał, że najlepszym środkiem ku temu jest seksualizowanie dzieci. Dzisiaj ONZ, UE i rządy wielu państw są organizacjami, które uprawiają seksualizację dzieci, także tych przedszkolnych. Standardy opracowane przez WHO i Federalną Centralną Edukację Zdrowotną prezentowane są jako efekt pracy ekspertów. W rzeczywistości ci eksperci są aktywistami globalnej rewolucji seksualnej.

Według WHO, między 9. a 12. rokiem życia dziecko powinno nauczyć się już „skutecznie stosować prezerwatywy i środki antykoncepcyjne w przyszłości”. Powinno też umieć „brać odpowiedzialność za bezpieczne i przyjemne doświadczenia seksualne”. Między 12. a 15. rokiem życia powinno umieć samo zaopatrywać się w antykoncepcję. Powyżej 15. roku życia można mu dodatkowo wpoić „krytyczne podejście do norm kulturowych/ religijnych w odniesieniu do ciąży, rodzicielstwa itp.”. Brzmi jak ponury żart…

Skutki seksualizacji są katastrofalne dla dzieci, młodzieży i dla rodzin. Według danych niemieckiego Instytutu Roberta Kocha, 40 proc. chłopców w wieku 14–17 lat sprawia znaczące problemy wychowawcze. Ilość przypadków zaburzeń psychiatrycznych u dzieci i młodzieży ciągle rośnie. Oczywiste jest, że przyczyny są bardziej kompleksowe. Amerykańskie badania z roku 1996 pokazały, że nastolatki aktywne seksualnie w porównaniu ze swoimi rówieśnikami, którzy nie rozpoczęli współżycia, znajdują się w grupie ryzyka popadnięcia w depresję i popełnienia samobójstwa. Ich wyniki edukacyjne są gorsze, a choroby przenoszone drogą płciową rozprzestrzeniają się w porażająco szybkim tempie. Seksualizowane dzieci i młodzież wyrastają na ludzi niezdolnych do tworzenia więzi z drugim człowiekiem.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg