(Nie)wesołe przedszkole

Rodzice, posyłając dziecko do placówki edukacyjnej, powinni mieć pewność, że żaden inżynier ideologicznej rewolucji nie przerobi go na własną modłę.

Od września ubiegłego roku w czterech płockich przedszkolach z oddziałami integracyjnymi realizowany jest unijny projekt edukacyjny. I byłby on może zrealizowany do końca bez większego echa, gdyby nie fakt, że niektórych rodziców zaniepokoiła informacja o zajęciach dotyczących tematyki gender, które są przeprowadzane wspólnie dla dzieci i rodziców w ramach projektu „Wesołe przedszkole”. Zarówno ratuszowi urzędnicy, jak i dyrekcje tych placówek zapewniają, że nie mają one nic wspólnego z samą ideologią gender, ale jedynie dotyczą stereotypowego podziału ról, np. w kwestii wyboru zawodu. A jednak trudno odmówić rodzicom maluchów prawa do niepokoju i zdecydowanej reakcji, gdy słyszą to nieobojętne dziś ideologicznie pojęcie.

Kontrowersyjna tematyka?

Ogólne informacje dotyczące „Wesołego przedszkola”, podobnie jak w przypadku innych projektów realizowanych z unijnych środków w Płocku, dostępne są na miejskim portalu integracyjnym. Czytamy tam m.in. o zajęciach dotyczących „tematyki przyczyniającej się do przełamywania stereotypowego podziału ról w rodzinie”. – U nas rodzice nie zgłaszali żadnych niepokojów, dotyczących tego projektu. Nikt go nie kwestionował. Wzięliśmy w realizacji pod uwagę wiek naszych wychowanków; to dzieci od 3. do 6. roku życia. Uwzględniliśmy dwa aspekty: równości w rodzinie, pojmowanej jako zasada: „tata pomaga mamie”, a „mama pomaga tacie”, oraz wyboru zawodu: tłumaczymy dzieciom, że jeśli pani chce być policjantką, a pan fryzjerem, to może. Skupiliśmy się też na kwestii równości między dziećmi zdrowymi i niepełnosprawnymi, ze względu na specyfikę tej placówki – zapewnia Małgorzata Wiśniewska, dyrektor Miejskiego Przedszkola nr 3. Jednak w przedszkolu nr 33 im. Jeana Vaniera informacja o zajęciach związanych z problematyką gender spotkała się z kategorycznym odzewem niektórych rodziców. Dyrektor Anna Żaglewska wyjaśnia w rozmowie z GN, że na skutek ich interwencji tematyka zajęć w porozumieniu z Urzędem Miasta została zmieniona na taką, która dotyczy tolerancji wobec niepełnosprawności. Podkreśla, że rodzice mają prawo wyboru, a placówka stara się dostosować do ich wymagań. – Dla nas najważniejszy problem to niepełnosprawność dzieci, bo tej nietolerancji jest wciąż dużo wokół nas – mówi A. Żaglewska.

Jak dodaje, jej samej nic nie zaniepokoiło w tym projekcie. „Wesołego przedszkola”, w którym pojawiły się zajęcia związane z tematyką równości, wymaganą w przypadku projektów unijnych, bronią urzędnicy odpowiedzialni za jego koordynację. – Projekt nie zawiera przesłania ideologicznego. Naszym zadaniem było podnoszenie jakości edukacji, uczenie tolerancji wobec niepełnosprawności i niwelowanie różnic. To były zajęcia dla rodziców z dziećmi, więc także szansa dla nich na spędzanie wspólnie czasu. W ramach tego projektu dzieci otrzymały możliwości uczestniczenia w wielu dodatkowych zajęciach, warsztatach, wycieczkach, plenerach. Przez ten rok działo się wiele wspaniałych rzeczy. Program na poziomie scenariuszy zajęć opracowany był już przez pedagogów w tych przedszkolach. Nie są to osoby z zewnątrz, z jakichś organizacji feministycznych. To panie, które tam pracują, są doświadczonymi pedagogami, dobrze znają środowisko w danym przedszkolu, problemy i potrzeby tych dzieci. Trzeba też zaznaczyć, że zajęcia były nieobowiązkowe, w pełni otwarte, i jeśli rodzic miał wątpliwości, zawsze mógł spotkać się nami i je wyjaśniać – taką odpowiedź słyszymy w UM.

Termin nieobojętny

Pracownicy ratusza przyznają, że słowo „gender” w nazwie spotkań pojawiło się być może niefortunnie, ale same zajęcia nie miały nic wspólnego z ideologią. – Chodziło w nich głównie o pokazanie, że w przyszłości każdy może zostać tym, kim chce: lekarzem, policjantem, fryzjerem itp. – zapewniają. Jednak trudno zaprzeczyć, że to pojęcie, pierwotnie w języku angielskim używane po prostu na oznaczenie rodzaju gramatycznego, dawno przestało być moralnie obojętne. Jak pisze niemiecka socjolog Gabriele Kuby w swojej książce „Globalna rewolucja seksualna” – teraz to proste, niewinne słowo otrzymało ważne zadanie oznaczenia tzw. płci społecznej, która miała być niezależna od płci biologicznej.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg