Chcemy wrócić

Należą do młodego pokolenia ambitnych Polaków, które setkami tysięcy zostało zmuszone do szukania za granicą tego, co powinni dostać w ojczyźnie – perspektywy godnego życia dzięki uczciwej pracy.

Marcin Wypych ma 27 lat, jego żona Małgosia 26. Od blisko trzech lat są małżeństwem i mieszkają w Szkocji. Od roku Marcin pracuje w sklepie mięsnym „Davidson”. Sklep ma wieloletnią tradycję i jest o tyle ciekawy, że wszystkie sprzedawane w nim produkty przygotowywane są na miejscu. W 2010 roku zdobył nawet tytuł najlepszego sklepu mięsnego w Szkocji. Każdego dnia Marcin przygotowuje asortyment złożony z 17 gatunków kiełbasy. Przed ubiegłoroczną Wielkanocą zaproponował swojemu szefowi zrobienie czegoś tradycyjnie polskiego – białej kiełbasy.

Nasz smak

W naszym kraju wielkanocny stół nie może się bez niej obejść, tam jest całkowicie nieznana. – Szef zgodził się na taką próbę – opowiada Marcin. – Zacząłem od skompletowania składników, bo chociaż przygotowujemy dziesiątki różnych produktów, tutaj w ogóle nie używa się np. majeranku, który nadaje białej kiełbasie aromat. Zresztą tutejsze wyroby nie mają tak wyrazistych smaków jak nasze. Wyjaśniłem im też, że u nas białą kiełbasę podaje się gotowaną lub pieczoną. Ponieważ u nich wędlin się nie gotuje, ustaliliśmy, że będzie to wersja pieczona. 3 kilogramy, które przygotowałem na degustację, rozeszły się momentalnie. Wszyscy byli zachwyceni niezwykłym dla nich smakiem. Białą kiełbasę wprowadzono na próbę do sprzedaży. Wraz z nią Szkoci musieli nauczyć się słowa „kielbasa”, Marcin zaproponował bowiem, by pod taką nazwą ją sprzedawać. Już po 2–3 tygodniach okazało się, że „kielbasa” znalazła się w grupie najczęściej sprzedawanych wędlin. Kupowali ją nie tylko Polacy, dość liczni w okolicy, ale właśnie Szkoci, którym bardzo zasmakowała. – Wtedy szef postanowił, że zgłosi moją kiełbasę na krajowy konkurs wyrobów rzeźniczych – opowiada Marcin. – Jego finały odbywały się w Perth podczas dużych targów mięsnych. Z naszego sklepu pojechała cała delegacja. Konkurs podzielono na kilka kategorii. W każdej zgłoszono po kilkadziesiąt produktów. Spodziewałem się, że mogę dostać jakieś wyróżnienie, ale drugie miejsce w kraju… To było dla mnie wielkie zaskoczenie. Kiedy wróciliśmy, szef pogratulował mi i zaproponował, bym startował również w innych konkursach. Obecnie przygotowaliśmy roladę wieprzową z kurczakiem i czekamy na ogłoszenie wyników.

Z ziemi polskiej do Szkocji

Marcin Wypych urodził się w Dzierżoniowie. Mieszkał w pobliskiej Jaźwinie. Tam już jako mały chłopiec poznał tradycje przygotowywania wyrobów masarskich, które praktykowali dziadek i ojciec. Tak bardzo go to zainteresowało, że ukończył Technikum Technologii Żywności w Pieszycach. Do Anglii pojechał zaraz po ukończeniu szkoły. Zaczął pracę jako listonosz, nosząc korespondencję m.in. do masarni w Oxfordzie. Któregoś dnia zapytał, czy dostałby u nich pracę, bo zawsze chciał to robić. Przyjęto go od razu. Spędził tam trzy lata. Wrócił do Polski, by jeszcze raz tu spróbować swoich sił. Pracował w kilku miejscach. Niestety żądne z zajęć nie dawało większych życiowych perspektyw. – Załatwiłem wtedy jednak bardzo ważną sprawę. Znalazłem żonę – śmieje się Marcin. W końcu, już razem, znowu wyjechali – najpierw do Anglii, a później Szkocji. Nie chcą tam zostać na stałe, jednak na razie nie widzą dla siebie perspektyw w Polsce.

Nawzajem się uczymy

Szkoci już nauczyli się nowego słowa – „kielbasa”. Poznają polskie smaki i tradycje. Ale jak przekonuje Marcin, mogą od Polaków nauczyć się dużo więcej. – Przede wszystkim determinacji w dążeniu do celu. Także kreatywności. Tam każdy nawet w najprostszej sprawie pyta o zdanie kierownika. Ludzie pracują latami na jakimś stanowisku i nie rozwijają się. – Oczywiście również my, Polacy, możemy bardzo wiele nauczyć się od nich – dodaje Małgosia. – Myślę, że najważniejszą sprawą jest wzajemna życzliwość. Nawet nieznajomi ludzie pozdrawiają się, uśmiechają do siebie, pomagają sobie. Szkoci potrafią być bardzo spontaniczni, cieszyć się tym, co mają w danej chwili. Nam często tego brakuje. Marcin i Małgosia w każdą niedzielę chodzą do katolickiego kościoła w Aberdeen. Cieszy ich fakt, że zawsze jest pełen młodych ludzi… z Polski. – Zarówno im, jak i nam ten element wiary i tożsamości narodowej jest bardzo potrzebny – tłumaczy Marcin. – Kiedy rok temu przyjechaliśmy z Małgosią na święta do rodziców, postanowiliśmy cały nadchodzący rok zawierzyć Maryi. 4 stycznia pojechaliśmy razem z moją babcią i mamą Małgosi do Częstochowy i zrobiliśmy to. Nie zawiedliśmy się. To był dla nas bardzo udany rok. Teraz znowu wracamy do Szkocji, ale ciągle mamy nadzieję, że w końcu na stałe przyjedziemy do Polski.

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| RODZINA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg