Razem jesteśmy silniejsze

Każda z nich toczy walkę o zdrowie, życie swojej pociechy. Dla grupy nie jest ważne, na co dziecko jest chore. – Nasze macierzyństwo jest inne. Nie jest gorsze, lepsze, jest po prostu inne – to ich motto.

Dziś sobie pomyślałam, że jest to wydarzenie, na które się bardzo czeka. I pomimo wszystkich kłopotów uśmiechałam się, bo wiedziałam, że dziś jest spotkanie „Szpitalnych mam” – mówi Kamila Domagalska. Kim one są? – Mówiąc najprościej, jest to grupa wsparcia dla tych mam, które bardzo często większość swojego dnia spędzają na szpitalnych korytarzach – tłumaczy pani Kamila, jedna z inicjatorek tego przedsięwzięcia.

Wspólnota z korytarza

I nie chodzi o te mamy pracujące zawodowo w naszych placówkach zdrowotnych, ale o te, które często nie wiedzą, o jakiej porze opuszczą szpital po całodziennym czuwaniu przy swoich chorych dzieciach. – A są to całe dnie nieustannej walki. Walki o zdrowie naszych pociech i o to, żeby nie zwariować ze strachu, bezradności, samotności w tym wszystkim – pani Kamila uśmiecha się, lecz jej oczy szklą się od łez. Dlatego, jak mówi, dziś jest bardzo radosna, że udało się powołać taką grupę. Jak wyjaśnia, jest to prawdopodobnie pierwsza tego typu inicjatywa w Polsce. – Choć na korytarzach we wszystkich szpitalach w Polsce istnieją podobne grupy, gdyż tworzą się tam niejako naturalnie – mówi pani Kamila.

Najczęściej do spotkań dochodzi po godzinie 22, kiedy pociechy zasypiają, a mamy spać nie mogą. Wówczas gdzieś w szpitalnych korytarzach zbierają się i długimi godzinami rozmawiają. Elbląg jest jednak pierwszym miastem, gdzie udało się to przenieść poza zimne mury szpitali.

– Szukałam w sieci czegoś podobnego i nie mogłam znaleźć, a wiem ze swojego doświadczenia, że jest potrzeba, by podobne grupy powstawały – mówi inna mama, Małgorzata Gwóźdź. – Będąc w szpitalach w większych miastach, spotykałam się z głosami zdziwienia, że u nich czegoś podobnego nie ma, a w takim małym Elblągu jest. To niemożliwe, mówiono – opowiada pani Kamila. A tu nie chodzi o liczbę mieszkańców, bo przecież takie mamy są w każdej miejscowości.

– Mijamy się na ulicach, w przychodniach, uśmiechamy się do siebie w niemym porozumieniu, a wcale się nie znamy. Jest nas mnóstwo – to ta refleksja skłoniła panie Kamilę i Małgorzatę do powołania grupy. – Bardzo często czujemy się niezrozumiane przez otaczających nas ludzi – mówią zgodnie mamy.

Ktoś, kto nie przeżywał podobnej historii, nie jest w stanie poczuć tego samego co rodzice ciężko chorego dziecka. Jak zauważają, bardzo często reakcją znajomych na ich sytuację jest rzucone mimowolnie hasło: „Będzie dobrze”. – Już czasem nie można tego słuchać. A tu, w tym kręgu, nie musimy tego mówić. Czasem nie musimy mówić nic i rozumiemy się bez słów – dodaje pani Kamila. Każda z obecnych na spotkaniu mam ma swoją historię. Każda toczy walkę o zdrowie, życie swojej pociechy. Dla grupy nie jest ważne, na co jest chore dziecko. – Nasze macierzyństwo jest inne. Nie jest gorsze, lepsze, jest po prostu inne – to motto „Szpitalnych mam”.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| RODZINA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg