Żadna z instytucji nie zadbała o dobro dzieci; w ich pracy było szereg nieprawidłowości - powiedział w piątek rzecznik praw dziecka Marek Michalak, przedstawiając wyniki kontroli przeprowadzonej przez jego biuro w Pucku, po śmierci dwojga dzieci w rodzinie zastępczej.
Jak poinformował RPD, skontrolowano cztery instytucje, przeprowadzono rozmowy z 28 osobami, które miały informacje na temat dzieci umieszczonych w rodzinie zastępczej C. Pracownicy jego biura zapoznali się ze wszystkimi zgromadzonymi w tej sprawie dokumentami, m.in. z sądu, prokuratury, Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie (PCPR), szkoły.
"Żadna z tych instytucji nie wykazała się dbałością o dobro dzieci" - powiedział Michalak.
Kontrola wykazała m.in., że niekompletny był wywiad środowiskowy przy kwalifikacji rodziny zastępczej, brak było opinii ze szkoły dziecka biologicznego, opinii pedagoga i sąsiadów. Rodzina uzyskała kwalifikacje we wrześniu 2010 r., a dzieci trafiły do niej w styczniu 2012 r. - przed umieszczeniem dzieci w rodzinie nie powtórzono wywiadu, nie zweryfikowano ponownie warunków mieszkaniowych.
Za niezwykle istotny Michalak uznał fakt, że puckie PCPR już 22 maja miało informacje o możliwości stosowania przemocy wobec dzieci. Jednak dopiero 31 lipca zwołano zespół ds. pieczy zastępczej, choć pierwsze dziecko zmarło 3 lipca. "Jakby nie było refleksji, że te doniesienia mogą być prawdziwe" - powiedział.
Zaznaczył, że tzw. wizyty wspierające nakierowane były na opiekunów, a nie na dzieci, których - w jego opinii - nie otoczono właściwą opieką. "Dzieci były przedmiotami tych działań. Ich potrzeby nie były traktowane priorytetowo. (...) Wsparcie psychologiczne udzielane dzieciom było na poziomie minimum" - dodał.
Rzecznik zwrócił uwagę, że w listopadzie 2010 r. szkoła zaobserwowała pierwsze objawy wskazujące na stosowanie przemocy wobec biologicznej córki państwa C. Drugi taki sygnał wpłynął do pracowników szkoły w maju 2012 r. Żadna z tych informacji nie została przekazana dalej. Poinformował, że zwrócił się do starosty powiatu puckiego "o pilne wszczęcie postępowania dyscyplinarnego względem wszystkich osób winnych tych zaniedbań oraz wyciągniecie konsekwencji służbowych".
Michalak dodał, że wystąpił również do prokuratora generalnego o zbadanie sprawy "łącznie z pociągnięciem do odpowiedzialności dyscyplinarnej osób, których zaniechanie przyczyniło się do zagrożenia życia dzieci". Do ministra sprawiedliwości RPD zaapelował o działania zapobiegające w przyszłości takim sytuacjom.
Rzecznik zwrócił się także do kuratora oświaty i rzecznika dyscyplinarnego dla nauczycieli przy wojewodzie pomorskim o wszczęcie postępowań względem pracowników oświaty, którzy nie zareagowali prawidłowo na informacje, jakie otrzymali.
Michalak poprosił ministra pracy i polityki społecznej o wydanie wytycznych dla kandydatów chcących pełnić funkcję rodziny zastępczej oraz dla rodziców adopcyjnych. Jak powiedział, szczególną uwagę należy zwrócić na przeprowadzenie wywiadów środowiskowych opartych na opiniach wszystkich środowisk mogących mieć wiedzę na temat rodziny. Jego zdaniem procedura nie może ograniczać się - tak jak obecnie - do wywiadów z kandydatami.
Dodał, że kandydaci powinni być zbadani także przez psychiatrę oraz co najmniej dwóch niezależnych psychologów. Jego zdaniem w ramach kwalifikacji należy przeprowadzać kurs pierwszej pomocy, a także wydłużyć praktyki zawodowe, których część odbywałaby się w placówce instytucjonalnej, i zakończone byłyby wydaniem opinii o kandydatach. Kwalifikacje miałyby być weryfikowane co trzy lata.
Michalak zapowiedział, że zwróci się także do parlamentu z prośbą o wyposażenie RPD w dodatkowe uprawnienia, które nałożyłyby na niego obowiązek natychmiastowego przekazywania organom ścigania informacji o każdym nagłym zgonie dziecka oraz o ciężkich pobiciach zdarzających się w rodzinach zastępczych albo placówkach.
Podkreślił, że będzie w dalszym ciągu monitorował postępowania dotyczące dzieci, które zginęły, a także sytuację ich rodzeństwa. Zapewnił, że obecnie znajdują się w bardzo dobrej rodzinie zastępczej, w której są bezpieczne. "To jest dokładnie sprawdzone, od tego zaczęliśmy działania kontrolne" - zaznaczył.
O konieczności przestrzegania prawa mówił minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz. "Mamy znowelizowaną ustawę o przemocy w rodzinie, mamy też znowelizowaną ustawę o systemie pieczy zastępczej. Tylko trzeba wypełniać precyzyjnie elementy w nich zapisane" - podkreślił minister. Dodał, że trzeba realizować procedury i się do nich stosować.
Dodał, że zalecenia pokontrolne, zarówno te wypływające z informacji uzyskanych od wojewody pomorskiego, jak i od RPD, muszą być rozpatrzone przez odpowiednie organy i dotyczyć nie tylko powiatu puckiego, nie tylko województwa pomorskiego, ale całego kraju. Zapowiedział, że razem z Michalakiem zwróci się do wojewodów, jednostek samorządu terytorialnego o wzmocnienie nadzoru nad poszczególnymi procedurami dotyczącymi rodzin zastępczych. Dodał, że zwrócą się też do urzędów wojewódzkich, do departamentów polityki społecznej o "precyzyjny nadzór i monitorowanie poszczególnych ustaw".
"Wyjaśnienie sprawy z Pucka to jedna rzecz, ale równie istotne jest wyciągnięcie wniosków na przyszłość" - podkreślił.
W opinii ministra niezbędne jest współdziałanie. Jego zdaniem potrzebny jest "okrągły stół" w tej sprawie, który będzie miejscem dyskusji, a także okazją do wyciągnięcia wniosków - nie tylko z sytuacji, która miała miejsce w Pucku. Zaprosił do udziału w nim m.in. ministrów oraz organizacje pozarządowe. Wyraził nadzieję, że pozwoli to na wyciągniecie bardzo jasnych rekomendacji na przyszłość, nie wykluczył idących za tym zmian ustawowych.
Minister zaapelował też, by przez pryzmat tej sprawy nie oceniać rodzin zastępczych, których jest wiele w Polsce i które dobrze pełnią swoją funkcję. Także Michalak wyraźnie podkreślił, że rodziny zastępcze są bardzo potrzebne i wciąż ich brakuje.
Kosiniak-Kamysz przypomniał, że ustawa o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej weszła w życie z początkiem tego roku i musi być na bieżąco monitorowana. Podkreślił, że jeśli z wniosków z tej sytuacji wyniknie, że coś w niej należy zmienić, zostanie to zrobione. Zapewnił, że w jego resorcie nie brakuje środków na asystentów i koordynatorów, są konkursy, w których samorządy mogą startować, by uzyskać dofinansowanie.
Michalak pytany, czy tegoroczna nowelizacja ustawy - przeprowadzona na wniosek samorządów, które twierdziły, że nie mają pieniędzy na jej realizację i domagały się odroczenia wejścia w życia niektórych rozwiązań, m.in. objęcia opieką koordynatora wszystkich rodzin zastępczych - nie spowodowała, że wsparcie jest obecnie niewystarczające, zwrócił uwagę, że w przypadku rodziny z Pucka koordynator był przydzielony.
"Najlepiej by było, gdyby ta ustawa była w pierwotnym kształcie. Ale w tej konkretnej sytuacji to nie ustawa nie zadziałała. Tu nie zadziałali konkretni ludzie" - podkreślił.
3 lipca w mieszkającej w Pucku rodzinie zastępczej, opiekującej się pięciorgiem powierzonych i dwojgiem własnych dzieci, doszło do śmierci 3-letniego chłopca. 12 września w tej samej rodzinie zmarła jego 5-letnia siostra. Rodzice zastępczy: 32-letnia Anna C. oraz 39-letni Wiesław C. utrzymywali, że były to wypadki. Prokuratura w Pucku ustaliła jednak, że dzieci zmarły wskutek pobicia.