Terapia homoseksualizmu to przede wszystkim praca nad poczuciem winy i wstydem.
Jakie są najpowszechniejsze mity dotyczące homoseksualizmu? Czego w tej kwestii naucza Kościół? Jakie są praktyczne zalecenia dotyczące pracy duszpasterskiej z osobami homoseksualnymi? Na te i inne pytania 23 listopada w kościele św. Mikołaja w Gdyni odpowiadała Bogna Białecka, psycholog, prezes Fundacji Edukacji Zdrowotnej i Psychoterapii.
– Nauka nie udowodniła, że homoseksualizm jest wrodzony. Fakty są takie, że na predyspozycje biologiczne muszą się nałożyć nieprawidłowe oddziaływania społeczne, aby zachowanie homoseksualne zaistniało – mówiła w czasie konferencji psycholog. Wykład skierowany był do osób duchownych, psychologów, psychiatrów i studentów. Prelegentka powoływała się na badania amerykańskich ekspertów dr Josepha Nicolosiego i dr Philipa Suttona, którzy specjalizują się w pomocy terapeutycznej osobom odczuwającym pociąg seksualny wobec własnej płci.
– Homoseksualni mężczyźni często mówią o złych relacjach z ojcami. Taką klasyczną triadą męskiego homoseksualizmu jest wrażliwy emocjonalnie syn, który posiada wycofanego, nieobecnego emocjonalnie i fizycznie ojca oraz nadopiekuńczą matkę – opowiadała Bogna Białecka. Podkreśliła również, jak istotne jest, by młody człowiek, który nie jest pewien swojej seksualności, nie ujawniał się z tym przed środowiskiem rówieśniczym, ponieważ przypina sobie etykietkę, naraża na odrzucenie, bycie ofiarą i odbiera sobie nadzieję na zmianę tego stanu.
– Opiekunowie, księża powinni zadać takiemu nastolatkowi pytanie: co spowodowało, że masz wątpliwości na temat swojej seksualności? – mówiła. – Przyczyn bowiem może być kilka: wykorzystanie seksualne, burza hormonów, niepewność siebie, problemy z własną męskością/kobiecością – kontynuowała. Omawiając pracę duszpasterza z osobą homoseksualną,
Bogna Białecka podkreśliła, że potrzebne jest znalezienie bezpiecznego miejsca na takie dyskusje. – Homoseksualny nastolatek poszukuje figury ojca, szuka wsparcia ze strony prawdziwego mężczyzny. Ksiądz prowadzący takiego chłopaka powinien być męskim autorytetem – nie przyjacielem – który doceni nawet małe osiągnięcia w niwelowaniu deficytu męskości. Ważne, by kapłan nie bagatelizował problemu, nie wzbudzał poczucia wstydu, ale stawiał penitentowi wymagania dążenia do świętości.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |