Miłość jak melodia

O budowaniu małżeńskiej więzi i modlitwie o dobry seks z o. Ksawerym Knotzem OFMCap, duszpasterzem rodzin, rozmawia Monika Łącka.

Monika Łącka: Czego życzy Ojciec wszystkim małżeństwom naszej diecezji na nowy 2013 rok i każdy kolejny rok wspólnego życia?

O. Ksawery Knotz OFMCap: – Szczęścia przeżywanego we dwoje i z Bogiem. Jeśli małżonkowie są ze sobą szczęśliwi, jeśli wiedzą, że są w związku z człowiekiem, którego kochają i są przez niego kochani, mają siłę do pokonywania problemów codzienności, osiągania sukcesów w pracy itd. Szczęśliwa małżeńska miłość rozjaśnia wszystkie płaszczyzny życia.

Jak przekonać małżonków, że Bóg jest przy nich nie tylko wtedy, gdy wspólnie się modlą, ale także gdy gotują obiad i podczas współżycia seksualnego? Dla wielu osób to nowość, którą trudno zrozumieć, bo na ambonie prawie nikt o tym nie mówi...

– Ludzie często uważają, że Bóg jest obecny tylko w kościele, np. podczas sprawowania sakramentów. Ewentualnie przypominają sobie o Bogu, gdy w ich życiu dzieje się coś złego. Nie mają wtedy oporów, by prosić Go na przykład o uzdrowienie z różnych chorób i liczą na Bożą ingerencję w sprawy związane z fizjologią. Natomiast gdy słyszą, że mogą zaprosić Boga do małżeńskiego łoża, mówią, że to przesada, że nie wypada. W ten sposób oddzielają swoje życie seksualne od Boga, moralności, duchowości, jakby nie dostrzegali, że seks wiąże się z podejmowaniem konkretnych decyzji, że podejmując współżycie seksualne, nie tylko biorą odpowiedzialność za to, co robią, ale także budują relacje – ze sobą nawzajem i z Bogiem.

Są jednak osoby, które z domu rodzinnego wyniosły błędne przeświadczenie (z którego trudno się potem uwolnić w życiu małżeńskim), że wszystko, co związane jest ze sferą seksualną, jest grzeszne, a seks jest tylko po to, by w małżeństwie pojawiły się dzieci.

– To problem, który rzadko jest podejmowany w Kościele – bo na Mszy św. nie wypada, a konfesjonał nie zawsze sprzyja prostowaniu błędnych poglądów. Dodatkowo w takim błędnym myśleniu, które jest sprzeczne z sakramentem małżeństwa i z nauczaniem Kościoła o etyce ludzkiej seksualności, może utwierdzać otoczenie (już w dorosłym życiu) lub – niestety – także niektórzy kapłani. Jest grupa ludzi, którzy słyszą na przykład, że współżycie przed ślubem jest złem, ale potem rozciągają ten wątek nauczania Kościoła na każde współżycie, także w małżeństwie. Godzą się na nie, ale nie cenią sobie jego wartości, o której nigdy w Kościele nie słyszeli.

A gdy w końcu mądry spowiednik powie, że o życie seksualne w małżeństwie dbać trzeba, pojawia się zaskoczenie. „No bo jak ksiądz może tak myśleć”...

– A ten ksiądz ma rację, bo seks nie jest mało znaczącym dodatkiem do codzienności życia małżeńskiego, który można spychać na plan dalszy. Jest częścią świętości sakramentalnego życia małżeńskiego, o którą trzeba się troszczyć, bo Bóg chce nią małżonków obdarowywać. Skoro prosimy Go o różne rzeczy, warto również prosić o dobre pożycie. Gdy małżonkowie się kochają, są ze sobą szczęśliwi, są też w stanie łaski, łatwiej poczuć im Bożą obecność także w najbardziej intymnych chwilach. Jeśli w małżeństwie pojawia się problem ze współżyciem, po pewnym czasie więź między małżonkami może się zachwiać. Mąż i żona nagle przestają rozumieć swoje potrzeby, otwarcie ze sobą o nich rozmawiać i oddalają się od siebie. Mówiąc krótko – choć seks w małżeństwie nie jest najważniejszy, jednak ta sfera życia jest bardzo ważna.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg