– Ktoś musiał zwrócić uwagę na osoby starsze, dostrzec ich potrzeby – mówią członkowie grupy, która powstała przed rokiem.
Klub powstał z inicjatywy proboszcza parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy, ks. Zbigniewa Wnękowicza. – Patrząc na ludzi starszych, a w naszej parafii jest ich sporo, zauważałem, że zamykają się w sobie, nie wychodzą z domu. I pomyślałem, że trzeba ich jakoś z tych domów wyciągnąć, żeby pobyli razem. Bo dzieci mają swoje grupy w parafii, młodzież ma, a dla starszych nie było niczego – zauważa ks. Wnękowicz. – A potrzeba jest duża, bo w tej części Pyskowic, którą obejmuje nasza parafia, nie ma praktycznie żadnych propozycji spędzenia czasu dla osób starszych, żadnej rozrywki – dodaje. Ta diagnoza okazała się słuszna, bo zaraz po ogłoszeniu w parafii zgłosiło się ponad 50 osób. Dzisiaj klub liczy około 60 członków w różnym wieku, są i 50-, i 80-latkowie.
Rozmowy bez polityki
Spotykają się w salach parafialnych co dwa tygodnie. Latem częściej, bo jest więcej okazji do spędzania razem czasu. – Mam starszych rodziców, dlatego znam dobrze problemy ludzi w tym wieku. Wielu z nich pozostał tylko telewizor i nic poza tym. W naszej dzielnicy większość mieszkańców to właśnie osoby starsze. Chcę, żeby w klubie, oprócz propozycji turystyczno-krajoznawczych, były również podejmowane sprawy edukacyjne – mówi Józef Rubin, prezes Stowarzyszenia „Klub Seniora 50+”.I wymienia szkolenia, które już się odbyły, np. pierwszej pomocy, uczące, jak oszczędzać energię elektryczną, gaz i wodę, jak nie pozwolić oszukać się różnym domokrążcom, liczącym na łatwowierność osób starszych. Były też spotkania z psychologiem, lekarzem i innymi specjalistami. – Pomimo że sam jestem radnym, zasadą naszych spotkań jest to, że nie ma żadnej polityki. Staramy się też, żeby osoby należące do klubu otrzymywały wszystkie informacje o ważnych sprawach dla miasta, np. teraz dotyczące ustawy śmieciowej czy podatków – dodaje Józef Rubin. Na spotkaniach członkowie klubu dostają wszystkie bezpłatne gazety dostępne w mieście, również z powiatu. Spotkania są też okazją do wymiany książek.
Większe grono znajomych
To był strzał w dziesiątkę – mówią uczestnicy spotkań. Stanisława Ziemniak przychodzi na spotkania, kiedy pozwala jej na to czas. Pracuje w parafialnej Caritas, a oprócz tego opiekuje się wnukami. – Takie obowiązki na emeryturze to bardzo przyjemny, nienormowany czas pracy – mówi ze śmiechem. Jej pomoc w rodzinie jest nieodzowna, ponieważ synowa jest lekarką i jest odpowiedzialna za hospicjum domowe, które również powstało w tej parafii. – Ale jeśli tylko mogę, to bardzo chętnie przychodzę na spotkania. To było konieczne, żeby ktoś zwrócił uwagę na osoby starsze w naszej parafii i dzielnicy, żeby dostrzegł ich potrzeby – dodaje. – Człowiek nudzi się w domu, nawet jak ma jakieś zajęcia, bo ja na przykład mam duży ogród i zawsze jest w nim coś do zrobienia – mówi Józef Hajda, który do klubu przychodzi razem z żoną. – Dzięki tym spotkaniom powiększa się nasze grono znajomych. Kiedy wychodzi się na miasto, zawsze spotyka się kogoś znajomego. Bardzo nam była potrzebna taka grupa, dobrze się tu czujemy – dodaje. Przez ten rok grupa coraz bardzie się integrowała, a są w niej i Ślązacy, którzy mieszkają tu od pokoleń, i Kresowianie, którzy przyjechali ze Lwowa czy Stanisławowa. Mieszanka kultury, zwyczajów i tradycji. W tym roku zorganizowali wycieczki, m.in. do Opola, Szczyrku, Pławniowic, gliwickiej palmiarni, bytomskiej opery czy tyskich browarów. Uczestniczyli w imprezach MOKiS, wernisażach organizowanych w mieście.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |