Z Robertem Turskim, trenerem ds. szkoleń związanych z bezpieczeństwem w sieci, o zagrożeniach płynących z niekontrolowanego czasu spędzanego przez dzieci w internecie oraz dobrych i złych grach komputerowych, rozmawia Justyna Jarosińska.
Justyna Jarosińska: Od dwóch lat pracuje Pan z dziećmi, rodzicami i nauczycielami, jednym uświadamiając, jak ważna jest kontrola zachowań małoletnich w sieci, a drugim, jak w cyberprzestrzeni powinni się zachowywać, by nie wpędzić się w tarapaty. Temat jednak nie jest nowy…
Robert Turski: Tak, temat rzeczywiście nie jest odkrywczy, ale zdecydowanie jest nowy na Lubelszczyźnie. U nas dopiero od niedawna wielu zaczęło uświadamiać sobie potrzebę informowania dzieci, ale też rodziców o czymś takim jak zagrożenia płynące z internetu. Dziś już nie ma podziału na nadawców i odbiorców. Teraz każdy może być kreatorem treści, którą w łatwy sposób opublikuje w internecie. Bez względu na to, czy będzie to wartościowy przekaz, czy demoralizująca treść, na pewno znajdzie grupę odbiorców. Wśród nich znajdują się także nasze dzieci, które prędzej czy później trafią na różnej jakości zasoby. Podczas szkoleń, które prowadzę w różnych szkołach naszego województwa, mówię o ochronie informacji w sieci, o naśladownictwie, które dzięki dostępności filmów na YouTube stało się bardzo popularne, ale przede wszystkim skupiam się na cyberprzemocy. To temat związany z ośmieszaniem i nękaniem za pośrednictwem internetu i telefonów komórkowych.
W szkołach na Lubelszczyźnie pojawia się taki problem?
Różnie to bywa. W niektórych placówkach nie ma tego typu zachowań, ale czasami zdarza się tak, że uczniowie już na wstępie mówią mi: szkoda że pan nie przyjechał trzy lata temu. Nauczyciele mają zbyt mało czasu, by podczas zajęć szkolnych przeprowadzić samodzielnie takie warsztaty. Rodzice często na wiele spraw niestety nie zwracają uwagi. Dopiero po spotkaniu ze mną wielu jest wstrząśniętych tym, co im mówię. Ponieważ najpierw spotykam się z dziećmi, nie przedstawiam im jakichś tam danych statystycznych, a przekazuję wiedzę o ich dzieciach. Jest wielu rodziców, którzy niestety nie chcą tego słuchać. Ale są na szczęście też tacy, którzy przychodzą i pytają, w jaki sposób mogą pomóc swoim dzieciom, jak zainstalować programy kontroli rodzicielskiej lub co robić, gdy dzieci stają się na tyle sprytne, że potrafią ominąć wprowadzone na różne strony blokady.
Przestrzega Pan przed korzystaniem z internetu?
Nie, wręcz przeciwnie. Dziś życie bez internetu wydaje się wręcz niemożliwe. Niczym dobrym nie byłoby też wykluczanie cyfrowo naszych dzieci. Chodzi jednak o to, że wiele z nich trafia na głębokie wody internetu po prostu za wcześnie. Z portali społecznościowych korzystają często dzieci 8–10-letnie, podczas gdy np. Facebook skierowany jest do dzieci powyżej lat 13. Problemem są również niedostosowane do wieku gry komputerowe, w które grają zarówno chłopcy, jak i dziewczęta. To wszystko dzieje się niestety za przyzwoleniem rodziców, których świadomość zagrożeń płynących zarówno z internetu, jak i gier komputerowych w mojej ocenie jest po prostu za niska. Największym problemem jest jednak fakt, że dzieci często pozostawiane są same sobie. Internet zastępuje najzwyczajniej w świecie rodziców. Jest taką nianią. Rodzice często sadzają przed komputerem 4-letnie dziecko i puszczają mu bajkę na YouTube. Nie zastanawiają się przy tym, że obok tej bajki są linki do innych filmików, których dziecko w tym wieku nie powinno zobaczyć.
Czyli problemem jest przede wszystkim niedostosowanie treści do wieku?
Tak. Rodzice mają problem z kategoryzacją wiekową zarówno jeśli chodzi o strony internetowe, jak i dobór gier komputerowych. Sam od pięciu lat przeszukuję internet pod kątem wartościowych stron i gier, i od 1 grudnia 2013 publikuję je na mojej stronie www.facebook.com/pozytywnastronainternetu. Obserwuję, że jeśli chodzi o gry komputerowe, problem polega głównie na tym, że trudno znaleźć tytuł gry, która byłaby zarówno dostosowana do wieku gracza, jak i jednocześnie modna i grywalna. Gdy wejdziemy do sklepu, to wśród najlepszych i najbardziej popularnych gier sprzedawcy wymieniają te, które skierowane są głównie do ludzi dorosłych. Wśród tych gier próżno szukać takich, które promują wartości, a naszym zadaniem jako rodziców jest proponowanie dzieciom gier zarówno dostosowanych do wieku, jak i takich, z których wynosiłyby coś pozytywnego. Ale to wymaga większego zaangażowania – czyli sprawdzenia, co w danej grze się dzieje – zagrania w nią lub przynajmniej obejrzenie jakiegoś zwiastuna na YouTube. Istnieje również europejski system klasyfikacji gier, który może być dla rodziców bardzo pomocny. Na stronie www.pegi.info dostępna jest wyszukiwarka, dzięki której możemy znaleźć zestaw gier skierowanych do konkretnej grupy wiekowej. Chodzi o to, by nie dopuszczać do sytuacji, gdy 8-latek gra w grę, w której swych przeciwników nabija na pale, a potem karmi nimi kaczki.
A co robić, by uchronić dzieci przed uzależnieniem od internetu i gier komputerowych?
Myślę, że głównym problemem nie są ani internet, ani gry komputerowe. Problemem jest brak norm i zasad wychowawczych i sama atmosfera panująca w domu. Obserwuję, że problemy rodzinne i związane z tym zachowania dzieci oraz repertuar gier są bardzo powiązane. Są oczywiście dzieci, które z natury będą bardziej podatne na złe wzorce płynące z gier komputerowych czy też stron internetowych. Ale równocześnie te dzieci, które mają kochającą się rodzinę, wypełniony czas i jakieś hobby poza komputerem, grając nawet w tę samą grę, nie pozostaną pod jej wpływem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.