W czasie gdy mama i tata uczą się być lepszymi małżonkami i rodzicami, dzieci bawią się w bibliotece
W czasie gdy mama i tata uczą się być lepszymi małżonkami i rodzicami, dzieci bawią się w bibliotece
Archiwum Rodzinnego Świętowania Niedzieli

Jak dodawać do ognia?

Brak komentarzy: 0

GN 18/2014 Warszawa

publikacja 08.05.2014 05:00

Plan jest taki: rano Msza św., potem słowo proboszcza o małżeństwie i wykład o wychowaniu. Najmłodsi brykają w sali obok, starsze dzieci mają swój klubik. Wszystko dla rodziny.

Przedpołudnie, druga niedziela miesiąca. Spory kościół MB Królowej Aniołów na Bemowie pęka w szwach. Dzieci wbiegają na schody prezbiterium, uśmiechając się z daleka do rodziców. Po Eucharystii kilkadziesiąt par z pociechami trafia do domu parafialnego. Młodsze dzieci pod bacznym okiem kilku opiekunów będą kolorować, śpiewać i brykać po kolorowych materacach, pięciolatki i starsze pójdą do oratorium na klubik biblijny z siostrą Patrycją.

Klamka zapadła

W sali konferencyjnej ks. proboszcz Rafał Kamiński rozpoczyna katechezę. Mówi, że małżeństwo to jedyny sakrament, którego kobieta i mężczyzna udzielają sobie sami. Przypomina, że należy szanować pasje i inność współmałżonka, ale stanowczo reagować, gdy ten spędza cały weekend przed telewizorem. – Kiedy jest ostatni moment, by uciec sprzed ołtarza? – zaskakuje pytaniem. Poprawna odpowiedź nie pada, wiec proboszcz wyjaśnia. – Przed pytaniem: „Czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński?”. Po odpowiedzi klamka zapada – mówi. Dodaje jeszcze, że w związku dwojga ludzi trzeba szukać dobra całej pary. – Nic nie jest dane raz na zawsze. Jak się nie dodaje do ognia, to on zgaśnie, prędzej czy później – kwituje. Rodzinne Świętowanie Niedzieli to inicjatywa świeckich. – Przyszły do mnie młode małżeństwa, które uczestniczyły w takich spotkaniach w Starych Babicach i w Ursusie. Ucieszyłem się bardzo, bo o rodzinę, która jest teraz zagrożona, trzeba szczególnie się troszczyć. Gdy jest atakowana dziwnymi pomysłami, musimy ją dowartościować – mówi proboszcz.

Kara czy dyscyplina?

Wśród zaproszonych gości był już Janusz Wardak, w planach jest ks. Piotr Pawlukiewicz i przedstawiciele Obywatelskiej Inicjatywy Rodzin. Dziś reportażysta Henryk Dedo mówi o różnicach między karaniem a dyscyplinowaniem dzieci. I padają cenne myśli: „Dyscyplina wypływa z miłości, kara zakorzeniona jest w gniewie”, „Dyscyplina kształtuje wolę dziecka, kara łamie ducha dziecka”. Co kilka minut do sali przychodzi jakiś maluch. Chce tylko sprawdzić, co się dzieje z rodzicami, popatrzeć w oczy, przytulić się lub posiedzieć chwilę na kolanach. Henryk Dedo tłumaczy, że dzieci do prawidłowego rozwoju potrzebują kontaktu wzrokowego, dotyku i skoncentrowanej tylko na nich, choć przez chwilę, uwagi. Na koniec wymienia cechy mądrej dyscypliny: konsekwencja, nieużywanie rąk, opanowanie w reakcji, odpowiedzialność za słowo, bycie dobrym przykładem. I nieprzerzucanie odpowiedzialności na współmałżonka.

– Dziś wiele osób gubi się w swojej małżeńskiej roli, bo powszechne dziś „wzorce” kobiety i mężczyzny wprowadzają zamęt w głowach młodych ludzi – mówi Remigiusz Knych, jeden z organizatorów spotkań. – Postanowiliśmy więc działać edukacyjnie. Ale nie tworzymy zamkniętej wspólnoty. Tuż przed godz. 13 przychodzi czas na rozmowy kuluarowe, degustacje domowych ciast i bieżące ogłoszenia. Część osób się już zna. Ci, którzy przyszli pierwszy raz, bacznie obserwują. Ale wygląda na to, że staną się stałymi bywalcami Rodzinnego Świętowania Niedzieli.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..