– Idziemy za najwyższymi wartościami. Trzeba mieć siły, żeby wyjść z murów kościoła i powiedzieć, co jest najważniejsze, tym, którzy już zapomnieli, co mówi Bóg – przypomniał bp Edward Dajczak.
Marsze przeszły w tym roku w siedmiu miastach diecezji: Białogardzie, Kołobrzegu, Koszalinie, Pile, Sławnie, Szczecinku i Wałczu. W niektórych z nich ludzie wyszli na ulice po raz pierwszy. Jak się jednak okazało, nigdzie nie zabrakło zafascynowanych tymi wartościami.
Krzyknijmy, że jesteśmy
Na I Wałecki Marsz dla Życia i Rodziny przyszło ok. 500 osób. – Podjęliśmy się tego zadania, bo wartości, takie jak życie, rodzina i prawdziwa miłość obecnie są zagrożone. Dlatego przez naszą postawę staramy się zwrócić na nie uwagę. Każdy z nas musi mieć odwagę wyjść i krzyknąć, że jesteśmy, że rodzina to najlepsza inwestycja. Sam o tym wiem, bo mam czworo dzieci i wspaniałą żonę – wyjaśnia Łukasz Podgórski z Wałcza, jeden z organizatorów. Debiutował także Białogard. – Sprawdzaliśmy, jaki jest oddźwięk społeczny i zapotrzebowanie. Nie zabiegaliśmy specjalnie o reklamę, a mimo to okazało się, że zainteresowanie jest spore. Zabieramy się do pracy i działamy dalej, żeby w przyszłym roku było nas jeszcze więcej – mówi Mirosław Wijas, organizator Marszu w Białogardzie. Tegorocznym hasłem Marszów w całej Polsce były słowa: „Rodzina obywatelska. Rodzina – wspólnota – samorząd”, które nawiązują do jesiennych wyborów.
– Zapaść demograficzna i wyjazdy w celach zarobkowych, które rozbijają rodziny, eurosieroctwo, szczególnie dotykają to miasto. Polska polityka prorodzinna sprowadza się do polityki socjalnej: zasiłków i zapomóg, a nie o to chodzi. Wystarczy, że państwo nie będzie utrudniać rodzinom normalnego funkcjonowania, ani odbierać ciężko zarobionych pieniędzy. Możemy oceniać osoby kandydujące w wyborach samorządowych: sprawdźmy, czy w swoich programach mają zawarte realne działania poprawiające kondycję rodzin – zachęca Mirosław Wijas. Marsz w Sławnie również odbył się po raz pierwszy. Przeszło w nim, podobnie jak w Białogardzie, ok. 200 osób. – Ludzie, którzy przeszli ulicami miasta, pokazali nam, że są u nas osoby, dla których wartości związane z życiem i rodziną są ważne. Być może są tacy, którzy nie mają jeszcze odwagi, żeby wyjść i zamanifestować, dlatego ci, którzy dzisiaj przyszli, byli głosem tych wszystkich, którzy myślą podobnie. Spróbujemy zorganizować Marsz także w przyszłym roku – zapewnia Joanna Jabłońska z fundacji „Po Piąte”, która odpowiadała za sławieński Marsz.
Na Boga nie można podnosić ręki
Marsz w Koszalinie rozpoczął się Mszą św. w kościele pw. Ducha Świętego. Eucharystii przewodniczył bp Edward Dajczak. – Głoszenie Ewangelii nie jest przekazywaniem idei, ale mówieniem o zmartwychwstałym Jezusie. Jej owocność zależy od Jego świadków, czyli od nas. Św. Jan Paweł II mówił nam w Koszalinie, że wolność sama nie wystarczy. Dziś widzimy efekty złego jej pojmowania. W różnych gremiach i parlamentach ludzie próbują przegłosować, kim jest człowiek. W świecie niby wolnym trzeba, wbrew własnemu sumieniu, według jakichś układów podnieść rękę, czasem nawet na Boga, bo grupa i partia do tego zobowiązuje. To nie jest wolność – mówił biskup w homilii. – Potem już się podnosi rękę na wszystko i na wszystkich, nawet na człowieka i na rodzinę, a to jest przecież fundament – przypomniał.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |