To jest smutna, a prawdziwa historia o tym, jak urzędnicze teorie o zwalczaniu przemocy domowej realizowane są w praktyce.
Matki najczęściej przebywają w ośrodku około roku. Ale jeśli istnieje uzasadniona konieczność, siostry wydłużają ich pobyt. W ciągu kilku lat istnienia domu udało się pomóc setkom matek i ich dzieciom. – Często jest tak, że kobiety przychodzą do nas tylko na kilka tygodni, aż ich sytuacja życiowa się ureguluje, uspokoi – tłumaczą siostry. Gdyby zakonnice podchodziły do każdej z sytuacji, do każdej przyjmowanej kobiety jak urzędniczki do petentek, niektóre z kobiet nie mogłyby w domu zostać. Po prostu siostry nie otrzymują za pobyt części z funduszy potrzebnych do ich utrzymania. Mimo to, gdy zwraca się do nich potrzebująca matka, nie odmawiają. – Naszym charyzmatem jest pomoc kobietom i ich dzieciom. Naszym powołaniem jest ochrona życia. Staramy się robić wszystko, by wesprzeć możliwie dużo potrzebujących matek – mówi s. Magdalena. – Mam nadzieję, że nadal będzie to możliwe. Dzieciaki to nasze skarby. O skarby trzeba dbać!
Walka o byt
Od stycznia 2014 roku Dom Samotnej Matki działa w ramach nowej umowy zawartej między Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Łodzi a Centrum Służby Rodzinie w Łodzi. – Przed podpisaniem umowy złożyłyśmy ofertę na prowadzenie takiego dzieła publicznego. Oferta uzyskała 30 punktów na 30 możliwych. Jest więc najlepszą ofertą na prowadzenie tego typu placówek – opowiada s. Magdalena. – Nasz Dom Samotnej Matki jest największy i najnowocześniejszy w Polsce. Mimo to sytuacja finansowa w minionym roku uległa drastycznemu pogorszeniu. Dlaczego? Przyczyną jest zmiana finansowania Domu Samotnej Matki. W latach ubiegłych na ośrodek przekazywana była stała kwota dotacji – od 19 do 29 tys. zł miesięcznie na całe utrzymanie domu. Nie była to suma powalająca, bo w sezonie grzewczym faktura za gaz wynosiła „tylko” 6500 zł. Tę dość skromną dotację teraz miasto zmniejszyło. – Według nowej umowy kwota dotacji jest uzależniona od liczby osób przebywających w placówce i ilości dni przebywania w danym miesiącu. Tak przyjęte wyliczanie miesięcznej kwoty dotacji powoduje brak stabilności finansowej domu – tłumaczy s. Magdalena. – Gdy w domu nie ma maksymalnego obłożenia, pieniądze są nam zabierane. A przecież koszty stałe utrzymania budynku nie zmniejszają się...
W ubiegłym roku miasto ustaliło koszt miesięcznego utrzymania jednej osoby na 500 zł. W tym roku kwotę tę zmniejszono do 482 zł. Miasto twierdzi, że sposób naliczania tej sumy jest prawidłowy. Siostry prowadzące dom tłumaczą, że jest błędny. – Przy wyliczeniu kosztów utrzymania domu MOPS nie uwzględnił naszego wkładu własnego (pieniędzy pozyskiwanych od ludzi dobrej woli). A to zmienia postać rzeczy, bo z wliczeniem naszego wkładu własnego, utrzymanie podopiecznej w miesiącu kosztuje średnio ponad 900 zł! – mówi s. Magdalena. – Mimo że wiele osób nam pomaga, nie możemy liczyć na to, że ta pomoc będzie stała i wystarczająca. Obecnie pracujemy w ciągłym niepokoju, niepewności jutra. Finansowanie z miasta to zawsze konkretna, stała suma, o którą zabiegamy. Siostry otrzymały potwierdzenie z MPiPS, że MOPS błędnie interpretuje ustawę o pomocy społecznej. Czekają teraz na dostarczenie pisma z ministerstwa. – Mam nadzieję, że nie będzie za późno. Nie wyobrażam sobie, byśmy mogły przestać pomagać wszystkim potrzebującym matkom – mówi s. Magdalena. – W Łodzi i okolicach nie ma drugiego takiego ośrodka. A ludzkiej, kobiecej biedy jest bardzo dużo...
Powstał też pomysł w Komisji Inicjatyw Obywatelskich w Łodzi, by zbierać wśród łodzian podpisy do władz miasta o zwiększenie kwoty dotacji do poziomu, który umożliwi placówce dalszą pracę. Łodzianie powinni się podpisać. A włodarze miasta mocno zawstydzić. I zacząć antyprzemocowe idee wprowadzać w konkretny czyn. Samotne matki i ich dzieci czekają.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |