Z miłości

Elisa Lardani zmarła po porodzie. Osierociła czworo dzieci. W trumnie leżała w białej sukni. „To dzień zaślubin mojej żony z Jezusem” – mówił Luca Marchi, trzymając kilkudniową Magdalenę na rękach.

Jak w Kanie

Marchi angażują się w życie Kościoła. Pracują najpierw w poradni przyparafialnej – ona jest psychologiem, on lekarzem, pracuje w szpitalu. Biskup Orvieto-Todi mianuje ich także odpowiedzialnymi za duszpasterstwo rodzin w całej diecezji. – To był czas łaski, mogliśmy mówić o sakramencie małżeństwa. Przewodnikiem był dla nas „List do rodzin” Jana Pawła II. Rozdawaliśmy go wszystkim. Papież mówi tam, że z małżeństwem jest jak z sakramentem kapłaństwa. Trzeba się do niego przygotować poważnie. Seminarzyści robią to przez kilka lat. A narzeczeni?

Elisa i Luca spotykają ks. Renzo Bonettiego. Kapłan pracuje w stowarzyszeniu kościelnym „Mistero Grande. Servi Familiae” (Wielka tajemnica. Słudzy rodziny). – Tam jak w Kanie zakosztowaliśmy dobrego wina – opowiada Luca. „Servi Familiae” jest jedną z gałęzi powołanej przez Papieską Radę ds. Rodziny, jeszcze za pontyfikatu i z woli Jana Pawła II, Fundacji „Familia Dono Grande” (Rodzina – wielki dar). Ważną gałęzią fundacji jest np. mediolańskie Stowarzyszenie Małżonków w Separacji, dla tych, którzy decydują się żyć w czystości i wierności małżonkowi mimo rozstania. Głównym celem „Familii” jest jednak formacja małżeństw.

– Tu spojrzeliśmy na siebie inaczej – podkreśla Luca. – To był ważny etap, bo przyszedł i na nas kryzys w małżeństwie. Każde z nas przechodziło też swoją „ciemnię”. Ks. Renzo pomógł nam zrozumieć, że w małżeństwie nigdy nie jesteśmy sami. Że jest z nami Jezus. On jest naszym wspólnym Oblubieńcem. Życie tą prawdą o sakramencie małżeństwa uświadamia człowiekowi, czym jest piękno miłości.

„Servi Familae” uczy, by przeżywać małżeństwo jak Maryja. „W Kanie Galilejskiej – pisze ks. Renzo – Maryja zwraca się do Jezusa, bo skończyło się wino. Nikt nie wie, skąd zdobyć dobre wino. Maryja, spoglądając na nowożeńców, widzi, czego im brakuje. I wie, że tylko Jezus może im to dać. Jeśli w twoim małżeństwie skończyło się dobre wino, wino miłości, wino Ducha Świętego, wino, które niesie powiew życia i nowości, zwróć się jak Maryja do Jezusa. On tylko może znowu napełnić wasze stągwie dobrym winem”. – Tak zaczęliśmy robić – mówi Luca. – Nie wyobrażam sobie życia w relacji ze współmałżonkiem bez relacji z Jezusem. Człowiek prędzej czy później upadnie, a tylko Jezus jest w stanie go podnieść. I jeśli trzeba, pójdę na koniec świata, żeby o tym mówić.

Światło

We Włoszech przyrównuje się Elisę Lardani do Chiary Corbelli Petrillo – innej mamy (niebawem ruszy jej proces beatyfikacyjny), która oddała życie za synka. Chiara, mimo zdiagnozowanego nowotworu, nie zgodziła się na aborcję. Wcześniej urodziła dwoje ciężko upośledzonych dzieci, które zmarły po kilku dniach. Elisa dała życie czworgu. Za Magdalenę – można powiedzieć dosłownie – wykrwawiła się. Obie kobiety świetnie się znały.

– Chiara była matką chrzestną naszych dzieci. Pamiętam, jak z mężem przyjechali nam powiedzieć, że Chiara ma raka, ale że trzecią ciążę donosi. I że tym razem dziecko jest zdrowe. A potem widziałem Chiarę w trumnie. Jak moja Elisa, była cała w bieli. Enrico, jak ja, stał z nowo narodzonym synkiem na ramionach. Kiedy z ambony przypomniał ostatnie słowa żony, mnie i Elisie ścisnęły się gardła. „Przed śmiercią Chiara powiedziała mi: nie płacz, ja idę na drugą stronę życia zaopiekować się naszymi dziećmi. Czekają tam na mnie. Ty zajmij się naszym synkiem na ziemi”. Enrico stał po kilku latach obok mnie nad trumną Elisy. Trzymał mnie. I wspiera cały czas – opowiadał Luca.

Luca Marchi jeździ dziś po Włoszech, organizuje kongresy, spotkania. Fundacja nazwana imieniem jego żony daje koncerty w szpitalach, wspiera małżonków i kobiety w ciąży, promuje m.in. karmienie piersią, naturalne metody poczęć i wierność oraz czystość przed ślubem. Luca mówi o tym do młodych ludzi w telewizji: „Ofiarujcie sobie w darze czystość przed ślubem!”. Nie boi się mówić też o łzach i cierpieniu, o tęsknocie swojej i dzieci za Elisą. O lękach, czy dzieci nie obwinią najmłodszej córeczki o śmierć mamy.

– Magda stała się najpiękniejszym prezentem, jaki Elisa nam zostawiła. Przeszła trudne chwile, także terapii. Teraz jest zdrowa, uśmiecha się do nas i z nami. Jak jej mama.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg