Często władamy odmiennymi językami miłości. Poznać, jakim językiem mówi małżonek, to podstawa.
Często mawia się, że choć ludzie na całym świecie posługują się wieloma językami, to jest jeden uniwersalny język, którym porozumiewają się wszyscy. Jest to język miłości. Tymczasem okazuje się, że także języków miłości jest co najmniej kilka. Mogli się o tym przekonać uczestnicy spotkania pn. „Małżeństwo od kuchni”, które odbyło się 9 lutego w elbląskim hotelu Młyn.
– Często jest bowiem tak, że my posługujemy się naszym językiem miłości i oczekujemy, że nasz małżonek go zrozumie. Tymczasem jego język jest zupełnie odmienny i dochodzi do nieporozumień – mówiła Mariola Malkiewicz, która wygłosiła konferencję pt. „Pięć języków miłości”. – Tak naprawdę każdy z nas włada wszystkimi pięcioma językami, wszystkie z nich są bowiem ważne i potrzebne, ale jeden z nich może być dominujący. Warto przyjrzeć się sobie samemu, aby zrozumieć, który z nich jest najważniejszy dla mnie, a który dla mojego współmałżonka.
Wspomniane pięć języków miłości to: „Słowa potwierdzające uczucia”, „Czuły dotyk”, „Podarunki”, „Służenie sobie” i „Wspólnie spędzony czas”. – „Kocham cię” można wyrazić na wiele sposobów, np. podać płaszcz, przepuścić w drzwiach, przypomnieć o wzięciu leków – zauważa pani Mariola. – Ale sposób wypowiadania tych słów na głos jest równie ważny. To dla nas, kobiet, jest bardzo istotne i na pewno nigdy się nie znudzi.
Jak podkreślała prelegentka, mężowie mówią swoim żonom „kocham cię” dość rzadko, dlatego że słowa nie są ich językiem miłości. – Nie mamy potrzeby takiego wyrażania uczuć, więc musimy się tego stale uczyć – zauważył Tomasz Malkiewicz. – Warto jednak tę naukę podejmować, gdyż takie słowa mają ogromne znaczenie. Z drugiej strony mężowie lubią słuchać rzeczy, które sprawiają, że czują się doceniani. – Mówmy im: „dobrze to zrobiłeś”, „wspaniale sobie z tym poradziłeś”, „ale mam przystojnego męża” – wyliczała z uśmiechem M. Malkiewicz.
Kolejnym z języków jest wspólnie spędzony czas. – Jeśli tego nie robicie, to spróbujcie 10–15 minut posiedzieć razem na kanapie. Wyłączcie telewizor, komórki zostawcie w innym pokoju i po prostu bądźcie ze sobą – podkreślała pani Mariola. – Idźcie na spacer, tylko we dwoje. To pomaga. Często tłumaczymy, że nie mamy na to czasu, bo ważniejsze są praca, obowiązki, dzieci itp. – Niech więc te spędzone ze sobą kilka chwil będzie waszym darem dla drugiej osoby. Darem z własnego czasu – mówił T. Malkiewicz.
W ten sposób poznajemy kolejny z języków, jakim są podarunki. – W czasie narzeczeństwa władamy tym językiem bardzo często. Ale wraz z coraz dłuższym stażem związku niestety go zapominamy – zauważał pan Tomasz. Ofiarowanie choćby najdrobniejszego prezentu to nie jest zwykły banał. – Podarunek niesie za sobą bardzo ważny komunikat; że on/ona o mnie myśli, pamięta o mnie.
– Dla mnie z kolei najważniejszym z omawianych języków jest służenie sobie – zwraca uwagę na kolejny z nich pani Anna, uczestniczka spotkania. – Bardziej niż prezenty czy nawet czułe słówka doceniam to, kiedy mąż pomaga mi w domowych obowiązkach. Oczywiście najbardziej cieszy, kiedy robi to z własnej woli, wtedy czuję się najszczęśliwsza – uśmiecha się.
Jednym z najpotężniejszych środków przekazywania miłości małżeńskiej jest dotyk. – Dla osób, u których jest to dominujący język miłości, nic innego nie będzie ważniejsze – zwraca uwagę T. Malkiewicz. – Kiedy idziecie, trzymajcie się za ręce. Kiedy wracacie do domu, witajcie się czule, gdy spożywacie wspólnie posiłek, pogładź ją po ręce, podejdź do męża i pomasuj mu plecy. To wszystko zaprocentuje – podkreślali zgodnie prelegenci.
Czasem w małżeństwie jest tak, że te dominujące języki są bardzo od siebie odmienne. – Jeśli jednak wiemy, jakim językiem mówi nasz współmałżonek, to już dobra podstawa do budowania porozumienia – podsumował pan Tomasz.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |