Setki osób wzięły udział w Zlocie Radości Anonimowych Alkoholików z regionu Galicja, który odbył się w Szczyrku.
Nadzieja z Al-Anon
– Bardzo długo żyłam w przeświadczeniu, że pomocy potrzebuje tylko mój mąż – bo on pije i jest przyczyną wszystkich problemów – wspomina Beata. – Kiedy podjął leczenie i zaczął chodzić na spotkania AA, okazało się, że wcale nie jest tak pięknie, jak miało być, a ja jestem dalej nieszczęśliwa, niezadowolona z życia. I sama musiałam sobie pomóc, by pozbyć się tego rozgoryczenia. Przychodząc na grupę Al-Anon, zrozumiałam wiele. Dotarło do mnie, że jestem bezsilna wobec jego uzależnienia i tego, co ono z nim zrobi. Nie wiem, co będzie jutro, ale też nie mogę wciąż żyć skupiona na tym pytaniu. I nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak mnie taka postawa frustracji niszczy. Nie potrafiłam się cieszyć z tego, co miałam. Nie umiałam być za nic wdzięczna. Kiedy usłyszałam od dzieci: „Mamo, z tobą się nie da żyć”, postanowiłam coś zrobić. Poszłam na spotkanie grupy Al-Anon i dzięki podjętej tam pracy nad sobą zaczęłam odzyskiwać siebie, nadzieję, radość.
Tak jak AA, także Al-Anon nie odwołuje się do żadnej konkretnej religii, ale mówimy ogólnie o Sile Wyższej. Dla mnie to Pan Bóg, którego wcześniej wyobrażałam sobie jako tego, który daje mi trudne doświadczenia za karę. Dopiero tu poznałam Boga, który mnie kocha i któremu mogę zaufać. To On daje mi najwięcej siły i pozwala dzielić się tym, co przeżyłam, z drugim człowiekiem. Słuchając innych, odkrywała, że wcale nie ona jedna ma problemy, ale też uczyła się tu doceniać siebie, swoje zalety dobrej żony i mamy: cierpliwej, kochającej, serdecznej, wdzięcznej za to, co ma. – I kiedy sobie pomogłam, usłyszałam od dzieci, że lepiej się ze mną żyje. To największa radość – mówi z uśmiechem.
Alkohol rani szeroko
O tym, jak mocno poszkodowani są bliscy alkoholika, najlepiej widać podczas mityngów Al-Anon. Trafiają tu zarówno żony, jak i mężowie. Mają trzeźwych albo pijących małżonków. Nieraz uzależniony bliski już nie żyje, ale problem współuzależnienia pozostaje. I trwa żmudna, ale owocna walka o to, by nie żyć pod dyktando alkoholu...
– Bałam się tu przyjść, ale odważyłam się za namową koleżanki. Praca nad sobą daje mi siłę – mówi Elżbieta, która do bielskiego „Motyla” w klubie „Arka” dołączyła prawie 2 lata temu. Wcześniej uczestniczyła też w terapii dla rodzin. Ma męża, który jest uzależniony od alkoholu. – Ten program mnie wzmacnia, żebym umiała oddzielić siebie od jego uzależnienia. Trzeba najpierw przyznać się, że wobec alkoholu jestem bezsilna. Uczę się, by męża nie kontrolować, bo to nic nie da, ale także by mimo jego słabości podchodzić z uprzejmością, bez strachu, choć stanowczo. Pamiętam, że to choroba, unikam awantur. Wcześniej byłam tak zestresowana, że obawiałam się własnych reakcji i tego, że w nerwach mogę go nawet zabić. A powodów do rozżalenia nie brakuje. Al-Anon pomógł mi pokonać różne zranienia i nie wracać do tego, co było. Staram się żyć, szukając tego, co mnie wzmacnia. I odzyskałam spokój wewnętrzny. Tu nikt nie daje rad, nie ocenia, tylko dzieli się swoimi doświadczeniami – wylicza Elżbieta. I przyznaje, że jako żona alkoholika wiele razy odczuwała wstyd, choć przecież niczym nie zawiniła. – Teraz umiem się cieszyć, potrafię zaufać i wreszcie nie boję się innych – dodaje z dumą.
Imiona rozmówców zostały zmienione.
Przyjdź do Al-Anon!
Grupy Al-Anon zapraszają rodziny i przyjaciół alkoholików. Spotkania Al-Anon „Motyl” odbywają się w Bielsku-Białej przy ul. Krasińskiego 17 (wejście od ul. Modrzewskiego) w środy o 17.00, a Al-Anon „Niezależna” w siedzibie Bielskiego Towarzystwa Trzeźwości przy ul. Inwalidów 6 w czwartki o 17.00. Telefoniczny kontakt i możliwość zasięgnięcia informacji (także o innych grupach na terenie Podbeskidzia): 795 753 451 (od poniedziałku do piątku od 11.00 do 13.00 i od 19.00 do 21.00. Więcej: www.al-anon.org.pl.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |