Harce Siudej Baby w Wieliczce oraz tradycyjny odpust Emaus na krakowskim Salwatorze to zwyczaje kultywowane w Poniedziałek Wielkanocny w Małopolsce.
Według podań Siuda Baba była kapłanką słowiańskiej bogini Ledy. Przez cały rok pilnowała świętego ognia i źródełka na wzgórzu w Lednicy Górnej koło Wieliczki. Tylko raz, w Poniedziałek Wielkanocny, mogła znaleźć następczynię. Czyhała wtedy na dziewicę, która nie mogła się wykupić i zostawała Siudą Babą na następny rok. W zaganianiu ofiar pomagał jej Cygan z batem. Obrzęd dotrwał do czasów chrześcijańskich.
Obecnie Siuda Baba to przebrany za kobietę i usmolony sadzami mężczyzna z batem i różańcem z ziemniaków, który tradycyjnie w Wieliczce zaczepia wychodzących z kościoła w drugi dzień świąt wielkanocnych ludzi i oczekuje datków. Orszak Siudej Baby odwiedza także domy w Lednicy Górnej, skąd wywodzi się ten zwyczaj.
W ostatnich latach Siuda Baba cieszy się coraz większym zainteresowaniem i na spotkanie z nią przyjeżdżają turyści z odległego o 15 km Krakowa. Zazwyczaj w tłumie przechadza się kilka Siudych Bab.
Tradycyjny odpust na Salwatorze przy klasztorze sióstr norbertanek i kościele pw. Najświętszego Salwatora, tzw. Emaus przyciąga w Poniedziałek Wielkanocny tłumy zwiedzających.
Na straganach sprzedawcy wykładają plastikowe zabawki, tombakową biżuterię i kolorowe cukierki. U sprzedawców coraz rzadziej można jednak spotkać pamiątki tradycyjne dla tego odpustu - kiwające się na sprężynach figurki Żydów.
Odpust przy kościele św. Salwatora wziął swoją nazwę od miasta Emaus, do którego Chrystus udał się po swoim zmartwychwstaniu. Według Ewangelii św. Łukasza, po drodze spotkał swoich uczniów.
Zwyczaj wychodzenia do kościołów poza miastem był bardzo rozpowszechniony w Europie, zwłaszcza w XVI-XVII w. Zwyczaj ten przetrwał rozbiory tylko w Krakowie. Na to "ludowe święto" chodzili w XIX w. wszyscy mieszkańcy miasta: najbiedniejsi i bogaci. Tradycja przetrwała do dziś.