Autorka skupia się na sytuacji kobiet, ale jej relacja pokazuje obraz społeczeństwa, w którym człowiek (kobieta czy mężczyzna) nie liczy się jako jednostka.
Mało wiemy o innych kulturach i społeczeństwach, a to co myślimy, że wiemy, to często stereotypy. Książka Edyty Stępczak to reportaż społeczny z Nepalu. Autorka skupia się na sytuacji kobiet, ale jej relacja pokazuje obraz całego społeczeństwa, w którym "człowiek, czy to kobieta, czy mężczyzna, nie liczy się jako jednostka. Jest postrzegany wyłącznie przez pryzmat ról, jakie ma w życiu odegrać." Kobietom przypisano role gorsze. Ale - uczciwie mówiąc - mężczyznom też nie zazdroszczę.
Bardzo silnym mechanizmem podtrzymującym zależności jest religia, elementy kultu. Kobietom nie pomaga fakt, że czci się boginie. Wybranie na boginię po upływie "kadencji", zabierającej dziecku lata życia, też potrafi zniszczyć... Poruszamy się w obcej kulturze, sztafarz jest kulturowy, ale czy tak bardzo nam obcy, że niezrozumiały?
W epilogu znalazłam też krótki opis rzeczywistości kompletnie przeciwnej, nie można go przeoczyć. Meghalaja to stan w północno-wschodnich Indiach. Kulturowo panuje tam matriarchat. Posłuchajcie:
"Ruch na rzecz praw mężczyzn wyłonił się wprawdzie już w latach sześćdziesiątych, ale prędko upadł, po tym jak setki uzbrojonych w noże kobiet Khasi wtargnęły na jedno z jego zebrań i rozgromiły uczestników..."
Śmieszne? Żart? Coś totalnie absurdalnego? Bynajmniej. Pokazuje natomiast dokładnie jedną podstawową rzecz: władza nad drugim człowiekiem deprawuje i może zdeprawować tak samo mężczyzn jak i kobiety. Kulturowa dyskryminacja drugiej płci nie jest tylko domeną mężczyzn, tyle że sytuacje takie jak w plemieniu Khasi spotyka się nieczęsto.
Autorka pisze, że nigdy nie spotkała w Nepalu organizacji, która miałaby aspiracje odwetowe. I myślę, że jest to prawda. Pierwsze ruchy feministyczne w Europie czy Stanach Zjednoczonych nie mówiły o odwecie: chodziło o równouprawnienie w sytuacji autentycznej dyskryminacji. Nadal mówi się, że chodzi o równouprawnienie, choć nie raz odnoszę wrażenie, że jest to raczej walka o dominację. Kobiety nie są nieskalane i wolne od pokusy władzy tylko dlatego, że są kobietami. Wszyscy jesteśmy ludźmi, zdolnymi do wielkiego dobra i wielkiego zła. Zapomnienie o tym grozi eskalacją zła.
Ciekawy, rzeczowy i nieideologiczny opis. Polecam.
Edyta Stępniak: "Burka w Nepalu nazywa się sari." Wydawnictwo Znak.
Książkę można wygrać w naszym konkursie. Wystarczy odpowiedzieć na pytanie:
Jaką religię wyznaje większość mieszkańców Nepalu?
Odpowiedź: hinduizm.
Nagrody wylosowali:
Gratulujemy! Z laureatami skontaktujemy się mailowo, a nagrody wyślemy pocztą.
Podane przez Państwa dane (imię, nazwisko, adres pocztowy, e-mail) będą przetwarzane przez Instytut Gość Media z siedzibą w Katowicach, 40-042, ul. Wita Stwosza 11 wyłącznie dla celów przeprowadzenia konkursu i po jego zakończeniu zostaną całkowicie usunięte.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |