„Rzadko można natknąć się na takie akty prawdziwego altruizmu, człowieczeństwa i odwagi – odwagi takiego kalibru” – pisała córka ocalonych Żydów.
Instytut Yad Vashem 6,5 tys. Polaków nagrodził medalami Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Pośród ogromnej rzeszy pomagających nie brakuje naszych diecezjan. Także księży. Rzecznik Episkopatu, ks. Paweł Rytel-Andrianik, wnuk jednego z więźniów obozu nazistowskiego w Treblince, prowadził badania nt. kapłanów ratujących Żydów w czasie II wojny światowej. Udało się w Polsce potwierdzić przynajmniej tysiąc takich przypadków. 150 takich osób zostało potem zamordowanych; wiele właśnie za pomoc Żydom. Wśród wyróżnionych jest m.in. ks. Aleksander Osiecki, urodzony w Lusławicach tarnowski kapłan, proboszcz w Siedliskach-Bogusz i Brzeźnicy koło Dębicy.
Przyjaciel dentysty
Był kapelanem wojskowym. Po wikariacie w Nowej Jastrząbce w 1923 r. został proboszczem w Siedliskach-Bogusz. Tu nadał wystrój kościołowi parafialnemu, wybudował wikarówkę. Jednak szukał zmiany. „On, szlachcic, nie znajdował zrozumienia u potomków Szeli” – pisze historyk ks. dr Adam Nowak w biogramie ks. Osieckiego. Do parafii w Siedliskach-Bogusz należała także Smarzowa, w której mieszkał niespełna 100 lat wcześniej przywódca rabacji chłopskiej Jakub Szela. Przez zamianę ks. Osiecki przeniósł się do Brzeźnicy koło Dębicy. Był rok 1935.
Cztery lata później do rodzinnej wsi wrócił Oskar Haber, dotąd dentysta w Krakowie, Żyd. Spotkał tam Frydę Himmelbau, z którą ożenił się w 1940 roku. Osiecki poznał Habera i zdawało się, że darzyli się sympatią.
Haberowie szybko trafili do obozu Pustków, ale dentysta mógł czasem przebywać poza nim. Ksiądz Osiecki był jednym z jego pacjentów. Na prośbę Żyda „ksiądz Osiecki niezwłocznie wydał Haberom metryki chrztu i akt zawarcia małżeństwa, które były konieczne do wyrobienia polskich kenkart”, jak czytamy na stronie Muzeum Ulmów. Od tej chwili nazywali się Roman i Anna Pawełkowie. Uciekli z obozu. W sierpniu 1942 r. ks. Osiecki umieścił ich w gospodarstwie swojej rodziny, które mieściło się w Jurkowie koło Czchowa. Żydzi spędzili tam prawie rok, pomagając w pracy. Nawiązali znajomość z innym pracownikiem – Franciszkiem Musiałem. Tymczasem w Jurkowie o Haberów rozpytywali Niemcy. Musiał przeprowadził Żydów do domu swojej siostry i jej męża, Anny i Jana Stalmachów w Tworkowej, mieszkających na uboczu. Nie było to jednak bezpieczne miejsce, bo syn Stalmachów, Adam, który w czasie wojny zdał maturę, należał do Armii Krajowej, a zajmował się m.in. przenoszeniem meldunków. Dom narażony był na obserwację, rewizje. „Pomimo jego działalności w konspiracji i związanego z tym zagrożenia, Stalmachowie nie przerwali akcji udzielania pomocy Żydom” – pisze dr Martyna Grądzka-Rejak w historii ocalonych Haberów.
Co ciekawe, Adam, który też miał udział w akcji ratowania Haberów, po wojnie został księdzem. Proboszczował m.in. w Łękach Górnych, Iwkowej, a pod koniec życia pracował w Austrii. Umarł w 1991 roku. Pochowano go w Tymowej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |