Pełni ważną funkcję w naszym życiu. Otacza nas, sprawia przyjemność, czasami denerwuje. Jaki wpływ na rozwój dzieci i dorosłych ma muzyka?
Spotykamy ją na każdym kroku. Obecna w radiu, telewizji, dostępna w internecie. Oddziałuje na nasze samopoczucie i nastrój. Wiele badań naukowych wskazuje, że zarówno słuchanie muzyki, jak i granie na instrumentach wpływa na nasz rozwój już w pierwszych miesiącach życia. Śpiewane do snu kołysanki mają za zadanie uspokoić malucha i pomóc mu w zasypianiu. Dzieci, nawet te najmłodsze, żywiołowo reagują na różnego rodzaju dźwięki. Skoczne, rytmiczne melodie powodują, że najmłodsi zaczynają podrygiwać, klaskać lub kołysać się. Smutne i wzruszające mogą doprowadzać do łez.
Muzyka niesie różne emocje. Pobudza wiele obszarów u dzieci, m.in. intelektualny i społeczny. Poprawia sprawność motoryczną i językową (w tym mowę i pisanie). Dodatkowo sprawia dzieciom wiele radości i często wyzwala spontaniczną autoekspresję, którą my, dorośli, z czasem gubimy.
Muzyka a mózg
Na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat neurolodzy dokonali wielu odkryć dotyczących działania ludzkiego mózgu. Badania obejmowały między innymi obserwację różnych obszarów tego organu w trakcie wykonywania rozmaitych czynności – w tym słuchania muzyki i wykonywania jej. Wnioski są zaskakujące. O ile u osób słuchających muzyki widać znaczną aktywność w różnych obszarach mózgu, o tyle u grających na instrumencie aktywność ta jest nieporównywalnie większa. Już kilkuminutowe granie czy ćwiczenie na instrumencie aktywizuje mózg w wielu obszarach. Dzieje się to w skomplikowany sposób i błyskawicznie. Podczas gry na instrumencie pobudzane są równocześnie obszary odpowiedzialne za wzrok, słuch i ruch. W tym samym czasie aktywizują się mechanizmy usprawniające koordynację pracy tych miejsc.
Nauka gry na instrumencie usprawnia również pracę ciała modzelowatego, które łączy obie półkule mózgu. Za ruch dłoni czy rąk, niezbędny przy ćwiczeniu, odpowiadają obie półkule. Do tego dochodzi praca lewej półkuli, odpowiedzialnej za precyzję językową i matematyczną, oraz prawej, wyzwalającej m.in. kreatywność. Warto to podkreślić. Poszczególne obszary mózgu rozwijają się przy wykonywaniu wielu czynności, ale niewiele prac rozwija połączenia i koordynację pomiędzy nimi. A to bardzo ważne. Osoby posiadające sprawne połączenia łatwiej się uczą, szybciej kojarzą fakty, łatwiej budują analogie i lepiej radzą sobie z wyzwaniami. Stąd muzycy (także amatorzy) często potrafią rozwiązywać problemy bardziej twórczo i efektywnie. W większości dysponują także lepszą pamięcią. Badania naukowe wykazały, że przy zapamiętywaniu w ich mózgach wytwarzają się specjalne połączenia odpowiedzialne za nadawanie etykiet różnym informacjom czy wspomnieniom. Są to między innymi etykiety: emocjonalna, dźwiękowa, koncepcyjna czy kontekstowa.
Wynika z tego, że mózg osoby grającej na instrumencie potrafi działać jak dobra wyszukiwarka internetowa. Sprawnie tworzy, przechowuje i wyszukuje wspomnienia czy informacje potrzebne w danej chwili. „Kiedy rozpoczęłam naukę gry na skrzypcach, musiałam zaangażować obie półkule mózgowe i wszystkie zmysły. W pierwszej fazie nauki bardziej aktywna była moja półkula logiczna. Wkładałam dużo wysiłku i starania, ucząc się nut, rytmu, sposobu trzymania skrzypiec i smyczka, słuchając specyficznych tonów. Kiedy poczyniłam postępy, sam instrument niejako sprawił, że pokochałam muzykę, angażując tym samym moją prawą półkulę oraz wszystkie zmysły” – pisze w książce „Profil dominujący” dr Carla Hannafor, neurolog, neurofizjolog i wykładowca uniwersytecki.
„Obecnie przeprowadzone badania mózgu wykazują, że u ludzi grających na instrumentach muzycznych, szczególnie tak skomplikowanych jak skrzypce, stwierdza się bardziej zintegrowane działanie mózgu, bo aby dobrze radzić sobie w tych działaniach, obie półkule muszą być aktywne jednocześnie. Dzięki półkuli lewej potrafimy stosować odpowiednie techniki, a dzięki półkuli prawej w naszym działaniu jest pasja, osobiste odczucia, mamy też świadomość całego obrazu tego, co robimy” – pisze naukowiec. Kiedy więc najlepiej zacząć naukę gry na instrumencie? Jak się jej uczyć?
Im wcześniej, tym lepiej
Nauka gry na instrumentach do dziś kojarzona jest z wysyłaniem dziecka do szkoły muzycznej, aby zostało muzykiem profesjonalistą. Gruntowne wykształcenie w takich placówkach tego nie gwarantuje, choć jest bardzo rozwijające dla dzieci. Nie jest to jednak jedyna opcja. Można założyć, że dziecko będzie uczyło się grać dla posiadania samej umiejętności i – co najważniejsze – dla przyjemności, przy okazji rozwijając swój potencjał. W przyszłości niekoniecznie zostanie wielkim muzykiem, ale w młodzieńczym i dorosłym życiu gra na instrumencie będzie odskocznią od innych zajęć, pasją albo sposobem na spędzanie wolnego czasu. Takie założenie nie oznacza wcale, że proces uczenia się będzie łatwiejszy.
Zalety muzykowania są bezsporne, a z czasem – wraz z szybkim postępem neurologii – coraz więcej dowiadujemy się o ogromnym i pozytywnym wpływie muzykowania na rozwój. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że nauka gry na instrumencie – szczególnie dla młodego człowieka – to ciężka praca. Wymaga skupienia, wysiłku i systematyczności. To trudne, ponieważ zwykle zabawy z rówieśnikami wydają się bardziej atrakcyjne niż ćwiczenie nut czy ułożenia ręki. Gdy większość biega za piłką czy jeździ na rowerze, początkujący muzyk musi ćwiczyć (przynajmniej 20 minut dziennie). Ważny jest więc wybór odpowiedniej osoby lub szkoły dla malucha zaczynającego swoją przygodę z instrumentem.
Każde dziecko może grać
Jedną z ciekawszych propozycji jest uniwersalna metoda nauki gry na skrzypcach stworzona przez japońskiego nauczyciela Schinichiego Suzukiego. Jej twórca twierdzi, że przy odpowiednim podejściu i sposobie nauczania każde dziecko może grać, bo w każdym tkwi potencjał. Aby go odkryć i rozwinąć, trzeba odpowiednio zacząć. Kiedy po raz pierwszy usłyszałam o tej metodzie, byłam wobec niej sceptyczna. Przeczytałam niewielką książeczkę pt. „Karmieni miłością”. S. Suzuki opisuje w niej wiele aspektów nauczania, dzieli się swoimi niełatwymi doświadczeniami na temat talentu czy pracy z dziećmi. Także tymi, które okaleczyła wojna.
Do metody tej przekonałam się, gdy zobaczyłam małego, niespełna trzyletniego chłopca, który wyjął skrzypce z futerału nieco większego niż etui na okulary, stanął i po prostu zagrał znaną mi melodię. Wszystko brzmiało jak należy, swobodna postawa i zupełny brak tremy. Sytuacja wcale nie taka powszechna w nauczaniu szkolnym. Sukces tej metody tkwi w początkowej pracy z rodzicami, preparowaniu skrzypiec za pomocą wszystkiego, co pozwala dzieciom nauczyć się prawidłowej postawy, trzymania instrumentu, smyczka i gry. Naklejki, klamerki, plastelina, paski na gryfie, pieczątki… jednym słowem – zabawa.
Dzieci uczą się na luzie, każde w swoim tempie. Kolejne piosenki – mimo że wprowadzają nowe elementy techniczne – są popularnymi melodiami znanymi niemal na całym świecie. Każdy utwór przynosi radość grającym i… słuchającym. Metoda jest na tyle uniwersalna, że można ją stosować nie tylko do nauki gry na skrzypcach, ale też na innych instrumentach. Wymaga dużej kreatywności i wyobraźni nauczyciela. Piszę o tym, bo wczesna nauka gry na instrumencie przynosi ogromne korzyści dzieciom (także tym z chorobami i dysfunkcjami). To u najmłodszych mózg jest najbardziej chłonny i plastyczny. U dzieci w wieku przedszkolnym wspiera proces obustronnej integracji, poprawia zręczność obu rąk, działa rozwijająco na sprawność rysowania, pisania i rozwój zdolności werbalnych czy koncentrację.
Ale korzyści dotyczą nie tylko dzieci. Osoby dorosłe grające nawet w niewielkim zakresie mogą dłużej cieszyć się zachowaniem swoich zdolności poznawczych, które spadają wraz z wiekiem i chorobami. Muzykowanie pomaga też zachować refleks, spowalniać, a w niektórych przypadkach zatrzymać lub cofnąć zaburzenia funkcji myślowych. Doktor Ines Jentzsch w artykule opublikowanym w czasopiśmie „Neuropsychologia” przekonuje, że na naukę gry nigdy nie jest za późno.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |