Jak się nie pozabijać

Nazywają siebie ekspertami od kłótni. Pierwszą, jako państwo Aszykowie, przerobili kilkanaście minut po sakramentalnym „tak”. – Poszło o długość podziękowań dla rodziny i przyjaciół – mówi Kasia Aszyk.

Małżeństwo to karkołomny wyczyn. Nasze powierzyliśmy Bogu, bo skoro nas ze sobą połączył, to tylko On da sobie z nami radę – dodaje Arek Aszyk.

Dwa domy

Od tamtego czasu minęły prawie 3 lata. – Kłótnie były u nas na porządku dziennym. Potrafiliśmy spotkać się ze znajomymi i wywołać prawdziwą burzę. Przyjaciele wówczas wychodzili albo udawali, że nas nie słyszą. To były bardzo trudne chwile w moim życiu, zwłaszcza że długo o siebie zabiegaliśmy – mówi Kasia. Starania rozpoczął Arek, który modlił się, by być z Kasią. – Nie byłem w jej typie, ale nie chciałem się poddać. Pojechałem na pielgrzymkę do Włoch i codziennie się modliłem. W sumie to dziwnie się z tym czułem, bo ludzie proszą o życie wieczne, a ja się zakochałem w dziewczynie i chciałem, żeby ze mną była – wspomina. Wracając z wyjazdu, dostał od przyszłej żony wiadomość: „Arek, Bóg mi Ciebie pokazuje”. – Nie mogłam przestać o nim myśleć. To było coś, co mnie totalnie zaskoczyło, ale nie walczyłam z tym – mówi Kasia.

Zaczęli się spotykać. Jak sami przyznają, zostali wychowani w podobny sposób. – Rodzice powtarzali, że jesteśmy wyjątkowi, uczyli nas rozmowy, zbudowali w nas poczucie własnej wartości, a to następnie zaczęło przynosić taki skutek, że przecież każde z nas musi teraz wypowiedzieć swoje racje, bo jesteśmy najmądrzejsi – mówi Arek. I tak kłótnia goniła kłótnię. Aszykowie twierdzą, że przeżyli ich milion. – W moim domu rodzinnym o problemach mówi się od razu. Potrafimy wszystko wykrzyczeć, by za 5 minut już się do siebie przytulać – mówi Arek. U Kasi jest zupełnie inaczej. – Złość czy gniew nie są emocjami, które powinno się okazywać. Bo skoro się złoszczę, to znaczy, że nie kocham – mówi Kasia.

– I teraz dwa takie domy się spotykają. My się spotykamy i chcemy ze sobą być. Moja metoda na radzenie sobie z konfliktem to powiedzenie „stop” i wyciszenie się, a Arek dąży do tego, by wyrzucić z siebie wszystkie emocje i rozwiązać problem natychmiast. To był dla nas ciężki czas – mówi Kasia.

Tylko z Bogiem

Kasia za kilka miesięcy zostanie psychologiem, interesuje się twórczą stroną człowieka. Kocha gotowanie i relaks. Arek jest lekarzem, który studiuje teologię. Interesuje się człowiekiem jako całością – bez podziału na ciało, umysł i duszę. Z zamiłowania perkusista i płetwonurek. – Marzeniem większości ludzi jest znaleźć osobę, której mogą zaufać, taką na całe życie. W trakcie ślubu wypowiadamy tę największą z przysiąg, obiecujemy sobie wspólne życie aż do śmierci. Według nas, małżeństwo jest na tyle karkołomnym przedsięwzięciem, że trudno jest ludzkimi siłami je udźwignąć. Potrzebny jest w tej relacji Bóg, bo skoro On to wymyślił, to z pewnością sobie ze wszystkim poradzi – mówi Arek. – My od początku staraliśmy się budować relacje z Bogiem, bo bez dwóch zdań byśmy się pozabijali – uśmiecha się Kasia. Najpierw nauczyli się rozpoznawać i nazywać swoje emocje. Ta lekcja była szczególnie ważna dla młodej żony. – Jeżeli nie potrafimy określić tego, co w nas siedzi, po pewnym czasie wszystkie negatywne emocje nałożą się na siebie, skumulują się, a my wybuchniemy jak wulkan. Ale da się to kontrolować. Musimy nauczyć się słuchać samych siebie, swojego ciała. Nauczyć się rozpoznawać złość i nie bać się jej nazwać. Odrzucić myślenie, że „nie powiem, co mnie boli, bo zepsuję ten nasz świat, bo jego może to zaboleć, że coś mi nie pasuje”. Zawsze warto rozmawiać – nawet na siłę, bo to skuteczny sposób na rozwiązywanie konfliktów – podkreśla Kasia.

Powiedzieli „dość”

Aszykowie należą do wspólnoty Młodzi i Miłość. Właśnie tam w czasie jednej z konferencji poznali sposób, by efektywniej rozwiązywać spory. Metoda, którą wdrożyli w swoim związku, to NVC – Nonviolent Communication, czyli porozumienie bez przemocy. Ten opracowany przez Marshalla Rosenberga sposób to czyste porozumienie, oparte na czterech krokach. – Obserwacji, czyli opisaniu rzeczywistości tak precyzyjnie i bezstronnie, jak zrobiłaby to kamera; uczuciach – tzn. mówimy to, co czujemy wobec postępowania danej osoby; potrzebach, kiedy określamy własne potrzeby związane z uczuciami zdefiniowanymi przed chwilą; oraz prośbie – określenie konkretnego działania, którego byśmy sobie życzyli – wyjaśnia Arek.

– Pomyślmy o sytuacji, kiedy nasz współmałżonek przekracza dozwoloną prędkość. Idąc metodą NVC, najpierw bezstronnie opisujemy rzeczywistość. Mogę powiedzieć, że znak drogowy sugerował, że powinien jechać 20 km/h wolniej, wyjaśniam, że czuję w tej sytuacji starach i niepokój, gdyż mam potrzebę bezpieczeństwa, a następnie formułuję prośbę, by zwolnił – wyjaśnia Katarzyna. Ta metoda pozwoliła im porozumiewać się bardziej świadomie, w kontakcie ze swoimi potrzebami i emocjami.

Kasia i Arek podzielili się swoimi doświadczeniami odnośnie do kłótni, nazywania emocji, a także metody NVC z kilkudziesięcioma uczestnikami pierwszego spotkania w ramach 5. edycji Tygodnia Małżeństwa, zorganizowanego w Gdańsku.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg