Jak się dobrze kłócić w małżeństwie?

Czym się różni jeż od nosorożca i jak sobie radzić ze złością - wyjaśniają Monika i Marcin Gomułkowie.

Czy da się "dobrze kłócić"? Czy kłótnia może wnieść coś dobrego do związku? Jak się komunikować w małżeństwie, żeby zarówno słuchać, jak i być wysłuchanym? Monika i Marcin Gomułkowie - małżeństwo, rodzice trójki dzieci, ewangelizatorzy - mówili o tym podczas internetowego spotkania w ramach Tygodnia Małżeństwa w Krakowie.

Na konflikty małżeńskie mają trzy rady: jednać się szybko, słuchać drugiego, wybaczać. Jak zgodnie podkreślają, warto się kłócić dobrze, bo w każdej zdrowej relacji dochodzi do konfliktów. - Sytuacje te stwarzają w nas napięcia. Czy to zignorujemy i będziemy posypywać pudrem, żeby czasem nie dać poznać po sobie, że coś nas stresuje? - pytał Marcin Gomułka, zauważając, że takie podejście stosuje wiele par, które boją się dopuścić do konfliktu. Tymczasem dojrzale przeżyta kłótnia jest dobra w miłości i popycha związek ku rozwojowi.

Dojrzale, czyli jak? - Miałam problem z emocjami, tłumiłam je. Uważałam, że aby było dobrze między nami, lepiej zamieść pod dywan, nie buntować się, nie sprzeciwiać. A w środku wszystko buzowało, narastało i w pewnym momencie wybuchało ze zdwojoną siłą - opowiadała Monika. Podkreśliła, że w takiej sytuacji nie jesteśmy obiektywni. - Trudno jest przypomnieć sobie, że przecież mąż mnie kocha, chce dla mnie dobrze, nie ma złych intencji, chce mnie uszczęśliwić. Mamy problem, żeby wracać do tych ideałów - zauważyła.

- Czasem zapominamy, że jesteśmy zespołem, który gra do jednej bramki. Jeśli któreś z nas nie potrafi poradzić sobie z emocjami, trzeba mu pomóc, a nie dokładać kolejne - potwierdzał jej mąż. 

Marcin przywołał dwa sposoby radzenia sobie z emocjami. Są ludzie, którzy zachowują się jak jeże: zamykają się w kuleczkę i odchodzą w bezpieczne miejsce. I są tacy, którzy bywają walczącymi nosorożcami, rozwalającymi wszystko, co napotykają na swojej drodze. - Kiedyś, może teraz coraz mniej, raczej byłem nosorożcem, chciałem wykrzyczeć, co boli, nie zważając na to, że mogę wszystko zniszczyć. A Monia jest jeżem i się wycofuje. Ale gdy zbyt długo jest wycofana, staje się nosorożcem - dzieliła się męska połówka Gomułeczków.

Jak więc się kłócić, żeby nie niszczyć? Najpierw: nie odkładać rozwiązania na później i rozmawiać wtedy, gdy trzeba. - Nie chodzi o to, by rozmawiać w emocjach, gdy się pali. Słyszeliśmy o sposobie "za 40 minut w kuchni" i go pochwalamy, często go też stosujemy. Gdy jest eskalacja emocji, nie dojdziemy do porozumienia, mamy zamknięte uszy i serca, nie słuchamy się wzajemnie. Małe prawdopodobieństwo, że się dogadamy, nie raniąc się jeszcze mocniej - wyjaśniali małżonkowie.

- Słowa: "Niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce" są w nas bardzo żywe. Czasem wystarczy gest: buziak, błogosławieństwo na czole, by okazać drugiemu, że nie chowamy urazy - dodawali, powołując się na radę papieża Franciszka, który w czasie ŚDM w Krakowie mówił: "Niech latają talerze, ale nie idźcie spać niepogodzeni". Pierwsza rada Gomułków: jednać się jak najszybciej. U nich nie ma cichych dni.

Druga rada: słuchać drugiego. Badania wykazują, że przeciętny rozmówca potrafi słuchać ok. 17 sekund. Po takim czasie ludzie muszą sobie przerwać. - Nie chodzi tylko o to, żeby usłyszeć. Słuchanie polega na tym, że przyjmujesz tego, który mówi. Słowa mają moc. Można nimi zabić, złamać człowieka. Czy mamy 5 lat, czy 35, pragniemy tylko jednego: być wysłuchanym - podkreślili Gomułkowie, przytaczając receptę Marshalla Rosenberga, autora książki "Porozumienie bez przemocy": zamiast oceniać, stwierdzić fakt, powiedzieć o swoich uczuciach i potrzebach, a na końcu poprosić o konkretną rzecz, której się oczekuje od drugiej osoby.

I wreszcie trzecia rada, wymieniona na końcu, ale najważniejsza. - Miłosierdzie. Bez tego małżeństwo nie może istnieć - przekonują Monika i Marcin. Co to znaczy w sytuacji konfliktu? To znaczy kłócić się tak, żeby przebaczyć. - Każdy kryzys jest szansą. Z tego, co wydaje się końcem, rodzi się coś nowego. Konflikt jest sygnałem, w którą stronę jedziemy. Bez przebaczenia nie pojedziemy nigdzie. Na końcu każdej kłótni musi być obopólne przebaczenie - przekonywali. Jak przyznali oboje, tego nie da się wymusić, bo przebaczenie to "najsilniejsza łaska". - Bez przebaczenia i miłosierdzia nie możemy kochać - podsumowali.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg