Rodzina numer dwa

Syn zaskoczył mnie pytaniem: „U kogo byłem w brzuchu?”. Odpowiedziałam intuicyjnie: „Nie u mnie. Byłeś u innej mamy”.

Kto może adoptować

Wbrew pozorom adoptować dzieci mogą nie tylko bezdzietne małżeństwa. Możliwość posiadania biologicznego potomstwa wcale nie przeszkadza w ubieganiu się o adopcję. Przeciwnie, doświadczenia w wychowaniu własnego dziecka mogą stać się atutem. – Ci, którzy mieli już wcześniej dzieci, przeżyli wiele radosnych i trudnych chwil, nie obwiniają się tak o wychowawcze niepowodzenia – twierdzi Teresa Satława. – Choć z drugiej strony zawsze rodzi się obawa: czy będą umieli pokochać to dziecko jak swoje biologiczne?

O adopcję mogą się starać także osoby samotne, ale na ogół pierwszeństwo mają pełne rodziny. Często wymaga się też w ośrodkach określonego stażu małżeńskiego, np. 5-letniego. – Bezdzietność bywa czasami przyczyną kryzysów w małżeństwie. Jeśli jednak takiemu związkowi uda się przetrwać pięć lat, to znaczy, że małżonkowie umieją razem radzić sobie z tym problemem. Nie rozstali się mimo braku potomstwa. Taki związek jest stabilny – tłumaczy dyrektorka częstochowskiego ośrodka. – Poza tym zdarza się, że mimo początkowych diagnoz niepłodności pojawiają się w tej rodzinie dzieci – dlatego może warto zaczekać jakiś czas. Oczywiście od rodziców adopcyjnych oczekuje się odpowiednich warunków mieszkaniowych i stałego źródła utrzymania. Jednak najbardziej liczy się gotowość na przyjęcie dziecka takiego, jakim ono jest, z jego historią rodzinną, płcią, wiekiem, zdrowiem i przyszłością.

I trudno, i fajnie

Ośrodek w Częstochowie przygotowuje oczekujące pary na potencjalne trudności, takie jak choćby płodowy zespół alkoholowy (FAS), ale nie we wszystkich placówkach jest to regułą. – Niektóre ośrodki grzeszą lukrowaniem sytuacji – twierdzi pisarka Katarzyna Kotowska, która sama jest adopcyjną mamą. – Rozumiem, że chodzi o to, żeby przyszłych rodziców nie zniechęcić, ale trzeba im mówić całą prawdę: że będzie i trudno, i fajnie. Mam wrażenie, że tego „fajnie” bywa w przygotowaniach za dużo. Ludzie spodziewają się czegoś łatwiejszego i gdy pojawiają się trudności, są przestraszeni, myślą, że coś robią źle.

Autorka książki „Jeż”, w metaforyczny sposób opisującej sytuację dziecka adoptowanego i jego rodziców, uważa, że okres przygotowawczy nie nauczył jej radzenia sobie w sytuacjach problemowych: – Emocjonalnie byłam przygotowana, pogodzona z tym, że nigdy nie urodzę dziecka, ale brakowało mi wiedzy. Gdy pojawił się Piotrek, musiałam szukać rozwiązań na własną rękę. Biologiczni rodzice wiedzą zazwyczaj, jak wykonywać czynności obsługowe. Ja nie wiedziałam, jak postępować z moim dwuletnim synem, a głupio mi było pytać… Bałam się, że zrobię mu niechcący jakąś krzywdę. Powoli jednak wszystkiego się nauczyłam.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg