Na wolności nie skończyłbym szkoły i nie zrobiłbym żadnego kursu - przyznaje jeden. - Ja bym się zaćpał albo zapił - dodaje drugi.
Spowiedź po latach
– Kobieta pedagog w poprawczaku? To pierwsze pytanie, jakie ludzie mi zadają – śmieje się Karolina Moroz. – Nie żałuję i nie będę żałować nigdy, że wybrałam tę pracę – dodaje. – Kiedy po raz pierwszy zapoznawałam się z teczkami wychowanków, uzmysłowiłam sobie, że każda zawiera opis tragedii. Włos się na głowie jeży na samą myśl, czego ci chłopcy doświadczyli – zauważa. – Nie chcę nikogo usprawiedliwiać, bo ludzie mają różne warunki, a nie trafiają w takie miejsca – dodaje. Nikogo nie można przekreślać na starcie, bo wtedy praca traci sens. – Gdy chłopcy przychodzą po raz pierwszy i przeprowadzamy rozmowę wstępną, to mówimy im, że znamy ich akta, ale teraz mają czystą kartę i pracują na swój rachunek od nowa – zauważa pani Karolina.
– Więzienie nauczyło mnie, że trzeba odważnie iść przez życie i głosić Ewangelię – mówi ks. Sebastian Kluwak, kapelan w głogowskim Zakładzie Karnym oraz zakładzie poprawczym. W poprawczaku prowadzi zajęcia katechetyczne. – Wychowankowie mają podstawowe braki. Wynika to pewnie z zaniedbań rodzinnych. Nikt ich nigdy nie uczył modlitwy ani nie chodził z nimi do kościoła – wyjaśnia. Praca w 10–12-osobowych grupach nie jest prosta. Najlepszy sposób na dotarcie do chłopaków to indywidualne rozmowy. – Wtedy są szczerzy, bo w grupie łatwiej o cwaniactwo, a w cztery oczy można naprawdę porozmawiać – zauważa ksiądz. – Oczywiście jest też spowiedź, często pierwszy raz po wielu latach. Wielu z nich udało się przygotować do sakramentu bierzmowania, a jednego do chrztu – wyjaśnia ks. Sebastian.
Kuleje opieka po wyjściu
W społeczeństwie pokutuje stereotyp, że poprawczak wychowuje kryminalistów. Resocjalizacja, prowadząca często do szczerych postanowień przemiany, to jedno, a wyjście na wolność to jednak zupełnie inna sprawa. - Statystyk nie prowadzimy, ale z tego, co się czyta, to ok. 30–40 proc. osób nie popełnia już poważniejszych przestępstw. Wszystko zależy od środowiska rodzinnego i rówieśniczego – zauważa Czesław Łuszczki.
- Opieka następcza po wyjściu na wolność bardzo kuleje w naszym kraju. To smutne, że chłopcy, którzy opuszczają zakład, trafiają często w to samo miejsce - dodaje Karolina Moroz. Z obawą na wychodzących na wolność patrzy też ks. Kluwak. – Często wracają do środowisk, z których wyszli, do patologii i kolegów. Nie mają normalnych rodzin, w których mogliby znaleźć oparcie - wyjaśnia i zaraz dodaje: - Oczywiście niektórzy wychodzą na prostą, kończą kolejne szkoły, zakładają rodziny i zaczynają legalnie pracować. To pokazuje, że warto dawać tu z siebie dużo - dodaje.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |