Bóg, ludzie i kawki

Ks. Tomasz Horak

GN 49/2011 |

publikacja 08.12.2011 00:15

Wszyscy potrzebujemy takich miejsc, takich chwil, takich ludzi, którzy wokół siebie koncentrują światło i energię inną niż materialna.

ks. Tomasz Horak ks. Tomasz Horak

Prowadziłem dzień skupienia dla księży. Młodzi, choć już z kilkunastoletnim stażem. Kaplica w budynku dawnego klasztoru, później było tu seminarium. Z okna widać nowiutką halę gimnastyczną, w tym samym podwórcu gmach gimnazjum i liceum. Nieco dalej zabytkowe kamienice okalające rynek świetnego niegdyś miasta. Przez uchylone okno dochodzi szum samochodów. Od czasu do czasu przerażającym wyciem zajęczy karetka pogotowia – oddział ratunkowy po drugiej stronie ulicy. Z rzadka łoskot helikoptera – na dachu szpitala lądowisko ratunkowe. W niektórych godzinach wzmaga się tupot ludzkich nóg – niedaleko szkoły, centra handlowe. Miasto żyje.

A my tu, w kaplicy, w ciszy (mimo wszystko tu panuje cisza), modlimy się, mówimy o nadziei – taki temat dnia skupienia. Wieczorem Eucharystia. Dwóch biskupów, grupa księży. Ja już jestem wolny, kazanie mówi biskup. Po przyjęciu Komunii siedzę w pobliżu ołtarza. Pan jest tak blisko. Przez okna widać tylko światła. Ale ja widzę całą resztę, którą znam od pół wieku. Czuję pośpieszny rytm miasta. Równocześnie na moich oczach i z moim współudziałem dokonuje się misterium Komunii. Młodzi mężczyźni, skupieni, w uroczystej i niewymuszonej powolności podchodzą do ołtarzowego stołu, sięgają po Świętość, wracają na swoje miejsca. Przytłumione odgłosy spoza okien przypominają, że nie jesteśmy na pustyni, że Bóg zstępuje w ludzkie skupiska, bo stał się jednym z nas. Miasto żyje przeniknięte świętą Obecnością i świętym Misterium. Miasto może o tym nie pamiętać. Ale gdyby w mieście – tym i tysiącu innych miast brakło obecności Tajemnicy Boga, miasto przestałoby być miastem. Stałoby się chaotyczną plątaniną ulic, placów, kręcących się bez celu ludzi, nawet kawki i gołębie straciłyby swoje znaczenie.

„Znowu zawłaszczacie sobie cały świat!” – zawoła w tym momencie ateista czy agnostyk. Zawłaszczamy? Nie. Świat żyje dalej swoim własnym życiem. Tyle tylko, że my widzimy więcej. Nie obrażajcie się na nas. Naprawdę widzimy więcej. Wszyscy potrzebujemy takich miejsc, takich chwil, takich ludzi, którzy wokół siebie koncentrują światło i energię inną niż materialna. Choćbyśmy nawet nie zdawali sobie sprawy z tego, w którym miejscu i o jakiej godzinie Tajemnica się dokonuje. Tak jak nie wiemy, gdzie jest główny punkt zasilania miasta w energię elektryczną czy gazową. Ale jest. Pstryk! – i już się świeci, grzeje, działa. Dobrze, że są punkty zasilania miasta i jego okolic także Bożą energią ducha, że są klasztory, seminaria, kościoły, kaplice. I są żywe.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.