Odcięci od ludzi

Agnieszka Kocznur; GN 50/2011 Płock

publikacja 07.01.2012 20:44

Za kilka miesięcy obowiązek zapewnienia tłumacza osobom głuchym będzie spoczywał na wielu instytucjach. Potrzeba jest ogromna, bo osoba niesłysząca potrzebuje kontaktu ze światem zewnętrznym, w każdym zakresie.

Odcięci od ludzi Agnieszka Kocznur/ GN – Nieprawdą jest, że wszystkie osoby niesłyszące przeczytają z ruchu warg. Nieprawdą jest, że z osobą niesłyszącą możesz się bez problemu komunikować za pomocą kartki i długopisu – mówili uczestnicy konferencji, którzy dementowali mity o osobach niesłyszących.

Od 1 kwietnia przyszłego roku będzie obowiązywała ustawa o języku migowym, która zwiększy zakres praw osób niesłyszących. W Płocku Fundacja „Przerwij ciszę” zorganizowała na początku grudnia konferencję dla przedstawicieli instytucji państwowych, m.in.: policji, szpitali i straży miejskiej. Spotkanie było podsumowaniem trwającej w województwie mazowieckim kampanii „Naucz się z nami rozmawiać”. Jej głównym celem było zwrócenie uwagi na problemy i potrzeby osób niesłyszących. Jak przekonywała Marta Chojnowska, organizatorka akcji, w Płocku sytuacja zmienia się na korzyść niesłyszących, ale wciąż jest wiele do zrobienia.

Głuchy mur

– Trzeba promować rozwiązania związane z ustawą o języku migowym wśród pracowników urzędów po to, aby mieli świadomość, jakie prawa przysługują osobom niesłyszącym, i uświadamiać, jaka jest specyfika uszkodzenia słuchu. A także na czym polega współpraca z językiem migowym i co ustawa mówi na temat uprawnień tychże osób w dziedzinie korzystania np. z tłumaczeń języka migowego – podkreślał ks. Grzegorz Sokalski z Katolickiej Misji dla Niesłyszących w Bytomiu, który używa języka migowego od 20 lat. – Jestem związany rodzinnie z osobami niesłyszącymi, dlatego w moim przypadku nauka tego języka była dość łatwa. W jakiś sposób wyrastałem z językiem migowym najpierw obok, a potem stałem się jego użytkownikiem – dodał w rozmowie z „Gościem Płockim”. Zaznacza, że jeżeli osoba słysząca zaczyna przyswajać język migowy, to początki są dosyć łatwe, a potem, gdy głębiej się wchodzi, to okazuje się, że wie się coraz mniej. Jak zapewnia, nie jest to jednak zadanie, które przerasta siły człowieka, i można spokojnie mu podołać.

– Helena Keller, amerykańska niewidoma i głuchoniema pisarka, została kiedyś zapytana, która niepełnosprawność jest gorsza: ślepota czy głuchota? Ona doświadczyła i jednej, i drugiej. Odpowiedziała: „Ślepota odcina od świata, głuchota odcina od ludzi”. Osoby niesłyszące są osobami oderwanymi w dużej mierze od kontaktów międzyludzkich – podkreślał ks. Sokalski. W czasie konferencji zwrócił także uwagę na potrzeby osób głucho-niewidomych, które oderwane są zarówno od świata, jak i od ludzi. Funkcjonują one w świecie, który może być zamknięty niemalże w ich dłoniach, bo cały kontakt z otaczającą rzeczywistością odbywa się tylko poprzez ich własne ręce.

Zostać dobrym uchem

O problemach, z jakimi borykają się ludzie głusi, i udogodnieniach, jakie niesie ze sobą nowa ustawa, mówiła Eunika Lech, tłumacz biegły przy sądzie w Poznaniu. – Na co dzień występuję jako „ucho” osoby głuchej, tłumacz języka migowego. To specyficzna rola – opowiadała. – Tłumacz języka migowego kojarzony jest z człowieczkiem w telewizorku. Ktoś patrzy i myśli: „Jaka to fajna robota, siedzi sobie, coś tam miga i bierze za to pieniądze”. A prawda jest taka, że my jesteśmy z tym głuchym od momentu, kiedy się rodzi, kiedy choruje, gdy bierze ślub, przy ewentualnym rozwodzie, interwencji policji, wywiadówce dziecka czy wypadku samochodowym. Jesteśmy z głuchymi od urodzenia aż po śmierć, bo pogrzeb też tłumaczymy na język migowy – mówiła w czasie spotkania. Biegła podkreśliła, że ustawa reguluje rozwiązania, które pomogą także tłumaczom. – Jako tłumacz przysięgły pojawiam się na rozprawie w sądzie i widzę trzynastoletnią zapłakaną, trzęsącą się dziewczynkę. Pytam: „Dziecko, co ci jest?”. Odpowiada: „A pani jest tłumaczem?”. Mówię: „Tak, jestem”.  Dziewczynka: „To dobrze, że pani przyjechała, bo ja już trzecią rozprawę migam i już nie mogę, bo mama mówi złe rzeczy o tacie, a tata o mamie”.

Dziewczynka wymiotuje, ma biegunkę i nie może jeść. Pomyślałam: „Gdzie my żyjemy? Jak sąd mógł dopuścić do tego, żeby dziecko tłumaczyło na język migowy w trakcie rozprawy rozwodowej swoich rodziców?”. Dlatego dobrze, że ustawa reguluje też kwestię wieku tłumaczy migowych. Nie może nim być osoba poniżej 16. roku życia – zaznaczyła Lech, która od 25 lat, jak mówi, jest z głuchymi i między nimi żyje. – Dla mnie środowisko głuchych jest bliższe niż nasze, bo tam wszystko podane jest wprost. Ci ludzie często są bardziej wartościowi od nas słyszących. Nie manipulują i nie oszukują, bo nie potrafią– przekonywała.

Obalić mit o głuchocie

Marta Chojnowska z Płocka, organizatorka konferencji i szefowa fundacji „Przerwij ciszę”, ma nadzieję, że nowa ustawa coś zmieni także w naszym regionie. W Płocku i powiecie jest 189 osób niesłyszących od 18. roku życia wzwyż oraz 74 osoby od 3 do 18 lat. Chojnowska od 2007 r. prowadzi szkolenia z języka migowego. W tym czasie udało jej się przeszkolić w Miejskim Urzędzie Pracy piętnaście osób, a w Urzędzie Skarbowym i Powiatowym Urzędzie Pracy kolejnych osiem. – Najbardziej smuci mnie fakt, że w ZUS-ie nie ma nikogo migającego, dlatego osoba niesłysząca bez tłumacza migowego nie jest w stanie sama czegokolwiek tam załatwić – podkreśla. – Zwykle bywa tak, że jeżeli do naszej fundacji zgłaszają się osoby niesłyszące, to wysyłamy od siebie z biura tłumacza i on wtedy pomaga im załatwiać wszelkie formalności – dodaje szefowa płockiej fundacji. Podkreśla, że niesłyszący na co dzień muszą borykać się z wieloma mitami krążącymi na ich temat, ale utrudnienia spotykają w zasadzie na każdym kroku. – Większość niesłyszących nie ma pracy, pozostaje w domu, cierpiąc na depresję. Najczęściej otrzymują oni skromną rentę, i to jest wszystko, na co mogą liczyć; najgorzej jest w małych miejscowościach – mówi Chojnowska, która cztery lata temu stworzyła w Płocku fundację dla głuchoniemych. Na co dzień pomaga dzieciom, oferując gabinety rehabilitacji słuchu i mowy dla dzieci niesłyszących oraz kursy języka migowego. – Najsmutniejsze jest jednak to, że głusi są traktowani jak głupi, tak jest wszędzie. Głuchy, czyli głupi – to bardzo krzywdzący stereotyp – dodaje i wie, o czym mówi, bo sama ma głuchoniemą córkę.

Na migi w sutannie

W rozmowie z „Gościem Płockim” ks. Grzegorz Sokolski z Katolickiej Misji dla Niesłyszących podkreśla, jak wielką rolę do wypełnienia ma Kościół wobec osób głuchych. – Dla księży, kleryków i katechetów organizujemy kursy języka migowego. Najczęściej są to kursy wakacyjne, które trwają ponad 2 tygodnie – mówi ks. Sokalski, który uczy języka migowego. Zaznacza, że takie kursy są bardzo potrzebne. Co roku uczestniczy w nich grupa około 40 księży, a to pokazuje, że skala potrzeb jest naprawdę duża. Ks. Paweł Biedrzycki, nasz diecezjalny duszpasterz osób niesłyszących, zaznacza, że od kilkunastu lat systematycznie raz w miesiącu odprawiane są Msze św. w świetlicy koła Polskiego Związku Głuchych w Płocku. Zwykle pojawia się na nich grupa około 20 osób, w większości starszych. Od połowy listopada w płockiej katedrze, w każdą niedzielę o godz. 10, odprawiana jest Msza św., która jest tłumaczona na język migowy. – Chcemy, aby te szczególne nabożeństwa dodatkowo pomogły zintegrować środowisko osób niesłyszących. Dzięki inicjatywie osoby te będą mogły przeżywać Eucharystię także w kościele – mówi ks. Biedrzycki.