Jak się pozbyć starego sera

Marcin Wójcik; GN 3/2011 Łowicz

publikacja 01.02.2012 07:00

Scenariusz sztuki wystawionej w Żychlinie napisało samo życie.

Jak się pozbyć starego sera Marcin Wójcik/ GN Krzysztof Falkowski jest psychologiem i pedagogiem. Działa też w Stowarzyszeniu na rzecz Rozwoju Gminy Żychlin.

Kowalscy z Żychlina, którzy mieszkają na czwartym piętrze starej kamienicy, nie wiedzą, kto mieszka w tym samym pionie na piętrze trzecim. Podobnie Nowakowie z trzeciego nic nie widzą o nowożeńcach, którzy sprowadzili się na drugie 5 lat temu. Ludzie zaszufladkowani w blokach i kamienicach są dla siebie zupełnie anonimowi. Czasami mają jakieś przebłyski zainteresowania, ale głównie wtedy, gdy sąsiad przez nieostrożność uderzy w kaloryfer, albo zaśnie przed telewizorem.

Objawy
Jesienią zeszłego roku w Żychlinie po raz pierwszy zorganizowano wystawę psów i kotów rasowych. Kiedyś coś podobnego już było, ale ludzie przyszli ze swoimi Burkami oraz Mruczkami i impreza szybko straciła status „rasowej”. Jesienią było inaczej, bo psy i koty miały ze sobą stosowne papiery. Zresztą po samym wyglądzie czworonogów nikt nie śmiał podawać w wątpliwość ich pochodzenia. Na wystawę nie przyjechały wyłącznie czworonogi; ośmionogie tarantule były jednak w mniejszości, a imprezę zdominowały koty, które udawały, że całe to zamieszanie nie robi na nich wrażenia. Co innego psy; merdały ogonami do każdego, kto zwrócił na nie uwagę. A tych, co zwracali, przyszło wyjątkowo sporo jak na pierwsze tego typu wydarzenie w mieście.

Wystawę zorganizowano w ramach „Festiwalu pasji” zainicjowanego przez Stowarzyszenie na rzecz Rozwoju Gminy Żychlin, któremu prezesuje Matylda Jakubowska-Czaja. Stowarzyszenie staje na rzęsach, by zintegrować mieszkańców miasta i sprawić, by wyszli raz na jakiś czas ze swojego „m”. W starych czynszówkach zadomowiła się samotność, na którą cierpi wielu mieszkańców. Zdarzają się tacy, co zapijają ją alkoholem, ale większość żyje bez znieczulania. Ewentualnie, żeby było raźniej, kupują psa bądź kota pozbawionego stosownych papierów. Stowarzyszenie chce, aby ludzie bardziej otwierali się na siebie, a nie tylko na czworonogi.

Lekarstwo nr 1
Lekarstwem na integrację była sztuka. Wiosną zeszłego roku ogłoszono w żychlińskich szkołach średnich, że trwa nabór do teatru. Przyszło sporo osób. Pierwsze spotkania miały charakter pogadanki. Młodzi aktorzy musieli sami sobie wymyślić scenariusz. Miał się opierać na tym, czym żyją, co ich dręczy, z czym na co dzień stykają się rówieśnicy. Tak więc scenariusz napisało życie i w minioną niedzielę młodzież wystawiła „Samotność” na deskach przy parafii śś. Piotra i Pawła. Przed godziną 19.00 w Żychlinie zgasły telewizory, bo ze swoich mieszkań wyszły tłumy, by przyjrzeć się „Samotności”.

Sztuka składa się z dziewięciu scen. Jedna z nich to historia młodego chłopka, który odciął się od kolegów na rzecz internetowej dziewczyny. Nie widział jej nigdy, nie słyszał, ale kochał. Jednak w pewnym momencie znajomość się skończyła, bo dziewczyna przestała odpisywać na maile. Nie było też już kolegów pod blokiem, którzy stracili cierpliwość dla „internetowego amanta”. Inna scenka to historia klasowej szarej myszki. Dziewczyna żeby przypodobać się koleżankom zafundowała sobie sporą dawkę narkotyków. Wystawiła się tym samym na pośmiewisko i nie przysporzyło jej to przyjaciół. Mimo że sztuka została już pokazana, aktorzy nie zamierzają poprzestać na jednym sukcesie. Jeszcze nie wiadomo, kto napisze kolejny scenariusz, ale prawdopodobnie znowu będzie to życie.

Lekarstwo nr 2, 3, 4
Stowarzyszenie na rzecz Rozwoju Gminy Żychlin prowadzi świetlicę socjoterapeutyczną, język angielski dla dzieci, organizuje wyjazdy na zimowiska i wakacje, wyprawy rowerowe i wymianę międzynarodową uczniów. Jednym z członków stowarzyszenia jest Krzysztof Falkowski, psycholog i pedagog w Szkole Podstawowej nr 2 w Żychlinie (jeden z reżyserów „Samotności”). Zna miasto od podszewki, bo tutaj się urodził, kończył szkoły i wracał na każdy weekend z Łodzi, gdzie walczył o dyplom psychologa. Nigdy się nie zastanawiał, czy wracać z wielkiego miasta do małego miasteczka z problemami: bezrobocie, brak perspektyw dla młodych po studiach, wyludnianie się miasta i jego starzenie. Falkowski zawsze wiedział, że Żychlin jest najlepszym miejscem do życia. Poza tym chciał coś zrobić dla miasta. Został psychologiem i pedagogiem w szkole, by pomagać dzieciom.

Zauważył, że problemy najmłodszych biorą się z problemów dorosłych. Podkreśla, że skrzywdzone dzieci są nie tylko w rodzinach patologicznych, ale i tam gdzie rodzice wstają o 5:00 rano, by pojechać do pracy i wracają o 19:00. Wszystko robią dla dzieci a jednocześnie poza nimi. W kontaktach zapracowanego rodzica z dzieckiem dominuje taki oto scenariusz:
– No, jak tam w szkole było?
– Fajnie.
– No to idź, pograj sobie na komputerze. Potem możesz włączyć telewizor.
Identyczny scenariusz może być w rodzinie patologicznej, choć tam często w ogóle nie ma dialogów.

Gabinet
W szkolnym gabinecie Krzysztofa Falkowskiego na ścianie wisi całkiem spora mysz. Rysunek przedstawia nie tylko mysz, ale i ser. Pod obrazkiem mądre słowa: „Im szybciej zrezygnujesz ze starego sera, tym wcześniej znajdziesz nowy”. Skoro jest to gabinet pedagogiczno-psychologiczny to z pewnością chodzi o jakąś psychologiczną mądrość. Interpretacja może być różna. Na przykład taka: Trzeba pozostawić problemy, których i tak nie da się rozwiązać, zająć się czymś nowym, pożytecznym, a nie tkwić przy starym, często nierozwiązywalnym. Czyli góry nie przejdziesz, ale możesz ją obejść. Dobra recepta na problemy społeczne niejednego Żychlina.