Przedemerytalna krótkowzroczność?

jad/money.pl

publikacja 23.02.2012 13:32

Pesymistycznie oceniamy spodziewany standard życia, zdrowia i status społeczny na emeryturze, a jednak jedna czwarta z nas nie robi nic, by zabezpieczyć się na starość – alarmuje Paweł Szyguslki z portalu Money.pl.

Przedemerytalna krótkowzroczność? Henryk Przondziono/GN Polacy wierzą, że utrzymanie na starość zapewni im emerytura wypłacana przez państwo. Obyśmy się nie zawiedli.

Poza ZUS i OFE, fundusze na emeryturę odkłada zaledwie 2 procent Polaków. To rażąco mało w porównaniu z sąsiednimi krajami.

W ostatnich latach liczba osób oszczędzających w III filarze dramatycznie malała. Dopiero 2011 rok przyniósł zahamowanie trendu spadkowego. W połowie 2011 roku na indywidualnych kontach emerytalnych (IKE) oszczędzało 800 tysięcy osób. Jednak regularnie oszczędzających było jeszcze mniej. W pierwszym półroczu ubiegłego roku zaledwie 216 tys. klientów IKE zasiliło swoje konta przynajmniej jedną składką – pisze money.pl

Oprócz IKE innym sposobem oszczędzania są Pracownicze Programy Emerytalne (PPE). Stanowią one formę ubezpieczenia grupowego ustanawianego dobrowolnie przez pracodawcę. Dla pracownika nie oznacza to żadnych dodatkowych kosztów, gdyż składki są w całości finansowane przez pracodawcę. Ich wartość może odpowiadać maksymalnie 7 proc. dochodów zatrudnionego. Jak donosi money.pl, widoczne jest coraz większe zainteresowanie tą formą gromadzenia oszczędności na emeryturę. Rośnie też wartość zgromadzonych aktywów w funduszach pracowniczych.

Nawet jeśli przyjąć, że ubezpieczeni w IKE nie oszczędzają jednocześnie w PPE, to liczba aktywnych uczestników III filara emerytalnego wynosi zaledwie pół miliona osób. Przyjmując, że w wieku produkcyjnym znajduje się obecnie około 25 mln Polaków, oznacza to, że zaledwie 2 procent z nich troszczy się o to, by mieć szansę na godziwe emerytury – wyjaśnia money.pl.

Jak wynika z danych Unii Europejskiej, obecnie publiczne emerytury są głównym źródłem dochodów seniorów. Jedna czwarta mieszkańców krajów wspólnoty utrzymuje się właśnie z nich. W Polsce z publicznych emerytur utrzymuje się dziś 75 procent osób powyżej 65 roku życia.

Przedstawiciele tej grupy w UE uzyskują dochody mniej więcej na poziomie 94 proc. średniej reszty ludności. W szczegółach statystyka nie wygląda jednak już tak różowo. 22 proc. kobiet w wieku ponad 75 lat ma świadczenia sytuujące je poniżej progu zagrożenia ubóstwem.

Różnie też wygląda w różnych krajach struktura dochodów emerytów. W niektórych przypadkach publiczne emerytury nie stanowią nawet połowy dochodów. W Finlandii jest to zaledwie 15 procent – wynika z raportu emerytalnego firmy AXA.

Polacy wierzą, że utrzymanie na starość zapewni im emerytura wypłacana przez państwo. Nasz kraj jest obecnie w czołówce państw, które wydają najwięcej na emerytury w relacji do PKB – bo aż 11 procent.

Główny ekonomista BCC prof. Stanisław Gomułka przekonuje, że dodatkowym źródłem dochodów emerytów mogą być nieruchomości. Jest to dość powszechny sposób na pomnażanie kapitału. Wcale nie trzeba do tego być bogaczem. Można kupić na kredyt małe mieszkanie, potem w miarę rozwoju kariery, zamienić je na większe. Do tej pory to była bezpieczna inwestycja, ponieważ w miarę jak rośnie wartość nieruchomości, można ją sprzedać i zainwestować w większą. Na starość, gdy potrzeby rodziny są mniejsze, można większą nieruchomość sprzedać, kupić mniejszą i w ten sposób zaoszczędzone środki przeznaczyć na emeryturę.